Washington's War (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące XVI, XVII i XVIII wieku.
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Post autor: Anomander Rake »

Gracze nie dorośli do tej gry! To mi przypomina jedną z partii do której nie dorośli wyborcy. ;)
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Post autor: clown »

Nie tyle nie dorośli, co się tak zblazowali, że każda nowa gra wykorzystująca solidną (lecz nie nową) mechanikę jest dla nich: "nudna, bez chromu, powtarzalna, niezbalansowana". Koła w grach planszowych ponownie nie da się wynaleźć. Niektórym ciężko to zrozumieć :>
I w ten sposób mogę spokojnie powiedzieć - tak, to wina graczy - może czas odpocząć na chwilę od grania? Świat gier wojennych nie kręci się wokół Hannibala, czy HiS'a :D
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Smerf Maruda
Adjudant
Posty: 216
Rejestracja: sobota, 29 sierpnia 2009, 22:27
Lokalizacja: Ziemia
Been thanked: 9 times
Kontakt:

Post autor: Smerf Maruda »

clown pisze:Nie tyle nie dorośli, co się tak zblazowali, że każda nowa gra wykorzystująca solidną (lecz nie nową) mechanikę jest dla nich: "nudna, bez chromu, powtarzalna, niezbalansowana". Koła w grach planszowych ponownie nie da się wynaleźć. Niektórym ciężko to zrozumieć :>
Może po prostu za dużo tych CDG wychodzi ostatnio? No i sam WW jest mocno wtórny, niestety. Różne sposoby wyrzucania kart nie ratują tej gry :/

Mi się za to bardzo podoba FAB: The Bulge, który, mimo, że bloczkowy i wiele pożycza z Europe Engulfed, to jest innowacyjny. I dużo lepszy od WW, coby nie mówić.
Awatar użytkownika
Raubritter
Padpałkownik
Posty: 1467
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
Been thanked: 1 time

Post autor: Raubritter »

Doprawdy nie wiem, kto narzeka, że rozgrywki w tę grę są powtarzalne. Ja napisałem, że grałem tylko dwa razy, więc się nie wypowiem, chociaż zauważyłem pewien schemat - Anglicy łatwo zdobywają południe (wystarczy jedna-dwie duże armie na południe od linii Winter Attrition i już), a potem zaczynają napierać na północnym wschodzie.

Co do balansu - dwie rozgrywki to zdecydowanie za mało na kategoryczne sady, kolejne gry mogą wykazać, że nasze pierwsze wrażenia były błędne. Z drugiej strony, ponieważ grałem akurat z Pędrakiem, a obaj reprezentujemy podobny poziom, fakt, że obaj wygraliśmy Brytyjczykami i zgodnie uznaliśmy, że na pierwszy rzut oka mają większe szanse na zwycięstwo, o czymś chyba jednak świadczy. Żeby dolać oliwy do ogania dodam, że UKCh też nie jest idealnie zbalansowany - trochę większe szanse ma strona królewska :-)

I na koniec chrom w Washington's War - a gdzie on tam jest? Jednostki się niczym od siebie nie różnią (punkt siły to punkt siły), większość kart to karty operacyjne, a same wydarzenia w większości sprowadzają się do zdjęcia bądź położenia gdzieś żetonu kontroli. Moim zdaniem, chromu jest tam malutko, co oczywiście nie musi być wadą - przynajmniej Washington's War jest do rozegrania w dwie godziny, a na ToCh trzeba 10-12.

Podsumowując raz jeszcze - gra wygląda fajnie, jest szybka, prosta i dość ciekawa, ale wybitna zdecydowanie nie jest. Ale ile gier CDG jest wybitnych lub chociażby bardzo dobrych? Ścieżki Chwały, HiS, Sukcesorzy... Coś jeszcze?
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Post autor: Anomander Rake »

Ale ile gier CDG jest wybitnych lub chociażby bardzo dobrych? Ścieżki Chwały, HiS, Sukcesorzy... Coś jeszcze?
Wilderness War jest bez wątpienia bardzo dobra. Dla mnie, jak dotąd, również UKCh (interesujący konflikt, brygady, dezercje, mapa), ale może za mało grałem. Chyba też Hannibal RvC, chociaż zbyt często o zwycięstwie decydują passe (w kartach lub kościach). Niemniej HiS i Sukcesorzy chyba są najlepsi, ale tutaj może decydować wieloosobowość.
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Post autor: clown »

To nie jest kwestia wybitności - WWR jest solidnym tytułem, który spełnia WSZYSTKIE założenia poczynione przez autora gry - jakość wykonania, prostota i przystępność przepisów, czas rozgrywki, grywalność, "fun" z grania. Naprawdę nie ma aż tak dużo gier, które spełniają wszystkie te warunki. Większość gier pozostaje ideałami jedynie w wyobrażeniach i megalomańskich przekonaniach ich autorów. I w tym ujęciu WWR na pewno się wyróżnia na plus.
Co do chromu nadal pozostanę przy swoim zdaniu - naprawdę poczytajcie o konflikcie - punkt siły to punkt siły - a bonus za regularsów dla Anglików to pies? może i mało, ale dodaj do tego parę innych modyfikatorów i nagle okazuje się, że w polu z Anglikiem nie ma co stawać. A punkty ruchu? jeden więcej dla Amerykanów to również mało? Armie owych czasów to nie najemnicy, falanga i słonie (jak w Sukcesorach), ale przede wszystkim piechota, szkolona w jednym, bardzo podobnym drylu (mówię o Europie). W jaki więc kosmiczny sposób ma tutaj być przedstawione zróżnicowanie prawie identycznych armii? To co jest w grze, jest OK - spełnia założenia (punkt widzenia konfliktu autora). Moim zdaniem na siłę szukacie argumentów do raz dobranej tezy. Chrom jest, ale na próżno go szukać, gdy się przywoła kobylaste ToCh (ktoś to w ogóle kiedyś skończył grać?)
Co do eventów, to poczytajcie moje wypociny na GP, bo po raz czwarty lub piąty się mi nie chce klawiatury strzępić :P
HiS wybitny? również morze można wylać pomyj - durne rzuty na bitwy i trafienia na 5 i 6 - zero finezji i głębi. Brak balansu - jaki jest procentowy rozkład wygranych Habsburga, Protestanta i Turka? Mordercza dla niedoświadczonych graczy, którzy zepsują rozgrywkę, dając się zjeść graczom z doświadczeniem. Długa. Podatna na "nerwusów".
Wszystko jest kwestią punktu widzenia.
Poczekajmy na Stalin's War :devil: zapowiada się sążnie :P będzie długo, będzie "chromatycznie" i klimatycznie, będzie dwutaliowo. Pewnie i tak będziecie marudzić :P
Ale w sumie jak tak Was czytam, to naszła mnie jedna myśl - a może sama idea CDG Wam się "przejadła"? Parę tych gier się ukazało, kolejne są w drodze - modna mechanika, więc może to jest też element wpływający na Wasze opinie?
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Comandante
General de División
Posty: 3012
Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:51
Lokalizacja: Verulamium
Been thanked: 3 times

Post autor: Comandante »

Dziwne, ze nikt nie wymienia For the People wsrod gier wybitnych. Na szczescie nikt nie wymienia Napoleonic Wars. W EoTS gralo chyba niewiele osob i dlatego cisza o tym tytule?

WW jest bliskie TS- prosta i szybka gra. PoG i FtP sa na drugim biegunie - zeby zakonczyc partie, trzeba grac dlugo (wiec wplyw szczescia jest mniejszy na rozgrywke).

A co z Halls of Montezuma? Bo ja w to nigdy nie zagralem...

WW to miala byc w zalozeniu krotka gra, raczej turniejowa i nie wymagajaca wielkiego doswiadczenia, niz wieloplaszczyznowa strategia. I chyba spelnia te role?
Powyższe opinie są mojego autorstwa.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Awatar użytkownika
Raubritter
Padpałkownik
Posty: 1467
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
Been thanked: 1 time

Post autor: Raubritter »

clown pisze:To nie jest kwestia wybitności - WWR jest solidnym tytułem, który spełnia WSZYSTKIE założenia poczynione przez autora gry - jakość wykonania, prostota i przystępność przepisów, czas rozgrywki, grywalność, "fun" z grania. Naprawdę nie ma aż tak dużo gier, które spełniają wszystkie te warunki. Większość gier pozostaje ideałami jedynie w wyobrażeniach i megalomańskich przekonaniach ich autorów. I w tym ujęciu WWR na pewno się wyróżnia na plus.
No wybacz, ale to, czy gra spełnia założenia poczynione przez autora nie jest żadnym sensownym kryterium. Dla mnie liczy się to, co gra daje graczowi, a nie to, czy autor jest ze swojego dzieła zadowolony. Zgadzam się, po dwóch grach, że jest to tytuł solidny, prosta, przystępna i dobrze wykonana. Nie żałuję tego zakupu, na pewno jeszcze nie raz zagram, ale też nie będę się zachwycał, bo ta gra nie ma w sobie nic, co by skłaniało do zachwytu. Ot, taki uproszczony Unhappy King Charles przeniesiony sto kilkadziesiąt lat później. "Fun" z grania też nie większy niż przy innych tytułach.
clown pisze:Co do chromu nadal pozostanę przy swoim zdaniu - naprawdę poczytajcie o konflikcie - punkt siły to punkt siły - a bonus za regularsów dla Anglików to pies? może i mało, ale dodaj do tego parę innych modyfikatorów i nagle okazuje się, że w polu z Anglikiem nie ma co stawać. A punkty ruchu? jeden więcej dla Amerykanów to również mało? Armie owych czasów to nie najemnicy, falanga i słonie (jak w Sukcesorach), ale przede wszystkim piechota, szkolona w jednym, bardzo podobnym drylu (mówię o Europie). W jaki więc kosmiczny sposób ma tutaj być przedstawione zróżnicowanie prawie identycznych armii? To co jest w grze, jest OK - spełnia założenia (punkt widzenia konfliktu autora). Moim zdaniem na siłę szukacie argumentów do raz dobranej tezy. Chrom jest, ale na próżno go szukać, gdy się przywoła kobylaste ToCh (ktoś to w ogóle kiedyś skończył grać?) Co do eventów, to poczytajcie moje wypociny na GP, bo po raz czwarty lub piąty się mi nie chce klawiatury strzępić :P
Moim zdaniem jest go mało. I oczywiście, że wszystko zależy od punktu odniesienia, tylko jaki ma być ten punkt odniesienia? Kółko i krzyżyk? Bo faktycznie, na tym tle gra prezentuje się niezwykle klimatycznie, ale już na tle ToCh (ja skończyłem :) ) lub Clash of Monarchs (a wszak to ta sama epoka) chrom prezentuje się niezwykle ubogo. Takie było założenie autora, który chciał gry szybkiej, prostej i grywalnej. Ten cel udało się osiągnąć, ale właśnie kosztem zubożenia warstwy "chromowej". Każdy sobie sam oceni, czy to dla niego zaleta czy wada.
clown pisze:HiS wybitny? również morze można wylać pomyj - durne rzuty na bitwy i trafienia na 5 i 6 - zero finezji i głębi. Brak balansu - jaki jest procentowy rozkład wygranych Habsburga, Protestanta i Turka? Mordercza dla niedoświadczonych graczy, którzy zepsują rozgrywkę, dając się zjeść graczom z doświadczeniem. Długa. Podatna na "nerwusów".
Wszystko jest kwestią punktu widzenia.
Nie da się ukryć, że wszystko jest kwestią punktu widzenia. Tym się wszak tu wymieniamy - subiektywnymi uwagami. Każdy ma pełne prawo do własnej oceny HiS-a, ale nieustająca popularność tej gry na różnorakich konwentach świadczy, że raczej trafia w oczekiwania graczy.

clown pisze:Poczekajmy na Stalin's War :devil: zapowiada się sążnie :P będzie długo, będzie "chromatycznie" i klimatycznie, będzie dwutaliowo. Pewnie i tak będziecie marudzić :P Ale w sumie jak tak Was czytam, to naszła mnie jedna myśl - a może sama idea CDG Wam się "przejadła"? Parę tych gier się ukazało, kolejne są w drodze - modna mechanika, więc może to jest też element wpływający na Wasze opinie?
Dlaczego od razu marudzić? Kupiłem Washington's War, kupię też Stalin's War, zagram i ocenię. Nie jest aż tak przywiązany do swoich zakupów, żeby nie zdobyć się na krytyczną refleksję. Ja będzie kiepską grą, to tak napiszę. I oczywiście nie - zupełnie nie przejadła mi się mechaniką CDG, przeciwnie, uważam ją za bardzo udaną, ale nie ukrywam, że wolę, kiedy są dwie talie i kiedy karty zawierają wydarzenia wprowadzające graczy w klimat epoki. Kiedy zasiadam do gry, w której większość kart to OPS 1, 2 lub 3 bądź wydarzenia, które pozwalają raz zdjąć mi żeton kontroli przeciwnika w New Hampshire, a raz położyć własny w Północnej Karolinie, to nawet jeśli ten system działa, to mam poczucie, że zmarnowano część potencjału, jaki kryje się w CDG.
comandante pisze:Dziwne, ze nikt nie wymienia For the People wsrod gier wybitnych. Na szczescie nikt nie wymienia Napoleonic Wars. W EoTS gralo chyba niewiele osob i dlatego cisza o tym tytule? WW jest bliskie TS- prosta i szybka gra. PoG i FtP sa na drugim biegunie - zeby zakonczyc partie, trzeba grac dlugo (wiec wplyw szczescia jest mniejszy na rozgrywke). A co z Halls of Montezuma? Bo ja w to nigdy nie zagralem...
O, Twilight Struggle - o tej grze zapomniałem, a faktycznie zaliczam ją do kategorii bardzo dobrych. Co do For the People czy Empire of the Sun - w naszym kółku dawnych smolnian żadna z tych gier nie zdobyła uznania. Brakowało im tego czegoś, co sprawia, że do gry chętnie zasiadają ludzie, którzy nie interesują się tym konkretnym konfliktem.

Halls of Montezuma - mam, grałem już kilka razy i uznaję ją za solidnego średniaka. Żeby jeszcze przepisy nie były tak dziurawe...
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Awatar użytkownika
Comandante
General de División
Posty: 3012
Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:51
Lokalizacja: Verulamium
Been thanked: 3 times

Post autor: Comandante »

Zapomniales tez o 1960, z pewnoscia CDG, chociaz nie wojennej. Za to doskonalej.

Dyskusja toczy sie chyba na temat tego, co nazywają "skryptowaniem". PoG, HIS to sa gry, ktore są dość znacząco zeskryptowane. Taki tez pewnie bedzie Stalin's War.

Na drugim biegunie są WW i UKC - jeden deck, malo wydarzen majacych wiekszy wplyw na rozgrywke. FtP ma natomiast mnostwo chromu.
Powyższe opinie są mojego autorstwa.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Awatar użytkownika
Raubritter
Padpałkownik
Posty: 1467
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
Been thanked: 1 time

Post autor: Raubritter »

Nie zapomniałem, tylko nie grałem. A skoro nie znam, to się nie wypowiadam.

To zresztą nie jest kwestia chromu - FtP faktycznie ma go bardzo dużo, a i tak jakoś mi nie leży. Zresztą Washington's War też nie krytykowałem zanadto - na razie jawi mi się jako solidny średniak, do którego od czasu do czasu warto wracać, nawet jeśli zachwytu nie budzi.
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Awatar użytkownika
Comandante
General de División
Posty: 3012
Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:51
Lokalizacja: Verulamium
Been thanked: 3 times

Post autor: Comandante »

Alez ja nie mowie tego w formie zarzutu, ot wymiana pogladow :)

WW chyba celowo jest pozbawiona zroznicowanych eventow. Pokaze to na przykladzie HRC, na zasadzie kontrastu.

Mamy w tej grze karty rewolt: na Sycylii, w Celtyberii, na Sardynii i Korsyce. Moznaby je zastapic generalną kartą rewolty, nawet jesli jej zasieg bylby ograniczony (wybierz jedna z trzech ww prowincji). Ale dzieki temu, ze wydarzenia sa na osobnych kartach, otrzymuje sie nową jakość w grze (mniej znaczy w tym wypadku wiecej) - pewne uklady kart tworzą niepowtarzalną narrację.

Eventy w WW sa dosc jednorodne (dodaj lub usun PC) oraz pozbawione charakteru "misji" (przykladem takiej "misji" niech bedzie karta Adriatic Pirates). Dzieki temu gracz, ktory zna talię i gre, nie ma wielkiej przewagi nad poczatkujacym (kombinacje kart nie tworza nowych jakości, nieznanych poczatkujacemu).

Jesli nie grales w 1960, to szczerze polecam i zapraszam na partyjkę - daj znac gdzie Cie mozna spotkac :)
Powyższe opinie są mojego autorstwa.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Awatar użytkownika
Raubritter
Padpałkownik
Posty: 1467
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
Been thanked: 1 time

Post autor: Raubritter »

Comandante pisze:Jesli nie grales w 1960, to szczerze polecam i zapraszam na partyjkę - daj znac gdzie Cie mozna spotkac :)
Bardzo chętnie. Przeważnie, choć nie zawsze, można mnie spotkać w piątki na Politechnice.
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Awatar użytkownika
Aldarus
Chef de bataillon
Posty: 1021
Rejestracja: wtorek, 12 września 2006, 08:56
Lokalizacja: Warszawa - Bielany
Been thanked: 12 times

Post autor: Aldarus »

Comandante pisze:Dziwne, ze nikt nie wymienia For the People wsrod gier wybitnych.
Ja wymieniam - jedna z najlepszych gier wszech czasów - na pewno w pierwszej 5 :)

Co do WW to rozegraliśmy z Jaszem jedną partyjkę - zakończyła się zwycięstwem Amerykanów. W 1780 r. Upadł rząd Northa - trzeba przyznać, że w samą porę, bo amerykanie stali na krawędzi katastrofy (a Brytyjczycy energicznie im pomagali tę krawędź przekroczyć). Nasza gra była troszkę w ciemno - gra ma kilka ciekawych konceptów, które trzeba najpierw oswoić. Samą grę za wcześnie jeszcze oceniać, ale raczej nie przypadnie ona do gustu zwolennikom niskiej losowości gier. Mi osobiście to nie przeszkadza, zwłaszcza że grę da się szybko rozegrać - idealna do klubu.
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Aldarus, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie dyskutuj z idiotą.
Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, potem pokona doświadczeniem.
Awatar użytkownika
Arteusz
Praetor
Posty: 3144
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
Lokalizacja: Kielce
Been thanked: 1 time

Post autor: Arteusz »

Rozegrałem trzy partie jak do tej pory. Kilka subiektywnych spostrzeżeń:

Minusy:
- źle wydrukowane znaczniki do oznaczania kontroli kolonii (będą w CSi, ale to niebezpiecznie przypomina poczynania wydafców z naszego podwórka).
- brak oblężeń. Twierdze niby na planszy są, ale nic nie robią. A w wojnie o niepodległość trochę tych oblężeń było (np. Savannah, Yorktown, Ninty-Six)
- brak możliwości budowy umocnień polowych (typowy przykład Saratoga). Można to było zrobić za pomocą wydarzenia z karty.
- mało urozmaicone karty (większość z wartością, jeżeli jest już wydarzenie to zazwyczaj dołóż lub odejmij znaczniki kontroli)
- takie same karty bitewne (zawsze +2, z rzadka coś jeszcze), a można było przynajmniej ten modyfikator urozmaicić, bo niektóre wydarzenia były bardziej donośne na wynik bitwy niż inne
- brak przechwytów u Anglików. Rozumiem brak wycofania, bo chyba nie zdarzało się żeby się wycofywali, ale przechwytywać przechwytywali (np. kampania na południu i działania Tarletona). Można to było zrobić np. za pomocą jakiś kart z wydarzeniem, jeżeli już nie chciano dawać tego w przepisach ogólnych.
- czasami karty mogą się ułożyć źle (głównie kilka kart na ręce z upadkiem rządu). Autor coś już próbuje zmienić aby można było taką rękę wymienić na nową.

Plusy:
- mechanika w ogólności dobrze oddaje realia konfliktu
- raczej zbalansowana
- nowicjusz nie stoi na straconej pozycji z graczem znającym grę (ostatnio osobiście cierpię na brak zaawansowanego przeciwnika - oprócz żony - do kilku gier np. Espany, gdzie nowicjusz nie ma żadnych szans).
- ciekawe rozwiązanie z odzyskiwaniem odrzuconych kart wydarzeń
- dobrze oddany wpływ Francuzów i całej procedury ich przybycia
- czas gry (około 2-3 godzin)
- ciekawy mechanizm regulowania zakończenia gry, co powoduje dużo możliwych kombinacji, a sama gra staje się przez to mniej przewidywalna zwiększając grywalność
- dla mnie plus - gra polega na kontroli politycznej kolonii a nie walce militarnej o nie. Wojna jest tylko czynnikiem wspomagającym działania polityczne. Jeżeli ktoś szuka czystej gry o wojnie to nie tutaj.
- dobrze oddana nieruchliwość Anglików i ruchliwość Amerykanów za pomocą aktywacji wodzów oraz ich wyczerpania w zimie
- świetnie oddana kontrola morza i portów przez Anglików.
- historyczne kampanie Washingtona w zimie poprzez modyfikatora +2 do bitwy gdy atakuje ostatnią kartą na ręce
- bitwy są losowe i nielosowe zarazem. Losowe, bo kostką się rzuca, ale mogą być nie losowe jeżeli atakuje się na własnych warunkach i ma wsparcie modyfikatorów.

Na ten moment tyle. Pewnie z czasem znajdzie się więcej. Gramy dalej. :D
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Awatar użytkownika
Jasz
Général de Brigade
Posty: 2146
Rejestracja: poniedziałek, 11 września 2006, 21:12
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jasz »

Dodałbym jeszcze jeden minus:
- bardzo ważna pierwsza ręka w grze - straty z początku gry bardzo ciężko odrobić
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Jasz, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „XVI-XVIII wiek”