Ciekawi mnie jak rozwiązałeś sytuacje Czech po śmierci Jerzego z Podiebradów i ew. Węgier po śmierci Macieja Korwina. O ile śmierć Macieja nastąpiła już w zasadzie na koniec ram Twojej gry, to zgon Jerzego był dosyć istotny dla układu sił w środkowej Europie. Dzieje się coś specjalnego w grze? Czy ot tak królem zostaje Władysław Jagiellończyk? Od tego momentu działa z automatu przeciw swojemu rodowi?Graczy jest 5 - Polska Jagiellończyków, Czechy Jerzego z Podiebradów, Węgry Macieja Korwina, Austria Habsburgów i Krzyżacy.
wprowadzenie utrudnień logistycznych dla armii operujących z dala od terenów macierzystych,
Przydałoby się też, chyba, osłabienie siły ofensywnej Zakonu. Zakon powinien być trudny do podbicia, ale nie powinien mieć takich możliwości ofensywnych - zwłaszcza w przypadku, gdy ma tylko jednego sąsiada, zaś ten sąsiad może być zajęty na kilku innych frontach.
To akurat słuszne, ale można by też realny zasięg ekspansji zakonu, czy innego agresora w Polsce, osiągnąć poprzez zwiększenie ilości prowincji polskich np. tak żeby Lwów nie był 2 pola od Ostródy. Mała Austria czy Zakon mają po 7 obszarów, Czechy 10 = Polska z Litwą tylko 10.
Czytam sobie Baczkowskiego , żeby nieco przyswoić temat. Czy elektorzy niemieccy mają jakieś znaczenie? Saksonia (chyba nie ma jej w grze), Brandenburgia czy tron czeski były ważne jako głos mogący przesądzić elekcje cesarskie i między innymi o te głosy walczył Maciej Korwin z Habsburgami. Czy coś z tego ma znaczenie dla tej dwójki graczy? Wydaje się, że mieć powinno.
Mam refleksje dotyczące wojen z czasów HIS i równie dobrze odpowiada to wojnom w XV wieku. Mianowicie słaba skuteczność i współorganizacja działań sojuszniczych w rzeczywistości (np. sojusze angielsko-habsburskie przeciw Francji często kończyły się tym, że tylko jeden ruszał na Francję, a drugi nie chcąc marnować sił i środków lub osłabiać rywala, nie wykonywał w ogóle ataku; rzadkie współdziałanie flot wenecko habsburskich przeciw Turkom; identycznie sojusz jagiellońsko-habsburski skończył się nie udanym atakiem Jagiellonów na Śląsk Macieja Korwina, bo Habsburgowie w ogóle nie odciągnęli sił Korwina atakiem na Węgry). Ponadto w obydwu okresach (Hisa i Twojej gry) niewątpliwie ważne dla wszystkich graczy powinno być zachowanie względnej równowagi sił - nikomu nie zależało na rozbiorze jednego państwa bo wzmacniałoby to któregoś oponenta.Prawdą jest to co piszesz - że w grze wieloosobowej to Gracze piszą historię i w rozgrywce może mieć miejsce wiele zaskakujących i nieprawdopodobnych rzeczy.
Jestem pewien, że nie da się tego całkowicie uniknąć na etapie projektowania (nie ma takiego projektu, którego ludzka niekopetencja lub zła wola by nie zepsuła ), jednak pewne rzeczy można próbować ograniczać.
W grze typu HIS koalicje raczej nie mają tego typu ograniczeń (mogą przespać pół rozgrywki, narobić bałaganu nie sensownymi sojuszami, grać przeciwko komuś w ramach jakieś zemsty za wcześniejsze rozgrywki/tury, a nie by wygrać, a potem mogą zawrzeć skuteczną koalicje 3-4 graczy vs jednemu prowadzącemu). Obrońca w ramach skoordynowanego (bo nie ograniczonego w niczym przez zasady gry) ataku z dwóch stron może tylko się zdecydować który atak odeprzeć, a kogo wpuści w swoje królestwo. Zasady o kluczach i kartach, ruchu armiami (ruch tylko jednej armii lub budowa oddziałów) raczej wzmacniają tendencje do atakowania kogoś z kilku stron - nie ma zasad, które kazałyby wstrzymywać się przed popieraniem agresora czy jednoczesną agresją.
W teoretycznym modelu zasad gry można by rozważyć zasady typu: wszyscy gracze poza głównym agresorem-oponentem tracą VP jeśli jakiś kraj traci więcej niż 1/3 prowincji / pól kluczowych.
Albo wchodząc z butami do Twojej gry: Austria, Węgry i Czechy mają interes w istnieniu Zakonu, Austria i Czechy mają interes w istnieniu Polski i vice versa itd itp. Taki luźny pomysł na ograniczenie współdziałania graczy przeciwko osamotnionej ofierze, urealnienie zasięgu zdobyczy. Zasady tego typu zmniejszają oczywiście swobodę graczy (i liczbę możliwych przebiegów i zakończeń rozgrywki), ale jeśli jakiś projektant szuka realizmu w grach wieloosobowych to ew. w tym kierunku można by iść.