W starym sklepie Wargamera

Newsy, informacje o imprezach, dyskusje o hobby.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

W starym sklepie Wargamera

Post autor: Raleen »

Ostatnio miałem okazję zawitać do sklepu Wargamera przy ul. Wilczej w Warszawie. To najstarszy sklep tej firmy, istniejący co najmniej tyle ile nasze forum. Pamiętam jeszcze czasy kiedy to był jedyny sklep Wargamera, a urzędował tam sam Sosna. Później, jak firma się rozrastała, pojawiały się nowe sklepy, jeszcze później powstała centrala (jakiś czas temu była na Mehoffera, nie wiem czy dalej tam jest). Sam sklep trafiał potem w ręce kolejnych pracowników firmy, którzy dość często zmieniali się na przestrzeni lat. Znam większość ludzi, którzy siedzieli tam za ladą i różne historie z tym związane. Dużo różnych wspomnień się pojawia, choć tak naprawdę nigdy nie byłem stałym czy nawet kupującym coś częściej klientem. W zamierzchłej przeszłości zdarzyło mi się nabyć tam jakieś planszówki. Cenowo konkurencja zazwyczaj była lepsza. Zawsze było to natomiast wygodne miejsce spotkań.

Sklep działa nadal, odniosłem wrażenie, że całkiem sprawnie. Jest dwóch stosunkowo nowych ludzi, z czego jeden dobrze mi znany (jaki ten świat mały, chciałoby się powiedzieć...). Robią dużo turniejów. Gdy wszedłem do środka akurat jakieś młodziki (w wieku odpowiadającym podstawówce, i to raczej nie późnej) grały sobie szkoleniowo we "Flames of War". Po macie pomykają sobie idące burta w burtę trzy Panzery IV. Przeciwnik w podobny sposób operuje Shermanami.
- A jak bym chciał go staranować, to można?
Jeden ze sprzedawców szybko wertuje instrukcję...
- Można... Ale lepiej strzelać.
Oczywiście... Taka sztuka wojenna jak przeciwnik pozwala.
Od czegoś trzeba zacząć. Praca u podstaw, czyli wychowywanie sobie młodych klientów.
Drugi ze sprzedawców szybko zaznajomił mnie z ofertą figurkową. Gdybym był nowicjuszem pewnie już bym coś kupił.
Jakiś czas temu byli tacy co narzekali na jakość obsługi. Nowa, młoda ekipa wyróżnia się pozytywnie. Mam porównanie co najmniej z ostatnich 15 lat.
Do tej pory głównie się grało, teraz trzeba pracować nad tym, żeby inni grali. I oczywiście kupowali figurki, w swoim ulubionym sklepie.

Przyjrzałem się ofercie planszówek. Prawie same eurogry. Kiedyś bywały tam gry wojenne, nawet nie tak dawno temu jeszcze coś tam mieli. Większość długo leżała.
Jeden ze sprzedawców, zupełnie mnie nie znając mówi, że ma jedną grę wojenną: "Wyścig do Renu". Dobrze, że nie jakieś "Wojownicze Muminki" - pomyślałem sobie.
Za to pojawiają się erpegi. Nawet wspominali o świeżej dostawie.

Tak mnie na wspomnienia naszło porocznicowo i pomyślałem sobie, że się tym podzielę.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Ogmios
Lieutenant
Posty: 509
Rejestracja: wtorek, 27 lutego 2018, 20:00
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Has thanked: 39 times
Been thanked: 104 times

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: Ogmios »

Raleen pisze: niedziela, 11 października 2020, 23:33 - A jak bym chciał go staranować, to można?
Jeden ze sprzedawców szybko wertuje instrukcję...
- Można... Ale lepiej strzelać.
Oczywiście... Taka sztuka wojenna jak przeciwnik pozwala.
Prym w tym wiedli Rosjanie w swoich metalowych potworach (porównując do niemieckich kruszyn). Ba, nagminnie taranowano/rozjeżdżano działa przeciwpancerne, lżejsze pojazdy np. ciężarówki, a zdarzały się też przypadki zniszczeń w ten sposób samolotów (zaparkowanych ;) ), a nawet pociągów pancernych. Prohhorovka upamiętnia pomnikiem tą częstą pod Kurskiem taktykę. Był też jeden przypadek staranowania Tigera II przez Shermana na froncie zachodnim, dodajmy skutecznego. Niemniej jako niedesperacką taktykę, to chyba tylko Sowieci stosowali, co nawet ma sens w nocy albo we mgle, czy sytuacyjnie. Zresztą ze swoimi KV mogli wjechać w kolumnę niemiecką, rozjechać co się dało z "miękkich" pojazdów i wrócić do swoich z lekko podrapanym pancerzem. Bywało też śmiesznie: KV-owi po taranowaniu zgasł silnik i nie dał się odpalić; Niemcy podczepili dwa swoje lekkie czołgi, aby go zaciągnąć, wciąż z załogą w środku; KV ewentualnie odpalił, ruszył i przeciągnął oba do swojej linii...
Obrazek
http://www.tankarchives.ca/2013/06/ramming-speed.html
https://en.wikipedia.org/wiki/Ramming
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: Raleen »

Dzięki za zdjęcie pomnika. Co tu dużo mówić, fantastyczne :)

Co do taranowania "miękkich" pojazdów, dział czy samolotów to oczywiście nie ma dyskusji. Natomiast co do sprzętu pancernego, jak z jednej strony był KW a z drugiej Pz II czy pojazd tej wielkości, to też jak najbardziej możliwe. Co do innych, wiesz jak to bywa na wojnie, zdarzają się różne sytuacje i zawsze można wskazać jakieś wyjątki i anomalie, natomiast standardem było jednak strzelanie do czołgów przeciwnika, a nie ich taranowanie :). W niektórych systemach bitewnych powiedziałbym, że nie jest to wcale takie oczywiste ;). Stąd zawsze mnie to trochę bawi, ale że znam już tego typu sytuacje i wiem od dawna jak funkcjonują bitewniaki, to i zdziwiony nie jestem.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
teilweise
Sergent
Posty: 101
Rejestracja: środa, 5 października 2016, 22:40
Lokalizacja: Sulęcin/Oderbruch Gebiet
Has thanked: 17 times
Been thanked: 16 times

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: teilweise »

Tez milo wspominam ten sklep. Od niego zaczela sie moja przygoda z wargaminiem historycznym. Poki mieszkalem w Warszawie regularnie go odwiedzalem. Zawsze mila i fachowa obsluga, w srodku czuje sie ten klimat. Ponadto fajna opcja darmowej rezerwacji stolow.

Za dzieciaka, w koncowce lat 90., odwiedzalem sklep wargamingowy (glownie z fantastyka) umiejscowiony w Centrum Bemowo. Jeszcze przed wybudowaniem obok Centrum Handlowego Carrefour i polozenia torowiska na ul. Powstancow Slaskich. Ktos moze zna historie tego sklepum, jego prowadzacych i jak ich histopria sie potoczyla? W 2000 r. moj kontakt z wargamingiem sie urwal, a sklep (chyba) niedlugo upadl. Ciagle wraca do mnie mysl co tam dalej sie dzialo.
Yeti

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: Yeti »

A we Wrocławiu był malutki sklepik, przy skrzyżowaniu Podwala i Kołłątaja, w dawnym punkcie poboru podatków/ceł. Gdy na początku lat dziewięćdziesiątych pracował w nim mój serdeczny przyjaciel, zdarzało nam się zamknąć sklepik przed kupującymi, którzy tylko przeszkadzali w rozgrywce w WFB czy BloodBowla. Miejsce było strategiczne - niedaleko jest jedna z pierwszych we Wro. pizzeri z bardzo dobrą kuchnią na wynos i spożywczy z ambrozją.

Sklepik działał kilka lat, a ja się rozstałem dramatycznie z figurkami, gdy niemal codziennie przychodziły na zakupy dzieciaki w obstawie rodziny i pokazując palcami w kilkanaście minut miały zasponsorowaną armię, gdzie ja jako student nie miałem nawet szansy zbliżyć się do tych tysięcy punktów :-(
Awatar użytkownika
Biały Vilk
Sous-lieutenant
Posty: 444
Rejestracja: poniedziałek, 23 marca 2009, 22:28
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 36 times
Been thanked: 59 times

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: Biały Vilk »

teilweise pisze: poniedziałek, 12 października 2020, 15:20
Za dzieciaka, w koncowce lat 90., odwiedzalem sklep wargamingowy (glownie z fantastyka) umiejscowego w Centrum Bemowo. Jeszcze przed wybudowaniem obok Centrum Handlowego Carrefour i polozenia torowiska na ul. Powstancow Slaskich. Ktos moze zna historie tego sklepum, jego prowadzacych i jak ich histopria sie potoczyla? W 2000 r. moj kontakt z wargamingiem sie urwal, a sklep (chyba) niedlugo upadl. Ciagle wraca do mnie mysl co tam dalej sie dzialo.
"Morion" wciąż istnieje po dwóch przeprowadzkach i kilku rotacjach za kasą fiskalną. Dla mnie było to najlepsze 5 do 10 lat karciano-figurkowo-planszowo-rozrywkowej drogi życiowej.
"Zjeżdżaj z drogi, ty gnojku!" - adm. Andrew B. Cunningham z pokładu "Warspite" do dowódcy HMS "Griffin", będącego na linii strzału
krzy65siek
Adjudant
Posty: 205
Rejestracja: niedziela, 6 kwietnia 2008, 20:32
Lokalizacja: Białystok
Has thanked: 25 times
Been thanked: 74 times

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: krzy65siek »

Analiza większości przypadków "taranowania" (w tym ten słynny przypadek taranowania pociągu pancernego) wskazuje na to, że raczej chodziło o sytuacje gdy kierowca czołgu był nieprzytomny lub zabity. Sowieci robili z nich Bohaterów Związku Radzieckiego, żeby podnieść morale.

Pozdrawiam
Krzysiek
Awatar użytkownika
Telamon
Maréchal d'Empire
Posty: 6920
Rejestracja: środa, 30 maja 2012, 17:27
Lokalizacja: Kraków/Zakliczyn
Has thanked: 697 times
Been thanked: 404 times
Kontakt:

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: Telamon »

Musiałbym zapoznać się z tą analizą... Wyjaśnienie tej taktyki jest dość prozaiczne (a przynajmniej tak to się obecnie przedstawia) - przeciętne wyszkolenie sowieckiego czołgisty stało na poziomie beznadziejnym. Marni tankiści, toporna taktyka, słaba optyka. Czasami łatwiej było uderzyć we wrogą maszynę niż ją trafić. To był raczej gest rozpaczy niż heroizmu.

Taranowanie miękkich obiektów (łącznie z ludźmi) zdarzało się od samego początku wojny i czymś niezwykłym nie było.
krzy65siek
Adjudant
Posty: 205
Rejestracja: niedziela, 6 kwietnia 2008, 20:32
Lokalizacja: Białystok
Has thanked: 25 times
Been thanked: 74 times

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: krzy65siek »

Wbrew pozorom staranowanie sprawnego czołgu przeciwnika proste nie jest. A do taranowanego pociągu pancernego, są relacje (oryginalne) dowódcy czołgu, który wyskoczył z czołgu i ukrył się w lesie, oraz załogi pociągu pancernego.

Pozdrawiam
Krzysiek
Awatar użytkownika
Telamon
Maréchal d'Empire
Posty: 6920
Rejestracja: środa, 30 maja 2012, 17:27
Lokalizacja: Kraków/Zakliczyn
Has thanked: 697 times
Been thanked: 404 times
Kontakt:

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: Telamon »

No właśnie. Tym bardziej byłoby to trudne w przypadku martwego człowieka. ;) Już nie wspominam o tym, że najpierw musiał wrogi czołg namierzyć, a swój rozpędzić.

Przy czym nie wątpię iż przypadek pociągu pancernego był inny, a sam cel też ma większe gabaryty niż czołg.
teilweise
Sergent
Posty: 101
Rejestracja: środa, 5 października 2016, 22:40
Lokalizacja: Sulęcin/Oderbruch Gebiet
Has thanked: 17 times
Been thanked: 16 times

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: teilweise »

Biały Vilk pisze: poniedziałek, 12 października 2020, 16:05 "Morion" wciąż istnieje po dwóch przeprowadzkach i kilku rotacjach za kasą fiskalną. Dla mnie było to najlepsze 5 do 10 lat karciano-figurkowo-planszowo-rozrywkowej drogi życiowej.
Kojarzę ten sklep, nie wiedziałem, ze to jest kontynuacja. W międzyczasie ten sklep (Albo jakiś inny) był chyba jeszcze w pawilonach na rogu Reymonta i Broniewskiego, obok pizzerii. Mam migawkę z 2010 r., ze tam towarzystwo grało w gry figurowe i bitewne.

Sklepy upadają nawet na tak dużym rynku jak w Warszawie. Nawiazując do tematu tej rozmowy, to sklep Wargamera wg mnie trzyma sie przez podejście do klienta i klimat. Jak byłem zupełnie zielonym graczem to zawsze dostałem pomoc, od sprzedawcy, albo od ludzi, którzy wokół tego sklepu sie kręcą i są znawcami w danym temacie. Przychodzilo sie dla samego spedzenia czasu, a wtedy zwykle sie wyjdzie z jakimś nawet drobnym zakupem. No i do woli można oglądać było tam figurki. Wszystko jest ogólnie dostępne, co było dla mnie dużym plusem. No i darmowe granie na stołach w sklepie. Jak sie za pogra i poczuje klimat, wtedy tez jakiś zakup przez uzależnienie. Dla kontrastu w firmowym Sklepie GW w Warszawie, człowiek jest ciagle napastowany przez obsługę. Co kilka minut oglądania sprzedawca pyta sie czy pomoc w wyborze. Albo polityka firmy, albo trafiłem na natręta.

Jak to jest trudny biznes, pokazuje sytuacja w województwie lubuskim. Najbliższy stacjonarny sklep jest w promieniu 100-150 km - Szczecin, Wrocław, Berlin lub Poznań. W 18- tysięcznym Międzyrzeczu księgarnia chciała spróbować z oferta Games Workshop z uwagi na prężnie działające tam kółko graczy. Ale zrezygnowali Z oferty zanim zdążyłem ich odwiedzić. Zainteresowanie było, ale za małe.

Co prawda teraz wszystko można kupić przez internet, ale sklep stacjonarny ma swój klimat. No i tworzą go przede wszystkim ludzie.
Awatar użytkownika
twhistoria
Capitaine
Posty: 865
Rejestracja: poniedziałek, 6 października 2014, 13:55
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 233 times
Been thanked: 138 times
Kontakt:

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: twhistoria »

No niestety muszę zdementować info o taranowaniu. W FoW nie ma takiej możliwości. W stosunku do pociągów pancernych był taki zapis, że jak czołg stoi na torach a pociąg chce jechać to czołg odsuwa się z torów.
Zapraszam do zapoznania się z moim blogiem http://twhistoria.blogspot.com
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: Raleen »

Ja FoW nie znam, zreferowałem tylko jak młodziki grali w sklepie, pod okiem obsługi. I akurat jak przyszedłem to sprawdzali to w instrukcji i doszli do takich wniosków. Musicie uzgodnić wspólną linię partii ;).

Wracając do sklepu Wargamera przy Wilczej, chciałem Wam jeszcze zlinkować tekst o jego początkach (a dokładniej otwarciu). Są nawet zdjęcia: https://www.gamesfanatic.pl/2006/09/23/ ... lem-fotki/ Ostatnio robiąc materiał o Księgarni "U Izy" szukałem informacji od kiedy dokładnie ten sklep istnieje i ten artykuł jest chyba jedynym konkretnym materiałem w sieci na ten temat. Pytałem nawet wczoraj Sosnę, żeby mi chociaż rok podał, to nie pamiętał. Dobrze, że ktoś od czasu do czasu pokusi się o napisanie takiego tekstu.

Jest tam jeszcze zdjęcie, gdzie za ladą stoi sam właściciel jak był piękny i młody. Czas płynie nieubłaganie...

Przy okazji zauważyłem jeszcze jedną rzecz. Sklep został otwarty 23 września 2006. Nasze forum też zaczynało 23 września, tylko rok wcześniej. Wychodzi na to, że to dobry dzień na zaczynanie różnych przedsięwzięć :).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: Raleen »

Na koniec jeszcze dwa zdjęcia, głównie dla tych, którzy kiedyś mieszkali albo bywali w stolicy, a obecnie mieszkają gdzie indziej. Zrobione przy okazji przygotowywania materiału o Księgarni "U Izy" (kto ciekaw, zapraszam do zajrzenia do działu "Ogólnie o grach planszowych").

Obrazek

Widok na sklep z drugiej strony ulicy Wilczej. Ostatnimi czasy bezpośrednie sąsiedztwo powyżej wygląda trochę obskurnie, chociaż obok znajdują się całkiem porządne lokale.


Obrazek

W środku za ladą kolejna załoga. Towaru znacząco więcej niż w dawnych, pionierskich czasach.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Biały Vilk
Sous-lieutenant
Posty: 444
Rejestracja: poniedziałek, 23 marca 2009, 22:28
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 36 times
Been thanked: 59 times

Re: W starym sklepie Wargamera

Post autor: Biały Vilk »

To, żeby chwilę dłużej popławić się w klimatach "kiedyś to było"...

Sosnę poznałem, kiedy nie było jeszcze sklepu "Wargamera" na Wilczej i chyba samej firmy. Handlował na allegro pod nickiem aukcjesosna (widzę, że dalej aktywny :)) i kupiłem tam trochę kart do The Last Crusade. Kiedy wpadłem do niego do domu, sfinalizować transakcję, pogadaliśmy trochę o grach, kartach, rynku bitewniaków i takich tam tematach. W pewnym momencie Konrad nie tyle uśmiechnął się, co wręcz wyszczerzył i wyjął z szafy małe pudełko. Po raz pierwszy zobaczyłem małe czołgi z GHQ i odleciałem z zachwytu. Parę lat wcześniej bawiłem się figurkami do pierwszej edycji Warzone, kleiłem jakieś tam Warhammery i po tamtych, różnej jakości odlewach, nie spodziewałem się, że można robić takie cuda w skali 6 mm, że nawet widać nity na pojazdach. A jak jeszcze powiedział, że będzie to sprowadzał i tym handlował? Od tamtej chwili nic już nie było takie samo.

Zaczął działać sklep. Kupiłem pierwsze blisterki pojazdów i zacząłem uczyć się zasad Mein Panzera. Próbowałem zarazić dwóch innych kumpli, ale szło średnio, choć modele im się podobały. Któregoś dnia, dość natarczywie wcisnąłem ich obu do samochodu i zawiozłem na Wilczą. Widać było, że pojechali dla świętego spokoju, żeby wszystko rozstrzygnąć na miejscu i z nadzieją, że może wreszcie się odczepię. W sklepie był tylko nieznany mi sprzedawca, a przy stoliku obok siedział sobie Partyzant (Marek Kalski) i wertował instrukcję do "Hammer of the Scots". Jak tylko podpatrzył nas, trzech noobów grzebiących w stojakach z modelami GHQ, palnął taką motywacyjną, "elitarno-ekscentryczną" mówkę superakwizytora, że wyszliśmy stamtąd z siatką blistrów i lżejsi razem o jakiegoś tysiaka.

Tak powstał Chocapic :)

Dzięki za przywołanie u mnie dobrych wspomnień. Już nie nudzę i wracam do malowania Wikingów.
"Zjeżdżaj z drogi, ty gnojku!" - adm. Andrew B. Cunningham z pokładu "Warspite" do dowódcy HMS "Griffin", będącego na linii strzału
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ogólnie o grach bitewnych”