http://strategie.net.pl/viewtopic.php?f ... 3&start=75
Nie wiem, dla mnie do tej pory nie było ani jednej wartościowej gry wojennej polskiego autorstwa (poczynając od wychwalanego z niezrozumiałych przyczyn Waterloo poprzez jakieś Dragony, TiSy, a skończywszy na ostatnich grach stworzonych przez użytkowników forum), więc nawet nie oczekuję otrzymania pełnowartościowego produktuA gdy w Polsce ukazuje się bubel wydawniczo-techniczny (np. ostatni Walec Parowy itp), to padają słowa o zazdrości, trudnym życiu Polaków, zaborach itp., ślepocie krytyka, startującym rynku.
Oczywiście nie da, ale właśnie to zrobiłeś.Amerykanie może i mają dostęp do o wiele większych zasobów książek i dokumentów niż my. Ale nie potrafią łączyć faktów, nie mają myślenia historycznego i wszystko traktują jak zarządzanie fabryką.
Dlatego ich gry są często kalekie, schematyczne i nie uwzględniają ważnych elementów.
Oczywiście nie da się ująć całego Narodu w jednym garnku, ale IMHO wyjątki są rzadkie.
Przecież stosunek słabych twórców do dobrych jest tam pewnie taki, jak wszędzie (a złośliwie mógłbym powiedzieć, że lepszy niż w Polsce, bo nie znam ani jednej dobrej polskiej gry wojennej), tylko zawsze gorzej wygląda jak na 100 złych mamy 10 dobrych niż jak na 10 złych mamy 1 dobrego.
Co do tych wyjątków - akurat miałem możliwość poznać kilku twórców zza wielkiej wody, którzy poziomem merytorycznym, inteligencją, a także warsztatem historycznym zamiatają podłogę nie tylko naszymi "domorosłymi ekspertami", ale i, niestety, częścią historyków.
Więc naprawdę byłbym ostrożny z rzucaniem tez o tym, że są oni tacy albo owacy. Są po prostu różni, a z uwagi na ogromny rynek szansa na trafienie na słabą, ale najhajpowaną grę jest spora.