Dodawać znaczy również odejmować. To jest właśnie podkreślenie wagi debaty prezydenckiej w USA.kastration pisze:Ale czy "dodać" oznacza też "usunąć", jeśli zamiast dodawać, wolę usunąć po 1 ze stanów przeciwnika? Ta zasada ciągle obowiązuje, jak z normalnej rozgrywki?
1960: The Making of the President (Z-Man Games)
- Bambrough
- Adjoint
- Posty: 738
- Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 14:45
- Lokalizacja: Ortelsburg/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 26 times
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
- Bambrough
- Adjoint
- Posty: 738
- Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 14:45
- Lokalizacja: Ortelsburg/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 26 times
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
Z tego co widzę po mapce to w takim wypadku prezydentem zostałby Trump. Gra również rozwiewa ten dylemat, co potwierdza, że jest świetnym narzędziem do poznania systemu wyborów prezydenckich w USA.
- Bambrough
- Adjoint
- Posty: 738
- Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 14:45
- Lokalizacja: Ortelsburg/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 26 times
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
Izba Reprezentantów wybiera przy remisie prezydenta, ale głosuje się stanami. Dlatego de facto wygrywa ten kandydat, który zwyciężył w większej liczbie stanów. Poza tym z tego co pamiętam to ostatnio Republikanie pokonali Demokratów i mają teraz większość.
- Bambrough
- Adjoint
- Posty: 738
- Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 14:45
- Lokalizacja: Ortelsburg/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 26 times
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
Przy okazji wyborów z ciekawości przejrzałem dziś strony buków i jest kilka perełek:
https://sportsbook.betsson.com/pl/bizne ... ezydenckie
http://sports.williamhill.com/bet/pl/be ... ction.html
I najlepsza, z całym opisem systemu wyborczego:
https://www.bet-at-home.com/pl/sport/in ... ckie-w-usa
Można trochę zarobić. Kto z Trumpem?
https://sportsbook.betsson.com/pl/bizne ... ezydenckie
http://sports.williamhill.com/bet/pl/be ... ction.html
I najlepsza, z całym opisem systemu wyborczego:
https://www.bet-at-home.com/pl/sport/in ... ckie-w-usa
Można trochę zarobić. Kto z Trumpem?
- Petru Rares
- Capitaine
- Posty: 821
- Rejestracja: poniedziałek, 1 czerwca 2009, 22:37
- Lokalizacja: Bełchatów/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 13 times
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
Rozegraliśmy wczoraj z Bambrough'em dwie partyjki 1960, z zamianą stron. Co ciekawe w obydwu wypadkach zwyciężył Nixon, choć jego przewaga nie była zbyt duża. Świetna gra trzymająca w napięciu do końca.
- Bambrough
- Adjoint
- Posty: 738
- Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 14:45
- Lokalizacja: Ortelsburg/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 26 times
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
W pierwszej rozgrywce 267 do 241 dla Nixona, a w drugiej 282 do 255. Wczorajsze rozgrywki pełne były zwrotów akcji, nieczystych zagrań i mocnych akcentów. Nie należy zapomnieć o debatach i dniach wyborów, w których szturmowane były stany mogące przechylić szalę na korzyść JFK. Fajne w tej grze jest to, że losowość ograniczona jest do niezbędnego minimum, a nawet i ta losowość znajduje się pod kontrolą gracza. Hermanie, czemu nie zrobicie polskiej edycji tej gry, pewnie sprzedałaby się wśród fanów politycznych planszówek?
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
Myślę, że gra nie znalazłaby zbyt wielu zainteresowanych w Polsce a tym zainteresowanym wystarczy edycja angielskojęzyczna.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Petru Rares
- Capitaine
- Posty: 821
- Rejestracja: poniedziałek, 1 czerwca 2009, 22:37
- Lokalizacja: Bełchatów/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 13 times
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
Wczorajsza rozgrywka dała nam też asumpt do dyskusji o zmiennej roli poszczególnych stanów w wyborach prezydenta na przestrzeni lat. Ciekawe jest porównanie liczby głosów elektorskich w 1960 r. i obecnie. Znacznie zmniejszyło się znaczenie Nowego Jorku, Pensylwanii, spadło tez nieco Illinois. Znacznie zwiększyła się liczba głosów elektorskich w stanach "latynoskich" - Kalifornii, Florydzie i Teksasie.
- Leliwa
- Hetman polny koronny
- Posty: 5300
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
- Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
- Has thanked: 39 times
- Been thanked: 256 times
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
Ostatnia moja partia to też zwycięstwo Nixona. Ponieważ zostało zagrane wydarzenie utrudniające Demokratom kampanię w kilku stanach południowych, więc wynik był podobny w rozkładzie terytorialnym do obecnych wyborów. Demokraci wzięli Zachodnie Wybrzeże (Kalifornia, Alaska, Waszyngton, Hawaje) i Wschód (oprócz Nowego Jorku) oraz większość Midwestu. Republikanie prawie całe Południe (z wyjątkiem 3 stanów - jeden głosował na Demokratów (nie była to Wirginia) a dwa (Alabama i Missisipi) na nikogo, trzeci ze stanów dotkniętych wydarzeniem z Election Day - Luizjana, opowiedział się po stronie Republikanów), resztę Zachodu, Illinois, Michigan, Nowy Jork. Zdecydowały szczęśliwe ciągnięcia w dniu wyborów, które dały zwycięstwo kilkoma głosami Nixonowi. Gdyby przełożyć wyniki z mojej ostatniej gry na rozkład głosów elektorskich dziś, to przewaga Republikanów byłaby większa (mniej głosów elektorskich z Midwestu i Wschodu, gdzie przewagę miał Demokrata, więcej z Południa i pogranicza z Meksykiem, gdzie (z wyjątkiem Kalifornii) zwyciężyli Republikanie (np. Floryda, która w 1960 roku miała 10 głosów, teraz ma 29). W naszej grze dzięki pomocy, jaką okazał Nixon ofiarom huraganu, Floryda głosowała na niego.Bambrough pisze:W pierwszej rozgrywce 267 do 241 dla Nixona, a w drugiej 282 do 255. Wczorajsze rozgrywki pełne były zwrotów akcji, nieczystych zagrań i mocnych akcentów. Nie należy zapomnieć o debatach i dniach wyborów, w których szturmowane były stany mogące przechylić szalę na korzyść JFK. Fajne w tej grze jest to, że losowość ograniczona jest do niezbędnego minimum, a nawet i ta losowość znajduje się pod kontrolą gracza. Hermanie, czemu nie zrobicie polskiej edycji tej gry, pewnie sprzedałaby się wśród fanów politycznych planszówek?
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
- Raubritter
- Padpałkownik
- Posty: 1467
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
- Been thanked: 1 time
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
Kalifornia ma 55 głosów elektorskich (co wynika z tego, że ma 53 kongresmanów + 2 senatorów). Ale nie jest "swing state", więc i tak liczy się mniej niż Floryda
W 2010 ostatnio się liczyli i zmieniali liczbę kongresmanów przypadających na stan. Najwięcej zyskał Teksas, chyba 4 miejsca. Kolejna runda w 2020, czyli w sam raz na kolejne wybory prezydenckie.
W 2010 ostatnio się liczyli i zmieniali liczbę kongresmanów przypadających na stan. Najwięcej zyskał Teksas, chyba 4 miejsca. Kolejna runda w 2020, czyli w sam raz na kolejne wybory prezydenckie.
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
- Bambrough
- Adjoint
- Posty: 738
- Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 14:45
- Lokalizacja: Ortelsburg/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 26 times
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
"Popatrzcie kurza noga co się tam dzieje!" 6 listopada 1860 r. także wybrali pewnego Republikanina na prezydenta i podobnie jak dziś większości się to nie podobało. Jak się to skończyło, najlepiej wiedzą Afroamerykanie. Dziś nie ma szans na podobną rozróbę, ale ciekawie jest popatrzeć jak amerykańska demokracja przechodzi mały kryzys.
- Raubritter
- Padpałkownik
- Posty: 1467
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
- Been thanked: 1 time
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
Jakoś przetrwa, nie takie rzeczy przetrwała. Jednak rozumiem wkurzenie zwolenników Hillary Clinton - żeby jeszcze byli mniejszością w swoim kraju, ale według najnowszych wyników Hillary zdobyła ponad milion głosów więcej. A przecież nie chodzi tylko o cztero- lub ośmioletnią prezydenturę Trumpa, ale fakt, że obsadzi w tym czasie minimum jedno lub nawet kilka stanowisk w Sądzie Najwyższym i w ten sposób ukształtuje amerykańską rzeczywistość na długie lata. I tak dzięki Kolegium Elektorskiemu dość wyraźna mniejszość urządziła większości życie Już nie wspominając o tym, że to ta przegrana większość z Kalifornii czy Nowego Jorku i okolic finansuje ten kraj
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
- Leliwa
- Hetman polny koronny
- Posty: 5300
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
- Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
- Has thanked: 39 times
- Been thanked: 256 times
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
Wyborcy obojga kandydatów stanowili po mniej więcej 18% populacji. Wybory w każdym przypadku są urządzaniem życia przez mniejszość większości. Ponieważ zawsze jest duża część, która nie korzysta z prawa głosowania, lub go nie posiada. Różnica miliona głosów w skali takiego kraju jak USA nie jest różnicą, przy której mowa być może o "wyraźnej" przewadze. Wyborcy z wszystkich stanów, nie tylko Kalifornii, Nowego Jorku i okolic finansowali, finansują i będą finansowali każdy rząd, który wygra wybory. To truizm. Natomiast wg exit polls (witryna Fox News) to właśnie Trump miał przewagę wśród ludzi o wyższych dochodach, a co za tym idzie większej sumie płaconych podatków.Raubritter pisze:Jakoś przetrwa, nie takie rzeczy przetrwała. Jednak rozumiem wkurzenie zwolenników Hillary Clinton - żeby jeszcze byli mniejszością w swoim kraju, ale według najnowszych wyników Hillary zdobyła ponad milion głosów więcej. A przecież nie chodzi tylko o cztero- lub ośmioletnią prezydenturę Trumpa, ale fakt, że obsadzi w tym czasie minimum jedno lub nawet kilka stanowisk w Sądzie Najwyższym i w ten sposób ukształtuje amerykańską rzeczywistość na długie lata. I tak dzięki Kolegium Elektorskiemu dość wyraźna mniejszość urządziła większości życie Już nie wspominając o tym, że to ta przegrana większość z Kalifornii czy Nowego Jorku i okolic finansuje ten kraj
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
- Dajmiech
- Adjudant-Major
- Posty: 303
- Rejestracja: sobota, 21 lipca 2007, 21:50
- Has thanked: 25 times
- Been thanked: 11 times
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
Można mieć różne sympatie polityczne, ale reguły gry były jasne i kampania prowadzona była w celu uzyskania większości głosów elektorskich, czyli głównie w stanach, gdzie była szansa przechylić szalę na swoją stronę. Gdyby chodziło o zwyczajną większość głosów, kandydaci zaplanowaliby swoje kampanie zupełnie inaczej i nie wiadomo, jaki byłby wynik. Wkurzanie się na system wyborczy post-factum jest mocno niedojrzałe.
Ostatnio zmieniony czwartek, 17 listopada 2016, 11:40 przez Dajmiech, łącznie zmieniany 1 raz.
- Raubritter
- Padpałkownik
- Posty: 1467
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
- Been thanked: 1 time
Re: 1960: The Making of the President (Z-Man Games)
Jak się wyjdzie poza krąg własnych sympatii politycznych, to można zauważyć, że dyskusja o Kolegium Elektorskim nie zaczęła się po ostatnich wyborach. Obecny system z Kolegium Elektorskim generalnie nie ma wielkiego sensu i do tego może być (jak w tym roku) wyraźnie sprzeczny z logiką amerykańskich wyborów, gdzie wygrywa ten, który dostał najwięcej głosów (co nie znaczy, że większość). Jakby to Hillary Clinton wygrała w Kolegium, ale przegrała popular vote, to ten system byłby przecież tak samo anachroniczny i trudny do obrony.Dajmiech pisze:Wkurzanie się na system wyborczy post-factum jest mocno niedojrzałe.
Już jest ponad 1,3 mln, co oznacza, że różnica przekroczy 1 pp. To nie jest różnica "o włos", tylko jednak zauważalna przewaga, zresztą największa spośród pięciu dotychczasowych wyborów, w których zwycięzca wyborów w sensie popular vote przegrał w Kolegium.leliwa pisze:Różnica miliona głosów w skali takiego kraju jak USA nie jest różnicą, przy której mowa być może o "wyraźnej" przewadze.
To raczej ciekawostka, bo nie jestem zwolennikiem różnicowania siły głosu według płaconych podatków, ale chodziło mi o to, że tak się dziwnie składa, że stany "niebieskie" (demokratyczne) to najwięksi płatnicy netto do budżetu federalnego. Za to stany "czerwone" (republikańskie) dużo częściej z budżetu federalnego więcej dostają niż wpłacają, ze szczególnym uwzględnieniem Południa (np. Południowa Karolina za każdego dolara wpłaconego w ramach podatków federalnych przez jej obywateli dostaje z powrotem niemal 8 dolarów z budżetu federalnego. Oczywiście są wyjątki, choć trend jest zauważalny. Przyczyny są różne, częściowo wynika to z faktu skupienia aktywności ekonomicznej w wielkich miastach i upadku gospodarczego wiejskiej Ameryki. No i generalnie robi wrażenie, że w np. w mocno republikańskim stanie Mississippi 21% populacji dostaje "food stamps" od rządu federalnego. Niemniej, to to tylko ciekawostka, wniosków dla systemu wyborczego bym z tego nie wyciągał.leliwa pisze:Wyborcy z wszystkich stanów, nie tylko Kalifornii, Nowego Jorku i okolic finansowali, finansują i będą finansowali każdy rząd, który wygra wybory. To truizm. Natomiast wg exit polls (witryna Fox News) to właśnie Trump miał przewagę wśród ludzi o wyższych dochodach, a co za tym idzie większej sumie płaconych podatków.
A teraz można juz wrócić do rozmowy o grze. Gdyby nie było Kolegium Elektorskiego, to chyba trudno byłoby zrobić równie dobrą grę o wyborach. Czyli jakieś zalety Kolegium są
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?