Virgin Queen (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące XVI, XVII i XVIII wieku.
Awatar użytkownika
Derenga
Sergent
Posty: 145
Rejestracja: sobota, 27 listopada 2010, 20:15
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: Derenga »

Raleen pisze: Zaciekawiła mnie jeszcze procedura zabójstwa (nasyłania zabójców, czy jak to nazwać). Można ukatrupić w ten sposób nawet Elżbietę I czyli tytułową Królową Dziewicę czy Filipa II. Tylko zdaje się jest "obrona" i mówiąc w skrócie można poświęcać zasoby na zapobieganie.
Z tymi zabójcami to trochę jak w Total War ;)
Awatar użytkownika
gocho
Adjudant-Major
Posty: 343
Rejestracja: środa, 26 maja 2010, 11:44
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 42 times
Been thanked: 28 times
Kontakt:

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: gocho »

Wybaczcie off topa:
Tak a propos tak ścisłej kontynuacji poprzedniej gry, jeśli chodzi o ramy czasowe, naszły mnie takie oto wspominki.
Grałem (pewnie tak jak wiele osób z forum) w komputerowe Mroczne wieki i Europę Universalis. Kiedyś dowiedziałem się, że można skonwertować savy z mrocznych wieków i kontynuować rozgrywkę w Europie Universalis.
Tym samym po rozbudowaniu potęgi królestwa polskiego w średniowieczu mogłem się pobawić w dalszy podbój Europy i świata. W Virgin Queen fajna byłaby możliwość jakiejś tam kontynuacji rozgrywki z Here I Stand - przy jakimś bliskim remisu wyniku.
A może coś się kiedyś wykluje w głowach internautów?
"Znalazłem armię Waszej Wysokości podzieloną trojako. Część naziemna składa się z rabusiów i maruderów; druga znajduje się pod ziemią, a trzecia w szpitalach. Czy powinienem wycofać się z pierwszą, czy czekać, aż dołączę do którejś z pozostałych" Clermont w liście do Ludwika XV
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43399
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: Raleen »

Z kontynuowaniem HISa to jest tak, że zasady zwycięstwa tam są takie, żeby on się kończył w ramach założonej tam ilości tur. I zwykle nie udaje się dojść do końca, bardzo często rozgrywka kończy się dużo wcześniej (mam na myśli pierwszy scenariusz, ten podstawowy). Taki wynik bliski remisu zbyt często się nie zdarza. Co do samych zasad, jednak będą istotne różnice. Nie byłoby to tak prosto przekładalne moim zdaniem.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Samuel
Colonel en second
Posty: 1443
Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2011, 23:27
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 45 times

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: Samuel »

Pragnę podzielić się kilkoma krótkimi obserwacjami z "Grenadierowych" rozgrywek w VQ. Nie są one zapewne miarodajne (za pierwszym razem rozegraliśmy 2 i pół etapu, za drugim 6, ale w trakcie gry dochodziły do nas nowe osoby, tak, że zmienialiśmy ilość graczy i zestaw kart). Są też dość jednostronne - oba razy grałem jako Protestant.
Ogólnie pierwsze wrażenie z gry bardzo dobre. Nowe możliwości, przede wszystkim korsarstwo w Nowym Świecie i małżeństwa, bardzo ją ubarwiają. Mam wrażenie, że korsarstwo było w naszej grze elementem najbardziej dynamicznym, z kolei pertraktacje małżeńskie bardzo wydłużyły, ale i urozmaiciły fazę dyplomacji.
Nowe metody walki religijnej przypadły mi do gustu, choć dla Protestanta stanowią istną kwadraturę koła. Statystycznie co 3 nowo nawrócone pole jest objęte unrestem i blokuje możliwości dalszej ekspansji w danym kierunku. Żeby go usunąć, trzeba mieć własne wojska. A więc trzeba wywołać rebelię i tym samym znaleźć się w stanie wojny - nieusuwalnej - z Hiszpanią w Niderlandach i z Francją. Na prowadzenie obu tych wojen Protestant nie ma środków, o ile Hiszpania bywa zazwyczaj zajęta gdzie indziej, to mądry gracz francuski (a z takim miałem, na swoje nieszczęście, do czynienia ;) ) będzie unikał wojen i całą energię poświęci na zwalczanie hugenotów.
W ogóle odniosłem wrażenie, że Anglia i Francja mogą sobie pozwolić na niemal całkowicie pokojowy rozwój, podczas gdy Hiszpan i tak ma dość do roboty na Morzu Śródziemnym, w Niderlandach i w Ameryce.
Gra Cesarstwem wydawała się, z zewnątrz, raczej nudna, z drugiej jednak strony może zbyt silnie działały tu schematy HISa i Cesarz może prowadzić ciekawszą politykę niż ścieranie się z Turcją o Budę i Belgrad.
Sensownie rozwiązana jest sprawa "dużych" sojuszników (Turcji i Cesarstwa w wersji 4-osobowej) - choć można ich wykorzystać, to własne VP uzależnione są od ich aktualnych VP, więc nie można ich wykorzystywać w sposób bezwstydny.
Czekam z zainteresowaniem na dalsze relacje i obserwacje!
Awatar użytkownika
Leliwa
Hetman polny koronny
Posty: 5300
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
Has thanked: 39 times
Been thanked: 256 times

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: Leliwa »

Dziękuję za uznanie, bo to ja grałem Fracuzami w obu przypadkach.

Potwierdzam, że Francja powinna grać pokojowo i zdobywać punkty na drodze małżeńskiej (ma do tego duże bonusy), jednocześnie bardzo pilnować protestantów, bo mogą rozsadzić Francję i dodatkowo doprowadzić do interwencji hiszpańskiej w postaci Ligi Katolickiej. Udało mi sie to w sobotę, bo w piątek właściwie tylko nasza niewłaściwa interpretacja przepisów doprowadziła do niepojawienia się Ligi Katolickiej. Za pokojowym rozwojem przemawia też słabość francuskich wodzów.
Alternatywą mogłoby być tylko pozwolenie na rozwój protestantyzmu i sojusz z Protestantami w Niderlandach w zamian za powstrzymanie się protestanta od wystąpień politycznych we Francji. Ale taki pokój byłby kruchy, bo nigdy nie wiadomo kiedy Protestant go zerwie.
Dodatkowo na plus zaliczę sojusz ze Szkocją, która pozostała pod moim wpływem aż do 5 etapu w sobotniej rozgrywce. Wtedy to ulegli dzielni Szkoci Anglikom, korzystając z mojego długiego oblężenia La Rochelle. Ostatecznie La Rochelle padło, bo Protestant musiał walczyć na dwa fronty z Księciem Parmy w Niderlandach. Do mojej honorowej niewoli trafili admirał Colingy i Henryk z Nawarry. Oblężenie to zabrało mi jednak dużo czasu i dobrych kart które możnaby wykorzystać z większym pożytkiem. Na pewno przycziniła się do tego spektakularna zdrada sojusznika hiszpańskiego, który zamordował lepszego z dwu francuskich wodzów, konetabla Anne do Montmorency. Za to w 6 etapie doprowadziłem do powstania Irlandczyków w Dubllnie, odbijając Anglikowi 2 punkty.
Korzyści z piractwa i patronatu były w moim przypadku mało znaczące, także moje dwie kolonie na Florydzie i w Karolinie momo że przetrwały nie dawały zbyt dużych zysków.
Doszło za to do spektakularnych małżeństw Marii Stuart z Henrykiem III i Małgorzaty de Valois z Henrykiem z Nawarry. Z Walezjuszy tylko Karol IX nie ożenił się i nie przyniósł Francji choć jednego PZ.
Nie pojawiła się za to w sobotę możliwość walki o tron polski, która dała mi w piątek 2 PZ. Królem został oczywiście Henryk III Walezjusz.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Samuel
Colonel en second
Posty: 1443
Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2011, 23:27
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 45 times

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: Samuel »

I Leliwa, i Raubritter zagrali mądrze, unikając konfrontacji Francją (katolicką) i Anglią. Tylko czy inni gracze muszą im na to pozwolić? W HISie Henryk VIII płodzący sobie na boku potomków nie zagraża jeszcze machanizmowi zwycięstwa, w VQ Elżbieta strzegąca swego dziewictwa czy Katarzyna Medycejska wydająca skutecznie dzieci za mąż mogą uczynić całą grę pozostałych czterech mocarstw mało sensowną. To, szczerze mówiąc, mój największy niepokój. Anglię realnie przycisnąć może tylko Hiszpan, Francję tylko Protestant, ale obaj poświęcają większą część energii na zwalczanie siebie nawzajem.
Na pewno nasza gra sobotnia była tylko przymiarką i trudno z niej wyciągać dalej idące wnioski. Przede wszystkim dlatego, że wszyscy graliśmy według schematów HISowych, ja np. starałem się Protestantem najpierw przez parę etapów konwertować religijnie, potem dopiero stworzyć byt polityczny, tymczasem rewolty mają jednak zupełnie inny mechanizm niż Liga Szmalklandzka, mimo zewnętrznych podobieństw. Także gra Cesarzem może okazać się wcale ciekawa, jeśli oderwie się od HISowskiego schematu, że jedynym celem istnienia wojsk habsburskich we Wiedniu może być walka o Budę (skoro w Rzeszy panuje spokój).
Awatar użytkownika
Raubritter
Padpałkownik
Posty: 1467
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
Been thanked: 1 time

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: Raubritter »

Jako uczestnik obu grenadierowych rozgrywek podzielę się swoimi refleksjami. Najważniejsze – pozytywne wrażenie pozostaje niezatarte, to po prostu (najpewniej) bardzo dobra gra :-)

Mam jednak trochę wątpliwości dotyczących Świętego Cesarstwa. O ile wszyscy na zachodzie są zaangażowani w ciekawą, wielopłaszczyznowa rozgrywkę, a i Turcja może się fajnie pobawić na Morzu Śródziemnym, o tyle gra Cesarzem jawi mi się (choć z pozycji zewnętrznego obserwatora) jako raczej nudnawa. Tak naprawdę wojna z Turcją i tyle. Co gorsza, jak udowodniła piątkowa rozgrywka, wojna Cesarza z Turcją tak wysysa zasoby tureckie, że Porta nie jest już w stanie prowadzić szczególnie aktywnych działań na Morzu Śródziemnym. Cierpi na tym balans w grze, bo Hiszpanowi jest dużo łatwiej, ale cierpi też rozgrywka jako taka, bo dwóch graczy zajmuje się tylko sobą nawzajem.

Mam nadzieję, że z czasem nauczymy się lepiej balansować rozgrywkę i Turczyn będzie działał na dwóch frontach – niemieckim i hiszpańskim, a Cesarz… No właśnie, co wtedy może robić Cesarz, zamiast odbijania Budy? Atakować Włochy? Niderlandy? No nic, zobaczymy w kolejnych rozgrywkach, jak już zdołamy się wyzwolić z HIS-owych schematów strategicznych.

Jeszcze w kwestii sobotniej rozgrywki. Moja stosunkowo spokojna gra Anglią nie wynikała z jakiejś niezmierzonej mądrości, tylko z czynników niezależnych – po pierwsze swoją rządzę ekspansji zaspokajałem agresywnie grając tureckim sojusznikiem, po drugie i najważniejsze – dostawałem prawie wyłącznie jedynki albo dwójki i musiałem wybierać czy raczej Nowy Świat, nauka i sztuka czy inwazja na Szkocję. No jedno i drugie nie było mnie stać, a skoro punktów zdobytych na dalekich podróżach z Orbisem i sponsorowaniu poety Jarosława Marka Rymkiewicza nigdy się nie traci, to wybór był jasny. W dalszej perspektywie Anglik może interweniować w Niderlandach, ale akurat w sobotę Protestant był zbyt blisko zwycięstwa.

Na koniec, póki pamiętam, zwrócę uwagę na dwa błędy, które na pewno popełniliśmy:
1. Wódz o wdzięcznym imieniu „Default” pojawia się dopiero w kolejnym etapie w przyjaznym kluczu lub twierdzy.
2. W wyniku konwersji możemy położyć najwyżej jeden Unrest. Wystarczy jedna jedynka i przynajmniej jedno trafienie i mamy jeden Unrest. Większa liczba jedynek nie zmienia sytuacji :-)
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Samuel
Colonel en second
Posty: 1443
Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2011, 23:27
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 45 times

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: Samuel »

O, to ostatnie zupełnie zmienia sytuację Protestanta :)
Wczoraj dyskutowałem z Bratem kwestię Świętego Cesarstwa i on sugerował, że grając tą stroną starałby się raczej dogadać z Turcją (po co ma wyciągać Hiszpanii kasztany z ognia) i ruszyć na Metz i ewentualnie po inne klucze. Przy nieskontrowanej ekspansji na Zachodzie Europy Cesarz może liczyć nawet na automata z kluczy, i będzie mu go dużo łatwiej zgarnąć niż podejmując walkę z potężną Portą. Ale to oczywiście do przetestowania.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43399
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: Raleen »

Grałem w drugiej rozgrywce, tylko pod koniec, Świętym Cesarstwem Rzymskim, w zasadzie refleksje mnie trochę naszły takie jak Raubrittera, chociaż to była końcówka i pewnie gdybym grał od początku to opinie mogłyby być inne. Pomysł z naukowcami i artystami, nad którymi obejmuje się patronat, bardzo dobry. Trzeba przeanalizować czy da się w tym odnaleźć jakąś strategię. Podobnie ciekawym pomysłem są małżeństwa królewskie i książęce. Natomiast odnośnie Cesarstwa da się zauważyć, że w przypadku gdy nie gra nim gracz, tzn. nie mają one jednego gracza za nie odpowiadającego, jego pozycja może być zgoła inna, czyli pojawia się kwestia skalowalności. Inny ciekawy pomysł to potajemne zajęcie stanowiska wobec konfliktu religijnego na zachodzie Europy. Dużo zrobiono, żeby gra tą potęgą nie była nudna i żeby wprowadzić jakieś nowości i smaczki. Może przy odpowiedniej grze to Cesarstwo ma szansę zostać języczkiem u wagi. To co bym przeanalizował to relacja Habsburgów hiszpańskich i austriackich, która jest chyba nieco bardziej złożona i nie sprowadza się do wzajemnego wspierania się w niemal wszystkich przedsięwzięciach.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Leliwa
Hetman polny koronny
Posty: 5300
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
Has thanked: 39 times
Been thanked: 256 times

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: Leliwa »

Wg mnie eksplorację i konkwistę zastąpiło piractwo w Nowym Świecie i zakładanie kolonii, oraz opływanie świata na wyścigi. Patronat i małżeństwa to rzecz nowa.

Co do Cesarstwa. Być może cesarz może się dogadać z Turkiem i ruszyć na Metz, ale nie należy zapomnieć o dodatkowych punktach za Master of Central Europe, gdzie Buda dawałaby mu co etap dodatkowy punkt. Dlatego też kierunek węgierski jest korzystniejszy.
Tym bardziej że Turkowi oddala się wtedy możliwość zdobycia dodatkowych PZ za Cypr i Kanał Sueski (razem 3). Poza tym cesarz ma dużo księżniczek na wydaniu i po wstąpieniu na tron Rudolfa może pojawić się możliwość dużego bonusa do patronatu, co może przynieść dużo PZ o które nie musi walczyć z Francuzem.

Panowie!
Po zajrzeniu do przepisów okazało się jednak, że sobotnia parta nie została przerwana, ale zakończyła się automatycznym zwycięstwem Francji w 6 etapie. Nie doczytałem tego przed partią, ale okazało się (25.3) że w etapach 5,6,7 zarówno Hiszpania (przez Ligę Katolicką z obenością Gwizjusza w stolicy Francji), Protestant (musi być Henryk z Nawarry w Paryżu) i Francja mogą uzyskać po 2 PZ a nie po 1 za posiadanie Paryża na koniec etapu, jak sobie dodawałem automatycznie co turę. Dodawałoby to 2 punkty, które brakowało nam (Anglii i Francji) do automatycznego zwycięstwa.

Ostateczna punktacja wyglądałaby tak.
Francja - 25 (8 PZ za posiadanie Paryża, 4 za małżeństwa Walezjuszy, 3 dodatkowe za udane małżeństwa, 1 za Piractwo, 1 za patronat i 8 za klucze ( pierszy klucz - 2 PZ, Paryż, Lyon, Rouen, Calais, Metz, La Rochelle, Marsylia)
Anglia - 23
Hiszpania i Cesarz - po 21
Protestant - 20
Turcja - 19

Pokazuje to wielką rolę Paryża dla francuskiego zwycięstwa i inni gracze powinni starać się wyrwać ten atut Francuzowi. Paryż jest tu wart nie tylko mszy.
W naszej sobotnie grze nie miał szans na to ani Protestant ani Hiszpan. Cesarz mógłby zagrozić, albo Anglik ale jak pisał Raubritter mało miał funduszy i realizował cele pewniejsze. Podobnie było z Cesarzem. Po zastanowieniu wydaje się jednak że pokpił sprawę Hiszpan który nie działał na rzecz destablizacji Francji starając się porozumieć z Protestantem i napuścić go na Francuza, ograniczając się jedynie do zdradzieckiego skrytobójstwa.

Dziękuję wszystkim za ciekawą grę zdając sobie sprawę, że gdyby mój żeton był wyżej po 5 etapie i później, rywale bardziej próbowaliby go zdołować i niekoniecznie skończyłoby się to takim wynikiem po 6 etapie.

Gra jest bardzo zbilansowana, bardzo często nasze żetony PZ tworzyły peletonik, a jeśli nie tworzyły to przewaga jednego z graczy nie trwała długo. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest obecność Aktywowanych Dużych Potęg, co sprawia że od biedy grę możnaby prowadzić przy zmiennym składzie graczy tak jak wypróbowaliśmy to w sobotę, gdy najpierw przysiadł się Anders, a potem Raleen. Również odejście jednego lub dwóch z graczy nie musiałoby oznaczać końca gry, co dość często się zdarza.

Wydaje się że jedną z przyczyn takiego wyniku było, nie uleganie schematom HIS-owym, ale dość powszechne próbowanie nowych dróg zdobywania punktów zwycięstwa takich jak piractwo, patronat i małżeństwa. Jedynymi którzy prowadzili politykę wojowniczą (militarnie lub religijnie) byli Turek w pierwszej części prowadzony przez Anglika, oraz Protestant, który jest od początku zmuszony do takiej gry (zresztą protestant też nie stronił od mariaży i akcji korsarskich, tudzież sponsorowania artystów). Dlatego przy stosunkowo pokojowej Europie Zachodniej, największe szanse na zwycięstwo miał Francuz. Po prostu nie można nie zaatakować Francji, lub pomóc Protestantowi w jej rozsadzeniu jeśli się chce żeby Francuz nie wygrał.
Ostatnio zmieniony środa, 30 maja 2012, 21:23 przez Leliwa, łącznie zmieniany 1 raz.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Awatar użytkownika
Marcon
Podporucznik
Posty: 375
Rejestracja: czwartek, 13 sierpnia 2009, 20:15
Lokalizacja: Wieliczka
Been thanked: 2 times

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: Marcon »

Ja tam uważam że Cesarz to jednak ma klawe życie :P Bo musi walczyć na kilka frontów. Może się skupić na tych Turczynach, ew im odpuścić i skupić się na innym kierunku. Ponadto ma spore możliwości dyplomatycznie (sporo możliwości mariażów, najemnicy), nie jest przypisany do żadnego stronnictwa religijnego i ma spore możliwości inwestowania w sztukę, a od biedy może sobie nawet popiracić :P Nie da się jednak ukryć ze patrzy na główną oś konfliktu jakby trochę z boku, podobnie zresztą Turcja.

Miałem okazję pograć Turcją i Hiszpanią. Ta pierwsza podobnie jak cesarz jest trochę na uboczu, jednak może co nieco porobić na Morzu Śródziemnym (Piractwa, Malta, Afryka Północna), walczyć z Cesarstwem oraz budować kanał a później ew. popróbować coś morsko robić na Oceanie Indyjskim. Całkiem inaczej gra się Hiszpanią, która podobnie jak w HISie Habsburg ma dużo do roboty. Musi bronić kolonii w Ameryce, Niderlandów, walczyć religijnie i ew. odpierać zakusy Turczyna. Nie ma tak naprawdę skąd wziąć CPki na uderzenie na Anglię.

Ogólnie gra mi się podobała i stawiam ją osobiście ponad również świetnego HISa. Na pewno dużym plusem jest zdecydowanie lepszy balans.
Awatar użytkownika
Leliwa
Hetman polny koronny
Posty: 5300
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
Has thanked: 39 times
Been thanked: 256 times

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: Leliwa »

Myślę że Hiszpania nie może walczyć ze wszystkimi o wszystko. Musi wybierać. Może opłacałoby się jakieś zawieszenie broni z Protestantami lub Turkami po jakimś spektakularnym sukcesie, albo też zjednanie Francji do współpracy antyangielskiej. Dobrze jest mieć też wtedy obok siebie flotę i skarby portugalskie.
Szkoda że Hiszpania nie spróbowała bardziej aktywnej polityki wobec Anglii, najpierw przez oddziaływanie skryto-religijno-szpiegowskie (jezuici), potem przez bardziej wyraźne akcje zbrojne (rebelia katolicka i desant Szczęśliwej Armady). Anglia właściwie czuła się bezpieczna i mogła hasać swymi piratami po Nowym Świecie oraz podbić Szkocję (dopiero co prawda w 5 etapie, w czym duża zasługa dyplomacji Walezjuszy). Francja nie mogła temu zapobiec, bo w obliczu ciągle grożącej rebelii hugenockiej armia była potrzebna na kontynencie i Anglia miała przewagę na morzu.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43399
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: Raleen »

Co do patronatów, każdy ma teraz swoich naukowców i artystów, a w HIS, miejsca do odkrywania były wspólne i była o nie rywalizacja. Tutaj też co prawda są Włosi, których cesarz może werbować swoją kartą narodową, ale zasadą, na ile się orientuję, jest obejmowanie patronatu nad ludźmi ze swojej nacji.

Ogólnie, jeśli szukamy zalet nowej gry w stosunku do HIS, moim zdaniem w praktyce kto wie czy nie najistotniejsze może być to, że gra dobrze chodzi na 4 graczy (z tego co zapoznawałem się z Waszymi opiniami na imprezie, i poza nią również) i że opcja na 5 też nie jest nudna. HIS w wariantach na mniej niż 6 graczy mógł być grany, ale wiele tracił. A 4 graczy jednak łatwiej skompletować niż 6. Jednym słowem, nowa produkcja jest bardziej elastyczna niż jej poprzedniczka.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: clown »

Ogólnie, jeśli szukamy zalet nowej gry w stosunku do HIS, moim zdaniem w praktyce kto wie czy nie najistotniejsze może być to, że gra dobrze chodzi na 4 graczy (z tego co zapoznawałem się z Waszymi opiniami na imprezie, i poza nią również) i że opcja na 5 też nie jest nudna. HIS w wariantach na mniej niż 6 graczy mógł być grany, ale wiele tracił. A 4 graczy jednak łatwiej skompletować niż 6. Jednym słowem, nowa produkcja jest bardziej elastyczna niż jej poprzedniczka.
A ja jestem w tym przypadku sceptyczny. Początkowo również sądziłem, że skalowalność będzie lepsza niż w przypadku HIS'a, ale na tyle, na ile udało mi się poznać warianty na 3, 4 i 5 osób, to jednak są to dużo uboższe rozgrywki. Przede wszystkim dużo większa uwaga skupia się na pozyskaniu czy to Turcji, czy HRE, bo zwyczajnie wzmacniają oni bardzo danego gracza. Stąd też gra staje się nieco bardziej "płaska". Jednak komplet to komplet - osobny gracz, osobne plany i kombinowanie. Przede wszystkim także jest to wspólna z HIS'em cecha - każde państwo ma potencjalnych sojuszników/przeciwników na planszy, chociaż przyznam, że proporcje potrafią się ułożyć chyba bardziej ciekawie właśnie w VQ.
Mniejsza liczba graczy może posłużyć do wprowadzania w arkana rozgrywki.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Samuel
Colonel en second
Posty: 1443
Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2011, 23:27
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 45 times

Re: Virgin Queen (GMT)

Post autor: Samuel »

Dziś w Krakowie odbyła się rozgrywka w VQ, jak zwykle niestety niedokończona (po 4 etapach prowadził Francuz z 23 punktami, jeśli dobrze pamiętam). W każdym razie doczytaliśmy się, m.in. w ramach FAQ na stronie GMT, paru istotnych wyjaśnień co do reguł:
1) w jednej turze gracz może sponsorować tylko jednego artystę i jednego naukowca (nie jestem pewien, czy Włosi nie wyłamują się z tej reguły)
2) jeśli w ramach rzutu na nawrócenia wyjdzie nam, że jedno pole ma być objęte unrestem, to możemy zrezygnować z nawracania tego pola
3) najważniejsze: książę/księżniczka znajdujący się na poziomie atrakcyjności 1 również się starzeją (księżniczki zawsze, książęta na 1-4), jeśli zejdą z poziomu 1 to po prostu wychodzą z gry jako kandydaci do małżeństwa (choć mogą w niej pozostawać jako wodzowie). Tak więc nie jest praktycznie możliwe zaręczanie co etap Elżbiety z Leicesterem.
ODPOWIEDZ

Wróć do „XVI-XVIII wiek”