Jojo Rabbit
- Telamon
- Maréchal d'Empire
- Posty: 6920
- Rejestracja: środa, 30 maja 2012, 17:27
- Lokalizacja: Kraków/Zakliczyn
- Has thanked: 697 times
- Been thanked: 404 times
- Kontakt:
Jojo Rabbit
https://www.youtube.com/watch?v=tL4McUz ... AxnlNbZUec
Druga wojna oczami dziecka...
... z Hitlerjugend.
Druga wojna oczami dziecka...
... z Hitlerjugend.
- Telamon
- Maréchal d'Empire
- Posty: 6920
- Rejestracja: środa, 30 maja 2012, 17:27
- Lokalizacja: Kraków/Zakliczyn
- Has thanked: 697 times
- Been thanked: 404 times
- Kontakt:
Re: Jojo Rabbit
Obejrzałem. Nie sugerujcie się trailerem. Film to raczej tragikomedia, z naciskiem na pierwszy człon tego słowa.
Kwiecień-maj 1945. Wydarzenia obserwujemy z perspektywy zindoktrynowanego dziecka, które przeżywa swe hitlerjugendowe "przygody", toteż przez większość czasu rozmaite "przykrości" pełnią funkcję tła. Widzimy egzekucje defetystów oraz niemieckich jeńców w różnym wieku, ruiny, rannych, dziecięce trupy. Kilkuminutowy fragment bitwy w której - obok żołnierzy - biorą udział dzieci i starcy obojga płci. Trochę szkoda, że właściwej wojny jest tak mało... zwłaszcza w zestawieniu z wątkiem żydowskim. Poświęcono sporo miejsca na relacje pomiędzy żydowską dziewczyną, a młodym nazistą... Ten wątek raczej nużył. Nie był zbyt emocjonujący ani intrygujący, a sprowadzał się głównie do igrania z dziecięcymi wyobrażeniami chłopca (zbyt duża różnica wieku). Pojawił się także wątek homoseksualny aczkolwiek jedynie delikatnie zarysowany i w sferze domysłów.
Reżyser chciał pokazać Niemców od ich ludzkiej strony oraz szaleństwo systemu, w którym ludzie szli na śmierć z zapałem i uśmiechem na ustach.
Aktorsko było dobrze jeżeli chodzi o główne postacie. Co do dzieci - zagrały dobrze. Jedynie chłopak nie radził sobie w scenach żalu... ale dziecięcy aktorzy mają swe ograniczenia.
Największy i najbardziej nieoczekiwany pozytyw filmu? Ekipa postarała się w kwestii broni i umundurowania. Czegoś takiego po tego typu produkcji (nie będącej zasadniczo filmem wojennym) się nie spodziewałem. Jedna z dziewczyn trzyma w swym ręku MP 3008! Niemcy walczą w feldbluse M44 w tym pięknym zielonym kolorze z ostatniego okresu wojny, ale wielu ma na sobie także bluzy maskujące. Ciężarówki pomalowano w trójbarwny kamuflaż... W filmie nie zabrakło także Sowietów oraz Amerykanów (w jednym mieście) - tych ostatnich ubrano w zielone mundury M43. Fajnie... choć ze względu na małą ilość scen batalistycznych zbyt długo nie są obecni na ekranie.
Warto obejrzeć jeżeli nic ciekawszego nie ma w ofercie.
Kwiecień-maj 1945. Wydarzenia obserwujemy z perspektywy zindoktrynowanego dziecka, które przeżywa swe hitlerjugendowe "przygody", toteż przez większość czasu rozmaite "przykrości" pełnią funkcję tła. Widzimy egzekucje defetystów oraz niemieckich jeńców w różnym wieku, ruiny, rannych, dziecięce trupy. Kilkuminutowy fragment bitwy w której - obok żołnierzy - biorą udział dzieci i starcy obojga płci. Trochę szkoda, że właściwej wojny jest tak mało... zwłaszcza w zestawieniu z wątkiem żydowskim. Poświęcono sporo miejsca na relacje pomiędzy żydowską dziewczyną, a młodym nazistą... Ten wątek raczej nużył. Nie był zbyt emocjonujący ani intrygujący, a sprowadzał się głównie do igrania z dziecięcymi wyobrażeniami chłopca (zbyt duża różnica wieku). Pojawił się także wątek homoseksualny aczkolwiek jedynie delikatnie zarysowany i w sferze domysłów.
Reżyser chciał pokazać Niemców od ich ludzkiej strony oraz szaleństwo systemu, w którym ludzie szli na śmierć z zapałem i uśmiechem na ustach.
Aktorsko było dobrze jeżeli chodzi o główne postacie. Co do dzieci - zagrały dobrze. Jedynie chłopak nie radził sobie w scenach żalu... ale dziecięcy aktorzy mają swe ograniczenia.
Największy i najbardziej nieoczekiwany pozytyw filmu? Ekipa postarała się w kwestii broni i umundurowania. Czegoś takiego po tego typu produkcji (nie będącej zasadniczo filmem wojennym) się nie spodziewałem. Jedna z dziewczyn trzyma w swym ręku MP 3008! Niemcy walczą w feldbluse M44 w tym pięknym zielonym kolorze z ostatniego okresu wojny, ale wielu ma na sobie także bluzy maskujące. Ciężarówki pomalowano w trójbarwny kamuflaż... W filmie nie zabrakło także Sowietów oraz Amerykanów (w jednym mieście) - tych ostatnich ubrano w zielone mundury M43. Fajnie... choć ze względu na małą ilość scen batalistycznych zbyt długo nie są obecni na ekranie.
Warto obejrzeć jeżeli nic ciekawszego nie ma w ofercie.
- Sarmor
- Lieutenant General
- Posty: 4286
- Rejestracja: wtorek, 21 września 2010, 14:06
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 146 times
- Been thanked: 110 times
- Kontakt:
Re: Jojo Rabbit
Moim zdaniem bardzo udany film. Faktycznie bardziej tragiczny niż sugerowały to niektóre trailery, ale jest też z czego się pośmiać - a przy okazji IMO nie przekroczono granicy dobrego smaku (choć żarty w scenie walki mogliby sobie odpuścić).
Niewielka liczba scen wojennych jest uzasadniona, bo wszystko oglądamy z punktu widzenia 10-latka z niezbyt istotnego miasta. Z kolei wątek jego relacji z Żydówką jest głównym elementem historii - narzekanie, że jest go za dużo, to jak narzekanie, że w filmie superbohaterskim się za dużo biją.
Niewielka liczba scen wojennych jest uzasadniona, bo wszystko oglądamy z punktu widzenia 10-latka z niezbyt istotnego miasta. Z kolei wątek jego relacji z Żydówką jest głównym elementem historii - narzekanie, że jest go za dużo, to jak narzekanie, że w filmie superbohaterskim się za dużo biją.
TheNode.pl – zapraszam!
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
-
- Lieutenant
- Posty: 509
- Rejestracja: wtorek, 27 lutego 2018, 20:00
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
- Has thanked: 39 times
- Been thanked: 104 times
Re: Jojo Rabbit
Ja się zastanawiam po co to dzieło powstało (oprócz skoku na kasę i Oskary)?
Czekam na komedię o Ku Klux Klanie zrobioną i obsadzoną przez czarnoskórych.
Niemniej wizualnie i kostiumowo faktycznie wygląda dobrze.
Czekam na komedię o Ku Klux Klanie zrobioną i obsadzoną przez czarnoskórych.
Niemniej wizualnie i kostiumowo faktycznie wygląda dobrze.
- Krocionorzec
- Carabinier
- Posty: 27
- Rejestracja: wtorek, 7 stycznia 2020, 14:25
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 11 times
Re: Jojo Rabbit
Przesłanie filmu jest raczej klarowne. Ma pokazać współcześnie żyjącym młodym ludziom, we współczesnym języku kina, że niektóre idee to nie dość że bzdety wyssane z palca, na które może się złapać ktoś o mentalności dziesięciolatka. I że nawet ten dziesięciolatek jak się trochę zastanowi to sam do takiego wniosku dojdzie. Bo o tym że rasizm jest jedną z najbardziej haniebnych i wstrętnych idei wymyślonych przez nasz gatunek, to powoli zaczynamy chyba zapominać, jak się tak wiadomości poczyta. Twoje wątpliwości też raczej dość jasno tłumaczą po co ten film powstał...
- de Morney
- Adjudant-Major
- Posty: 292
- Rejestracja: środa, 26 czerwca 2019, 22:07
- Lokalizacja: Częstochowa
- Has thanked: 154 times
- Been thanked: 71 times
Re: Jojo Rabbit
Osobiście byłam filmem bardzo pozytywnie zaskoczona. Raczej szłam na niego z myślą "komedia o Hitlerze, przerysowana i karykaturalna".
Poza tym kostiumowo film jest świetny i wart obejrzenia!
Spoiler
Show
W rzeczywistości otrzymałam film poruszający z głębią (no kogo nie ścisnęło przy scenie z dyndającą matką na szubienicy?). Może nie przypaść do gustu komuś kto nie lubi oglądać dzieciaków na dużym ekranie ale to właśnie tego ten film dotyczył. Indoktrynacji od kołyski. Jojo jest większym "złoelm-naziolem" niż jego ojciec walczący na froncie. Chłopakiem targa masa emocji. Jest odrzucony w domu (a przynajmniej tak mu się wydaje bo przecież jego matka przygarnęła żydówkę do domu), jest odrzucony wśród kolegów (bo staje się kaleką). Jego marzenia niszczeją po wypadku oraz z końcem wojny. Tylko czy po zdobyciu Berlina są takie same, jakie Jojo ma na początku filmu? Nie bardzo Dodatkowo w filmie pokazują, jak bardzo zły obraz żydów był przedstawiany nazistom przez propagandę (przerysowany w filmie ale też nie do końca). Całość film ma przedstawić nie chłopaczka, który lata w mundurku i przykleja plakaty. To jest obraz chłopaka, który święcie wierzy w to co robi bo został zindoktrynowany. To obraz jego matki walczącej o wolność i koniec wojny, jej rozłąka z mężem-żołnierzem. I w tym wszystkim obraz jak ciężko jest się ukryć, gdy do domu puka Gestapo.
Poza tym kostiumowo film jest świetny i wart obejrzenia!
Re: Jojo Rabbit
Ogmios
Nie, że pełna komedia, ale polecam BlacKkKlansman Spike Lee
PS W dodatku powyższe się autentycznie zdarzyło
Nie, że pełna komedia, ale polecam BlacKkKlansman Spike Lee
PS W dodatku powyższe się autentycznie zdarzyło
- Telamon
- Maréchal d'Empire
- Posty: 6920
- Rejestracja: środa, 30 maja 2012, 17:27
- Lokalizacja: Kraków/Zakliczyn
- Has thanked: 697 times
- Been thanked: 404 times
- Kontakt:
Re: Jojo Rabbit
Jak na amerykańskie kino dość śmiały i zrównoważony.
Jak na amerykańskie kino... za mały nacisk położono na kwestie czarnych radykałów przez co nie uzyskano "nienawistnej równowagi".
Samo śledztwo bardzo ciekawe.
-
- Lieutenant
- Posty: 509
- Rejestracja: wtorek, 27 lutego 2018, 20:00
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
- Has thanked: 39 times
- Been thanked: 104 times
Re: Jojo Rabbit
Powiem tak: według mnie z pewnych tematów nie powinno się żartować m.in. z holocaustu i nazistów.
Z pierwszym zgodzi się chyba każdy, co do drugiego mój tok rozumowania jest taki: jeśli ośmieszasz swojego wroga, to ośmieszasz też siebie jako walczącego z nim.
Przedstawianie nazistów jako świrów i debili zdejmuje z nich też część odpowiedzialności za wyrządzone ZŁO.
Ostatnie wolne wybory w 1933 w Niemczech dały NSDAP prawie 44% - czy każdy głosujący na tą partię miał mentalność 10-latka?
Czy partia złożona ze świrów i debili miałaby taki wynik?
Przyznaję, jestem do tego filmu uprzedzony od samego początku jak usłyszałem tą niepoważną Beatlesową muzyczkę.
Poza tym film łączy komedię z tragedią - mi taka bipolarność absolutnie nie podchodzi; podobnie miałem z Parasite. Może za stary już jestem? Wyobraźcie sobie jednak Pianistę albo Listę Schindlera plus Allo, Allo...
No i nie lubię Scarlet Johansen, i to bardzo.
Widz dostaje ckliwą, lekką, niezbyt śmieszną bajkę o wojnie wysterylizowaną z bardziej drastycznych scen, takie PG-10...
Holocaust zdegradowany do zabawy w chowanego i książeczki z rysunkami; a po wojnie zatańczmy jakby nigdy nic, happy end tralala...
Udało mi się przejrzeć dla porównania książkę na której inspirował się scenarzysta/reżyser/koproducent/odtwórca Hitlera, Taika Waititi (aka Taika Cohen), Caging Skies autorstwa Christine Leunens:
*****SPOILERY******
- Johannes (nie znalazłem użycia zdrobnienia Jojo) urodził się w marcu 1927, czyli na koniec wojny ma 18 lat
- Elsa jest młodsza i mniejsza od niego
- śmiesznego Hitlera nie ma
- królik jest wspomniany właściwie tylko w kontekście testu ciążowego (zgadnijcie czemu?)
- zamiast zabijania królików, dzieciaki ukręcają szyje kaczkom i kaczątkom; Johannes daje radę; docelowo mają być w stanie bez zmrużenia oka roztrzaskać głowę dziecka o ścianę
- Johannes jest ranny jako Flakhilfe w wyniku bombardowania Wiednia (gdzie mieszka) przez aliantów; Kippi ginie wcześniej w jednym z nalotów; nie znalazłem wątku z kapitanem (ale szkolenie w Hitler Jugend jest wspomniane, w tym homoseksualne wykorzystywanie przez starszych) ani Gestapo (ok, jest wizyta dwóch smutnych panów w związku ze złamaniem zaciemnienia przy jednym z nalotów alianckich)
- rany są dużo poważniejsze - kuśtyka, stracił dłoń i część twarzy; ludzie dosłownie przechodzą na drugą stronę ulicy na jego widok
- dużo "brudniejsze" opisy, momentami wręcz dadaistyczne, ale uświadamiające problemy ukrywania się Elsy (niedobór wody, nocniki, miesiączka, robactwo, głód)
- dużo bardziej rozbudowana historia w przeszłość; m.in. Johannes jako dziecko był świadkiem m.in. Kristalnacht i aneksji Austrii (btw >99% poparcia Austriaków)
- dużo mroczniejszy opis zbrodni nazistowskich; jest mowa m.in. o 5000 zabitych niepełnosprawnych dzieci, 200.000 niepożądanych mentalnie i fizycznie upośledzonych osób (w tym weteranów pierwszej wojny); eugenice i sterylizacji (przy okazji Ameryce też się dostało); pod koniec książki Johannes szukając krewnych Elsy odkrywa, że poginęli w obozach; po wyzwoleniu okupujący ich część Wiednia Francuzi zabierają go wraz z innymi mieszkańcami "na wycieczkę" do jednego z nich pokazać trupy
- rasizm w książce nie ogranicza się tylko do żydów, są wymienione i inne "podrasy"; jest też wspomniana antykatolickość nazistów, palenie książek itp
- okupanci też opisani z gorszej strony, nawet Amerykanie
- książka nie kończy się w 45, trwa do 55, bo Johannes wmawia Elsie, że Niemcy wygrały wojnę, aby ją trzymać dalej; koniec wojny to nie koniec problemów - na przykład wraca niepełnosprawny na umyśle po przesłuchaniu ojciec z prostytutką, która go sobie okręciła wokół palca
- właściwie wychodzi, że kawał drania z chłopaka, taki młody Josef Fritzl; w części wytłumaczalne stresem wojny, śmiercią matki; widać jak powoli stacza się psychicznie
- są nawet wspomniani Polacy w kontekście ofiar
********KONIEC SPOILERÓW***************
Co się lepiej sprzeda: słodziaczek-przytulaczek Króliczek czy przygody młodego Fritzla?
A co realniej pasuje?
Jojo w mojej opinii nie nadaje się do pokazania dziecku bez dodatkowego komentarza, bo właściwie wygląda jak film rekrutacyjny do HJ, tacy cool są tu mali naziści i taki fajny sprzęt mają.
Z pierwszym zgodzi się chyba każdy, co do drugiego mój tok rozumowania jest taki: jeśli ośmieszasz swojego wroga, to ośmieszasz też siebie jako walczącego z nim.
Przedstawianie nazistów jako świrów i debili zdejmuje z nich też część odpowiedzialności za wyrządzone ZŁO.
Ostatnie wolne wybory w 1933 w Niemczech dały NSDAP prawie 44% - czy każdy głosujący na tą partię miał mentalność 10-latka?
Czy partia złożona ze świrów i debili miałaby taki wynik?
Przyznaję, jestem do tego filmu uprzedzony od samego początku jak usłyszałem tą niepoważną Beatlesową muzyczkę.
Poza tym film łączy komedię z tragedią - mi taka bipolarność absolutnie nie podchodzi; podobnie miałem z Parasite. Może za stary już jestem? Wyobraźcie sobie jednak Pianistę albo Listę Schindlera plus Allo, Allo...
No i nie lubię Scarlet Johansen, i to bardzo.
Widz dostaje ckliwą, lekką, niezbyt śmieszną bajkę o wojnie wysterylizowaną z bardziej drastycznych scen, takie PG-10...
Holocaust zdegradowany do zabawy w chowanego i książeczki z rysunkami; a po wojnie zatańczmy jakby nigdy nic, happy end tralala...
Udało mi się przejrzeć dla porównania książkę na której inspirował się scenarzysta/reżyser/koproducent/odtwórca Hitlera, Taika Waititi (aka Taika Cohen), Caging Skies autorstwa Christine Leunens:
*****SPOILERY******
- Johannes (nie znalazłem użycia zdrobnienia Jojo) urodził się w marcu 1927, czyli na koniec wojny ma 18 lat
- Elsa jest młodsza i mniejsza od niego
- śmiesznego Hitlera nie ma
- królik jest wspomniany właściwie tylko w kontekście testu ciążowego (zgadnijcie czemu?)
- zamiast zabijania królików, dzieciaki ukręcają szyje kaczkom i kaczątkom; Johannes daje radę; docelowo mają być w stanie bez zmrużenia oka roztrzaskać głowę dziecka o ścianę
- Johannes jest ranny jako Flakhilfe w wyniku bombardowania Wiednia (gdzie mieszka) przez aliantów; Kippi ginie wcześniej w jednym z nalotów; nie znalazłem wątku z kapitanem (ale szkolenie w Hitler Jugend jest wspomniane, w tym homoseksualne wykorzystywanie przez starszych) ani Gestapo (ok, jest wizyta dwóch smutnych panów w związku ze złamaniem zaciemnienia przy jednym z nalotów alianckich)
- rany są dużo poważniejsze - kuśtyka, stracił dłoń i część twarzy; ludzie dosłownie przechodzą na drugą stronę ulicy na jego widok
- dużo "brudniejsze" opisy, momentami wręcz dadaistyczne, ale uświadamiające problemy ukrywania się Elsy (niedobór wody, nocniki, miesiączka, robactwo, głód)
- dużo bardziej rozbudowana historia w przeszłość; m.in. Johannes jako dziecko był świadkiem m.in. Kristalnacht i aneksji Austrii (btw >99% poparcia Austriaków)
- dużo mroczniejszy opis zbrodni nazistowskich; jest mowa m.in. o 5000 zabitych niepełnosprawnych dzieci, 200.000 niepożądanych mentalnie i fizycznie upośledzonych osób (w tym weteranów pierwszej wojny); eugenice i sterylizacji (przy okazji Ameryce też się dostało); pod koniec książki Johannes szukając krewnych Elsy odkrywa, że poginęli w obozach; po wyzwoleniu okupujący ich część Wiednia Francuzi zabierają go wraz z innymi mieszkańcami "na wycieczkę" do jednego z nich pokazać trupy
- rasizm w książce nie ogranicza się tylko do żydów, są wymienione i inne "podrasy"; jest też wspomniana antykatolickość nazistów, palenie książek itp
- okupanci też opisani z gorszej strony, nawet Amerykanie
- książka nie kończy się w 45, trwa do 55, bo Johannes wmawia Elsie, że Niemcy wygrały wojnę, aby ją trzymać dalej; koniec wojny to nie koniec problemów - na przykład wraca niepełnosprawny na umyśle po przesłuchaniu ojciec z prostytutką, która go sobie okręciła wokół palca
- właściwie wychodzi, że kawał drania z chłopaka, taki młody Josef Fritzl; w części wytłumaczalne stresem wojny, śmiercią matki; widać jak powoli stacza się psychicznie
- są nawet wspomniani Polacy w kontekście ofiar
********KONIEC SPOILERÓW***************
Co się lepiej sprzeda: słodziaczek-przytulaczek Króliczek czy przygody młodego Fritzla?
A co realniej pasuje?
Jojo w mojej opinii nie nadaje się do pokazania dziecku bez dodatkowego komentarza, bo właściwie wygląda jak film rekrutacyjny do HJ, tacy cool są tu mali naziści i taki fajny sprzęt mają.
- Sarmor
- Lieutenant General
- Posty: 4286
- Rejestracja: wtorek, 21 września 2010, 14:06
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 146 times
- Been thanked: 110 times
- Kontakt:
Re: Jojo Rabbit
A ktoś zaleca pokazywać ten film dziecku?
IMO chodziło o to, żeby pokazać świadomemu nazistowskich zbrodni widzowi, że mali naziści wydawali się cool, a chłopcy (przynajmniej część) chcieli być w HJ.
Poza tym może i są cool i mają fajny sprzęt, ale są kukiełkami dorosłych, którzy później wysyłają ich na śmierć.
Sugestia, że Waititi ugładził historię, żeby film się sprzedał, jest bezpodstawna. On skroił historię pod siebie, bo kręci filmy raczej komediowe. Z kolei jakby nakręcił poważny film o Holocauście, to pewnie wszystkie Oscary miałby w kieszeni.
TheNode.pl – zapraszam!
-
- Lieutenant
- Posty: 509
- Rejestracja: wtorek, 27 lutego 2018, 20:00
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
- Has thanked: 39 times
- Been thanked: 104 times
Re: Jojo Rabbit
Oficjalne PG to zdaje się 13?
British Board of Film Classification nawet 12A.
'A' oznacza, że pod nadzorem dorosłego można przyprowadzić młodsze.
Czyli co, Waititi jest głupi, czy ma takie parcie na szkło?
- Sarmor
- Lieutenant General
- Posty: 4286
- Rejestracja: wtorek, 21 września 2010, 14:06
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 146 times
- Been thanked: 110 times
- Kontakt:
Re: Jojo Rabbit
Nie wiem jak BBFC, ale MPAA ocenia wyłącznie pod kątem przemocy, nagości, seksu, wulgaryzmów i używek, a nie pod kątem "jak nie wytłumaczysz dziecku, kim byli naziści, to będzie chciało wstąpić do Hitlerjugend".
Nie mam pojęcia, jak doszedłeś do takich wniosków na podstawie mojej wypowiedzi.
TheNode.pl – zapraszam!