Tide of Iron (FFG)
Tide of Iron (FFG)
Czy ktoś z wielce szacownych weteranów grał w to nowe cacko FantasyFlighta? Komentarze na BGG są wręcz entuzjastyczne, z niewielkim narzekaniem na to, że figurki czasami ciężko wchodzą w podstawki...
Recenzja gry na Portalu Strategie:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119
Recenzja gry na Portalu Strategie:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119
- Jasz
- Général de Brigade
- Posty: 2146
- Rejestracja: poniedziałek, 11 września 2006, 21:12
- Lokalizacja: Warszawa
http://www.fantasyflightgames.com/tideofiron_td01.html
Kurcze, gra z 216 figurek i 110 kartami + masa innych rzeczy za 80 $
Jest jeszcze filmik:
http://www.fantasyflightgames.com/tideo ... loads.html
Warto obejrzeć (trochę wolno się ładuje, a ma 65 mega) szczena opada - taki Squad Leader 3D + Combat Comander. Jedyny minus, który się rzuca w oczy, to strasznie dużo tych figurek naćkane w jednym miejscu.
Kurcze, gra z 216 figurek i 110 kartami + masa innych rzeczy za 80 $
Jest jeszcze filmik:
http://www.fantasyflightgames.com/tideo ... loads.html
Warto obejrzeć (trochę wolno się ładuje, a ma 65 mega) szczena opada - taki Squad Leader 3D + Combat Comander. Jedyny minus, który się rzuca w oczy, to strasznie dużo tych figurek naćkane w jednym miejscu.
- Grohmann
- Starosta
- Posty: 898
- Rejestracja: środa, 4 stycznia 2006, 22:39
- Lokalizacja: Szczecin
- Been thanked: 2 times
Grałem na razie tylko raz. Więc dobrze jej jeszcze nie poznałem. Ale robi wrażenie krzyżówki Memoir'a ze Squad Leaderem oraz z dodatkiem Combat Commandera.
Z ciekawszych rzeczy - ogień zaporowy pozwala na ostrzał reakcyjny oraz ogień obezwładniający - nie zadaje strat, ale powoduje że wrogi oddział staje się nieaktywny. Co istotne w wyniku tego drugiego squady mogą w ogóle dać nogę z pola bitwy.
W Combat Commandera tez grałem raz, i muszę przyznać, że jednak CC bardziej mi się podobał. Ale może po ponownych partiach zmieniłbym zdanie
Z ciekawszych rzeczy - ogień zaporowy pozwala na ostrzał reakcyjny oraz ogień obezwładniający - nie zadaje strat, ale powoduje że wrogi oddział staje się nieaktywny. Co istotne w wyniku tego drugiego squady mogą w ogóle dać nogę z pola bitwy.
W Combat Commandera tez grałem raz, i muszę przyznać, że jednak CC bardziej mi się podobał. Ale może po ponownych partiach zmieniłbym zdanie
Get the graal or die tryin.
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
To żywy człek, spokojnie
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Karel W.F.M. Doorman
- Admiraal van de Vloot
- Posty: 10569
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:24
- Lokalizacja: lichte kruiser HrMs "De Ruyter"
- Has thanked: 2099 times
- Been thanked: 2827 times
BARDZIEJ rozbudowany Memoir? jest to jedna z możliwych definicji ToI, z drugiego bieguna możnaby tę grę określić jako uproszczony figurkowy ASL, czy coś w tym rodzaju. Jedno jest pewne - emocji nad planszą nie brakuje, pomimo braku "chaos of war", czyli masy niepodzianek z kart. Teoretycznie można tu wszystko jako tako zaplanować, można przypuszczać, jaką opcję strategiczną wybierze przeciwnik. Ale potem następuje zderzenie z planowaniem i przewidywaniem przeciwnika i - kiszka... czasem bardzo krwawa. Na razie grałem tylko trzy razy, ale już mam blizny na pamięci: elita niemiecka załatwiona w lesie przez amerykański miotacz ognia, samobójczy i udany atak amerykańskiego ppanca na Tygrysa, zdobycie amerykańskich okopów prawie bez strat niemieckich, przyszpilenie do ziemi na kilka etapów całego natarcia przez dwa ckm i jeden moździerz... itd. Czasami o wszystkim decyduje przejęcie inicjatywy, czasami nie ma to znaczenia. A czasami okazuje się, że uporczywe ściąganie na planszę posiłków nie miało sensu, bo wróg pomimo wielkich strat zdołał osiągnąć swoje cele. Na szczęście nie byłem na żadnej wojnie, ale to, co te figurki wyczyniają w Toi, wygląda bardzo realistycznie...
To, co pisze kolega Dezerter, brzmi zachęcająco. Czy ktoś jeszcze mógłby się podzielić wrażeniami?
Razem z żoną rozstawiliśmy domyślny scenariusz ToI na warszawskim konwencie Avangarda i... na tym się skończyło, bo nie chciało nam się przedzierać przez gąszcze zasad Ale może to tylko pierwsze wrażenie i po dwukrotnym przeczytaniu instrukcji wszystko jest jasne? W tej chwili EiH wydaje mi się mniej złożone
Razem z żoną rozstawiliśmy domyślny scenariusz ToI na warszawskim konwencie Avangarda i... na tym się skończyło, bo nie chciało nam się przedzierać przez gąszcze zasad Ale może to tylko pierwsze wrażenie i po dwukrotnym przeczytaniu instrukcji wszystko jest jasne? W tej chwili EiH wydaje mi się mniej złożone
"Zabijcie wszystkich, Bóg pozna swoich!"
Kolejne doniesienie z linii frontu.
Miejsce akcji – las, trochę zagajników, droga, most, kilka budynków, strumyk z jeziorem.
Zadanie – przebić się halftrakami za most w ograniczonym czasie.
Niemiecka obrona – 2 x ckm, zwykły wehrmacht, trochę elity, dwóch oficerów
Amerykański atak – 3 halfy, moździerz, mieszanka piechoty zwykłej i elitarnej, też dwóch oficerów.
Akcja trwała około 1,5 godziny.
Amerykanie ostrożnie obsadzili skraj lasu, Niemcy szybkim wypadem zajęli wysuniętą przed swoje linie farmę. Amerykanie musieli użyć halftraków do wsparcia ogniowego, ale po ciężkich walkach udało im się tą farmę zdobyć. Dalszy atak pomimo wsparcia artyleryjskiego zaległ pod ogniem niemieckich ckm. Jeden z nich udało się wykończyć snajperom, ale drugi zebrał krwawe żniwo. Do przedmościa dopadło już tylko kilka przetrzebionych oddziałów amerykańskich, jeden halftrak oberwał po drodze mocno, drugi lżej. Niemcy zerwali się do kontrataku – załatwili jednego halfa na amen, drugi utknął na poboczu, ale nadal odpowiadał ogniem, sanitariusze także się spisali, ratując lżej rannych – i kontratak został odparty. Amerykanie właściwie nie mieli już żadnych sił, droga na drugi brzeg był teoretycznie wolna, ale flankowana silnym ogniem kolejnych ckm, które przybyły wraz z niemieckimi posiłkami. Ruszyli jednak do rozpaczliwego szturmu. Ogień moździerzowy przygniótł do ziemi część obrońców, kilku komandosów opanowało jednak most i zmusiło do milczenia ostatnie gniazdo ogniowe Niemców, a ostatni jako tako sprawny halftrak przemknął na drugi brzeg.
Straszne straty amerykańskie, niewiele mniejsze niemieckie – i remis. Ciekawe, jak taki wynik gry wpłynąłby na sytuację strategiczną w realnym konflikcie?
Ale się działo! A to był tylko taki mały scenariusz w ToI...
Miejsce akcji – las, trochę zagajników, droga, most, kilka budynków, strumyk z jeziorem.
Zadanie – przebić się halftrakami za most w ograniczonym czasie.
Niemiecka obrona – 2 x ckm, zwykły wehrmacht, trochę elity, dwóch oficerów
Amerykański atak – 3 halfy, moździerz, mieszanka piechoty zwykłej i elitarnej, też dwóch oficerów.
Akcja trwała około 1,5 godziny.
Amerykanie ostrożnie obsadzili skraj lasu, Niemcy szybkim wypadem zajęli wysuniętą przed swoje linie farmę. Amerykanie musieli użyć halftraków do wsparcia ogniowego, ale po ciężkich walkach udało im się tą farmę zdobyć. Dalszy atak pomimo wsparcia artyleryjskiego zaległ pod ogniem niemieckich ckm. Jeden z nich udało się wykończyć snajperom, ale drugi zebrał krwawe żniwo. Do przedmościa dopadło już tylko kilka przetrzebionych oddziałów amerykańskich, jeden halftrak oberwał po drodze mocno, drugi lżej. Niemcy zerwali się do kontrataku – załatwili jednego halfa na amen, drugi utknął na poboczu, ale nadal odpowiadał ogniem, sanitariusze także się spisali, ratując lżej rannych – i kontratak został odparty. Amerykanie właściwie nie mieli już żadnych sił, droga na drugi brzeg był teoretycznie wolna, ale flankowana silnym ogniem kolejnych ckm, które przybyły wraz z niemieckimi posiłkami. Ruszyli jednak do rozpaczliwego szturmu. Ogień moździerzowy przygniótł do ziemi część obrońców, kilku komandosów opanowało jednak most i zmusiło do milczenia ostatnie gniazdo ogniowe Niemców, a ostatni jako tako sprawny halftrak przemknął na drugi brzeg.
Straszne straty amerykańskie, niewiele mniejsze niemieckie – i remis. Ciekawe, jak taki wynik gry wpłynąłby na sytuację strategiczną w realnym konflikcie?
Ale się działo! A to był tylko taki mały scenariusz w ToI...