Wojna stuletnia

Od upadku starożytnego Rzymu do upadku Konstantynopola.
Awatar użytkownika
nazaa
Tribunus Angusticlavius
Posty: 692
Rejestracja: poniedziałek, 16 marca 2009, 16:38

Post autor: nazaa »

Komuś, kto dobrowolnie, ale za bajońskie zwykle sumy jeśli tylko jeniec był wartościowy, zwalniał go, faktycznie można zarzucać chciwość, ale trzeba też popatrzeć z innej strony - okupy były na porządku dziennym i nie były niczym nie zwykłym. Odnośnie zagrożenia, jakie mógł stwarzać wykupiony z niewoli wybitny wódz to ja bym nie przesadzała. Okupy za zacnych jeńców były potężne, ich negocjowanie mogło trwać latami, tak samo jak uzbieranie całej potrzebnej sumy, co skutecznie oddalało w czasie ewentualne zagrożenie. Taki np. Karol de Blois na opłacenie okupu czekał prawie dziesięć lat ;)
"Każda trudność zdawała się beznadziejna i nie do pokonania, bo nie było Aleksandra by ich z niej wydobyć" (Arrian VI, 12, 2)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: Wojna stuletnia

Post autor: Raleen »

Przy okazji czytania na inny temat trafiłem ostatnio na informacje o bitwie pod Sluis (Sluys) z 1340 r. To ta pierwsza bitwa morska wojny stuletniej, gdzie Francuzi ponieśli sromotną klęskę z rąk Anglików i stracili większość floty, która szykowała inwazję na Anglię. Okazuje się, że poza tym, iż - jak pisałem jakiś czas temu - Francuzi byli na tyle "sprytni", że powiązali swoje okręty łańcuchami, to jeszcze wszystkie ustawili na kotwicy, tak że zupełnie nie mogli manewrować. Skutkiem tego pierwszy rzut floty francuskiej, zawierający największe jednostki, walczył samotnie, właściwie bez wsparcia drugiego rzutu. Na tym nie koniec, bo okazuje się, że Francuzi nie wpadli też na to, że na okrętach stojących w pierwszym rzucie przydaliby się jacyś strzelcy (kusznicy, ew. łucznicy), okręty były ich prawie w ogóle pozbawione. U Anglików łuczników na pokładach było oczywiście bardzo wielu. Do tego flota francuska miała trzech równorzędnych dowódców... W uszykowaniu i taktyce francuskiej dostrzegam pewne elementy rycerskie, bo inaczej ciężko mi sobie pewne rzeczy wytłumaczyć (np. pod Crecy jak ślepy Jan Luksemburski szarżował z kompanami na Anglików, to też powiązali się łańcuchami). Sama bitwa miała taki przebieg, że Anglicy, koncentrując po kilka jednostek na wybranych punktach szyku przeciwnika, nacierali na nie, oczywiście uzyskując odpowiednią przewagę, którą dodatkowo wzmagał wspomniany brak u przeciwnika łuczników i tak stopniowo zrobili swoje. Pod koniec bitwy załogi okrętów francuskich drugiego rzutu zdaje się w ogóle je opuściły i salwowały się ucieczką w stronę lądu (na łodziach).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia średniowieczna”