Strona 2 z 4

: piątek, 4 grudnia 2009, 09:53
autor: Anomander Rake
Inna beczka też nie bardzo. Zgodziłbym się uznać karty za zasoby, wtedy mielibyśmy grę o wyjątkowo dużym poziomie umowności, ale nawet to tłumaczeni nie przejdzie. Podałem przykład sytuacji, zresztą chyba nie po raz pierwszy, gdy tego typu założeniami nie da się wytłumaczyć mechaniki gry.
Tzn. ok, pierwsza bitwa wyczerpuje zasoby strony, ale tutaj jest to zuależnione od pola na jakim bitwy się rozgrywają. Czyli jeśli pierwsza bitwa będzie na polu pszenicy (pikach powiedzmy) to druga koniecznie musi być na polu żyta (dajmy na to kiery), bo inaczej zasoby będu faktycznie zużyte (karty jednego rodzaju) i to niezależnie od tego w jak dużej odległosci od siebie te bitwy się toczą. Jest to uzaleznione wyłącznie od widzimisia autora i siatki karcianej jaką pokrył mapę, a nie od faktycznej sytuacji strategicznej stron. Ja tu raczej racjonalności nie widzę. Tylko mechanika dla mechaniki, jak to w eurograch.
Żeby była jasność symbolika karciana zupełnie mi nie przeszkadza, jakby to były muchomorki, mikołaje i jeżyki to też byłoby ok. Przeszkadza mi tylko kompletne oderwanie się tej mechaniki od rzeczywistości.

: piątek, 4 grudnia 2009, 10:34
autor: Raleen
Zgadzam się z Anomanderem, tym bardziej, że podział planszy na pola według kolorów karcianych to sedno tej gry i jeden z ważniejszych elementów jej mechaniki.
clown pisze:Przy pewnych założeniach NT też będzie euro :) a Maria czy Fryderyk to klasyczne hybrydy. Trochę euro, trochę gry wojennej.
Wiesz, generalnie teraz jest tak, że w odniesieniu do coraz większej liczby gier można mówić tylko o cechach przeważających. Bywa to więc czasami mocno ocenne, nie da się ukryć.

: piątek, 4 grudnia 2009, 14:00
autor: Raubritter
Również nie widzę w systemie walki w tych grach przesadnego realizmu, niemniej, powtórzę, jest to akurat mocna strona tych gier. Doceniam go za niesamowity "fun", jaki dają bitwy we Fryderyku i Marii oraz zmuszenie graczy do typowo XVIII-wiecznego ciągłego manewrowania. Nie ma tak jak w Clash of Monarchs, że tworzymy super-armię, z super-wodzem i jazda na wroga, jak najkrótszą drogą.

A czy Maria to eurogra, hybryda czy cokolwiek innego - to nie jest istotne. Ważne, czy sprawdza się jako całość. I tu jest największy problem, bo ze względu na tragiczną nierównowagę szans na zwycięstwo odpowiedź brzmi "nie".

: piątek, 4 grudnia 2009, 14:15
autor: Anomander Rake
Gdyby odpowiadał mi poziom abstrakcji systemu (pomijając inne ewentualne niedociągniecia) to nie byłbym być może jej przeciwnikiem. To, czy jest to eurogra czy też nie, jest sprawą drugorzędną (aczkolwiek wolę strategie historyczne).
Natomiast CoM też przecież polega na manewrowaniu. Tyle, że w oparciu o fortece. Megastosik ze świetnym wodzem faktycznie może nastukać wszystko i wszystkich, ale co z tego? I tak trzeba twierdze zdobywać. A gdy megastosik zacznie oblegać to odciąć go od zaopatrzenia. Odejdzie od twierdzy to nastukać to co pozostało, albo oblegać coś na drugim końcu mapy.
Przyznaję, że mam niedostateczne doświadczenie, żeby twierdzić, iż wszystko jest ok, ale na dziś wydaje mi się, że CoM to całkiem dobra symulacja.

: piątek, 4 grudnia 2009, 14:51
autor: clown
Ja przyznam się że w CoM nie grałem, widziałem jedynie rozgrywkę Leo z Raubritterem w Lublinie w zeszłym roku. Wyglądało fajnie, ale diablo długo się grało...
Co do Marii - w przyszłym tygodniu planuję kolejne rozgrywki trzyosobowe i zobaczę jak gra się sprawdzi. Nadal nie mogę uwierzyć w aż tak tragiczne jej niezbalansowanie przy wersji dla trzech osób.

: piątek, 4 grudnia 2009, 15:12
autor: Raleen
Raubritter pisze:Również nie widzę w systemie walki w tych grach przesadnego realizmu, niemniej, powtórzę, jest to akurat mocna strona tych gier. Doceniam go za niesamowity "fun", jaki dają bitwy we Fryderyku i Marii oraz zmuszenie graczy do typowo XVIII-wiecznego ciągłego manewrowania. Nie ma tak jak w Clash of Monarchs, że tworzymy super-armię, z super-wodzem i jazda na wroga, jak najkrótszą drogą.
Ja jeszcze zbyt dużo nie grałem, chociaż potrzebę manewrowania da się zauważyć, to jednak zastanawiam się co jest bodźcem do tego, że trzeba manewrować? Tylko karty i że to jak mam np. piki na ręce to staram się ustawić w rejonie planszy, gdzie walka będzie rozstrzygana przy użyciu tego koloru?

: wtorek, 27 kwietnia 2010, 23:43
autor: Neoberger
Parę tygodni temu grałem z Grzesiem B. i Pawłem J. w Marię. Wylosowałem Austrię. Brrr.
Gra była wspaniała. Prusak czaił się i prawie nie atakował. Kontrował Francji wszystkie karty dyplomatyczne. Austria skwapliwie pobiła Bawarczyków i wymanewrowała Francuzów. Odcięcie od zaopatrzenia daje do wiwatu!
Na Zachodzie Francja ostro atakowała i Armia Pragmatyczna była w defensywie. Ale walki na obu frontach pozbawiły Francuzów kart.
Nadchodził czas Prus.
Niestety musieliśmy skończyć grę, ale i tak napięcie było niesamowite.
Dodam, że żaden z graczy nie jest przekonany do abstrakcji pod postacią kart, ale jednak ta gra działa, "chodzi" czy jak to tam nazwać.
Bez zadęcia moim zdaniem bardzo dobra gra.

: poniedziałek, 1 listopada 2010, 00:48
autor: Strategos
Jesteśmy z żoną( zagrała ze mną mimo niedyspozycji zdrowotnej !)po pierwszej rozpoznawczej rozgrywce .

Grałem przeciw Marii Teresie.
Początek historyczny : Fryc zajął dość szybko Śląsk wygrywając dwie bitwy.
Francuzi i Bawarczycy poszaleli w rejonach nadgranicznych Bawarii , Sasi szachując Austriaków umożliwili Prusakom zajęcie Pragi.

Na Froncie zachodnim niemrawo poczynający sobie Francuzi gromadzili siły aby w odpowiednim momencie uderzyć na armię austraicką. Zanim to nastąpiło, zasileni protestanckimi ochotnikami, pragmatycy zapewniali w miarę pokojowo głosy elektorskie i antyreklamę kandydatowi z Bawarii .

Kiedy jednak doszło wreszcie do oczekiwanej próby sił żona zapomniała o żelaznej regule znanej graczom z Fryca ,że trzeba wiedzieć kiedy skończyć przegraną bitwę .
Austriacki generał honorowo bił się do końca .... i stracił całą armię.
Mimo tego spektakularnego sukcesu Ludwik XV nakazał wyczerpanym zwycięzcom niezbędną pauzę operacyjną .

Na Wschodzie nie mniej wyczerpany Fryc zawarł pokój z Austrią w celu aneksji Śląska za cenę neutralności Saksonii i ewakuacji Pragi i Pilzna . Konsekwencją tego podstępnego posunięcia było natychmiastowe pogorszenie sytuacji strategicznej sojuszniczej Bawarii (klasyka ;D ).
Francuzi wycofali się na północ otwierając drogę Austriakom do Monachium .
Elektor przegrał sromotnie wybory na Cesarza .

Po dwóch latach nieoficjalne zimowe sondaże wskazywały na tylko minimalną przewagę Prusaków nad Austriakami .

Trzeci rok wojny okazał się niezwykle dramatyczny. I nie zdecydowała o tym polityka ale proch na polu bitwy .

W całej grze nie doszło do zasadniczych zwrotów politycznych choć było o krok od sojuszu saksońsko-austriackiego . Prusy w ramach stosunków z państwem carów i caryc "wróciły z dalekiej podróży" ,na początku bliskie wyczerpania zasobów w końcówce z szansami na comeback armii z Prus Wschodnich w związku z "odwilżą " rosyjsko-pruską . Lawirant sabaudzki sporo namieszał ale mimo wszystko pozycja Francji we Włoszech została uratowana.

Dla Marysi miłe złego początki zaczeły się na Froncie Zachodnim. Po zajęciu dwu twierdz przez solidne zgrupowania armii Pragmatycznej poniosły one klęskę w dwu wielkich bitwach z żołnierzami króla Ludwika .Na Wschodzie fryderycjańscy wunderbare soldaten rzucili się na ziemie austriackie jak sfora głodnych wilków.
Maria Teresa straciła w krótkim czasie dwie armie a pozostałe na terenie ojczystym utraciły inicjatywą strategiczną . Nie poprawiło sytuacji zniszczenie taborów armii bawarskiej i zmuszenie jej do dowrotu .

Mimo wszystko Austriacy zdobyli się na maksymalny wysiłek i utrzymali pozycje na terenie Bawarii a odbudowana "zachodnia" armia austriacka szybkim marszem z Niderlandów nie tylko odbiła zajęte przez Francuzów twierdze we Flandrii ale zagroziła inwazją na teren wroga .

Austriacy mogli mieć nadzieję na na zrealizowanie ostatnich 3 celów politycznych wyznaczonych przez Marię Teresę ale te ambitne plany zostały pokrzyżowane przez energiczną, ostateczną ,ofensywę Fryderyka II .
On też miał trzy cele i wszystkie je osiągnął końcąc" grę [nie jest to do końca jasne :) bo np. w wuosobowym wariancie podstawowym warunki zwycięstwa musi spełnić każde sojusznicze mocarstwo, ale na tyle było nas dziś stać :) ] tj . wojnę :) jesienią 1743 roku. z

Dla króla Prus tym razem pracował ... Król Prus . :lol:

Wrażenia z gry mam znakomite . :D :pom:

Typowa postfryderycjańska ;) emocjonująca rozgrywka ,zapewniona przez dramatyczne zwroty akcji oraz niepewność dotyczącą koloru kart przeciwnika , polityka urozmaicająca rozgrywkę ,nadająca jej szeroki kontekst historyczny, doskonałe rozwiązanie dotyczące rozstrzygniecia o zwycięstwie w braku automatycznej victorii ,walor symulacyjny pojawiający się znów jak deus ex machina :wink: , piękne wykonanie choć ( karty niestety chyba podatne na zniszczenie musiałem umieścić w za dużych protektorach)
Nade wszystko : w pełni grywalny i zbalansowany wariant dwuosobowy ,sprawdzonego pozytywnie, w grze Fryderyk systemu.

Re: Maria (Histogame)

: niedziela, 2 października 2011, 17:52
autor: MiG
Pozwolę sobie temat odkurzyć :)
Czy ktoś może dysponuje tłumaczeniem instrukcji na jakiś bardziej normalny język (znaczy polski)? :D

Leży Maryśka na półce, leży i trochę szkoda żeby się kurzyła ;)

Re: Maria (Histogame)

: wtorek, 4 października 2011, 08:31
autor: Raleen
Z tego co mi wiadomo, tłumaczenia nie było. Gra nadaje się do wytłumaczenia, aczkolwiek takie proste to nie jest (z mojego doświadczenia).

Re: Maria (Histogame)

: wtorek, 8 listopada 2011, 10:18
autor: adalbert
Mnie się system najzwyczajniej podoba (de gustibus...)

Z uwag: komletnie nie rozumiem, dlaczego własny tabor odcina drogę odwrotu. Moim zdaniem, nie istneje logiczne wytłumaczenie takiej sytuacji. Jeżeli nie ma innej drogi odwrotu, powinno sie "rozjeżdżać" własny tabor i tyle. To jest i tak bardzo bolesne, szczególnie kiedy walczy sie poza swoim terytorium.
Rozgrywka w Marię potwierdziła spostrzeżenie z Fryderyka, że system, choć niebywale prosty mechanicznie (Fryderyka, kiedy jeszcze go miałem, uczyłem od ręki ludzi, którzy kompletnie nie znają planszówek, i których nie można w żaden sposób nazwać strategami), "w praniu" okazuje się dość czasochłonny, jak na tego typu grę. Praktycznie każdy z graczy miewa drobne "zawiechy" i chyba niewiele da się z tym zrobić... wynika to prawdopodobnie z rodzaju podejmowanych decyzji: mamy tu niepewnośc, co do siły przeciwnika, element blefu, konieczność ciągłej modyfikacji planów w zależności od własnej ręki (to jest chyba ten element, który najbardziej generuje czasochłonność), w Marii dochodzi jeszcze faza dylomacji, ale ją rozgrywa się raczej szybko.

Re: Maria (Histogame)

: piątek, 15 marca 2013, 18:54
autor: Petru Rares
Jestem po dwóch rozgrywkach dwuosobowych w Marię. Mimo, iż niemal wszystkie gry planszowe, w które miałem przyjemność grać w moim stosunkowo krótkim życiu, były grami wojennymi, poziom abstrakcji i poziom "euro" w Marii bardzo mi odpowiadają. Rozstrzyganie bitew za pomocą kart podoba mi się wręcz bardziej niż zwykły rzut k6 - więcej tu napięcia, blefu, elementów zarządzania ryzykiem (nawet jak wygram mogę zostać niemal bez kart).

W naszych rozgrywkach dobrze na mapie czeskiej radziła sobie Francja, Prusy oczywiście szybko zajmowały Śląsk i parły na Pragę i wgłąb Moraw...ale po kilku nawet zwycięskich bitwach zostawały z niewielką liczbą kart. Jeśli Francję dobrze zajęło się działaniami Armii Pragmatycznej, to Austria miała czas i zasoby do kontrataku na Prusy. W pierwszej grze Pragmatycy zajęli niemal cały obszar Francji, w drugiej ostro pobuszowali na pograniczu, ale zostali w końcu w serii kilku morderczych bitew odparci od terytorium Francji. W obydwu rozgrywkach gdzieś tak w poł. 1743 cieplutko zaczynało się robić Prusom z powodu niewielkiej liczby kart i przejścia Sasów na stronę Austrii.

Gra jest ciekawa, wielowymiarowa i niezwykle zmóżdżająca, muszę poczekać na możliwość rozegrania wariantu 3-os. Chciałbym zobaczyć jak wygląda rywalizacja francusko-pruska i przekonać się, czy istotnie wersja 3-os. jest tak niekorzystna dla Austrii.

Re: Maria (Histogame)

: sobota, 16 marca 2013, 01:43
autor: Raubritter
Petru Rares pisze:W naszych rozgrywkach dobrze na mapie czeskiej radziła sobie Francja, Prusy oczywiście szybko zajmowały Śląsk i parły na Pragę i wgłąb Moraw...ale po kilku nawet zwycięskich bitwach zostawały z niewielką liczbą kart. Jeśli Francję dobrze zajęło się działaniami Armii Pragmatycznej, to Austria miała czas i zasoby do kontrataku na Prusy.
Tu masz odpowiedź na pytanie o wariant trzyosobowy :-) Angażowanie Francji Armią Pragmatyczną sprawia, że - jak słusznie zauważasz - Austria ma czas i zasoby do kontrataku na Prusy. A ponieważ to Prusak dowodzi Armią Pragmatyczną, właściwa strategia to nie atakować przesadnie Francuzów tą armią. Austria ma wtedy przerąbane, a Prusy - spore szanse na zwycięstwo.

Re: Maria (Histogame)

: środa, 10 kwietnia 2013, 23:18
autor: Khamul
Graliśmy dzisiaj w Marię. Tym razem grałem Austrią, bigben Francją a Xbor Prusami i Armią Pragmatyczną. Prusom udało się zająć bez większych problemów Śląsk, jednak już z samej Austrii zostali po kilku bitwach wyparci. Chyba największy wpływ na ten fakt mieli huzarzy, którzy np. dosyć mocno przyczynili się do rozbicia Armii Saksonii. Na środkowym froncie dominowała „ganianina” – Austria zajęła Bawarię a Armia Francuska i Bawarska najechała Austrię. Natomiast na froncie zachodnim po ciężkich starciach Armia Pragmatyczna została mocno poturbowana i wycofywała się z austriackich posiadłości w Niderlandach. W tym czasie jedna armia austriacka zajęła księstwa niemieckie i wtargnęła do Francji.

Wygrała pod koniec drugiego roku wojny Austria chyba przede wszystkim dzięki punktom zdobytym na Bawarii. Chociaż prawdopodobnie jeszcze jeden etap i zwycięstwo odniosłaby Francja, dzięki zdobyczom w Niderlandach.

Galeria zdjęć tutaj: https://picasaweb.google.com/1098984171 ... 01/Maria02

Re: Maria (Histogame)

: czwartek, 11 kwietnia 2013, 07:58
autor: clown
Austria wygrała? Graliście źle na pewno :lol:
A tak na poważnie, to wbrew twierdzeniom niektórych szanse Austrii nie wyglądają tak źle, aczkolwiek gra Austrią wymaga dużo większych umiejętności dyplomatycznych i pewnego sprytu.