Spoko, już sobie odpuszczę głębszą polemikę.
W związku z tym nie bardzo rozumiem o co chodzi z tą "durnowatą propagandą".
Globalna durnowata propaganda zwycięstwa, ze szczególnym uwzględnieniem bajek przed zeszłoroczną ofensywą, która ustawiła postrzeganie tej wojny i możliwości stron w zupełnym oderwaniu od realiów.
Przebieg wojny pokazuje raczej, że aby coś z tego wyszło, muszą się dobrze przygotować.
Przebieg wojny pokazuje, że jak ruscy mają czas, to potrafią się lepiej przygotować do obrony niż Ukraińcy do ofensywy i jednocześnie potrafią wciągać Ukraińców w prestiżowe bitwy na wyczerpanie, które dodatkowo utrudniają przygotowanie ofensywy. Oznacza to, że przy następnej próbie, która kiedyś tam ma się wydarzyć, będą przygotowani co najmniej tak dobrze, jak byli w zeszłym roku. Trzeba było cisnąć (albo zawierać rozejm), jak nie byli przygotowani, czyli po tej ofensywie z 2022 r. Ruscy zrewidowali też cele wojny (to już są "tylko" konkretne obwody: ługański, doniecki, zaporoski, chersoński), stąd wypchnięcie ich z tego, co obecnie zajmują, będzie niesłychanie trudne, bo oni to fortyfikują i traktują jako część swojego państwa.
Natomiast co do tego co dalej piszesz, przyznam, że bardzo jestem ciekaw czy miałbyś takie same rady dla rządu polskiego, gdyby to Polska została zaatakowana przez Rosję.
To jest gdybologia stosowana. Na razie nie za bardzo widać możliwość takiego ataku. Jak to by miało konkretnie wyglądać według ciebie? na pewno trzeba się do wojny gotować i wyciągać lekcje z wojny na Ukrainie odnośnie do prowadzenia obrony, bo tu jest szeroki materiał poglądowy.
Co do zasady: jeżeli wojna toczy się długo na twoim terytorium z silniejszym przeciwnikiem i nie ma realnych widoków na jego pokonanie to należy szukać rozejmu, zanim kraj popadnie w kompletną ruinę, wyludni się, zadłuży, uzależni i zginą patrioci chętni do jego obrony.