Bp Muskata - zdrajca czy zwolennik europejskiej integracji?

Od upadku starożytnego Rzymu do upadku Konstantynopola.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Bp Muskata - zdrajca czy zwolennik europejskiej integracji?

Post autor: Raleen »

Tym, którzy nie pamiętają, w ramach przypomnienia:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Muskata

Pytanie może być ciekawe zwłaszcza dla Krakowian, dlaczego Kraków i szereg okolicznych dużych miast popierał tak bardzo (przynajmniej z początku) biskupa Jana Muskatę w jego dążeniu do zbliżenia południowej Polski z Czechami. Temat oczywiście nieco przewrotny :) .
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Mariusz
Adjoint
Posty: 733
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:53
Lokalizacja: Warszawa/Bruksela
Has thanked: 65 times
Been thanked: 28 times

Post autor: Mariusz »

Ja bym się nie chciał w tych czasach integrować z kimkolwiek, zwłaszcza z Niemcami co chciał biskup Muskata. Śląsk i Pomorze Zachodnie się integrowały i co z tego wyszło?

Temat ekhm, trochę dziwny :?
Alea iacta est.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Temat nieco przewrotny i w stylu kwestii, które teraz często bywa, że są "stawiane" w ramach europropagandy ;) .

Do dyskusji jest przede wszystkim kwestia poczucia narodowego Polaków. Ukształtowało się już ono wówczas w znacznym stopniu, czego dowodem między innymi "egzamin" z języka polskiego, jakiemu poddano po buncie wójta Alberta mieszczan krakowskich. Ci, którzy nie potrafili wymówić trudnych wyrazów (trudnych do wymówienia szczególnie dla Niemców), takich jak: mleć, miele, soczewica, byli "rozpoznawani" jako niePolacy i niestety spotkał ich smutny koniec.

Dla oceny działań biskupa Muskaty duże znaczenie mają natomiast moim zdaniem powiązania handlowe i tak możnaby podejść do tego tematu, nawiązując nawet do dzisiejszych haseł. Bo początkowo było tak, że Kraków tak naprawdę bardziej powiązany był z południem, z Czechami itd. Tamtędy biegły szlaki handlowe, które i o Kraków zahaczały. Stąd ułożenie sobie dobrych relacji z Królestwem Czech było racją stanu krakowskich kupców i elity miejskiej. Stąd też ona tak ciążyła do Przemyślidów, a potem przez pewien czas jeszcze do Luksemburgów. Ale właśnie czas jednoczenia państwa przez Łokietka to okres, kiedy te trasy i powiązania na płaszczyźnie handlu przesuwają się. To sprawia, że Kraków i niektóre miasta na południu przestają tak lgnąć ku Czechom. Nawiasem mówiąc, w przyszłości szlaki handlowe ulegną jeszcze dalszym przesunięciom, co sprawi, że Kraków coraz bardziej stawał się będzie miastem na uboczu, jeśli chodzi o handel. Pozostanie długo stolicą polityczną, kulturalną, metropolią kościelną (chociaż nie miał arcybiskupa), natomiast życie gospodarcze osłabnie, ale to już trochę inna bajka.

Temat to po części ocena z kim nam było wtedy lepiej, czy wybór w pewnym okresie dynastii czeskiej jako panujących w Polsce był w interesie jej mieszkanców, w tym elit politycznych i w interesie kraju. Czy istniała możliwość stworzenia trwałej unii polsko-czeskiej i jak na tym byśmy wyszli. Biskup Muskata niewątpliwie był zwolennikiem takiej unii i mimo pogodzenia się w pewnym momencie z Łokietkiem, przeciwko któremu aktywnie wcześniej działał, pozostał nim tak naprawdę do końca. Niestety upadek Przemyślidów załamał jego rachuby. W związku z tym można dyskutować, czy nie powinien wtedy zmienić zdania i wybrać opcję "północną".
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia średniowieczna”