Profes79 napisał(a):
A przypadki, że wybrany prezydent miał mniej głosów wyborców niż jego konkurent też były - w sumie pięć z czego ostatni w tym roku

Były, trzy razy w XIX wieku, potem w 2000 (Al Gore dostał więcej głosów niż George W. Bush) i teraz, w 2016. Jak łatwo zauważyć, dwa współczesne przypadki dotyczą sytuacji, w której Demokrata przegrał z Republikaninem wybory, choć wygrał "popular vote".
Dajmiech napisał(a):
Wkurzanie się na system wyborczy post-factum jest mocno niedojrzałe.
Jak się wyjdzie poza krąg własnych sympatii politycznych, to można zauważyć, że dyskusja o Kolegium Elektorskim nie zaczęła się po ostatnich wyborach. Obecny system z Kolegium Elektorskim generalnie nie ma wielkiego sensu i do tego może być (jak w tym roku) wyraźnie sprzeczny z logiką amerykańskich wyborów, gdzie wygrywa ten, który dostał najwięcej głosów (co nie znaczy, że większość). Jakby to Hillary Clinton wygrała w Kolegium, ale przegrała popular vote, to ten system byłby przecież tak samo anachroniczny i trudny do obrony.
leliwa napisał(a):
Różnica miliona głosów w skali takiego kraju jak USA nie jest różnicą, przy której mowa być może o "wyraźnej" przewadze.
Już jest ponad 1,3 mln, co oznacza, że różnica przekroczy 1 pp. To nie jest różnica "o włos", tylko jednak zauważalna przewaga, zresztą największa spośród pięciu dotychczasowych wyborów, w których zwycięzca wyborów w sensie popular vote przegrał w Kolegium.
leliwa napisał(a):
Wyborcy z wszystkich stanów, nie tylko Kalifornii, Nowego Jorku i okolic finansowali, finansują i będą finansowali każdy rząd, który wygra wybory. To truizm. Natomiast wg exit polls (witryna Fox News) to właśnie Trump miał przewagę wśród ludzi o wyższych dochodach, a co za tym idzie większej sumie płaconych podatków.
To raczej ciekawostka, bo nie jestem zwolennikiem różnicowania siły głosu według płaconych podatków, ale chodziło mi o to, że tak się dziwnie składa, że stany "niebieskie" (demokratyczne) to najwięksi płatnicy netto do budżetu federalnego. Za to stany "czerwone" (republikańskie) dużo częściej z budżetu federalnego więcej dostają niż wpłacają, ze szczególnym uwzględnieniem Południa (np. Południowa Karolina za każdego dolara wpłaconego w ramach podatków federalnych przez jej obywateli dostaje z powrotem niemal 8 dolarów z budżetu federalnego. Oczywiście są wyjątki, choć trend jest zauważalny. Przyczyny są różne, częściowo wynika to z faktu skupienia aktywności ekonomicznej w wielkich miastach i upadku gospodarczego wiejskiej Ameryki. No i generalnie robi wrażenie, że w np. w mocno republikańskim stanie Mississippi 21% populacji dostaje "food stamps" od rządu federalnego. Niemniej, to to tylko ciekawostka, wniosków dla systemu wyborczego bym z tego nie wyciągał.
A teraz można juz wrócić do rozmowy o grze. Gdyby nie było Kolegium Elektorskiego, to chyba trudno byłoby zrobić równie dobrą grę o wyborach. Czyli jakieś zalety Kolegium są
