No i w zeszłą sobotę udało się zrobić rozgrywkę testową. Tym razem wróciliśmy do nieco zaniedbanego wariantu pełnego, pięcioosobowego. Całość zajęła nam ok. 7 godzin.
Gra skończyła się w przedostatniej (szóstej) turze automatycznym zwycięstwem Polski poprzez zdobycie 40 Punktów Zwycięstwa, acz i od zwycięstwa militarnego dzieliło ją tylko jedno pole. Było to tym ciekawsze, że po pierwszych trzech turach gracz Polski znalazł się wyraźnie na końcu stawki - w Wojnie Trzynastoletniej udało mu się zająć tylko Toruń, który zresztą stracił, o ironio, na skutek zagrania karty "przekupna załoga" (pozwala ona na przejęcie obleganego pola bez szturmu za dukaty). W drugiej turze to Zakon wręcz przeszedł do kontrofensywy, oblegając nawet Inowrocław, do którego szturmu jednak nie doszło, gdyż w tym momencie gracz polski zagrał kartę "II pokój toruński" kończącą wojnę.
Potem w III turze gracz polski chyba cztery razy próbował szturmować opanowaną w międzyczasie przez Osmanów mołdawską Suczawę, przez co m.in. nie był w stanie należycie wesprzeć Nowogrodu w Wojnie z Moskwą (acz jakieś wsparcie wysłał i w pewnym momencie nawet wydawało się, że wygra te wojnę - obu stronom zostały po 3 jednostki, gracz polski miał jednak samych rycerzy, którzy trafiają nie na 5+, a na 4+ oraz dowódcę dzięki któremu mógł przerzucić nietrafione kości. Mimo to miał wielkiego pecha w rzutach - zadał na de facto 5 kościach chyba tylko jedną stratę, natomiast Moskale bodaj 3, czyli trafili każdą z kości).
Zasadnicza zmiana sytuacji przyszła jednak w V turze. Na prowadzenie wyszły Węgry i tak ja (grałem Czechami), jak i Polska czekały na dobry moment by wypowiedzieć im wojnę. O ile jednak ja w końcu odpuściłem (gracz węgierski miał chyba ze 3 karty na ręce więcej), o tyle gracz polski zagrał kartę "Wlad Palownik" dzięki której wypowiedział Węgrom wojnę, przemieścił armię do (w międzyczasie opanowanej przez Węgrów) Wołoszczyzny i z pomocą Wołochów przejął nad nią kontrolę.
W odpowiedzi na to gracz węgierski najechał bardzo silną armią Kraków, ale nie zdołał go zdobyć. Z kolei gracz Polski z Wołoszczyzny wkroczył na zupełnie nieobsadzony Banat i zdobył jego stolicę - Belgrad. Wreszcie w ostatnim ruchu obległ znowuż nieobsadzoną Budę, która zimą skapitulowała wzięta głodem.
W kolejnym ruchu gracz węgierski zawarł pokój z Polską w zamian za zwrot Budy (ale z zachowaniem przez Polskę Belgradu). Wojnę Polsce wypowiedzieli wiec Krzyżacy, szykowałem się do niej również i ja (Czechy). Nim jednak to zrobiłem, to mi wojnę wypowiedziały Węgry. Nie wyszły jednak na tym dobrze - odparłem ich inwazję na Śląsk, po czym zająłem nawet przejściowo Trenczyn (odbity jednak wkrótce przez Węgry) oraz trwale odbiłem Ołomuniec (zajęty wcześniej bodaj w III turze przez nie).
Właśnie - w II turę wszedłem (jako Czechy) z bardzo dobrą pozycją. Zyskałem sojusz z Brandenburgią, który zarazem pozwolił mi wypowiedzieć wojnę Pomorzu, któremu nikt nie przyszedł z pomocą. Gdy jednak oblegałem Szczecin, wojnę wypowiedziała mi Austrią, która dopiero co skończyła wojnę z Węgrami. Mimo mojej obrony udało jej się zająć Budziejowice i Brno. W kolejnej turze ruszyłem na nią z kontrofensywą, odbijając oba pola, wtedy jednak wojnę wypowiedziały mi wpierw Zakon (dzięki zyskaniu sojuszu z Pomorzem), a potem Węgry (dzięki karcie "Krucjata przeciwko Czechom", która pozwoliła im bezkarnie zerwać łączący nas sojusz, który zapewnił mi fałszywe poczucie bezpieczeństwa). Węgrzy zajęli Ołomuniec, natomiast Krzyżacy podbili całą Brandenburgię (Myślibórz i Berlin) i byli o 2 pola od zwycięstwa militarnego. Ruszyli więc po nie na Śląsk, tam jednak pod Głogowem cała ich armia została przeze mnie rozbita, a ich jedyny wódz (Wielki Mistrz) wzięty do niewoli. Po tej sytuacji odbiłem Myślibórz i chciałem iść dalej na Słupsk lub Berlin, widząc jednak wzrost potęgi Węgier ostatecznie zawarłem z nimi pokój.
Krzyżacy poniekąd padli ofiarą swojego sukcesu - ponieważ kontrolowali wszystkie swoje pola domowe, tu bodaj dwukrotnie zagrana karta "Wojna Popia" nie wywołała skutków, przez co nie uzyskali drugiego dowódcy (Mikołaja Tungena) i musieli walczyć tylko z jednym. Mimo to do ostatniej tury, dzięki licznym PZ z wydarzeń, kontroli Malborka i osiągnięć toru renesansu pozostawali w czołówce punktacji.
Wracając jednak do ostatniej tury, to wojna z Polską nie poszła po ich myśli. Bodaj trzy razy próbowali zdobyć Wilno (w tym ostatnie dwa wystarczyłoby im raptem jedno trafienie, gdyż wybili wszystkie wycofane do jego zamku jednostki) - bezskutecznie. Można powiedzieć, że pech Polaków do kości z początku gry uległ odwróceniu. Natomiast Polacy, również nie bez pewnego trudu, niemniej zdobyli w jednej turze Toruń, Gdańsk i wreszcie Malbork, który dał im ostatnie 2 PZ, dzięki którym dobili do zwycięskich 40. Z ciekawostek - padła chyba rekordowa liczba PZ dla polski z wyznaczenia książąt namiestnikami (4), jak również liczba równocześnie wyznaczonych książąt (3 - Jan Olbracht w Mołdawii, Aleksander w Wołoszczyznie i Zygmunt w Banacie).
Najsłabiej wypadła Austria, która po nieudanej inwazji na Czechy w II turze w ogóle już nie podejmowała wojaczki z innymi graczami. Wygrała wprawdzie oczywiście wojnę o sukcesję burgundzką z Francją, ale aż się prosiło, by w którejś z końcowych tur wypowiedzieć wojnę Węgrom (a może i moim Czechom). Mimo to, przez bodaj 3 tury z rzędu Austria i Węgry podtrzymywali sojusz. Dodajmy do tego raczej niezbyt udane rzuty na Sejm Rzeszy (który również mógłby dać Austrii o 4 PZ więcej niż ostatecznie dał) i Austria wylądowała na ostatnim miejscu.
Jeszcze apropos Sejmu Rzeszy - dodana przed tą rozgrywką mechanika nadawania tytułu Elektora Czech Maciejowi Korwinowi lub Władysławowi Jagiellończykowi nie sprawdziła się. Faktycznie, Austrii niezbyt opłaca się zużyć możliwość przyjęcia uchwały przez Sejm na coś, z czego w zasadzie niemal nic nie ma (co najwyżej +1 do rzutu na tenże Sejm, jeśli ma sojusz z elektorem). Zamiast tego rozwiążę to więc tak, że nadanie tytułu Austria może zrobić niejako ekstra, niezależnie od wyniku rzutu na Sejm Rzeszy i ew. przyjmowanych uchwał.
Ogółem jednak myślę, że rozgrywka była w porządku i mam nadzieję że podobała się. Oby na kolejną nie trzeba było czekać aż tyle co poprzednio...
parę zdjęć, przepraszam za marną jakość. Tak, to w Belgradzie to Polacy (w międzyczasie Turcy zajęli Wołoszczyznę w ostatniej turze, stąd Belgrad stał się Polską eksklawą).