Nothing Gained But Glory (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące XVI, XVII i XVIII wieku.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43347
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3920 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: Raleen »

Temat poświęcony będzie grze "Nothing Gained but Glory" w systemie "Musket & Pike", wyd. GMT Games (wydanej w 2010 r.). Gra przedstawia wojny duńsko-szwedzkie w Skandynawii oraz Szwedów z sojusznikami Dani w II połowie XVII wieku (1659-1678).

Kiedyś graliśmy z Yautay'em bitwę szwedzko-brandenburską pod Fehrbellin z 1675 r. Niedawno po raz kolejny miałem sobie okazję ją odświeżyć z czmielonem, ale wątek zaczniemy od czegoś nowego i poważniejszego.

Bitwa pod Lund (1676) - relacja z rozgrywki na Portalu Strategie:

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=121
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Palladinus
Adjudant-Major
Posty: 281
Rejestracja: sobota, 4 czerwca 2011, 23:06
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: Palladinus »

My na naszym blogu CiekaweGry swojego czasu wrzuciliśmy swoje przemyślenia na temat gry jak i całej serii wraz z raportem z bitwy pod Halmstad. Od dawna już próbuję zasiąść ponownie do wojny skańskiej, ale czasu wciąż brakuje.

Autor polecał zacząć przygodę z M&P od tej części.

Z muszkietem w ręku i pałaszem przy pasie
Awatar użytkownika
Khamul
Lieutenant
Posty: 524
Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 10:33
Lokalizacja: Będzin
Been thanked: 2 times
Kontakt:

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: Khamul »

Raleen pisze:Temat poświęcony będzie grze "Nothing Gained but Glory" w systemie "Musket & Pike", wyd. GMT Games (wydanej w 2010 r.). Gra przedstawia wojny duńsko-szwedzkie w Skandynawii oraz Szwedów z sojusznikami Dani w II połowie XVII wieku (1659-1678).

Kiedyś graliśmy z Yautay'em bitwę szwedzko-brandenburską pod Fehrbellin z 1675 r. Niedawno po raz kolejny miałem sobie okazję ją odświeżyć z czmielonem, ale wątek zaczniemy od czegoś nowego i poważniejszego.

Bitwa pod Lund (1676) - relacja z rozgrywki na Portalu Strategie:

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=121
Fajna relacja, ile etapów rozegraliście?
strategie23pal - Sekcja Gier Strategicznych im. 23. Pułku Artylerii Lekkiej
Ośrodka Kultury w Będzinie
http://strategie23pal.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43347
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3920 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: Raleen »

Skończyliśmy w 16 etapie, wliczając w to przerwę 4-etapową, czyli 9 etapów, z czego pierwszy (4-ty) "okrojony", bo część skrzydeł się w nim nie rusza.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Palladinus
Adjudant-Major
Posty: 281
Rejestracja: sobota, 4 czerwca 2011, 23:06
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: Palladinus »

Ciekawy przebieg, dowódcy stanowczo nie podporządkowali się nurtowi historii.

Czy ta przerwa mogła być ogłoszona w dowolnym momencie i tylko przez Duńczyków?

Pytanie czy udany atak na prawym skrzydle szwedzkim mógł zagrozić piechocie duńskiej w centrum, która dość daleko się zapuściła. Rozumiem, że przerzucenie kawalerii przez Duńczyków w przerwie, miało zabezpieczyć przed taką ewentualnością?

Czy Szwedzi na prawym skrzydle nie rozważali dalszego flankowania, aby wymanewrować przeciwnika?
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43347
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3920 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: Raleen »

Przerwa 4-etapowa mogła być ogłoszona przez dowolną stronę, pod warunkiem, że żadne skrzydło po obu stronach nie miało rozkazu "Charge!".

Atak na prawym skrzydle, jak by się szybciej i lepiej rozwinął jak najbardziej mógł zagrozić duńskiej piechocie. Tylko, że niedobitki kawalerii duńskiej, nieszczęśliwie dla Szwedów, usadowiły się koło tej piechoty, tak że po rozbiciu ich jedna jednostka szwedzkiej kawalerii niemal nie wpadła w strefę ognia od frontu. Druga podobnie. Ciężko było wymanewrować i trzeba było czasu na oderwanie się i uporządkowanie do ponownego ataku. Natomiast jak by początkowe walki poszły trochę lepiej, tzn. tyle jednostek nie wyjechało poza planszę, to pewnie i możliwości ofensywne byłyby dużo większe. Przerzucanie kawalerii przez Duńczyków, tak jak piszesz, miało ich zabezpieczyć przed atakiem kawalerii z tej strony i wyrównać (w miarę) tutaj siły.

Na prawym skrzydle pewnie można by i dalej działać flankując, tyle że jak się lewe posypało to już ciężko było grać. Gdybym poczekał z lewym, pewnie z powodzeniem bitwa mogłaby się potoczyć inaczej. Natomiast mój przeciwnik też popełnił błąd, z czego dość szybko zdał sobie sprawę (jeszcze podczas gry), bo nie przydzielił po tej przerwie części piechoty z centrum do lewego skrzydła i potem musiał wykonywać różne akrobacje, żeby zatrzymać tą piechotę naprzeciw szwedzkiego prawego skrzydła na pozycjach, tzn. żeby dowodzenie sięgało.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43347
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3920 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: Raleen »

Jeszcze jedną rozgrywkę udało nam się zagrać z czmielonem niedawno (w Fenomenalnej). Bitwa pod Fehrbellin z 1675 r. Jedna z krótszych i prostszych, ale co się działo podczas tej partii. Żałuję, że nie było jak robić zdjęcia (nie miałem aparatu i oświetlenie też nie było najlepsze), tylko Chmurnik zrobił nam dwa: jedno w trakcie rozgrywki i drugie na koniec. Niby scenariusz jest prosty i raczej nie ma w nim za dużo kombinacji, a jednak było bardzo ciekawie. Na początek czmielon, dowodzący Brandenburczykami (czerwoni), rzucił się na moją słabszą armię szwedzką (biało-niebiescy), głównie na kawaleryjskie skrzydła, starając się nie atakować piechoty (co nie do końca mu wyszło, bo za bardzo się do nich zbliżył, cały czas mając rozkaz Charge!). Wcześniej oczywiście ostrzelał mnie z dział ze wzgórza znajdującego się na flance. Dość szybko udało mu się rozbić większość mojej kawalerii, jako że miał przewagę, do tego lepszego dowódcę. Oczywiście kilka jednostek szwedzkiej jazdy pozostało...

Obrazek

Wyżej opisaną sytuację przedstawia pierwsze zdjęcie. Był to 2 etap. Kawaleria szwedzka poszła w rozsypkę i wydawało się, że wobec czysto kawaleryjskiej armii Brandenburczyków (pomijając lekką piechotę i działa na wzgórzu) zostanę prawie z samą piechotą. Szykowałem się już powoli do poddania scenariusza, oczekując wyjścia kawalerii przeciwnika na tyły, z wiadomymi do przewidzenia skutkami. Jednak kawaleria czmielona była po tych walkach mocno zdezorganizowana. Część stała w sąsiedztwie albo blisko moich jednostek i mieli kłopoty z pozbieraniem się. W środku udało mi się ocalić jedną baterię, z której dawałem ognia, dezorganizując szeregi brandenburskiej kawalerii. Przeciwnik próbował wyjść na flanki piechoty, ale tam jeszcze ostały się niedobitki mojej kawalerii, poza tym liczył na to, że piechota zacznie się poruszać i że wtedy ją skontrszarżuje, liczył też na to, że zdezorganizuje Szwedów swoimi działami ze wzgórz. Ostatecznie udało mi się dość sprawnie pozbierać i trochę wyrównać szyki na skrzydłach. Brandenburczycy nadal byli częściowo zmieszani, bo o ile we wcześniejszych walkach ja zwykle traciłem jednostki w całości, to oni wygrywali, ale potem mieli dużo jednostek zdezorganizowanych i ze wstrząśniętym morale. Wreszcie strona brandenburska zmieniła w pewnym momencie rozkaz na Receive Charge, ściągnęła głównodowodzącego i zabrała się za poważniejsze zbieranie sił. Wówczas jednego z dowódców (bodaj właśnie głównodowodzącego) udało mi się ukatrupić ostrzałem z artylerii. I wtedy nastąpiła rzecz rzadka w moich dotychczasowych rozgrywkach. Widząc, że przeciwnik jest jeszcze zmieszany i ma rozkaz do porządkowania szyków, ruszyłem swoją linią piechoty do natarcia na kawalerię! Kilka jednostek brandenburskich próbowało kontrszarżować, ale rzuty na przechwyt im nie wychodziły, reszta była osłabiona. Udało mi się dopaść od tyłu zdezorganizowaną jednostkę z dowódcą prawego skrzydła i ją wyeliminować, wraz z dowódcą (drugie skrzydło brandenburskie obejmowało właściwie wyłącznie artylerię i jednostki tyłowe, więc się nie liczyło). Następnie brandenburska kawaleria poczęła się wycofywać, by nie wikłać się w walkę z nacierającą piechotą. Szwedzi odnosili pewne porażki, ale napierali dalej. Udawało im się w ferworze tych walk dopaść pojedyncze jednostki wrogiej kawalerii i potem osłabiać je ostrzałem, a Brandenburczycy dalej do końca nie wiedzieli czy się porządkować czy nacierać, bo część jednostek mieli zmieszanych i z osłabionym morale, a część sprawnych, ale tych w sumie było niewiele. Do szarż ruszyła także ocalała szwedzka kawaleria prawego skrzydła, ale z umiarkowanymi sukcesami. Brandenburczycy w ostatnim etapie ponownie poderwali się do walki, rozproszona szwedzka piechota wydawała się łatwym celem, ale tylko pozornie. Od frontu odpierała szarże ogniem, zaś raz, gdy usiłowano ją zaatakować od boku, sformowała jeża. Oczywiście zdarzyło się też, że jedna jednostka nie wytrzymała i została rozniesiona na pałaszach.

Obrazek

Powyżej zdjęcie zrobione zostało po zakończeniu rozgrywki. Widać jak dramatyczna była to walka. Straty obu stron były bardzo duże i wyniosły ponad 50 procent stanu początkowego. W końcówce bitwy czmielon, bardzo nieroztropnie, usiłował przemieścić brandenburską artylerię, co później skończyło się dla niej fatalnie, gdyż w chwili gdy zwinęli działa do szyku transportowego, przez las wypadły na nią dwie jednostki szwedzkiej kawalerii, zdobywając działa dwóch baterii. Trzecia z baterii w ostatniej chwili zdołała się odprzodkować i w ostatnim etapie z najbliższej odległości oddała salwę do zdezorganizowanej szwedzkiej kawalerii zajmującej działa innej baterii (po sąsiedzku). Na szczęście szwedzcy kawalerzyści bohatersko wytrzymali zarówno ten ostrzał, jak i ogień lekkiej piechoty, ukrywającej się między pagórkami. I tak działa dwóch baterii wpadły w ręce Szwedów.

Ostatecznie bitwa, która w 2 etapie wydawała mi się przegrana, zakończyła się małym zwycięstwem Szwedów. Biorąc pod uwagę straty, bitwę można podsumować tytułem gry: "Nothing Gained But Glory", bo rzeczywiście, biorąc pod uwagę obopólne straty, poza chwałą obie strony nic w tym starciu nie zyskały.

Gdyby ktoś chciał zobaczyć tę bitwę w pełnej krasie, to tu dla porównania rozgrywka sprzed paru lat (z V Pól Chwały, 2011 r.). Wtedy dopiero stawialiśmy pierwsze kroki jeśli chodzi o ten system, więc i przebieg walk był zgoła inny:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=123
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Palladinus
Adjudant-Major
Posty: 281
Rejestracja: sobota, 4 czerwca 2011, 23:06
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: Palladinus »

Widzę, że kilka scenariuszy rozegraliście i jak NGBG wypada w porównaniu do Saints in Armor?
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43347
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3920 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: Raleen »

Powiem Ci po najbliższym weekendzie, kiedy będę miał okazję pograć w "Saints in Armor", bo do tej pory miałem przyjemność tylko w Białą Górę ;).

A bardziej serio, to łatwiej mi porównać z "Gustawem Adolfem" i tu póki co bitwy wydają się mniejsze. Też, doświadczenia jeśli chodzi o NGBG na razie wielkiego nie mam, ale jakichś cech szczególnych gry jako całości nie widzę. Prawda jest taka, że każda bitwa jest inna.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43347
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3920 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: Raleen »

Wracając do postawionego pytania, co lepsze: "Saints in Armor" czy "Nothing Gained But Glory" jak dla mnie póki co zdecydowanie to drugie. Mam wrażenie, że pierwsza gra stara się skupiać na dziwnych przypadkach i zawiera małe bitwy, z natury losowe. W praktyce wychodzi to kiepsko (bitwa pod Białą Górą z punktu widzenia Protestanta to tak naprawdę nuda, chyba że będzie miał trochę szczęścia i uruchomi Siedmiogrodzian na tyłach). Kolejnym moim argumentem systemowym są dwuheksowe jednostki piechoty mogące atakować tylko środkowy heks i wszelkie potencjalne paradoksy z nimi związane. W NGBG nawet jeśli takie jednostki są, to nie odgrywają istotnej roli, a piechota szwedzka ma zazwyczaj opcję ataku wszystkich trzech pól przed frontem, co niweluje zazwyczaj wspomniany problem.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: clown »

Chętnie spróbuję tej drugiej i zobaczę jak to wszystko się ma do siebie. Mi specjalnie ten motyw z jednostkami dwuheksowymi nie przeszkadza, natomiast obie gry cechuje małe zagęszczenie żetonów, co przekłada się na ich czas rozgrywki, szybkość i zgrabność. Oczywiście wybór bitew, ich cechy charakterystyczne to inna sprawa. Podejrzewam, (jak jest np. z Białą Górą), że część z tych bitew będzie mało ogrywana, ze względu na szanse jednej ze stron.
O tej piechocie szwedzkiej pisano też na CSW i tutaj pytanie do znawców tematu, czy była to jakaś duża różnica, bo najwyraźniej była i chyba nie jest to widzimisię autora.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Khamul
Lieutenant
Posty: 524
Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 10:33
Lokalizacja: Będzin
Been thanked: 2 times
Kontakt:

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: Khamul »

Dzisiaj rozegraliśmy z cadrachem Fehrbellin 1675. Bałem się, że bitwa będzie do jednej bramki, ale starcie okazało się bardzo wyrównane, zakończyło się zresztą remisem. Najpierw Bandenburgia zaatakowała na skrzydłach eliminując większość Szwedzkiej kawalerii. W momencie jednak, gdy ostrze ataku uległo stępieniu do kontrataku przeszła szwedzka piechota z centrum. I gdyby nie szaleńczy atak ostatnich 4 jednostek kawalerii (możliwy dzięki dowódcy z modyfikatorem -2 i głównodowodzącym również z modyfikatorem -2), w wyniku którego spora część piechoty szwedzkiej uległa "zjeżeniu", bitwa mogła się zakończyć katastrofą dla Brandenburgii.

Galeria zdjęć, trochę słabej jakości pod adresem: https://picasaweb.google.com/1098984171 ... bellin1675
strategie23pal - Sekcja Gier Strategicznych im. 23. Pułku Artylerii Lekkiej
Ośrodka Kultury w Będzinie
http://strategie23pal.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43347
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3920 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: Raleen »

Ano, to jest miła bitewka i bardzo złudna na początek (dla Brandenburczyków zwłaszcza), bo często dochodzi do sytuacji, gdy wydaje się, że jest już pozamiatane, a tu nic z tych rzeczy. Jednocześnie bardzo dobra do testowania tzw. morale gracza, bo z początku jak się gra Szwedami, łatwo można się załamać i dojść do wniosku, że to jest nie do wygrania.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
cadrach
Capitaine
Posty: 875
Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2011, 10:30
Lokalizacja: Puszcza Piska
Has thanked: 82 times
Been thanked: 139 times
Kontakt:

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: cadrach »

Wczoraj zagraliśmy z Khamulem w coś większego – padło na Lund. Rozgrywka była ciekawa i choć małe bitwy, które poznałem (Halmstad i Fehrbellin) są interesujące, to jednak pod Lundem, gdzie dysponujemy licznym wojskiem i mamy pewne pole manewru, można poczuć klimat. Na pewno, porównując z poprzednimi, była to dla mnie najciekawsza partia w M&P. Być może nie tylko ze względu na skalę bitwy, ale też dlatego, że zagraliśmy w pełny scenariusz z oddziałami dopiero pojawiającymi się na polu bitwy.

Wylosowałem stronę szwedzką. (Następnie Khamul wylosował mi żeton, w którym znajdował się żołnierz, z którego perspektywy zapisywałem, co się dzieje na polu bitwy. Może jak będzie jakiś dzień śmiechu czy coś podobnego, to tutaj zamieszczę).

Ponieważ jednostki po ataku i tak są zmieszane i trzeba czasu, żeby mogły kontynuować natarcie, nie uśmiechało mi się atakowanie bez przewagi liczebnej (w żetonach), mimo że jakościowo wojsko Szwedzi mają znakomite. Stwierdziłem, że to, co może mi pomóc, to murki, których jest całkiem sporo i które dzielą obszar bitwy na kilka mniejszych i większych fragmentów. Przejście przez nie niszczy formację oraz znacznie spowalnia ruch, więc niełatwo szybko wysłać pomoc jednostkom, które związane są w nich walką. Atak planowałem więc wyszukując miejsc, gdzie mógłbym lokalnie zgromadzić więcej wojska.

Już od początku pozornie przycisnąłem lewym skrzydłem, żeby wymusić na Duńczykach przygotowania do obrony w jak najciaśniejszym skrawku planszy, na prawym zaś skrzydle powoli jechała kawaleria, a w centrum gotowałem się do pierwszego ataku. Niestety, rozstawienie wojska na lewym skrzydle okazało się błędne. Jako że część wojsk lewego skrzydła przygotowałem do wspierania ataku na centrum, powinienem był cofnąć te jednostki, które w tym ataku nie miały brać udziału, bo przymus ruchu o co najmniej jeden hex okazał się dla nich samobójstwem. W tym samym więc momencie, gdy zaatakowałem skutecznie w centrum częścią wojska lewego skrzydła, jego skrzydłowe oddziały szły w rozsypkę po kontrach i cały ten centralny atak tracił sens i wagę.

Po sukcesie na lewym, prawym skrzydle Duńczycy także zaatakowali, ale zostali rozbici. Początkowo chciałem jeszcze kontynuować grę, ale ciężko byłoby mi atakować skutecznie na zwartą obronę licznego przeciwnika, który mógłby łatwo wyprowadzać kontry. Być może przy dobrej grze dało by się jeszcze, wyciągając pojedyncze duńskie jednostki, dojść do remisu, ale w tamtym momencie poddałem partię, żeby nie przedłużać.

Mam wrażenie, że bitwa jest niezmiernie trudna dla Szwedów, ale może przemawia przeze mnie brak doświadczenia w systemie. Przewaga liczebna (żetonowa) daje bardzo wiele w M&P, a gdy w dodatku liczniejsza strona może się po prostu bronić, sytuacja jest dla atakującego niewesoła. W każdym razie żaden ze mnie Karol XI. Dochodzi też do zabawnie absurdalnych sytuacji związanych z dowodzeniem i rozkazami, którym podległe są oddziały, ale to już chyba nie ten temat...
no school, no work, no problem
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: Nothing Gained But Glory (GMT)

Post autor: Silver »

Kapitalny pomysł z takim dodatkowym mini-raportem z pola bitwy z perspektywy 1 wybranego oddziału.
Ciekawe czy ten wylosowany oddział/żołnierz znajdował się na jakieś eksponowanej pozycji?
ODPOWIEDZ

Wróć do „XVI-XVIII wiek”