Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
- Inkub
- Colonel en second
- Posty: 1425
- Rejestracja: środa, 3 marca 2010, 11:26
- Lokalizacja: Wawa
- Been thanked: 6 times
- Kontakt:
- AWu
- Słońce Austerlitz
- Posty: 18134
- Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
sowabud pisze: Awansowalem. Pułkownik. Martę Sowę to brzmi dumnie.
To niech ci Kadzik w ramach żołdu pułkownikowskiego nie zapomni przekazać 5 żł za Babilon
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Tak, jak zwykleYori pisze:Godzina 14-ta jak zwykle?
Jasne. Jutro odłożę.P.S. Kadzik odłóż mi na bok spray Skull White, dobra?
- sowabud
- Lieutenant
- Posty: 574
- Rejestracja: wtorek, 10 listopada 2009, 18:50
- Lokalizacja: Budapeszt-Warszawa na zmianę
- Been thanked: 1 time
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Wezmę drzewa i nowe przeszkadzajki: namioty, drewno oraz nowe - zaorane pole i zestaw beczek i skrzyń. No i normański zamek. Tym samym udowodnimy że nie tylko wikingowie dotarli do nowego świata, ale także w pościgu za nimi Normanowie.
- AWu
- Słońce Austerlitz
- Posty: 18134
- Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
- Yori
- Praefectus Praetorio
- Posty: 1696
- Rejestracja: piątek, 28 listopada 2008, 19:09
- Lokalizacja: Warszawa man! Złu mówi zawsze: no pasaran!
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Krew się lała strumieniami! Oto relacja:
http://yori-hobby.blogspot.com/2014/03/ ... ttack.html
A to zajawka zdjęciowa:
http://yori-hobby.blogspot.com/2014/03/ ... ttack.html
A to zajawka zdjęciowa:
- Telamon
- Maréchal d'Empire
- Posty: 6920
- Rejestracja: środa, 30 maja 2012, 17:27
- Lokalizacja: Kraków/Zakliczyn
- Has thanked: 697 times
- Been thanked: 404 times
- Kontakt:
- AWu
- Słońce Austerlitz
- Posty: 18134
- Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Oddałeś osadę Kwakrom ???
A tak na Ciebie liczyłem sir Jori..
Wstyd na całą Anglię !
A tak na Ciebie liczyłem sir Jori..
Wstyd na całą Anglię !
- Yori
- Praefectus Praetorio
- Posty: 1696
- Rejestracja: piątek, 28 listopada 2008, 19:09
- Lokalizacja: Warszawa man! Złu mówi zawsze: no pasaran!
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Było trzech na jednego. Ze wstydu chyba sobie palnę w łeb. W testamencie zapiszę Ci moją perukę
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Było wybornie! W tej potyczce Indianie Yoriego zupełnie stracili swój wojowniczy zapał i w walce wręcz ciągle przegrywali. Szczytem był odział 5 Czerwonoskórych pogoniony przez jednego marine, który na dodatek 3 sieknął jeszcze w plecy. Takim sposobem brytyjskie posiłki w postaci dwóch oddziałów Indian zostały błyskawicznie unicestwione i nie odegrały znaczącej roli.
- sowabud
- Lieutenant
- Posty: 574
- Rejestracja: wtorek, 10 listopada 2009, 18:50
- Lokalizacja: Budapeszt-Warszawa na zmianę
- Been thanked: 1 time
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Nasza relacja też już na blogu. Dzięki za grę i pozdrawiam.
- Yori
- Praefectus Praetorio
- Posty: 1696
- Rejestracja: piątek, 28 listopada 2008, 19:09
- Lokalizacja: Warszawa man! Złu mówi zawsze: no pasaran!
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Uległem miażdżącej sile przeciwnika - 400 pkt. przeciwko 250, nie licząc misia
Jedynie Indiańskie posiłki za 100 pkt. mogły zmienić przebieg bitwy, ale przybyło jakieś wyjątkowo mało bitne plemię, składające się raczej z rolników i zbieraczy, a nie wojowników i myśliwych. Cóż jaka zapłata, takie posiłki
Ponadto popełniłem trzy poważne błędy:
1. Rozstawienie - był klimat sielankowy, gdybym był na pozycjach obronnych - wcześniej dałbym ogień obronny.
2. Nie zauważyłem czwórki marines, którzy zakradli się do chałupy obsadzonej milicją. Efektem czego była jej eksterminacja.
3. Nigdy nie stawiaj przeciwnika w sytuacji, gdy będzie walczył do upadłego. Posiłki indiańskie zamiast docinać uciekających marines, którzy w desperacji zadali mi straszne straty - powinienem był ruszyć na regularsów wkraczających do wioski. Wpadłem w berserk, chęć mordu zaćmiła mi cel scenariusza.
Teoretycznie kombinowałem dobrze - chciałem doprowadzić do szybkiego złamania Twoich oddziałów, nie doceniłem jednak morale regularsów. Moment, kiedy weszli do wsi - to była moja porażka.
Wnioski wyciągnięte na przyszłość. Zemstę będę smakować na chłodno
P.S. To już trzecia gra, kiedy grałem lekką piechotą i stwierdzam, że Rangersi z większym wsparciem Indian są dużo skuteczniejsi. Wyższe morale nie jest w stanie zrekompensować dodatkowego ataku tomahawkami przed walką wręcz i dużo większej mobilności Rangerów. Tym bardziej, że lekka piechota jest droższa!
Czas wrócić do sprawdzonych metod. Rangersi + Indianie z muszkietami = mobilność + siła ognia + jeszcze większa siła w walce wręcz.
Jedynie Indiańskie posiłki za 100 pkt. mogły zmienić przebieg bitwy, ale przybyło jakieś wyjątkowo mało bitne plemię, składające się raczej z rolników i zbieraczy, a nie wojowników i myśliwych. Cóż jaka zapłata, takie posiłki
Ponadto popełniłem trzy poważne błędy:
1. Rozstawienie - był klimat sielankowy, gdybym był na pozycjach obronnych - wcześniej dałbym ogień obronny.
2. Nie zauważyłem czwórki marines, którzy zakradli się do chałupy obsadzonej milicją. Efektem czego była jej eksterminacja.
3. Nigdy nie stawiaj przeciwnika w sytuacji, gdy będzie walczył do upadłego. Posiłki indiańskie zamiast docinać uciekających marines, którzy w desperacji zadali mi straszne straty - powinienem był ruszyć na regularsów wkraczających do wioski. Wpadłem w berserk, chęć mordu zaćmiła mi cel scenariusza.
Teoretycznie kombinowałem dobrze - chciałem doprowadzić do szybkiego złamania Twoich oddziałów, nie doceniłem jednak morale regularsów. Moment, kiedy weszli do wsi - to była moja porażka.
Wnioski wyciągnięte na przyszłość. Zemstę będę smakować na chłodno
P.S. To już trzecia gra, kiedy grałem lekką piechotą i stwierdzam, że Rangersi z większym wsparciem Indian są dużo skuteczniejsi. Wyższe morale nie jest w stanie zrekompensować dodatkowego ataku tomahawkami przed walką wręcz i dużo większej mobilności Rangerów. Tym bardziej, że lekka piechota jest droższa!
Czas wrócić do sprawdzonych metod. Rangersi + Indianie z muszkietami = mobilność + siła ognia + jeszcze większa siła w walce wręcz.
- sowabud
- Lieutenant
- Posty: 574
- Rejestracja: wtorek, 10 listopada 2009, 18:50
- Lokalizacja: Budapeszt-Warszawa na zmianę
- Been thanked: 1 time
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Naszym bledem wedlug mnie bylo zbyt dlugie trwanie na prawym skrzydle. Wymiana ognia z Indianami pochowanymi w lesie przynosila tylko straty. Gdyby nie misio, to bysmy ich stamtad nie ruszyli. O maly wlos nie zakonczylo sie to kleska. Gdyby posilki byly bardziej wojownicze, tobysmy lezeli i kwiczeli. Regularna piechota musi miec przestrzen aby uformowac linie i musi byc wspierana z obu skrzydel, bo inaczej mozna ja latwo wybic, zanim dojdzie do glosu.
Kadziku, zapodaj prosze linka do tego niemieckiego forum, co pokazywales.
Kadziku, zapodaj prosze linka do tego niemieckiego forum, co pokazywales.
- Yori
- Praefectus Praetorio
- Posty: 1696
- Rejestracja: piątek, 28 listopada 2008, 19:09
- Lokalizacja: Warszawa man! Złu mówi zawsze: no pasaran!
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Albo z jednej, jeśli oprzesz ją o "głowę cukru", tak jak Wy to zrobiliście wczoraj. Wielki szacunek za rozstawienie. Ja się nie popisałemsowabud pisze:Regularna piechota (...) musi byc wspierana z obu skrzydel, bo inaczej mozna ja latwo wybic, zanim dojdzie do glosu.
Generalnie wygrał ten kto popełnił mniej błędów, czyli wyszło sprawiedliwie
Wielki plus za dobrą atmosferę i znakomity teren. Dobrze że są wnioski na przyszłość, może pozwoli to uniknąć błędów!
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
No! Tutaj to zawsze każdy z nas wygrywa! W pierwszej kategorii mamy od początku wysoki poziom. W drugiej jest już dobrze, a tendencja zwyżkowaYori pisze:Wielki plus za dobrą atmosferę i znakomity teren.