Dżenesh pisze:Albert Warszawa pisze:... znam niektóre inne publikacje G. Motyki). Co można powiedzieć o autorze? Generalnie zna się na rzeczy, aczkolwiek czytając jego książki warto mieć "z tyłu głowy" fakt, iż facet w dużej mierze stara się usprawiedliwiać i tłumaczyć OUN-UPA, co dla mnie osobiście jest nie do przyjęcia, zresztą spotkała go za to niejednokrotnie zasłużona krytyka ze strony księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego oraz nieżyjącego już niestety Wiktora Poliszczuka, który jest bez wątpienia znacznie wybitniejszym od G. Motyki badaczem ukraińskiego nacjonalizmu.
Jestem po lekturze ok 3/4 książki i wyraźnie widać, że Motyka usprawiedliwia i tłumaczy bandytów z OUN-UPA. No i mnie osobiście bardzo razi określanie upowców mianem "parytzantów"
(tak samo jak nazywanie bandytów islamskich "bojownikami")
Zwróciłem też uwagę na perfidię bandytów z UPA przy mordowaniu Polaków. Aby uspokoić i nie wzudzać podejrzeń u przyszłych ofiar banderowcy rozdawali dzieciom cukierki, opatrywali ranne osoby itp. by następnie bestialsko ich uśmiercić. Bardzo przypomina mi to zachowanie hitlerowców w stosunku do Zydów (vide obóz w Treblince).
Lektura książki Motyki spowodowała, że zakupię pracę Siemaszków (nota bene kilkukrotnie krytykowanych przez Motykę)
Bodaj Wiktor Poliszczuk absolutnie przekonująco przedstawił wiele powodów, dla których OUN-UPA nie można okreslić mianem organizacji narodowowyzwoleńczej. Wśród argumentów, z tego co pamiętam, jednym z najważniejszych był fakt mimo wszystko znikomego poparcia wśród Ukraińców, no i oczywiście masowego mordowania rodaków sprzeciwiających się nacjonalistom. Jak znajdę ten fragment to wypiszę owe argumenty.
Perfidia była na porządku dziennym. Ukraińcy rozpuszczali plotki, że Polakom nic nie grozi, by ich uspokoić i by nie wyjeżdżali. Mówiono, że Polak wyjeżdżający ze swej wsi będzie uznany za wroga Ukraińców. Wielu przekonano do pozostania w domu i zamordowano.
A ten przykład z opatrywaniem, by potem zabić (ja jeszcze o tym nie czytałem, bo dotychczas tylko przeglądałem "Ukraińską partyzantkę") świadczy, że ci ludzie byli chorzy do kwadratu.
Polecam pracę Siemaszków, choć generalnie 1. tom to 1000 stron opisów zbrodni według miejscowości, nie jest to książka do czytania od deski do deski, raczej do przeglądania i podczytywania fragmentów. Drugi tom jest krótszy i jest to ogólna informacja i forma podsumowania i to jest typowa książka "do czytania".