Jeszcze dodałbym religijność w obu przypadkach. Myślę, że nie chodzi tu o sympatię do arystokracji jako odbicia naszych tradycji szlacheckich, bo były one raczej antyarystokratyczne, tylko do kultury związanej z życiem na wsi i wyrosłej z ziemi i jej uprawy. Dalej przywiązanie do wolności osobistej. To jest znacznie głębsze. Tak więc nie tylko do arystokracji, ale całego rolniczego Południa. Tak więc pokrewieństwo duchowe jest dość nawet głębokie.Torgill pisze:Polecam bardzo fajne książki Harry'ego Turtledove, który opisuje zwycięstwo Konfederacji. Dla Polski byłoby to fatalne. Według autora w latach 80-tych wybucha kolejna wojna, która nie przynosi rozstrzygnięcia. W trakcie I WŚ USA stają się sojusznikiem... Niemiec (skoro Wlk. Bryt. popiera Konfederację). Ostatecznie Stany zostają ponownie zjednoczone w wyniku II wojny światowej.
A może w tym całym sentymencie chodzi tylko o kilka prostych rzeczy. Sympatię do słabszego przeciwko lepszemu. Sympatię do południowej arystokracji, jako odbicia naszych tradycji szlacheckich. Jest to sympatia do arystokratyczności, a nie samej arystokracji jako właścicieli niewolników. Sympatia do republikanizmu itd. Jest w tym dużo podejścia jak w przypadku mitów, z mitami się nie dyskutuje, mity się przyjmuje.
Co do hipotetycznego przebiegu historii Wielkiej Wojny, to jest tak wiele zmiennych, że wynik naprawdę mógł być różny.
Ciekawostką jest fakt, że w gabinetach polityków francuskich mijali się wysłannicy powstańców styczniowych i konfederatów. Byli więc niejako konkurentami w uzyskaniu względów cesarza Napoleona III.