Sztuka wojenna XVII-XVIII wieku - jaka była?

Od upadku Konstantynopola do wybuchu rewolucji francuskiej (1789).
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Sztuka wojenna XVII-XVIII wieku - jaka była?

Post autor: Raleen »

Liczni wodzowie i teoretycy wojny z tak zdolnym i znanym wodzem jak Maurycy Saski na czele, sądzili na przełomie XVII i XVIII wieku, że "zręczny generał może wojować całe życie, nie będąc zmuszony do stoczenia bitwy".
Powstała epoka kunsztownej sztuki wojennej, w której zgrabnie i dowcipnie pomyślany manewr miał nieprzyjaciela postawić w tak niekorzystne dlań warunki operacyjne i taktyczne (zagrożenie komunikacyj, zły teren), że nieprzyjaciel uznawał się za pobitego i wycofywał się bez bitwy. Gdy już do bitwy doszło, oficerowie obu stron byli dla siebie pełni kurtuazji i zachowywali się z wyszukaną grzecznością: występowali przed front, kłaniali się swym przeciwnikom i długo się certowali, uprzejmie sobie ustępując pierwszeństwa salwy: "Panowie Anglicy, my nigdy pierwsi nie strzelamy, strzelajcie sami (przyp.: Bitwa pod Fontenoy, Ppłk dypl. Arciszewski, Sztuka dowodzenia na zachodzie Europy, s.7).
Cel tego pięknego w swych założeniach, ale słabego w skutkach okresu sztuki wojennej był sam w sobie niewątpliwie bardzo ludzki; niestety - jednak nie był i nie mógł być skuteczny.
[...]
Wodzowie XVIII wieku byli swego rodzaju romantykami. Piękna forma zasłaniała im krwawą treść. Sądzili, że można wysiłkiem kulturalnego "kunsztu" podnieść wojnę do rzędu sztuk pięknych; przeoczyli fakt, że sama istota wojny składa się z dziwnego połączenia patriotyzmu i chęci poświęcenia się z namiętnym wybuchem siły i bezwzględności. Zapomnieli, że sztuka wojenna, mając do rozporządzenia elementy tak piękne i wzniosła jak bezinteresowna gotowość do całkowitej ofiary z siebie i bohaterstwo indywidualne, jest zmuszona wyładować je w ześrodkowanych wysiłkach masowego zabijania; zapomnieli o smutnym fakcie, że to właśnie masowe zabijanie jest sednem rozstrzygnięcia prawdziwej bitwy i że tylko taka gwałtowna, z namiętnym rozpętaniem wszystkich dobrych i złych instynktów przeprowadzona, bitwa może dać rozstrzygające, pełne powodzenie.
Jest rzeczą znamienną, że odwołując się na początku XVIII wieku do humanitarnych metod wobec wroga, nie zaniedbano środków nawet najostrzejszych, dla utrzymania żelaznej karności własnych wojsk. Nie próbowano wychować jeszcze żołnierza - obywatela, ale stosowano gorliwie ostatnią instancję karności, karę śmierci, która w najbardziej nawet demokratycznym wojsku musi, niestety, istnieć jako ostateczna przeciwwaga instynktu samozachowawczego
(S. Mossor, Sztuka wojenna w warunkach nowoczesnej wojny, Warszawa 1986, s. 338-339).

Co o tym sądzicie? Jak te stwierdzenia autora mają się do warunków polskich tzn. do polskiej sztuki wojennej tego okresu? Czy XVII i XVIII wiek uznać można za czasy upadku sztuki wojennej?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Póki co nikt nie podjął tematu, ale że nie są to sprawy łatwe, w sumie bardzo się nie dziwię... Dlatego jeszcze jeden fragmencik, może kogoś z Was zainteresuje.

Ta dążność do bekrwawej wojny i upodobania w jej estetycznych formach zmieniły sztukę wojenną w rodzaj gry szachowej, w której poszczególne pionki i figury "wymanewrowywały" się wzajemnie i wyłączały nawzajem z gry, nie robiąc sobie poza tym zbyt wielkiej szkody.
Napoleon uderzył silnie w tę misternie rzeźbioną szachownicę i zgarnął bez ceremonii pod stół jej wymuskane figury, narzucając nową, mocną i krwawą metodę gry. Zachował się jak nieokrzesany, ale świadomy swych celów bokser, który wpada w tłum odgrażających się beznamiętnie paniczyków i kilkoma uderzeniami pięści toruje sobie drogę. Wypieszczone i mdłe szyki bitwy równoległej zatrzęsły się z wrażenia i usunęły w cień, oniemiałe ze zgrozy i oburzenia
(S. Mossor, Sztuka wojenna w warunkach nowoczesnej wojny, Warszawa 1986, s. 358-359).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Krzysztof63
Carabinier
Posty: 21
Rejestracja: czwartek, 11 lutego 2010, 22:22
Lokalizacja: Świdnica

Post autor: Krzysztof63 »

Raleen pisze:Napoleon uderzył silnie w tę misternie rzeźbioną szachownicę i zgarnął bez ceremonii pod stół jej wymuskane figury, narzucając nową, mocną i krwawą metodę gry...
Oczywista nieprawda. Pierwszym, który zdecydował się na złamanie zasad wojny manewrowej, był król pruski Fryderyk II. Państwo pruskie było zbyt biedne, by pozwolić sobie na wojnę na wyczerpanie, dlatego był zmuszony działać agresywnie i dążyć do wyeliminowania przeciwnika poprzez zniszczenie jego wojsk w bitwie. Stąd tak częste, duże i krwawe bitwy w czasie wojen śląskich.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

To znaczy, myślę, że trzeba tutaj rozróżnić skalę działań jakiej dotyczy ta wypowiedź. Ty masz zapewne na myśli bardziej skalę strategiczną, Mossorowi chodziło o sam sposób rozgrywania bitew, uszykowanie wojsk do bitwy. Z innych fragmentów jego książki mogę powiedzieć, że docenia jak najbardziej talent wojenny Fryderyka II, ale nowe formy są w jego ocenie dziełem dopiero Napoleona. Oczywiście, on ma tendencję do przejaskrawiania, to też trzeba brać pod uwagę.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Pejotl
Major en second
Posty: 1131
Rejestracja: czwartek, 24 lipca 2008, 22:26
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 7 times
Been thanked: 9 times

Post autor: Pejotl »

Raleen -> zwróć prosze uwagę że p. Mossor miesza swoje argumenty (przynajmniej w cytacie który zamieściłeś jako pierwszy). Sam zauważa że nie próbowano wychowywać żołnierza-obywatela a jednocześnie w odniesieniu do opisywanej epoki przywołuje pojęcie patriotyzmu. Na patriotyzm jako zjawisko masowe (nie twierdzę że nie istniało wogóle) dające żołnierzom motywację to tu jeszcze za wcześnie. To zjawisko wywołane rewolucją we Francji, czy rozdmuchane w Prusach po upokorzeniu 1806 roku.
Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

On to pisał przed II wojną światową (bo z tego czasu pochodzi książka i potem niewiele w niej zmieniano), więc wtedy trochę inaczej niż dziś rozumiano procesy historyczne, to raz. Nie da się ukryć, że obiektywnie mniej doskonale niż obecnie. Druga sprawa, ja myślę, że on używa pojęcia patriotyzmu w trochę innym znaczeniu, bardziej w sensie uczuć narodowych, a one już wtedy istniały. Ten patriotyzm czy raczej "patriotyzm" sprzed rewolucji francuskiej był trochę inny niż później, tak samo jak dzisiejszy jest inny niż ten sprzed jeszcze, powiedzmy 50 lat. Ilu dziś ludziom chciałoby się tak naprawdę umierać za ojczyznę, gdyby przyszło co do czego?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia XVI-XVIII wieku”