Guelphs and Ghibellines (Europa Simulazioni)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące starożytności i średniowiecza.
Awatar użytkownika
Itagaki
Général de Brigade
Posty: 2011
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
Lokalizacja: Dublin
Been thanked: 2 times

Guelphs and Ghibellines (Europa Simulazioni)

Post autor: Itagaki »

Wydawnictwo Europa Simulazioni zamierza wydać grę Guelphs and Ghibellines traktującą o bitwach średniowiecznej Italii.
Nie ma za wiele gier taktycznych z tego okresu - jedynie przychodzi mi na myśl Man of Iron GMT, oprócz polskich produkcji, więc warto się bliżej przyjrzeć tej pozycji.

Nie ma jeszcze dostępnych zasad więc ciężko coś powiedzieć ale grafika jest piękna. Szczególnie mapy cieszą oko.
Obrazek
Obrazek

Obrazek
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Itagaki, łącznie zmieniany 1 raz.
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Gwelfowie i Gibellini

Post autor: Raleen »

Miałem okazję obserwować rozgrywkę Anomandera i Profesa w ostatni piątek. Mechanika jak pobieżnie się przyglądałem, wydaje się dość prosta. Średniowieczna bitwa, heksy, porównuje się typy jednostek. Występują: jazda lekka, średnia i ciężka, łucznicy, kusznicy, piechota uzbrojona w broń drzewcową, uwzględniono także pawężników - to pokrótce. Jednostki mają różne klasy pancerzy, głównie dotyczy to jazdy.

Poza samą mechaniką zrobiła na mnie duże wrażenie strona graficzna. Pięknie wykonane, kolorowe żetony, na ikonkach piechoty każdy piechur z innego włoskiego miasta ma na tarczy inny herb. Wszystko to malutkie, filigranowe, ale z takimi szczegółami zrobione ikonki, a przy tym tak wyraziste - dawno nie widziałem. Plansza i pozostałe elementy w dobrych standardach.
Ostatnio zmieniony niedziela, 30 sierpnia 2009, 18:44 przez Raleen, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Post autor: Anomander Rake »

Można połączyć coby tematy się nie dublowały, a i tutaj są już obrazki. Jak będę miał nieco czasu (czyli pewnie w pracy ;) ) to coś więcej postaram się napisać. Teraz tylko dodam, że bitew jest trzy, są one w wariantach historycznym i dowolnym (co czasem mocno wpływa na rozgrywkę). W piątek z Profesem graliśmy akurat w najmniejszą z bitew.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Udało mi się zagrać w grę z Anomanderem w ostatni piątek. Co do zasad, jak na taką grę (heksy, jednostki historyczne, wymagającą pewnej minimalnej chociaż szczegółowości, dość proste). Myślę, że wiele rozwiązań najbardziej przypadłoby do gustu kolegom starożytnikom grającym w system GBoH. Tabelka walki oparta na podobnych ideach tzn. porównywanie typów, wyciąganie modyfikatorów, dowolność atakowania. Także występują aktywacje poszczególnych formacji, każda z nich ma wodza itd. Są jednak elementy można powiedzieć oryginalne, tutaj głównie szczegóły dotyczące aktywacji, przejmowania inicjatywy - to że stopniowo chęć i zarazen zdolność do walki oddziałów wyczerpują się. Działa to w ten sposób, że każda z formacji ma pewien poziom aktywności i po każdym aktywowaniu się spada on o 1 (ten poziom wynosił w naszym starciu maksymalnie 10 czy 11, minimalnie 5). Gdy zużyje się cały poziom, nie można się w ogóle ruszyć. Niewiele rzeczy go podnosi. W naszej rozgrywce tylko wkraczanie formacji, które są w rezerwie (oddaje to jakby wzrost morale spowodowany widokiem wkraczających do bitwy nowych sił). Bardzo ciekawe jeśli chodzi o te elementy jest rozdzielenie fazy zbliżania się do siebie wojsk od fazy zawiązania samej bitwy. Obowiązują tutaj nieco inne reguły aktywacji - nie ma wspomnianego wyczerpywania się itd. Generalnie sporo ciekawych rozwiązań, chociaż wszystkiego nie miałem jeszcze okazji poznać, bo rozgrywka była z tych prostszych i tyle na razie tylko było nam potrzebne.

Rozgrywaliśmy scenariusz bitwa pod Benewwentem 1266. Szanse nie są w nim równe i Anomander szlachetnie wziął stronę słabszą ;) . Bitwa przebiegała w dość średniowieczny sposób. Jak na początkującego przystało nie udało mi się w pełni wykorzystać zdolności swoich jednostk i odpowiednio ich skoordynować. Uderzyłem tak naprawdę tylko jednym skrzydłem swojej armii, wkrótce okazało się, że nie miałem też na nim specjalnej przewagi liczebnej. Miałem jednak pewną, choć niezbyt dużą przewagę jakościową. To sprawiło, że odrzuciłem pierwszorzutową formację przeciwnika, najpierw niszcząc saraceńską piechotę Hohenstaufów, potem zabierając się za ich oddziały jazdy z Apulii (bodajże). I tak w zasadzie bitwa toczyła się na jednym skrzydle, a reszta armii stała. Dopiero pod koniec ruszyłem drugie skrzydło, które w ostatnim etapie bitwy zbliżyło się do przeciwnika i zdołało go zaatakować, osiągając nawet pewne sukcesy. Na właściwym skrzydle, gdzie toczyła się bitwa Anomander stopniowo wprowadzając posiłki osiągnął przewagę i wkrótce zostały mi tylko 2 oddziały. Sam zadałem mu jednak w międzyczasie także spore straty, a że o zwycięstwie w grze decyduje załamanie morale przeciwnika, okazało się ostatecznie, że to wystarczyło, bym zwyciężył. Hohenstaufowie mają bowiem w tej grze na starcie można to tak w skrócie ująć niższą odporność, tzn. ich przeciwnicy na starcie posiadają pewną liczbę punktów zwycięstwa. Stąd też mimo względnie wyrównanego boju, udało mi się złamać armię Anomandera.

Cała rozgrywka zajęła nam około 2 godzin, co może być dobrą rekomendacją dla tych, którzy szukają czegoś szybkiego.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Post autor: Anomander Rake »

W sumie chyba najciekawsza z bitew jakie toczyłem.
Przewaga Guelfów na starcie wynikała z faktu, że oddałem im sporo poziomów zwycięstwa, by znieść regułę drastycznie ograniczającą koordynowanie moich sił (bez tego dowodzenie Gibbelinami w bitwie to doprawdy masakra). W efekcie czego mój przeciwnik raz, ze miał na starcie więcej poziomów zwycięstwa to jeszcze było mu łatwiej je podnosić (rzuca się dwoma kośćmi na aktualny poziom i wynik nie wyższy od tegoż poziomu oznacza sukces, z czego zresztą Raleen w przeciwieństwie do mnie korzystał).
Natomiast co do samej bitwy to faktycznie wchodzące do walki prawe skrzydło Guelfów/Andegawenów zadało pewne straty znajdującym się naprzeciw nielicznym jednostkom łuczników saraceńskich, by potem z powodzeniem odeprzeć szarżę jazdy jednego z Lanciów. W efekcie gorsze jakościowo jednostki mojego lewego skrzydła zostały zmiażdżone. W tym momencie niemal równocześnie wprowadziliśmy swoje rezerwy, Raleen nieliczną, obecną na tyłach prawego skrzydła, jazdę dla ostatecznego złamania Hohenstauffów (Gibbelinów), ja rezerwę królewską Manfreda, z liczną, acz niezbyt wysokiej jakości jazdą.
Okazało się jednak, że baronowie królestwa w tym wypadku postanowili pozostać wierni swojemu prawowitemu władcy i zamiast uciec z pola bitwy, wraz z "rodziną królewską" i wiernymi Saracenami niemal doszczętnie zniszczyli prawe skrzydło Guelfów.
Sytuacja jednak była już beznadziejna, a to wobec szybko rosnących poziomów zwycięstwa u przeciwnika, przy moich wyjątkowo nieciekawych rzutach w tej sytuacji.
Zresztą teraz całkiem udanie zaatakowało lewe skrzydło z jazdą francuską. Elicie niemieckich rycerzy nie powidła się kontrszarża i ponieśli ciężkie straty. Kontratak pod dowództwem bodaj Galvano Lancii powstrzymał wrogie natarcie, niemniej siły Gibbelinów, wobec głównie wcześniejszych strat, uznały się za pokonane.
W sumie bardzo fajna rozgrywka, aczkolwiek niezwykle trudna dla Gibbelinów. Fakt, że wyjątkowo nie sprzyjały im (znaczy się mi) rzuty na poziomy zwycięstwa (nieudane kontrszarże w kluczowych momentach także), ale jednak zaświtała jakaś szansa zwycięstwa. Będę musiał jeszcze raz kiedyś spróbować tej strony.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 12 października 2009, 12:52 przez Anomander Rake, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Jeśli chodzi o walkę bezpośrednią, zastosowano system bardzo podobny do naszego dragonowego "Wiednia 1683" o tyle, że też atakuje jedna jednostka na jedną, a kolejne, jeśli atakują razem z nią dodają tylko niewielki modyfikator (w Wiedniu dodawały tylko 1 punkt siły, podczas gdy główny oddział atakujący walczył całą siłą). I wydaje się to dość sensowne. Ponadto, nie ma obowiązku atakowania wszystkich oddziałów w strefie kontroli, natomiast jeśli atakuje się dwoma na jeden, a w strefie kontroli atakującego pozostają inne oddziały niezaatakowane, to otrzymuje on ujemny modyfikator, tak że w ten sposób nie opłaci się atakować. Generalnie walka czołowa jest raczej jeden na jeden. Nie pamiętam jak dokładnie jest w GBoH, bo do tej gry najlepiej chyba porównać te zasady, ale tam zdaje się nie ma takich zabezpieczeń uniemożliwiających atak dwa na jednego, w sytuacji, gdy obok stoją inne oddziały przeciwnika i mają atakującego w swoich strefach kontroli.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Post autor: Anomander Rake »

Nie pamiętam jak dokładnie jest w GBoH, bo do tej gry najlepiej chyba porównać te zasady, ale tam zdaje się nie ma takich zabezpieczeń uniemożliwiających atak dwa na jednego, w sytuacji, gdy obok stoją inne oddziały przeciwnika i mają atakującego w swoich strefach kontroli.
Tam akurat jest to rozwiązane dziwacznie. Tzn. oddział musi atakować wszystko w swojej strefie ataku. Efektem jest takie ustawianie oddziałów, żeby nie widziały jednostki obok (atakowanie pod kontem). Bardzo sztuczne rozwiązanie.
W Guelfach jest to ściśle powiązane nie z własną strefą ataku, ale ze strefami ataku przeciwnika - oddziaływanie nieatakowanych i niezdezorganizowanych oddziałów na jednostkę atakującą daje ujemny modyfikator.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Aha, czyli problem z kolei ten sam co w "Kircholmie 1605". Rozwiązanie niby jest proste: wystarczyłoby przyjąć, że taka jednostka, bokiem wchodząca w strefę ataku innej jednostki, z którą nie walczy, otrzymuje w starciu ujemny modyfikator. Ja jakoś atakowałem po bożemu, więc nie miałem okazji tego doświadczyć.

Zastanawiałem się jak bym się ustawił drugą stroną, ale przy przewadze w punktach zwycięstwa przeciwnika jej sytuacja jest rzeczywiście trudna.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Post autor: Anomander Rake »

Nie do końca rozumiem.
W G&G jest tak, że minusa masz niezależnie jak jest ustawiona atakująca jednostka. Chodzi tylko o to czy znajduje się ona w strefie ataku jednostki niezaangażowanej (i niezdezorganizowanej czy też nie).
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

To ja źle doczytałem, myślałem, że tam jest tak jak w Kircholmie. Jak widać dopiero poznaję te przepisy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
RyTo
Major
Posty: 1165
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 22:14
Lokalizacja: Kraków

Post autor: RyTo »

Powymądrzam się w sprawie GBoH. Walki antyczne dla pana Berga to walki oddziałów w szyku linearnym. Nie walczy całość oddziału, tylko "pierwszy szereg". Tu można wyobrazić sobie "nieśmiertelnych" hoplitów, aby przyznać Bergowi rację.

Szyk liniowy dominował w armiach greckich, jeśli chodzi o piechotę. W armiach Rzymu po licznych reformach już tak nie było - tu jednak twórcy pozwalają łatwiej zmieniać ukierunkowanie legionistom. Coś za coś.

Dzięki rozwiązaniu bergowemu można zobaczyć jedno - atak od boku/tyłu był w antyku bardzo bolesny.

A że trudno wyobrazić sobie, że dwa blisko siebie stojące oddziały nie walczą wcale - bo są ustawione "od siebie"? No, wiecie - taki kompromis zasad z "rzeczywistością pola bitwy" do pewnego stopnia, a do drugiego stopnia - konsekwencja powyższego założenia "pierwszego szeregu".
As-tu le cauchemar, Hoffmann?
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Post autor: Anomander Rake »

Ja nawet to GBoH lubię. Natomiast uważam, że G&G jest to rozwiązane lepiej. Tam również atak z boku lub z tyłu to duża frajda (tylko dla atakującego), nie ma natomiast niepotrzebnych, jak widać, kompromisów z rzeczywistością. Przynajmniej nie w omawianym wyżej zakresie.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Bitwa pod Campaldino (1289) - relacja z rozgrywki na Portalu Strategie (1):

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=121

Autorem relacji jest Raleen.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 11 kwietnia 2011, 21:23 przez Raleen, łącznie zmieniany 3 razy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Bitwa pod Campaldino (1289) - relacja z rozgrywki na Portalu Strategie (2):

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=121

Autorem relacji jest Raleen.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 11 kwietnia 2011, 21:21 przez Raleen, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Post autor: Anomander Rake »

Anomander próbował zmontować jakiś atak na jego jazdę, jednak trochę nieszczęśliwie się ustawił, a dwa, że są to dwie najsilniejsze jednostki jazdy w armii Gibellinów, więc atakowanie ich piechotą (wręcz) było dość ciężkim przedsięwzięciem
Dlaczego nieszczęśliwie się ustawiłem? Tutaj nie ma żadnej takiej filozofii - znaczy się w tej bitwie. A co do piechoty to właściwie atak skończył się na tym, gdy nieudanie rzuciłem na morale piechoty atakującej kawalerię. Musiało wypaść 1-5 na k6 by atak doszedł do skutku...
Generalnie bitwa bez historii. Pierwsze ataki Gibbelinów na maksymalnych rzutach rozbijają najlepszą jazdę Guelfów, a potem podobnie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Starożytność i średniowiecze”