Wilderness War (GMT)
- Teufel
- Legatus Legionis
- Posty: 2424
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
- Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
- Has thanked: 17 times
- Been thanked: 53 times
Na bgg gra ma swoich zagorzałych fanów, jeden topic o niej ma tytuł "Why I named my dog and will name my son after Montcalm" Dobrze, że żony/partnerki jeszcze tak nie nazwał, miałby problem z przywołaniem.
Jak w końcu jest z tymi szansami stron? Jest wyrównanie z nachyleniem, czy częściej wygrywają zdecydowanie Brytyjczycy?
Jak w końcu jest z tymi szansami stron? Jest wyrównanie z nachyleniem, czy częściej wygrywają zdecydowanie Brytyjczycy?
Legiony i ja mamy się dobrze.
- wujaw
- Général de Brigade
- Posty: 2075
- Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 11:15
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Po pierwszej partyjce Widerness War parę uwag na temat losowości i istoty tej gry.
Grało się bardzo miło, zwłaszcza że na koniec udało mi się wygrać.
Jedna talia, która funkcjonuje w tej grze czyni ją w dużej mierze nieprzewidywalną.
W trakcie 6 etapów najkrótszego scenariusza, który zagraliśmy Francuzi dostali jedną kartę posiłków i to pod sam koniec, brytyjczycy knujący od początku pomysł rajdu gen .Johnsona dopiero w 5 etapie mogli skorzystać z sojuszu z Irokezami i ramie w ramię z tym cennym sojusznikiem wyplenić francuskie ślady obecości w znacznej części Kanady.
W tym samym czasie płonęły tereny brytjskich osadników, które od samego początku poddane były presjipermanentnych rajdów indian sprzymierzonych z Francją, a Anglicy zaanagażowani w rajd na Montreal - ostatni niezdobyty bastion na szlaku fortów pólnoc - południe w żaden sposób nie potrafili zabewzpieczyć się przed tym zalewem terytorium koilonii.
Czy losowość w Widerness War jest wadą tej gry?
Chyba nie, raczej jej specyfiką.Zasiadając do gry niewiele zaplanujesz.Jak na przykład nie dostaniesz ani jedenj karty z 3 punktami operacyjnymi (ja w ostatnim etapie), to niewiele brytyjska armia zwojuje na początek - bez wprowadzonych z kart generałów.Tak samo przebiegiem gry będą sterowały momenty pojawienia się posiłków, kart desantowych, sojuszy z Indianami i kilku innych.
To może frustrować jak ktoś nastawił się na zwycięstwo, ale jak tylko na dobrą zabawę, to będzie spora zaleta, bo każda gra będzie inna.
Grało się bardzo miło, zwłaszcza że na koniec udało mi się wygrać.
Jedna talia, która funkcjonuje w tej grze czyni ją w dużej mierze nieprzewidywalną.
W trakcie 6 etapów najkrótszego scenariusza, który zagraliśmy Francuzi dostali jedną kartę posiłków i to pod sam koniec, brytyjczycy knujący od początku pomysł rajdu gen .Johnsona dopiero w 5 etapie mogli skorzystać z sojuszu z Irokezami i ramie w ramię z tym cennym sojusznikiem wyplenić francuskie ślady obecości w znacznej części Kanady.
W tym samym czasie płonęły tereny brytjskich osadników, które od samego początku poddane były presjipermanentnych rajdów indian sprzymierzonych z Francją, a Anglicy zaanagażowani w rajd na Montreal - ostatni niezdobyty bastion na szlaku fortów pólnoc - południe w żaden sposób nie potrafili zabewzpieczyć się przed tym zalewem terytorium koilonii.
Czy losowość w Widerness War jest wadą tej gry?
Chyba nie, raczej jej specyfiką.Zasiadając do gry niewiele zaplanujesz.Jak na przykład nie dostaniesz ani jedenj karty z 3 punktami operacyjnymi (ja w ostatnim etapie), to niewiele brytyjska armia zwojuje na początek - bez wprowadzonych z kart generałów.Tak samo przebiegiem gry będą sterowały momenty pojawienia się posiłków, kart desantowych, sojuszy z Indianami i kilku innych.
To może frustrować jak ktoś nastawił się na zwycięstwo, ale jak tylko na dobrą zabawę, to będzie spora zaleta, bo każda gra będzie inna.
- Teufel
- Legatus Legionis
- Posty: 2424
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
- Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
- Has thanked: 17 times
- Been thanked: 53 times
Jako pobity de Montcalm stwierdzam, że koło tej gry obojętnie się nie przejdzie.
Można ja polubić albo odrzucić. Ja raczej polubię
Asymetryczność stosunku sił, możliwości i strategotaktyki jest główną zaletą. Główną wadą wydaje się być totalna losowość wydarzeń idących z kart i tak jak napisał wujaw, nic nie zaplanujesz. Chaos pogłębia karta reshuffle.
Brytyjczyk nie dostał Irokezów, Francuz posiłków. Nikt nie dostał też neutralnych indian. Gra ma 2 teatry wojenne. Na przepychankę wzdłuż rzeki Hudson Francuz musi poświęcić tyle uwagi, co chirurg przy przeszczepie wątroby (od nadmiaru wina z metropolii). Większą radość sprawiają rajdy i działania w głuszy.
Co do rozgrywki przez 1/3 gry nie udał mi się żaden rzut na jakąkolwiek akcję. Anglik spokojnie kontynuował swoje działania. Grałem zapewne zbyt ostrożnie, ale czy Francuz może pozwolić sobie w tej grze na odrobinę szaleństwa? Po czasie okazało się, że na ewentualne uzupełnienia nie miałbym co liczyć. W razie porażki gra miałaby o wiele szybszy finał. Może kolejna wojna o kolonie okaże się łaskawsza dla Liliowego Tronu...
Można ja polubić albo odrzucić. Ja raczej polubię
Asymetryczność stosunku sił, możliwości i strategotaktyki jest główną zaletą. Główną wadą wydaje się być totalna losowość wydarzeń idących z kart i tak jak napisał wujaw, nic nie zaplanujesz. Chaos pogłębia karta reshuffle.
Brytyjczyk nie dostał Irokezów, Francuz posiłków. Nikt nie dostał też neutralnych indian. Gra ma 2 teatry wojenne. Na przepychankę wzdłuż rzeki Hudson Francuz musi poświęcić tyle uwagi, co chirurg przy przeszczepie wątroby (od nadmiaru wina z metropolii). Większą radość sprawiają rajdy i działania w głuszy.
Co do rozgrywki przez 1/3 gry nie udał mi się żaden rzut na jakąkolwiek akcję. Anglik spokojnie kontynuował swoje działania. Grałem zapewne zbyt ostrożnie, ale czy Francuz może pozwolić sobie w tej grze na odrobinę szaleństwa? Po czasie okazało się, że na ewentualne uzupełnienia nie miałbym co liczyć. W razie porażki gra miałaby o wiele szybszy finał. Może kolejna wojna o kolonie okaże się łaskawsza dla Liliowego Tronu...
Ostatnio zmieniony niedziela, 19 grudnia 2010, 16:24 przez Teufel, łącznie zmieniany 1 raz.
Legiony i ja mamy się dobrze.
- wujaw
- Général de Brigade
- Posty: 2075
- Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 11:15
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
A ja bym się nie zgodził, że to chaos.Raczej nieprzewidywalność rozwoju wydarzeń, jak to na wojnie na ogół bywa.Były to przecież czasy kiedy na tak odległym teatrze działań logistyka nie dawała się zorganizować zbyt precyzyjnie.Generał mógł sobie dużo planować, a potem życie weryfikowało plany przydzielając mu o wiele mniejsze środki niż mógł się spodziewać.
Bardzo mi odpowiada w Wilderness War ta nieprzewidywalność, bo jakby porozdzielać na 2 talie te posiłki i wydarzenia to Anglicy zmietliby Francuzów z mapy w czasie potrzebnym do "zejścia" talii plus jakieś 2 etapy na egzekucję w najgorszym wypadku.A tak niektórych kart możesz nie dostać w ogóle, więc lepiej na nie nie liczyć, tylko wojować tym co jest!
Gdyby nie karta sojuszu z neutralnymi Irokezami (przez całe 6 etapów nie dostałęm żadnej z 2 kart sojuszników indiańskich, ani karty rangersów), Teufel by grę wygrał, bo jego rajdy dobiłyby mnie nieodwołalnie.
Ale za drugim razem Anglicy dostaną pewnie kartę Indian, a Francuzi za to posiłki, kto wie, czy Francuzi dostaną kartę masakry i znowu Anglik zostanie bez Indian...
I chyba taki to już urok, że dopiero jak się ta wojna zacznie dowiemy się co się wydarzy.
Bardzo mi odpowiada w Wilderness War ta nieprzewidywalność, bo jakby porozdzielać na 2 talie te posiłki i wydarzenia to Anglicy zmietliby Francuzów z mapy w czasie potrzebnym do "zejścia" talii plus jakieś 2 etapy na egzekucję w najgorszym wypadku.A tak niektórych kart możesz nie dostać w ogóle, więc lepiej na nie nie liczyć, tylko wojować tym co jest!
Gdyby nie karta sojuszu z neutralnymi Irokezami (przez całe 6 etapów nie dostałęm żadnej z 2 kart sojuszników indiańskich, ani karty rangersów), Teufel by grę wygrał, bo jego rajdy dobiłyby mnie nieodwołalnie.
Ale za drugim razem Anglicy dostaną pewnie kartę Indian, a Francuzi za to posiłki, kto wie, czy Francuzi dostaną kartę masakry i znowu Anglik zostanie bez Indian...
I chyba taki to już urok, że dopiero jak się ta wojna zacznie dowiemy się co się wydarzy.
- Teufel
- Legatus Legionis
- Posty: 2424
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
- Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
- Has thanked: 17 times
- Been thanked: 53 times
Niekoniecznie by zmietli, bo można tak ustawić karty tworząc grę, by wydarzenia w obu taliach premiowały słabszą stronę. Moim skromnym zdaniem najlepsze talie do gier cdg to takie, które mają oddzielne talie graczy, plus wspólną. Wypośrodkowuje to nieprzewidywalność z planowaniem.
Grę trzeba brać na żywioł i nie przejmować się resztą. Patrząc z punktu widzenia rezydencji gubernatora koło Bostonu zapewne sporo w tym racji, ale mając francuskie stanowisko dowodzenia w canoe trzeba przemyśleć 3 razy swoje decyzje Tym bardziej, że po karcie Quiberon, czy jakoś tak, Francuz dostaje 7 kart na rękę, wprawdzie wtedy etapy otwiera Brytyjczyk, ale nie wiem czy to nie jeszcze gorzej, bo zaczyna i kończy patroszenie francuskiej padliny, znaczy się wspomniany etap.
A co do Indian ... jeśli Brytyjczyk dostaje Irokezów, to najlepszym stalinowskim sposobem jest po prostu wymordowanie tego psiego plemienia ;D
Wygląda to bardzo brutalnie, ale tylko na pierwszy rzut oka, bowiem autor gry daje 1 VP za wydarzenie zmasakrowania wrogich Indian po którymś z wygranych starć
Grę trzeba brać na żywioł i nie przejmować się resztą. Patrząc z punktu widzenia rezydencji gubernatora koło Bostonu zapewne sporo w tym racji, ale mając francuskie stanowisko dowodzenia w canoe trzeba przemyśleć 3 razy swoje decyzje Tym bardziej, że po karcie Quiberon, czy jakoś tak, Francuz dostaje 7 kart na rękę, wprawdzie wtedy etapy otwiera Brytyjczyk, ale nie wiem czy to nie jeszcze gorzej, bo zaczyna i kończy patroszenie francuskiej padliny, znaczy się wspomniany etap.
A co do Indian ... jeśli Brytyjczyk dostaje Irokezów, to najlepszym stalinowskim sposobem jest po prostu wymordowanie tego psiego plemienia ;D
Wygląda to bardzo brutalnie, ale tylko na pierwszy rzut oka, bowiem autor gry daje 1 VP za wydarzenie zmasakrowania wrogich Indian po którymś z wygranych starć
Legiony i ja mamy się dobrze.
- Petru Rares
- Capitaine
- Posty: 821
- Rejestracja: poniedziałek, 1 czerwca 2009, 22:37
- Lokalizacja: Bełchatów/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 13 times
Wilderness War, Silver contra Petru Rares, 29.06.2011 r.
Relacja z rozgrywki na Portalu Strategie:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=121
Zaznaczam, iż mimo że pisany na świeżo po rozgrywce, może zawierać pewne przeinaczenia. Zachęcam zatem Sylwku do komentarzy i sprostowań.
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=121
Zaznaczam, iż mimo że pisany na świeżo po rozgrywce, może zawierać pewne przeinaczenia. Zachęcam zatem Sylwku do komentarzy i sprostowań.
- Silver
- Général de Division
- Posty: 3535
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 104 times
Re: Wilderness War (GMT)
Mam w pamięci parę rozgrywek sprzed roku i rzadko była taka wyrównana i emocjonująca rozgrywka jak ta dzisiejsza.
Doskonale ja streściłeś.
Na początku dziwiłem sie z jaką, wydawało mi się beztroską, wysyłałeś jednostki courier na misje grabieży (przecież jak one zginą to nie można ich odzyskać).
Ale jak widać opłaciło się bo uzyskałeś odpowiedni poziom punktów zwycięstwa pozwalający na łatwiejsze werbowanie Indian.
Teraz zacząłbym rozgrywkę od budowy palisad na zagrożonych przez Indian kierunkach.
Wiele krwi napsuli i ostatnie 3 tury balansowałem na granicy automatycznej przegranej i to ja walczyłem z czasem.
Odkryłem tę grę na nowo, dzięki tej rozgrywce i skorygowaniu paru błędów jakie popełniałem w mych rozgrywkach rozgrywanych rok temu.
Doskonale ja streściłeś.
Na początku dziwiłem sie z jaką, wydawało mi się beztroską, wysyłałeś jednostki courier na misje grabieży (przecież jak one zginą to nie można ich odzyskać).
Ale jak widać opłaciło się bo uzyskałeś odpowiedni poziom punktów zwycięstwa pozwalający na łatwiejsze werbowanie Indian.
Teraz zacząłbym rozgrywkę od budowy palisad na zagrożonych przez Indian kierunkach.
Wiele krwi napsuli i ostatnie 3 tury balansowałem na granicy automatycznej przegranej i to ja walczyłem z czasem.
Odkryłem tę grę na nowo, dzięki tej rozgrywce i skorygowaniu paru błędów jakie popełniałem w mych rozgrywkach rozgrywanych rok temu.
- janekbossko
- Sergent-Major
- Posty: 184
- Rejestracja: wtorek, 13 lutego 2007, 14:56
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Wilderness War (GMT)
Panowie mi podpowiedzą bo się waham - która z gier z tej serii (Wilderness, The Napoleonic, Washington) wydaje się być najlepsza? Chodzi o mechanikę, dopracowanie zasad - itd. I co ważne, musi być idealna dla dwóch.
Okres nie jest ważny - każdy z nich znajduje się w moim zainteresowaniu.
Pytanie w tym temacie, bo w sumie pierwotnie chciałem nabyć Wilderness, ale może wybiorę inną.
Dziękuję.
I.
Okres nie jest ważny - każdy z nich znajduje się w moim zainteresowaniu.
Pytanie w tym temacie, bo w sumie pierwotnie chciałem nabyć Wilderness, ale może wybiorę inną.
Dziękuję.
I.
http://www.freha.pl - Forum Rekreacji Historycznych
- janekbossko
- Sergent-Major
- Posty: 184
- Rejestracja: wtorek, 13 lutego 2007, 14:56
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Wilderness War (GMT)
NW na pewno nie na 2 osoby.
Oba tytuly sie nadaja, łatwieszy na pewno i bardziej zbalansowany jest Łoszington.
Oba tytuly sie nadaja, łatwieszy na pewno i bardziej zbalansowany jest Łoszington.
- Silver
- Général de Division
- Posty: 3535
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 104 times
Re: Wilderness War (GMT)
NW też można grać na 2 osoby. Ja ostatnio grając Francją przeciw drugiemu graczowi który miał wszystkie inne mocarstwa doprowadziłem do dyplomatycznej ofensywy i po kolei rozbiłem wszystkich wrogów. Ale gdy spotka się 2 graczy znających identycznie ta grę to Francją się gra o wiele trudniej. By zbalansować nieco rozgrywkę są przepisy by gracz grający koalicją usunął część jednostek na początek i dodatkowo miał tylko 1 resource dla jednego ze swych krajów.
- janekbossko
- Sergent-Major
- Posty: 184
- Rejestracja: wtorek, 13 lutego 2007, 14:56
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Wilderness War (GMT)
A nie jest tak ze w kampanii w Wildernessie jedna ze stron ma zdecydowanie trudniej? Chodzi mi właśnie o balans.
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
Re: Wilderness War (GMT)
Jest tak. Właściwie czułbym się zdziwiony gdybym nie wygrał każdej kolejnej gry brytolami.
Re: Wilderness War (GMT)
Ale niezaleznie od ilosci graczy zawsze na starcie jest jeden resource na gracza. Jesli gracz ma wiecej niz jedno mocarstwo pod kontrola, to musi sobie wybrac, ktore dostanie resourca.Silver pisze:By zbalansować nieco rozgrywkę są przepisy by gracz grający koalicją (...) dodatkowo miał tylko 1 resource dla jednego ze swych krajów.
Tylko o sprawach, które nas zupełnie nie interesują, możemy wydać rzeczywiście bezstronną opinię, co niewątpliwie jest powodem, że opinia bezstronna jest zawsze absolutnie bezwartościowa.
- janekbossko
- Sergent-Major
- Posty: 184
- Rejestracja: wtorek, 13 lutego 2007, 14:56
- Lokalizacja: Szczecin