"... ma wierzytelność zabezpieczoną hipoteką przemysłową, co stwierdza kurator upadłowy" (Prokuratura Rejonowa w Tychach. O matko.)
W ciasteczku z wróżbą napisali: "Rób to, co sprawia ci frajdę". Więc rozstałem się z żoną i znalazłem sobie taką sucz, która potrafi wyssać chrom z gałki od haka samochodowego. - Joe Monster makes my day.
Wbrew słowom znanej szanty, wracamy dziś na morze, gdzie za pomocą brasów ustawimy odpowiednio nasz żetonowy zew kierując go idealnie na pozycję firmy GMT. Spełniając Wasze prośby pójdziemy więc całą naprzód z serią odcinków poświęconych systemowi Flying Colors zostawiając za sobą jedynie wyrazisty kilwater. Wszystko dzięki naszemu starszemu bosmanowi, prawdziwemu wilkowi morskiemu, Pawłowi, który po marynarsku przybliży wszystkim chętnym zasady tej ociekającej słoną wodą gry. Co by nam gęby szuwarami nie zarosły!
Dzisiaj będziecie mieli okazję obejrzeć relację z kwietniowego grania przy kominku w uroczej uzdrowiskowej gminie Muszyna. Okazuje się, że miejscowy klimat służy nie tylko pensjonariuszom ośrodków wczasowych, ale także graczom. A czegóż chcieć więcej niż przyjemnego z pożytecznym? Miłego oglądania i zapraszamy do Muszyny oraz okolic, nie tylko w celach wypoczynkowych, ale także nad planszę! Spóźnialskim podpowiadamy, że najbliższa okazja będzie w sierpniu, na Galicyjskich Manewrach Strategów.
Wychodzimy dziś w drugi rejs po morzu zasad systemu Flying Colors firmy GMT. Każdy majtek, czujący w sobie zew morskich fal i wiatrów znajdzie na naszym pokładzie coś dla siebie, i to bez impressmentu. Choć nie pogardzimy też starymi wygami o ogorzałych od soli i wiatru twarzach, zaznajomionych z zapachem dymu prochowego przy ambrazurach, które również powinny coś z naszej serii uszczknąć, aby doskonalić się w morskim rzemiośle. Tak więc kładziemy się na kurs i cała naprzód!
Nareszcie jest! Długo wyczekiwany, dawno zapowiadany, dokładnie zaplanowany, subiektywnie zestawiony, ale dodatnio nastawiony. Pierwszy odcinek mini kuriera, w którym poskaczemy z miejsca na miejsce po planszowym globusie. Uczciwie dodamy, że odciek lekko opóźniony, co finalnie wyszło mu jednak na dobre. To garstka informacji ze świata gier, sypnięta idealnie pod stępki okrętów graczy pogrążających się w nieprzebranych odmętach tytułów i targanych bałwanami chaosu wydawniczego.
Rejs numer trzy pisany wiatrem i falami, w czasie którego przećwiczymy obsługę wyciorów i nauczymy się jak działają mechanizmy ryglujące ambrazur. Zanim więc bosman podrapie się w brodę, gotujcie suchary i flaszki z grogiem, bo czas wyjścia się zbliża... Gotowi? Ruszamy!
I oto już jest w naszych rękach, świeżutka gra "Milito", podobno godna następczyni wydanej kilka lat temu innej karcianki Martina Wallace'a, "Field of Glory". O tym, czy to prawda, przekonamy się oczywiście dopiero po przeczytaniu instrukcji i kilku testowych rozgrywkach, ale już dziś możemy sprawdzić, jak wygląda zawartość tego zgrabnego pudełeczka. A że nie mogliśmy się go doczekać, a całość zapowiadała się arcyciekawie, także od strony wizualnej, przeto przystępujemy do niezwłocznego otwarcia, na które Was też zapraszamy.
Dziś ostatnie już spotkanie z grą Samurai Battles firmy Zvezda. Słuchajcie i oglądajcie bardzo uważnie, ponieważ dziś przybliżymy Wam zagadnienia związane z terenem oraz morale i zmęczeniem, a Ci, którzy jeszcze nie obejrzeli części pierwszej i drugiej poświęconych tej niemal doskonałej grze, proszeni są o niezwłoczne nadrobienie zaległości.
Dywizjon 303 to kooperacyjna gra oparta na historii polskiego dywizjonu lotniczego 303, który zapisał się chlubnymi zgłoskami podczas Bitwy o Anglię. Gracze wcielają się w role polskich pilotów tego okresu i będą starali powstrzymać się niemieckie naloty na Wielką Brytanię. Rozgrywka toczy się na zasadach inspirowanych historycznymi faktami oraz realiami wojny powietrznej. Każdy scenariusz to inna historia i inne wydarzenia. Zapraszamy do krótkiej opowieści na temat gry, snutej przez samych wydawców i twórców, gry, której wydanie zasługuje na miano bardzo ciekawego wydarzenia.
Ruszaliśmy na tegoroczne UK Games Expo bardzo pozytywnie nastawieni, pełni zapału oraz motywacji do zrealizowania planu opracowywanego pieczołowicie już kilka tygodni przed samym show. Nieskromnie trzeba przyznać, że wszystko udało się wyśmienicie i w najdrobniejszych szczegółach, zarówno sama relacja jak i wszystkie przeprowadzone w czasie jej trwania rozmowy, choć ogrom targów wymuszał ich długość, a raczej, precyzyjniej mówiąc, krótkość. Cieszę się, że mogliśmy być z programem na UK Games Expo i przygotować dla Was tę prezentację. Przyjemnej podróży i przyjrzyjcie się, jak pokojowo szerzy się planszówkową herezję na wyspach.
Ciekawy materiał, ale 99,9% tych targów nie ma nic (albo prawie nic) wspólnego z planszowymi grami wojennymi.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Tak, to prawda, cieszy więc każde stoisko, gdzie stoi choćby jedna "nasza" gra, jak np. wspomniany i widoczny w filmie CoH Guadalcanal Ale powiem, że z roku na rok jest więcej twórców z naszej branży. Oby trend się utrzymał w następnych latach.
Stało się. Zabieramy się za jeden z najpopularniejszych tytułów tego roku, czyli karciankę Keyforge. Celem gry jest wykucie trzech kluczy z Aetheru. Aby tego dokonać musimy zdobywać tę tajemniczą substancję, o którą walczą Archonci, stanowiący każdą, unikalną, talię. Keyforge to kolekcjonerska gra karciana dla dwóch osób zaprojektowana przez Richarda Garfielda, twórcę Magic: The Gathering. Czy to wystarczająca rekomendacja? Sprawdźmy.
Stopień klimatyczności tego tytułu powoduje, że bez przerwy do niego wracamy i nie możemy, a właściwie nawet nie chcemy, uciec z Mrocznego Zamku. Pomimo więc oczywistych trudności i okropności, jakie niewątpliwie na swojej drodze spotkamy, postanowiliśmy, zapewne już jednak po raz ostatni, odwiedzić znajome zimne lochy i zmierzyć się jeszcze raz z tą arcytrudną grą. Do zobaczenia na świeżym powietrzu!
Ej, Wy tam! Przed Wami czwarta wyprawa na rozległe wody systemu Flying Colors, która ułatwi wszystkim zainteresowanym zrozumienie zasad rządzących rzemiosłem przygotowania rozgrywki według opisu danego scenariusza. A to tylko na dobry początek. Potem będzie jeszcze ciekawiej, jak na film wojenny przystało poleje się krew i zaświszczą kule. Tak więc do monitorów ludzie, ahoj!