C&C Red Alert
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43386
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3948 times
- Been thanked: 2514 times
- Kontakt:
C&C Red Alert
Czy ktoś to jeszcze pamięta
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
-
- Sergent
- Posty: 102
- Rejestracja: niedziela, 12 lutego 2006, 16:40
- Lokalizacja: TORUŃ i wszystko jasne ];)
- Kontakt:
Taaa, piękne czasy, męczę to jeszcze od czasu do czasu... na Mac'u... na PC przy obecnych produkcjach wygląda to trochę... retro (ale od czasu do czasu wraca się do "staroci" )
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez shinjo, łącznie zmieniany 1 raz.
Jam Alfa i Omega.....a tam.....e tam
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43386
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3948 times
- Been thanked: 2514 times
- Kontakt:
Ja sobie też raz odświeżyłem, ale na PC to chodzi w ogromniastej skali.
Kiedyś robiłem jeszcze dodatkowe mapy do rozgrywek po kabelku (ach to były czasy, internet dopiero raczkował ).
Kiedyś robiłem jeszcze dodatkowe mapy do rozgrywek po kabelku (ach to były czasy, internet dopiero raczkował ).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43386
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3948 times
- Been thanked: 2514 times
- Kontakt:
Re: C&C Red Alert
Nekromancja będzie - jak mawiają niektórzy. I to na całego . Innego, bardziej reprezentatywnego wątku o grze jednak za bardzo nie znalazłem.
Już w 2006 r. jak widać z powyższych wpisów, gra należała do antycznych, a co dopiero po kolejnych 10 latach . Ale że teraz dzieci są głupsze, a raczej system edukacyjny jest jaki jest, to i gry muszą się do nich dostosować. Nie znaczy to, żeby "Red Alert" był szczególnie mądry, bo nie był, ale zdarzyło mi się niedawno sobie zagrać - w misje dodatkowe.
Jest sobie taka jedna misja, gdzie od pewnego momentu co chwilę przylatuje samolot (MiG - jest niezniszczalny, tzn. nie da się go niczym zestrzelić) i zrzuca atomówkę. Jak to z atomówkami bywa w tej grze, zanim ona spadnie, to mija chwila i jak się ją widzi, można trochę przesunąć jednostki i spróbować uniknąć trafienia, albo przynajmniej zminimalizować jego skutki. Ale jak się ma więcej czołgów, to przesunięcie całej grupy jest problematyczne. A samolot przylatuje średnio co półtora minuty, może co dwie minuty. I tak cały czas...
"Normalnie" nie da się tej misji (scenariusza) wygrać. Tzn. trzeba dobrze pokombinować. Podzielę się doświadczeniami jak mi się udało (przyznam, że sobie musiałem ze dwa razy zrobić save'a po drodze...). Najpierw trzeba oczywiście zniszczyć bazę przeciwnika na dole mapy. Jest ona całkiem dobrze uzbrojona, a my aż tak dużo sprzętu nie mamy, ale jest to do zrobienia. Zwykle jak się jedzie w kierunku tej bazy, zaczyna przylatywać samolot z atomówkami. Jak się go trochę wykorzysta, to bywa nawet pomocny, bo jak je zrzuca to przy okazji niszczy bazę.
W ogóle opracowanie sobie strategii radzenia z samolotem zrzucającym atomówki jest kluczem do sukcesu. Zwykle jego uwaga koncentruje się na naszym największym zgrupowaniu wojsk. Wybiera sobie jakąś jednostkę i stara się ją zniszczyć, po czym wybiera kolejną. Trzeba oczywiście przesuwać jednostki szybko i umiejętnie (element zręcznościowy), jak tylko samolot nadleci i zrzuci bombę. Czasami ciężko uniknąć przy tym strat, ale jak się ma mniej jednostek można długo wychodzić z tych ataków bez szwanku.
Zniszczenie bazy u dołu planszy to początek zabawy, bo przeciwnik ma jeszcze drugą bazę w lewym górnym rogu. Ma tam niewielkie siły, ale znajduje się tam jego Construction Yard, stocznia i baraki oraz elektrownie. Samolot z atomówkami ma lotnisko zlokalizowane na wyspie (można się tego domyślić, bo w pewnym momencie mamy odkryty cały teren gdzie możemy dojechać). Jedyną opcją jest więc przejęcie inżynierami budynków bazy przeciwnika w lewym górnym rogu. Nie możemy puścić w tym kierunku zbyt dużych sił, bo samolot z atomówkami może zmienić cel nalotów i wtedy będzie problem (tak mi się przynajmniej wydawało). Mi się stopniowo udało z pomocą V2 i jakiegoś pojedynczego czołgu oczyścić bazę przeciwnika i ściągnąć tam inżynierów. Na tym jednak nie koniec trudności, bo przeciwnik ma dość silne lotnictwo (helikoptery alianckie - dobre przeciwko celom pancernym, słabe przeciwko piechocie). Pierwszym ruchem było więc przejęcie baraków i od razu budowa ludzi z bazookami - tzn. rakietami przeciwlotniczymi, to jedyna obrona. Od razu helikoptery zaczęły atakować baraki, ale na szczęście miałem gotowego jednego więcej inżyniera i sobie je w ostatniej chwili naprawiłem "złotym kluczem". Przy okazji dzięki silnej obronie p-lot. pozbyłem się stopniowo wrogiego lotnictwa. Teraz można było przejąć Construction Yard i stocznię. Szybko zacząłem budować czerwone niszczyciele. Oczywiście cały czas co półtora minuty musiałem baczyć, bo samolot z atomówkmi ciągle nadlatywał nad moje czołgi stojące opodal bazy i już część była czerwona (blisko rozwalenia).
Tutaj nastąpił moment krytyczny, bo w pewnym momencie samolot zmienił cel i zbombardował przejętą bazę. Nie bardzo dało się coś z tym zrobić. Nadlatywał kilka razy i kolejnymi atomówkami wszystko rozwalał. Save poszedł w ruch. Popłynąłem naprędce zbudowaną flotą, żeby zobaczyć co mnie czeka dalej, a tam moc atrakcji, bo okazuje się, że na planszy wysp jest kilka, a między nimi... pływają wrogie okręty, i to nie jeden, ani nie dwa. Próba lądowania na jednej z wysp skończyła się masakrą...
Wróciłem do momentu, gdy miałem jeszcze przejętą bazę przeciwnika a samolot atomówkami bombardował moje czołgi. Ważne było dla mnie by móc zbudować flotę. Bez tego nie ma szans zrobić nic dalej. Sami Rosjanie nie mają w scenariuszu swojego Construction Yardu, a do tego baza jest dość daleko od morza, więc nie mogą zbudować okrętów podwodnych. Jednak potrzeba jest matką wynalazku. Póki miałem jeszcze przejęty aliancki Construction Yard dzięki niemu zbudowałem kilka silosów (najtańsze budynki) i jakąś elektrownie i tak "dojechałem" od swojej pierwotnej bazy do wybrzeża, dzięki czemu mogłem zbudować tam drugą stocznię (żeby postawić stocznię, trzeba mieć jakiś budynek niedaleko wybrzeża). Teraz dalej scenariusz potoczył się zgodnie z tym co już wiedziałem. Samolot w pewnym momencie zmienił cel ataku i kolejnymi nalotami rozwalił przejętą przeze mnie bazę aliancką. Wszystko po kolei. Chyba jakiś pojedynczy okręt tylko ewakuowałem. Miałem jednak drugą, zbudowaną przeze mnie stocznię, gdzie mogłem dalej tworzyć niszczyciele. Kluczową sprawą było jaką też jednostkę "upodoba" sobie samolot zrzucający atomówki na kolejny cel. Gdyby upodobał sobie jakieś okręty i rozwalił stocznię, oznacza to dla mnie koniec zabawy, ale "upodobał" sobie... Ore Truck'a, czyli jedną z tych wielkich ciężarówek zbierających rudę (zasoby, z których buduje się jednostki). Gdy to zauważyłem oczywiście odjechałem nią na bok, żeby nie wjeżdżała przypadkiem do bazy, bo wtedy jak zrzuci bombę to rozwali mi bazę.
Pojedynczym Ore Truckiem łatwo było mi unikać zrzucanych atomówek. Raz się zagapiłem i trochę oberwałem, ale na szczęście Ore Truck jest ciężko opancerzony, więc nie takie rzeczy jest w stanie wytrzymać. Tak naprawdę samolot z atomówkami przestał być w tym momencie problemem. Zacząłem stopniowo rozbudowywać flotę. Wymagało to cierpliwości, bo poza tym miałem jeszcze jedną czy potem dwa Ore Trucki, mające dość daleko do złóż. Potem dobudowałem jakieś transportowce i zacząłem działania morskie. Szczęśliwie, spodziewając się najgorszego, stworzyłem na tyle dużo niszczycieli, że było czym walczyć z przeciwnikiem. Okazało się szybko, że scenariusz i pod tym względem był dopracowany, bo w sumie przeciwnik miał niszczycieli całkiem sporo. W wielu miejscach na wyspach są też porozmieszczane działka, na które flota może łatwo się nadziać, nie mówiąc o lądujących jednostkach. Same niszczyciele przeciwnika również nie stoją w miejscu jak ciule (tak często bywa w innych scenariuszach), ale manewrują podczas walki. Nie ma lekko.
Nie bawiłem się jednak w zdobywanie wysp pośrednich tylko od razu popłynąłem na dół, widząc mniej więcej z jakiego kierunku nadlatuje samolot. Rozwaliłem niszczycielami instalacje nadbrzeżne i część pilnujących dolnej wyspy jednostek. Pozostało wysadzić desant. Wreszcie ukazało mi się skromne lotnisko, na które co chwile przylatywał i z którego odlatywał atomowy MiG. Po zniszczeniu lotniska MiG odleciał poza planszę, być może... bombardować jakieś inne cele... Nie niepokojony więcej przez spadające z nieba atomówki oczyściłem pozostałe wyspy i na tym scenariusz się zakończył.
To by było na tyle. Kto nie lubi elementów zręcznościowych, występujących zawsze w mniejszym lub większym stopniu w RTSach - nie polecam. Jak ktoś lubi ten gatunek i chce spróbować czegoś ambitniejszego i niestandardowego - to chyba najbardziej wymagający scenariusz. Bardziej łamigłówka niż typowa misja.
Już w 2006 r. jak widać z powyższych wpisów, gra należała do antycznych, a co dopiero po kolejnych 10 latach . Ale że teraz dzieci są głupsze, a raczej system edukacyjny jest jaki jest, to i gry muszą się do nich dostosować. Nie znaczy to, żeby "Red Alert" był szczególnie mądry, bo nie był, ale zdarzyło mi się niedawno sobie zagrać - w misje dodatkowe.
Jest sobie taka jedna misja, gdzie od pewnego momentu co chwilę przylatuje samolot (MiG - jest niezniszczalny, tzn. nie da się go niczym zestrzelić) i zrzuca atomówkę. Jak to z atomówkami bywa w tej grze, zanim ona spadnie, to mija chwila i jak się ją widzi, można trochę przesunąć jednostki i spróbować uniknąć trafienia, albo przynajmniej zminimalizować jego skutki. Ale jak się ma więcej czołgów, to przesunięcie całej grupy jest problematyczne. A samolot przylatuje średnio co półtora minuty, może co dwie minuty. I tak cały czas...
"Normalnie" nie da się tej misji (scenariusza) wygrać. Tzn. trzeba dobrze pokombinować. Podzielę się doświadczeniami jak mi się udało (przyznam, że sobie musiałem ze dwa razy zrobić save'a po drodze...). Najpierw trzeba oczywiście zniszczyć bazę przeciwnika na dole mapy. Jest ona całkiem dobrze uzbrojona, a my aż tak dużo sprzętu nie mamy, ale jest to do zrobienia. Zwykle jak się jedzie w kierunku tej bazy, zaczyna przylatywać samolot z atomówkami. Jak się go trochę wykorzysta, to bywa nawet pomocny, bo jak je zrzuca to przy okazji niszczy bazę.
W ogóle opracowanie sobie strategii radzenia z samolotem zrzucającym atomówki jest kluczem do sukcesu. Zwykle jego uwaga koncentruje się na naszym największym zgrupowaniu wojsk. Wybiera sobie jakąś jednostkę i stara się ją zniszczyć, po czym wybiera kolejną. Trzeba oczywiście przesuwać jednostki szybko i umiejętnie (element zręcznościowy), jak tylko samolot nadleci i zrzuci bombę. Czasami ciężko uniknąć przy tym strat, ale jak się ma mniej jednostek można długo wychodzić z tych ataków bez szwanku.
Zniszczenie bazy u dołu planszy to początek zabawy, bo przeciwnik ma jeszcze drugą bazę w lewym górnym rogu. Ma tam niewielkie siły, ale znajduje się tam jego Construction Yard, stocznia i baraki oraz elektrownie. Samolot z atomówkami ma lotnisko zlokalizowane na wyspie (można się tego domyślić, bo w pewnym momencie mamy odkryty cały teren gdzie możemy dojechać). Jedyną opcją jest więc przejęcie inżynierami budynków bazy przeciwnika w lewym górnym rogu. Nie możemy puścić w tym kierunku zbyt dużych sił, bo samolot z atomówkami może zmienić cel nalotów i wtedy będzie problem (tak mi się przynajmniej wydawało). Mi się stopniowo udało z pomocą V2 i jakiegoś pojedynczego czołgu oczyścić bazę przeciwnika i ściągnąć tam inżynierów. Na tym jednak nie koniec trudności, bo przeciwnik ma dość silne lotnictwo (helikoptery alianckie - dobre przeciwko celom pancernym, słabe przeciwko piechocie). Pierwszym ruchem było więc przejęcie baraków i od razu budowa ludzi z bazookami - tzn. rakietami przeciwlotniczymi, to jedyna obrona. Od razu helikoptery zaczęły atakować baraki, ale na szczęście miałem gotowego jednego więcej inżyniera i sobie je w ostatniej chwili naprawiłem "złotym kluczem". Przy okazji dzięki silnej obronie p-lot. pozbyłem się stopniowo wrogiego lotnictwa. Teraz można było przejąć Construction Yard i stocznię. Szybko zacząłem budować czerwone niszczyciele. Oczywiście cały czas co półtora minuty musiałem baczyć, bo samolot z atomówkmi ciągle nadlatywał nad moje czołgi stojące opodal bazy i już część była czerwona (blisko rozwalenia).
Tutaj nastąpił moment krytyczny, bo w pewnym momencie samolot zmienił cel i zbombardował przejętą bazę. Nie bardzo dało się coś z tym zrobić. Nadlatywał kilka razy i kolejnymi atomówkami wszystko rozwalał. Save poszedł w ruch. Popłynąłem naprędce zbudowaną flotą, żeby zobaczyć co mnie czeka dalej, a tam moc atrakcji, bo okazuje się, że na planszy wysp jest kilka, a między nimi... pływają wrogie okręty, i to nie jeden, ani nie dwa. Próba lądowania na jednej z wysp skończyła się masakrą...
Wróciłem do momentu, gdy miałem jeszcze przejętą bazę przeciwnika a samolot atomówkami bombardował moje czołgi. Ważne było dla mnie by móc zbudować flotę. Bez tego nie ma szans zrobić nic dalej. Sami Rosjanie nie mają w scenariuszu swojego Construction Yardu, a do tego baza jest dość daleko od morza, więc nie mogą zbudować okrętów podwodnych. Jednak potrzeba jest matką wynalazku. Póki miałem jeszcze przejęty aliancki Construction Yard dzięki niemu zbudowałem kilka silosów (najtańsze budynki) i jakąś elektrownie i tak "dojechałem" od swojej pierwotnej bazy do wybrzeża, dzięki czemu mogłem zbudować tam drugą stocznię (żeby postawić stocznię, trzeba mieć jakiś budynek niedaleko wybrzeża). Teraz dalej scenariusz potoczył się zgodnie z tym co już wiedziałem. Samolot w pewnym momencie zmienił cel ataku i kolejnymi nalotami rozwalił przejętą przeze mnie bazę aliancką. Wszystko po kolei. Chyba jakiś pojedynczy okręt tylko ewakuowałem. Miałem jednak drugą, zbudowaną przeze mnie stocznię, gdzie mogłem dalej tworzyć niszczyciele. Kluczową sprawą było jaką też jednostkę "upodoba" sobie samolot zrzucający atomówki na kolejny cel. Gdyby upodobał sobie jakieś okręty i rozwalił stocznię, oznacza to dla mnie koniec zabawy, ale "upodobał" sobie... Ore Truck'a, czyli jedną z tych wielkich ciężarówek zbierających rudę (zasoby, z których buduje się jednostki). Gdy to zauważyłem oczywiście odjechałem nią na bok, żeby nie wjeżdżała przypadkiem do bazy, bo wtedy jak zrzuci bombę to rozwali mi bazę.
Pojedynczym Ore Truckiem łatwo było mi unikać zrzucanych atomówek. Raz się zagapiłem i trochę oberwałem, ale na szczęście Ore Truck jest ciężko opancerzony, więc nie takie rzeczy jest w stanie wytrzymać. Tak naprawdę samolot z atomówkami przestał być w tym momencie problemem. Zacząłem stopniowo rozbudowywać flotę. Wymagało to cierpliwości, bo poza tym miałem jeszcze jedną czy potem dwa Ore Trucki, mające dość daleko do złóż. Potem dobudowałem jakieś transportowce i zacząłem działania morskie. Szczęśliwie, spodziewając się najgorszego, stworzyłem na tyle dużo niszczycieli, że było czym walczyć z przeciwnikiem. Okazało się szybko, że scenariusz i pod tym względem był dopracowany, bo w sumie przeciwnik miał niszczycieli całkiem sporo. W wielu miejscach na wyspach są też porozmieszczane działka, na które flota może łatwo się nadziać, nie mówiąc o lądujących jednostkach. Same niszczyciele przeciwnika również nie stoją w miejscu jak ciule (tak często bywa w innych scenariuszach), ale manewrują podczas walki. Nie ma lekko.
Nie bawiłem się jednak w zdobywanie wysp pośrednich tylko od razu popłynąłem na dół, widząc mniej więcej z jakiego kierunku nadlatuje samolot. Rozwaliłem niszczycielami instalacje nadbrzeżne i część pilnujących dolnej wyspy jednostek. Pozostało wysadzić desant. Wreszcie ukazało mi się skromne lotnisko, na które co chwile przylatywał i z którego odlatywał atomowy MiG. Po zniszczeniu lotniska MiG odleciał poza planszę, być może... bombardować jakieś inne cele... Nie niepokojony więcej przez spadające z nieba atomówki oczyściłem pozostałe wyspy i na tym scenariusz się zakończył.
To by było na tyle. Kto nie lubi elementów zręcznościowych, występujących zawsze w mniejszym lub większym stopniu w RTSach - nie polecam. Jak ktoś lubi ten gatunek i chce spróbować czegoś ambitniejszego i niestandardowego - to chyba najbardziej wymagający scenariusz. Bardziej łamigłówka niż typowa misja.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- WarHammster
- Général de Division
- Posty: 3211
- Rejestracja: czwartek, 8 marca 2012, 22:56
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 9 times
- Been thanked: 7 times
- Kontakt:
Re: C&C Red Alert
Od C&C zdecydowanie wolałem Dune 2000 czy Total Anihilation. Co do samego C&C, spędziło się wiele godzin na tej grze ale bez większego entuzjazmu.
http://warhammster.blogspot.com/
W żywocie Herborda - starszyzna nie może podjąć żadnej decyzji bez konsultacji z ludem.
W żywocie Herborda - starszyzna nie może podjąć żadnej decyzji bez konsultacji z ludem.
- GRZ
- Général de Brigade
- Posty: 2695
- Rejestracja: niedziela, 10 lipca 2011, 15:26
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 3 times
Re: C&C Red Alert
Staroć o słabym interfejsie i pathfindingu. Mam miłe wspomnienia z dzieciństwa ale to wszystko. Są lepsze gry. To tak obiektywnie. Wiem że subiektywnie do gier podchodzi się inaczej. Też mam parę staroci które lubię.
"In war victory is one part planing and nine parts faith"
ale dobre kostki pomagają.
ale dobre kostki pomagają.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43386
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3948 times
- Been thanked: 2514 times
- Kontakt:
Re: C&C Red Alert
GRZ, a czym się te nowsze różnią? Wiem, że np. potem można było seryjnie budować jednostki, pojawiały się jakieś taktyki. Takie detale jak zbieranie metali ze złomu to raczej ciekawostki. To, że było kilka surowców to już było w Warcrafcie II bodajże, w tamtych czasach.
Oczywiście można sobie powymyślać trochę inne jednostki, budynki itd. zrobić ich więcej, ale generalnie filozofia jest ta sama, jak sądzę.
Oczywiście grafika poszła do przodu o lata świetlne. Pewnie i sposoby reagowania komputera są bardziej złożone, ale czy to tworzy jakąś nową jakość dziś?
Oczywiście można sobie powymyślać trochę inne jednostki, budynki itd. zrobić ich więcej, ale generalnie filozofia jest ta sama, jak sądzę.
Oczywiście grafika poszła do przodu o lata świetlne. Pewnie i sposoby reagowania komputera są bardziej złożone, ale czy to tworzy jakąś nową jakość dziś?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- GRZ
- Général de Brigade
- Posty: 2695
- Rejestracja: niedziela, 10 lipca 2011, 15:26
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 3 times
Re: C&C Red Alert
Raleen - tak (grafika najmniej ważna ale dalej fajna dla oka). Dodam jeszcze przede wszystkim lepszy pathfinding jednostek i interfejs - wygodniej się tym wszystkim zarządza. Takrzeż większość strategii mi bardziej złożone systemy ekonomiczne. Niektóre też mają większą różnorodność frakcji. Imho najlepsze strategie to Starcraft 2 i Supreme Commander: Forged Alliance. (Supreme Commander II nie istnieje i jak ktoś twierdzi inaczej to jest głupcem) Chociaż muszę przyznać że ani w Grey Goo ani w Ashes of Singularity nie grałem. Więc nie wiem jak się RTS mają w najnowszych odsłonach.
"In war victory is one part planing and nine parts faith"
ale dobre kostki pomagają.
ale dobre kostki pomagają.
- Przemos19
- General der Panzertruppen
- Posty: 4986
- Rejestracja: sobota, 10 czerwca 2006, 22:46
- Lokalizacja: Zawiercie/Katowice
- Been thanked: 18 times
- Kontakt:
Re: C&C Red Alert
Tutaj skończyłem czytaćGRZ pisze:R Imho najlepsze strategie to Starcraft 2 i Supreme Commander: Forged Alliance..
SC2 to piach i dno mułu jeśli się porówna do SC1.
Supreme Commander całkiem fajny ale i tak Total Annihilation bardziej elastyczny.
W Red Alert 1 w dodatkowe misje grałem całkiem niedawno, są tez mrówcze misje jak poklikasz po głośniku. Ciekawe.
http://www.przemos85.blogspot.com/ - blog poświęcony OWW2 i wargamingowi
http://www.battlegroup.net.pl - strona poświęcona Operation World War 2 i wargamingowi
http://www.battlegroup.net.pl - strona poświęcona Operation World War 2 i wargamingowi
- Sarmor
- Lieutenant General
- Posty: 4286
- Rejestracja: wtorek, 21 września 2010, 14:06
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 146 times
- Been thanked: 110 times
- Kontakt:
Re: C&C Red Alert
Skoro już Raleen wskrzesił ten wątek, to może kogoś zainteresuje, że jest darmowa wersja RA1 dostosowana do nowych systemów operacyjnych, wyższej rozdzielczości i gry po sieci: https://cncnet.org/red-alert
Na stronie jest też Dune 200, Tiberian Dawn (czyli oryginalne C&C) i Tiberian Sun, a także patche do RA2 i Yuri's Revenge (ale tu już trzeba mieć kupioną grę).
Na stronie jest też Dune 200, Tiberian Dawn (czyli oryginalne C&C) i Tiberian Sun, a także patche do RA2 i Yuri's Revenge (ale tu już trzeba mieć kupioną grę).
TheNode.pl – zapraszam!
-
- Enfant de troupe
- Posty: 1
- Rejestracja: poniedziałek, 16 maja 2016, 12:19
- Lokalizacja: Kołobrzeg
Re: C&C Red Alert
Jakiś czas temu można było pobrać za darmo RA2 + Yuri's Revenge na Originie za darmo pomimo tych lat to wciąż jedna z moich ulubionych gier strategicznych. Dobrze się ogląda jej speedruny na yt
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43386
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3948 times
- Been thanked: 2514 times
- Kontakt:
Re: C&C Red Alert
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)