Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Newsy, informacje o imprezach, dyskusje o hobby.
Awatar użytkownika
de Morney
Adjudant-Major
Posty: 292
Rejestracja: środa, 26 czerwca 2019, 22:07
Lokalizacja: Częstochowa
Has thanked: 154 times
Been thanked: 71 times

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: de Morney »

Czemu nie spróbujesz np.: Blood and Plunder?
System ma bardzo proste w opanowaniu zasady walk lądowych (które dają tyle samo frajdy co morskie potyczki, więc nie trzeba od razu kupować/konstruować statków jak nie chce się ładować nie wiadomo jakich pieniędzy). Na hasło piraci łatwo znajdziesz chętnych. System jest nastawiony na realizm i odtworzenie tamtych czasów, nie ma tu wymysłów rodem z fantasy czy sci-fi. Na dodatek sam Mike Tunez (twórca gry) jest przeciwny wprowadzaniu udziwnień. Nie jest to też gra, której doczekamy się nowej edycji co roku, gdyż jak wspomniany Mike stwierdził: dobrze zbudowane zasady będą się bronić latami. Owszem, wypuszczają serię dodatków (No Peace....) ale są to książki opcjonalne. Dodatkowo jest darmowy army builder, prosty w opanowaniu i co najważniejsze - wszystko co dostaniesz w wyduruku rozpiski (poza naprawdę nielicznymi wyjątkami niektórych zasad specjalnych) jest na tej jednej stronie A4.

Drugim ważnym elementem to fakt, że do grania na początek wystarczy Ci starter set + ewentualnie jeden blister tego, co chcesz wystawić w największych ilościach (np.: milicji). Dwa zestawy startowe to już jest omnomnom!

Figurki są metalowe. Dla jednych to wada, dla innych zaleta. Nie jest to jednak metal znany z Games Workshop. Jest elastyczny. Nie wiem jak mocno trzeba przywalić figurką o stół/podłogę/przeciwnika, by coś się uszkodziło. I z odpryskami też nie miałam problemów. Bardzo fajny, elastyczny materiał.

Zasady w skrócie:
- ilość akcji oddziału zależna od ich stopnia doświadczenia ORAZ karty inicjatywy jaką na nich zastosujesz (używa się normalnych talii kart)
- ruch na 4" chyba, że idziesz przez trudne tereny
- strzelanie: zaczynasz od wartości swego oddziału +1 za każde 4" do przeciwnika. Jak strzelasz do oddziału oddalonego na 7 cali, a Twoje umiejetności strzeleckie wynoszą 6 to trafiasz go na 8+ (tak, używa się tutaj k10)
- walka wręcz podobnie tylko bez kwestii zasięgowej
- mamy bomby dymne, rusznice oraz działa i nie ma co się wahać przy ich użyciu ;-)

Tyle ode mnie w skrócie. Pozycja moim zdaniem warta rozważenia. Jest to naprawdę najlepsza gra skirmishowa jaką poznałam (a trochę tytułów przemieliłam).
Awatar użytkownika
Telamon
Maréchal d'Empire
Posty: 6920
Rejestracja: środa, 30 maja 2012, 17:27
Lokalizacja: Kraków/Zakliczyn
Has thanked: 697 times
Been thanked: 404 times
Kontakt:

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: Telamon »

Bo "Blood and Plunder" nie ma w ogóle w Krakowie ani w jego okolicach. Zatem musiałby wszystko sam rozwijać praktycznie od zera.

Co jest dość bez sensu gdy wiele innych systemów ma już jakąś bazę graczy w Małopolsce.
Awatar użytkownika
de Morney
Adjudant-Major
Posty: 292
Rejestracja: środa, 26 czerwca 2019, 22:07
Lokalizacja: Częstochowa
Has thanked: 154 times
Been thanked: 71 times

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: de Morney »

Patrząc na to z tej perspektywy, to nie warto grać w cokolwiek :roll:
Popatrz na Częstochowę, mamy tutaj graczy do Bolt Action, Age of Sigmar, Kill Teama, WH40k, Warmachine, Flames of War, Blood and Plunder oraz pewnie jeszcze kilkudziesięciu innych systemów. Co z tego skoro każdy gra "u siebie"?

Było pytanie o fajny skirmish, poleciłam jednego takowego. Teraz dalsze decyzje i tak leżą w rekach autora. A moim zdaniem warto polecać niszowe systemy bo bardzo często oferują znacznie lepszą rozrywkę niż topowe tytuły AAA+.
Awatar użytkownika
Telamon
Maréchal d'Empire
Posty: 6920
Rejestracja: środa, 30 maja 2012, 17:27
Lokalizacja: Kraków/Zakliczyn
Has thanked: 697 times
Been thanked: 404 times
Kontakt:

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: Telamon »

Nie. Patrząc z tej perspektywy najlepiej wybierać systemy, które mają już graczy. To najbardziej perspektywiczna opcja. Ewentualnie takie do których można znaleźć kilku zaufanych ochotników.
Bycie pionierem kosztuje i nie musi wcale gwarantować profitów. Zwłaszcza iż proponowany przez Ciebie system wymaga sporych nakładów choćby ze względu na budowę makiet (których raczej nie wykorzysta w innych systemach... bo to Karaiby).
Vilk już wybrał - systemy do których ma już figurki bądź może je łatwo pozyskać (i jest nimi zafascynowany). ;) Popularne w Polsce, z bazą graczy w Krakowie.
Awatar użytkownika
de Morney
Adjudant-Major
Posty: 292
Rejestracja: środa, 26 czerwca 2019, 22:07
Lokalizacja: Częstochowa
Has thanked: 154 times
Been thanked: 71 times

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: de Morney »

To była moja propozycja. O tym, że lepiej wybierać systemy X zamiast Y to dywagacje na osobny temat jak mniemam.
Dalej uważam, że patrząc na to z takiej perspektywy, nie warto interesować się pewną dozą niszowych systemów, bo przecież i tak nie ma w to graczy, ot np.: DBA ;-) (no w mojej okolicy nie ma! ha!)

Autor wybrał. Ja zaproponowałam. Ty powiedziałeś swoje. Jak dla mnie ciągnięcie tematu wyższości X nad Y to off-top więc z mojej strony EOT.
Awatar użytkownika
twhistoria
Capitaine
Posty: 865
Rejestracja: poniedziałek, 6 października 2014, 13:55
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 233 times
Been thanked: 138 times
Kontakt:

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: twhistoria »

de Morney pisze: piątek, 28 sierpnia 2020, 18:17 Patrząc na to z tej perspektywy, to nie warto grać w cokolwiek :roll:
Popatrz na Częstochowę, mamy tutaj graczy do Bolt Action, Age of Sigmar, Kill Teama, WH40k, Warmachine, Flames of War, Blood and Plunder oraz pewnie jeszcze kilkudziesięciu innych systemów. Co z tego skoro każdy gra "u siebie"?

Było pytanie o fajny skirmish, poleciłam jednego takowego. Teraz dalsze decyzje i tak leżą w rekach autora. A moim zdaniem warto polecać niszowe systemy bo bardzo często oferują znacznie lepszą rozrywkę niż topowe tytuły AAA+.
W Częstochowie są gracze FOW i się nie udzielają na żadnych forach?
Zapraszam do zapoznania się z moim blogiem http://twhistoria.blogspot.com
Awatar użytkownika
Telamon
Maréchal d'Empire
Posty: 6920
Rejestracja: środa, 30 maja 2012, 17:27
Lokalizacja: Kraków/Zakliczyn
Has thanked: 697 times
Been thanked: 404 times
Kontakt:

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: Telamon »

Dalej uważam, że patrząc na to z takiej perspektywy, nie warto interesować się pewną dozą niszowych systemów, bo przecież i tak nie ma w to graczy, ot np.: DBA ;-) (no w mojej okolicy nie ma! ha!)
Jeżeli warunkiem jest pula graczy, a nie np. kolekcjonowanie fajnych figurek to tak. Nie warto - bowiem system nie spełnia podstawowego kryterium. :P

Ja jedynie odpowiedziałem na Twoje pytanie:
Czemu nie spróbujesz np.: Blood and Plunder?
Awatar użytkownika
de Morney
Adjudant-Major
Posty: 292
Rejestracja: środa, 26 czerwca 2019, 22:07
Lokalizacja: Częstochowa
Has thanked: 154 times
Been thanked: 71 times

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: de Morney »

twhistoria pisze: piątek, 28 sierpnia 2020, 18:55 W Częstochowie są gracze FOW i się nie udzielają na żadnych forach?

Całkiem możliwe jest całkiem, że gdzieś w jakiś zapomnianych miejscach ktoś pisze. Aczkolwiek jak próbowałam szukać chętnych na to (po lokalnych grupach bitewniakowych, fantastów, lokalnej Gildii zrzeszającej graczy wszelkiego pokroju) to była cisza. Zakładam, że grają tylko po domach. W każdym razie ja już wypadłam z FoW, jedyne co miałam to i tak rzeczy do NAM, które znalazły nowego szczęśliwca.

Ja po prostu mam podejście, że warto spróbować pograć w każdy system, figurki zawsze prędzej czy później uda się sprzedać w przypadku finansowej klapy. Oraz zawsze można mieć chętnych do systemów jak ich nie mieć. To naprawdę kwestia bardzo indywidualna. Patrząc na to jak wygląda rynek gier, to te, które nie mają odpowiedniej machiny marketingowej (Games Workshop) nigdy nie osiągają takiej samej puli grających jak topowe tytuły. Czy to oznacza, że pośród niszowych systemów nie można znaleźć chętnych a same zasady są kiepskie? Absolutnie nie! Owszem, nie twierdzę, że wszystko co AAA jest złe i najlepsze jest niszowe. Proszę nie zrozumieć mnie źle. Ot zaznaczam cały czas, że pośród mniej znanych systemów można też znaleźć perełki.

Pamiętam moje początki bitewniakowe w Częstochowie. Mieliśmy pulę 12 regularnie grających bitewniakowców i całą rzeszę ludzi grających w planszówki. Przez 4 lata obserwuję jak tylko kolejni wyjeżdżają, idą na studia i nagle kończy im się czas, sprzedają rzeczy z powodów finansowych albo z takowych (500+ :-P ) nagle zaczyna brakować im czasu. Normalna kolej rzeczy. Pula zmniejszyła się, trudniej umówić się na grę, ja sama nie mam siły kręcić tego i dogadywać grania. Mam swoją małą pulę stałych graczy (całe 8 osób), z którymi umawiamy się na gry. Czasem udaje się to dwa razy w tygodniu, innym razem mamy miesiąc przestoju. Szczęśliwie są to ludzie otwarci też na to, by próbować nowości. Bez zamknięcia w jednym systemie. W ten sposób cała ta mała społeczność wyrobiła sobie "pewien smak" na bitewniaki. I tak, chociaż uwielbiam Mordheima, Blood and Plunder czy Ghost Archipelago lub Umbrę Turris, tak mam też mały pakiet Death Guarda do Kill Teama, by pograć z tymi, którzy lubią ten system. Kwestia poświęceń, by utrzymać środowisko. Dużą zaletą jest to, że jak wszyscy mamy przesyt po pograniu w kampanię np.: w Kill Team'a to potem nie ma problemu "by wyciągnąć piratów na stół".

Naprawdę, jestem za otwartością i swobodą. Warto polecać systemy niszowe, bo im ciężej się przebić z racji braku promocji. Oferują czasem więcej miłości, niż topki. Warto też pokazywać je nowym graczom z pełną pasją.
Awatar użytkownika
Biały Vilk
Sous-lieutenant
Posty: 444
Rejestracja: poniedziałek, 23 marca 2009, 22:28
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 36 times
Been thanked: 59 times

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: Biały Vilk »

Dziękuję za propozycję i wskazówki :)

Każdy podsuwany mi system przynajmniej obwąchuję w necie i żadnego a priori nie skreślam. Takich, w które bym pograł, trochę jest, ale na coś muszę się zdecydować. Bo koszty, bo trzeba to wszystko pomalować, mieć odpowiednie tereny w nieraz kilku skalach, bo trzeba to wszystko gdzieś trzymać i być w stanie zapanować nad różnorodnymi zasadami do nich. Nie mam też już ochoty i siły na organizowanie środowiska, poszukiwanie chętnych i edukowanie ich w jakimś systemie, w który nikt w okolicy się nie bawi. Muszę też czuć klimat danego systemu i mieć do niego ładne figurki lub zamienniki/materiały do konwersji, żeby uczynić owe figurki ładnymi dla mnie. Kompromisy są nieodzowne.

Fakt, że również doceniam skirmishowe systemy mniej znanych autorów/producentów. Nie wymagają wielkich nakładów, cechuje je elegancki i przejrzysty system wydawniczy, dopracowane zasady nie wymagające lawiny errat i FAQów. Zazwyczaj wraz z premierą są już dostępne wszystkie potrzebne modele w różnorodnych konfiguracjach. Dlatego SAGA.

Z kolei WH40k jest marnym systemem, GW jest żałosnym jego zarządcą w odniesieniu do graczy (bo najwyraźniej nie w opinii działu marketingu), bałagan jest niesamowity, ale mimo wszystko fabularne uniwersum i nieskończone możliwości modelarsko-konfiguracyjne i tak wystarczą mi do dobrej zabawy.

Battlegroup, bo chcę bawić się w coś o II wojnie światowej, a zasoby już mam.

Jak mówiłem, chciałbym też postrzelać się z agentami Pinkertona w jakimś Tombstone czy innym Carson City. Zanurzyć się w pokrętnych sekretach dziwnych stowarzyszeń w gotycko-parowej otoczce (jakieś Malifaux, Wolsung, Wild West Exodus...). Popływałbym okrętami w II wojnie (liznąłem General Quarters III, jest np. Naval Thunder). Nie pogardziłbym i Star Wars Armadą czy Legionem. Można tak wymieniać, ale trzeba wybierać...

Piraci i karaibskie słoneczko też są ciekawą opcją. Banda zarośniętych holenderskich kaprów, Piet Heyn...

Powiem mgliście — zobaczymy. Najpierw mam sporo do malowania w SADZE. Space Wolves same się nie zrobią. I tak dalej, z tymi srokami i łapaniem zbyt wielu naraz za ogony. No i bez samochodu, zwłaszcza w tych czasach, też się do Częstochowy nie wybiorę.
"Zjeżdżaj z drogi, ty gnojku!" - adm. Andrew B. Cunningham z pokładu "Warspite" do dowódcy HMS "Griffin", będącego na linii strzału
Awatar użytkownika
Telamon
Maréchal d'Empire
Posty: 6920
Rejestracja: środa, 30 maja 2012, 17:27
Lokalizacja: Kraków/Zakliczyn
Has thanked: 697 times
Been thanked: 404 times
Kontakt:

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: Telamon »

Biały Vilk pisze: piątek, 28 sierpnia 2020, 21:34 Jak mówiłem, chciałbym też postrzelać się z agentami Pinkertona w jakimś Tombstone czy innym Carson City. Zanurzyć się w pokrętnych sekretach dziwnych stowarzyszeń w gotycko-parowej otoczce (jakieś Malifaux, Wolsung, Wild West Exodus...). Popływałbym okrętami w II wojnie (liznąłem General Quarters III, jest np. Naval Thunder). Nie pogardziłbym i Star Wars Armadą czy Legionem. Można tak wymieniać, ale trzeba wybierać...
Jak będziesz chciał Malifaux to daj znać, a dam Ci namiar na fajnego gracza z Krakowa. Sam system wymaga 7-8 figurek. Więcej czasu zajmie wdrażanie się w system.
Poza tym łatwo dostać figurki na rynku wtórnym.
Całkiem dobre figurki choć mym zdaniem nie wszystkie komputerowe projekty były przemyślane pod kątem ich malowania. Ale designe jest świetny - sam zastanawiam się nad tym:

Obrazek

:D
Awatar użytkownika
Telamon
Maréchal d'Empire
Posty: 6920
Rejestracja: środa, 30 maja 2012, 17:27
Lokalizacja: Kraków/Zakliczyn
Has thanked: 697 times
Been thanked: 404 times
Kontakt:

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: Telamon »

Tak w ramach 40k zachęty. ;)

Obrazek

Drużyna Vostroyan.
Awatar użytkownika
Biały Vilk
Sous-lieutenant
Posty: 444
Rejestracja: poniedziałek, 23 marca 2009, 22:28
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 36 times
Been thanked: 59 times

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: Biały Vilk »

A myślałem, że to "Złote Konserwy" Valorisa najbardziej oślepiają w galaktyce ;)

Jestem na etapie myślenia nad oświetleniem biurka. Mam takie eteryczne, budżetowe gówno z IKEI (Malm), w którym nawet nie ma normalnej płyty wiórowej, tylko jakaś prasowana papka o małej gęstości. Gwoździe można wpychać kciukiem. Jednak od pół roku używam go codziennie, zastawiam różnymi rzeczami i się trzyma, więc na razie zostanie. Tylko jego konstrukcja, położenie i ilość miejsca wykluczają zastosowanie jakiejkolwiek lampy przykręcanej do blatu lub nastawnej. Muszę skombinować coś stojącego obok na podłodze, (na statywie na kółkach?). Czy ktoś się bawił czymś podobnym i ma faworyta? Ledowy łuk stawiany na blacie będę raczej strącał.
"Zjeżdżaj z drogi, ty gnojku!" - adm. Andrew B. Cunningham z pokładu "Warspite" do dowódcy HMS "Griffin", będącego na linii strzału
Yeti

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: Yeti »

"przykręcanej do blatu lub nastawnej"

Wszystko (?) zleży, jak duża będzie powierzchnia przykręcana od dołu i od góry... Im większa, tym mniej paździerz z IKEI będzie się giął. Nikt nie broni czegoś dołożyć samodzielnie.


PS Ja kiedyś, sto lat temu, obciążniki z płytek metalowych do listów stosowałem w takich momentach :-)
Awatar użytkownika
de Morney
Adjudant-Major
Posty: 292
Rejestracja: środa, 26 czerwca 2019, 22:07
Lokalizacja: Częstochowa
Has thanked: 154 times
Been thanked: 71 times

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: de Morney »

Biały Vilk pisze: poniedziałek, 7 września 2020, 13:02 A myślałem, że to "Złote Konserwy" Valorisa najbardziej oślepiają w galaktyce ;)

Jestem na etapie myślenia nad oświetleniem biurka. Mam takie eteryczne, budżetowe gówno z IKEI (Malm), w którym nawet nie ma normalnej płyty wiórowej, tylko jakaś prasowana papka o małej gęstości. Gwoździe można wpychać kciukiem. Jednak od pół roku używam go codziennie, zastawiam różnymi rzeczami i się trzyma, więc na razie zostanie. Tylko jego konstrukcja, położenie i ilość miejsca wykluczają zastosowanie jakiejkolwiek lampy przykręcanej do blatu lub nastawnej. Muszę skombinować coś stojącego obok na podłodze, (na statywie na kółkach?). Czy ktoś się bawił czymś podobnym i ma faworyta? Ledowy łuk stawiany na blacie będę raczej strącał.
Rozumiem, że klasyka gatunku czyli Velleman VTLAMP6 wraz z podstawką nie będzie ratował sytuacji? A gdyby go przykręcić do ściany?

Co do podstawki to chodzi mi o taką:
https://allegro.pl/oferta/podstawa-do-l ... 6702278470
Awatar użytkownika
Biały Vilk
Sous-lieutenant
Posty: 444
Rejestracja: poniedziałek, 23 marca 2009, 22:28
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 36 times
Been thanked: 59 times

Re: Mój powrót do figurkowych gier bitewnych

Post autor: Biały Vilk »

To biurko nie ma wystającego blatu po bokach. Z tyłu też jest zabudowane płytą, osłaniającą półkę z przewodami. Jedyna możliwość przykręcenia czegokolwiek, to z przodu, co oczywiście odpada. Od wczoraj jestem na etapie Vellemana w statywie na kółkach, ale że to koszt niewarty zachodu, to pewnie w końcu przyczepię cokolwiek, gdziekolwiek, byle z odpowiednią żarówką.
"Zjeżdżaj z drogi, ty gnojku!" - adm. Andrew B. Cunningham z pokładu "Warspite" do dowódcy HMS "Griffin", będącego na linii strzału
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ogólnie o grach bitewnych”