Neoberger pisze:Pejotl - tak miałem. Ta gra jest bez nazwisk, ale jest tam tak, że zabija się pojedynczych żołnierzy.
W pracy tuż po MON pierwszy w Polsce dostawałem info o śmierci żołnierzy w Afganistanie. Stąd osobista niechęć do tej gry.
Wow... To się dopiero nazywa niekonsekwencja (i dwubiegunowość).
Co do historycznego backgroundu gier historycznych - nie wiedziałem, fajna ciekawostka!
Pejotl - ale może ty zrozumiesz w języku gier komputerowych. Czy shooter jest grą wojenną? Czym się różni od gier strategicznych?
A ten Afganistan jest dla mnie shooterem. Piszą, że to karcianka wojenna. No jest o wojnie. Ale tak naprawdę jest o zabijaniu konkretnych ludzi.
W grach wojennych jest to abstrakcyjne.
I taki właśnie jest Majdan.
A KubaP ciągle nie wie co mówi. Dwubiegunówka to rozbieżność emocji (stąd chichotałem z Norberta), a nie rozbieżność ocen. To, że wyraz dwa jest w nazwie nie oznacza tego co Pan P. sobie pomyślał.
Szkoda o tym w ogóle gadać.
Już jak się dokształcisz to może na videoblogu nie będziesz bzdur publikował. Tak chyba lepiej - najpierw zebrać wiedzę, a potem ją prezentować, niż odwrotnie. Bo inaczej to można się narazić na śmieszność jak niejaki Trzewik twierdzący, że przed nim nie było polskich gier planszowych.
W życiu bym nie mówił na żadnym videoblogu o grach wojennych, nie dość, że to nie moja bajka, to i jak widać, trudno nawiązać kontakt ze środowiskiem mocno zacietrzewionych graczy.
A za porównanie do Trzewika to kolego jakiś pojedynek się należy.
Spoko, pojedynek chętnie. Ty wybierasz broń, a ja tylko ostrzegę, że tu jestem zwykle wyśmiewany jako ten co gra w eurogry. Brass, Tzolkin, do wyboru do koloru.
No bo jak rozumiem to pojedynek na planszy będzie?
Ok - nie rozpoznaję blogów - te rozmowy znad planszy to rozumiem jakaś zbiorowa inicjatywa, a nie Twój blog. Chyba występowałeś w tym odcinku, w którym opowiadaliście o grach wojennych? Jeśli Kuba z tego materiału (Rozmowy #13) to nie Ty - przepraszam Cię oficjalnie.
Jak chcecie coś przedstawiać/przybliżać to najpierw się wypada przygotować. Tylko o to mi chodziło.
Ja jestem np w grajdołku, ale też chodzę do Agresora i gram w euro. W sumie to 80% mojej kolekcji to euro....
Pojedynkujmy się na co chcemy - a w odcinku o grach wojennych opowiadał nam Palladinus, bo my, eurotłuczki, po to go zaprosiliśmy, co by nas wyedukował. Nikomu więc o grach wojennych nie opowiadam, a wręcz przeciwnie - publicznie sie uczę
KubaP pisze:Jak Wy chcecie kiedykolwiek wyjść z Waszej niszy, z Waszego grajdołka, jak konserwy, w których zamnknięte są Wasze głowy pamiętają unrę? o.O
To może być nisza "wiedzy niszowej". Trzewiczkowy naganiacz Michał Stajszczak Ci wytłumaczy
"... ma wierzytelność zabezpieczoną hipoteką przemysłową, co stwierdza kurator upadłowy" (Prokuratura Rejonowa w Tychach. O matko.)
W ciasteczku z wróżbą napisali: "Rób to, co sprawia ci frajdę". Więc rozstałem się z żoną i znalazłem sobie taką sucz, która potrafi wyssać chrom z gałki od haka samochodowego. - Joe Monster makes my day.
Akurat ja zauważam odwrotną tendencję, niż "grajdołek" KubyP. To eurogracze znudzeni są już sadzeniem marchewek i jedzeniem sucharów i szukają czegoś nowego i bardzo chętnie zrzuciliby sukienkę i poganiali z pistoletem za kolegami. Stąd coraz to nowe pytania o "gateway wargames". Eurogry to w 99% mniej lub bardziej udane maszynki do liczenia punktów, bez żadnej refleksji, czy płynącej z nich nauki (poza oczywiście nauką liczenia).
W przypadku gier historycznych, nawet największy gniot opowiada własną historię i może być źródłem wiedzy.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
clown pisze:Akurat ja zauważam odwrotną tendencję, niż "grajdołek" KubyP. To eurogracze znudzeni są już sadzeniem marchewek i jedzeniem sucharów i szukają czegoś nowego i bardzo chętnie zrzuciliby sukienkę i poganiali z pistoletem za kolegami. Stąd coraz to nowe pytania o "gateway wargames". Eurogry to w 99% mniej lub bardziej udane maszynki do liczenia punktów, bez żadnej refleksji, czy płynącej z nich nauki (poza oczywiście nauką liczenia).
W przypadku gier historycznych, nawet największy gniot opowiada własną historię i może być źródłem wiedzy.
I tu sie zgadzam z clownem. Eurodziewczynki tez potrzebuja testosteronu i grania w prawdziwe gry (wojenne oczywiscie).
Ale dziwie sie kolegom, ze robia taki raban z tego, ze sie "krew leje" w jakiejs grze. W wielu grach "krew sie leje", nawet w Ankh-Morpork mozna normalnie wyslac skrytobojcow, zeby z premedytacja i kaske kogos usmiercili. Ot zwykla akcja.
Inna rzecz, to robienie gry na temat, ktory jest nieustannie obecny w wiadomosciach...
Z tego co ja zauwazylem, to eurogracz ma dosc spory wybor wsrod gier niewojennych i nie sa to tylko gry sadzonkowe ale z bogata fabula/historia Ba, mozna odniesc wrazenie, ze nasze wojenne klimaty to jakas nisza i to dla specyficznych ludzi Eurodziewczynki zabawne okreslenie ale; czasami sie zachowujecie jakbyscie nie grali w gry a byli komando foki; prawdziwi twardziele Nie ma Rambo na misje? Wyslij wojennika! On dowodzil juz armiami, panstwami w gierce wiec sobie poradzi w realu
Chętnie zagram online (Vassal itp.). Moje filmiki z gier PC kampanii mp(Europa Universalis 2):
adi2 pisze:Z tego co ja zauwazylem, to eurogracz ma dosc spory wybor wsrod gier niewojennych i nie sa to tylko gry sadzonkowe ale z bogata fabula/historia Ba, mozna odniesc wrazenie, ze nasze wojenne klimaty to jakas nisza i to dla specyficznych ludzi Eurodziewczynki zabawne okreslenie ale; czasami sie zachowujecie jakbyscie nie grali w gry a byli komando foki; prawdziwi twardziele Nie ma Rambo na misje? Wyslij wojennika! On dowodzil juz armiami, panstwami w gierce wiec sobie poradzi w realu
1. Fabuły w eurograch z założenia nie ma znaczenia, bo na tym polega eurogra. To jest raczej oczywiste.
2. Planszowe gry wojenne są mniej popularne, bo są dla bardziej wymagających odbiorców. I raczej nigdy tak popularne nie będą, podobnie jak bardziej wymagające gatunki muzyczne (muzyka klasyczna, jazz itp.) nie będą bardziej popularne niż mniej wymagające (muzyka biesiadna, disco polo, pop z dolnej półki). Filmy Kieślowskiego też nie będą bardziej popularne niż seriale typu "Klan" czy "Na Wspólnej". Słuchający bardziej ambitnej muzyki czy oglądający bardziej ambitne filmy raczej z tego powodu nie cierpią, że "Na Wspólnej" ma co wieczór największą widownię w tv.
Dotychczas, mimo różnych uwag, ten wątek dotyczył jednak właściwego tematu. Prosiłbym o nierobienie tutaj "Big Brothera". Co do Twoich wyobrażeń o graczach, to poza grami wielu ze stałych użytkowników tego forum zajmuje się także historią i historią wojskowości na innych płaszczyznach i po prostu interesuje się nią od dawna (niektórzy zajmują się tym zawodowo). Nie jesteśmy tylko forum o grach i dla graczy, ale także specjalistycznym forum historycznym. Wystarczy zresztą spojrzeć na podtytuł tego forum i na rozbudowaną część historyczną.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)