Dzisiaj rozgrywka zapoznająca Leo z grą.
Nie wiem czy to epidemia, starość, a może brak umiejętności, ale Niemcami do trzeciego tygodnia lipca 1941 r nie zająłem Smoleńska, a na Ukrainie wojska sowieckie bardzo dobrze stawały i nawet zadały straty jednej z armii rumuńskich.
Do legendy przeszło przeciwnatarcie sowieckie w pobliżu Rygi, które umożliwiło wycofanie armii i korpusu strzeleckiego spod Rygi w kierunku na Narwę.
Był to pierwszy tak istotny sukces sowiecki pomimo, że Leo nacierał co jakiś czas.
Również myśliwce sowieckie wykazały się jaką taką sprawnością i doprowadziły do uszkodzenia czterech czy pięciu jednostek bombowców niemieckich.
Po raz pierwszy grałem z żywym przeciwnikiem i dlatego może grałem zachowawczo, a może już ze mną ciężko.
W każdym razie dobrze się bawiłem i jako Niemiec naprawdę nie czułem się omnipotentny.
Thunder in the East
- Leo
- Colonel
- Posty: 1594
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 14 times
Re: Thunder in the East
Grałem pierwszy raz po długiej przerwie spowodowanej wiadomo czym, tak więc przyjemność była podwójna.
Zagraliśmy zbyt krótko (bo raptem cztery etapy), abym mógł miarodajnie ocenić szanse obu stron w scenariuszu Barbarossa. Ale ogólnie mechanika gry jest prosta i elegancka. Widać przemyślaną koncepcję i fajne rozwiązania w tym co najbardziej lubię w grach, czyli zarządzaniu zasobami.
Zdecydowanie mam ochotę na więcej i chętnie spróbowałbym powalczyć Niemcami.
Zagraliśmy zbyt krótko (bo raptem cztery etapy), abym mógł miarodajnie ocenić szanse obu stron w scenariuszu Barbarossa. Ale ogólnie mechanika gry jest prosta i elegancka. Widać przemyślaną koncepcję i fajne rozwiązania w tym co najbardziej lubię w grach, czyli zarządzaniu zasobami.
Zdecydowanie mam ochotę na więcej i chętnie spróbowałbym powalczyć Niemcami.
"Szlabany w głowach podnoszą się najwolniej..."