SPQR Deluxe (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące starożytności i średniowiecza.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Raleen »

Gry OSG (Operational Studies Group) - jak rozumiem masz na myśli gry w skali operacyjnej (sama nazwa firmy jest tu zresztą wiele mówiąca)? Takie gry nie nadają się do porównań ze względu na zupełnie inną skalę planszy i jednostek. Tam jest skala operacyjna, w "SPQR" masz skalę taktyczną.
Teufel pisze:(...) będąc z natury miłą osobą nie napisałem, że jest trochę nieadekwatny do rozmowy o antyku, z uwagi chociażby na skalę pola bitwy czy inne szkolenie, rodzaj rekruta, ale ok widzę, że się nie da).
1) Skala pola bitwy nie zmieniła się aż tak bardzo od czasów starożytnych do epoki napoleońskiej, z wyjątkiem największych bitew jak Lipsk czy Wagram.
2) Na czym miałaby polegać inność szkolenia i rekruta? Że oddziały były w antyku słabo wyszkolone, bo armia była zaciągu obywatelskiego jak w Rzymie? To wiedz, że w epoce napoleońskiej też były takie oddziały, a jak spojrzysz na powstanie listopadowe to tzw. nowe formacje wojska polskiego ile miały czasu, żeby się wyszkolić, skoro często bardzo szybko po powołaniu wysyłano je na front? Jeśli zaś masz na myśli to, że oddziały antyczne były bardziej wyszkolone, to byłby to jedynie argument za tym, że tego rodzaju manewry jak szlusowanie powinny wykonywać tym łatwiej.

Uważasz, że porządkowanie się i zwieranie szeregów w trakcie marszu to jest jakiś wynalazek nowożytny? Przecież jak taki oddział falangi greckiej w linii maszerował, to w naturalny sposób linia ma skłonność do dezorganizowania się. Musieli być ludzie odpowiedzialni za to, żeby ta falanga utrzymywała porządek w marszu. Skoro tacy ludzie byli, to musieli dbać także o porządek szyku w innych sytuacjach.

Poza tym dałem Ci wcześniej przykład gry "Men of Iron", o czasach średniowiecza, gdzie ten sam Richard Berg nie wprowadził zasady o tym, że oddziały będące w zasięgu łuczników nie mogą się porządkować.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Leliwa
Hetman polny koronny
Posty: 5300
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
Has thanked: 39 times
Been thanked: 256 times

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Leliwa »

Ale w Men of Iron był inny developer, co moim zdaniem wiele tłumaczy i jest istotniejsze dla kształtu gry.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Raleen »

leliwa pisze:Ale w Men of Iron był inny developer, co moim zdaniem wiele tłumaczy i jest istotniejsze dla kształtu gry.
Nie wiem co jest istotniejsze dla kształtu gry, jedno co na pewno z tego wynika, że w grze o bliskiej czasowo epoce ktoś pod szyldem GMT Games i tego samego autora zdecydował się przyjąć rozwiązanie pozwalające na porządkowanie oddziałów w strefie ostrzału. Co więcej: tam nawet jednostki, które były ostrzeliwane, mogą się porządkować.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Mariusz
Adjoint
Posty: 733
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:53
Lokalizacja: Warszawa/Bruksela
Has thanked: 65 times
Been thanked: 28 times

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Mariusz »

Raleen pisze:Recenzja gry na Portalu Strategie:

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119

Dawno zapowiadana i wyjątkowo długo przygotowywana recenzja gry. Recenzja należy do najobszerniejszych, jakie opublikowałem na portalu, co jest m.in. wynikiem długich dyskusji nad grą, jakie toczyły się swego czasu w tym wątku i moich bogatych doświadczeń związanych z tym tytułem.

Przy tej okazji chciałbym podziękować Silverowi za wspólne rozgrywki, jako że to on był moim głównym przeciwnikiem nad planszą "SPQR".
Chciałbym również podziękować Leyasowi za bardzo wnikliwe sprawdzenie tekstu.
Dopiero teraz doczytałem...
Świetna recenzja, bardzo dużo można się z niej dowiedzieć nie tylko o samej grze.
Dobrze, że pisana przez kogoś kto nie jest zdeklarowanym zwolennikiem ani przeciwnikiem gry.
Alea iacta est.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Raleen »

Dzięki za dobre słowo. Obiecuję, że następnym razem nie będę się tak rozpisywał. W sumie przyznam, że nie licząc zdecydowanych fanów gry, wielu osobom się podoba, co mnie cieszy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Leliwa
Hetman polny koronny
Posty: 5300
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
Has thanked: 39 times
Been thanked: 256 times

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Leliwa »

Raleen pisze:
leliwa pisze:Ale w Men of Iron był inny developer, co moim zdaniem wiele tłumaczy i jest istotniejsze dla kształtu gry.
Nie wiem co jest istotniejsze dla kształtu gry, jedno co na pewno z tego wynika, że w grze o bliskiej czasowo epoce ktoś pod szyldem GMT Games i tego samego autora zdecydował się przyjąć rozwiązanie pozwalające na porządkowanie oddziałów w strefie ostrzału. Co więcej: tam nawet jednostki, które były ostrzeliwane, mogą się porządkować.
Miałem na myśli to, że w zasadzie bardziej developerzy niż Ryszard Berg wymyślają rozwiązania gier co, sprawia że są bardziej autorami gry niż "autor". Każdy z nich ma oczywiście swoje pomysły. Rozwiązanie w MoI idą w kierunku dużego uproszczenia i grywalności, stąd te różnice dotyczące porządkowania, a nie z lepszego odczytania realizmu pola walki.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Raleen »

leliwa pisze:Miałem na myśli to, że w zasadzie bardziej developerzy niż Ryszard Berg wymyślają rozwiązania gier co, sprawia że są bardziej autorami gry niż "autor". Każdy z nich ma oczywiście swoje pomysły. Rozwiązanie w MoI idą w kierunku dużego uproszczenia i grywalności, stąd te różnice dotyczące porządkowania, a nie z lepszego odczytania realizmu pola walki.
Wystarczy się zastanowić co by było, gdyby w MoI sama obecność oddziału strzelającego uniemożliwiała porządkowanie, żeby dojść do wniosku, że nie jest to tylko zmiana wynikająca z upraszczania i grywalności jak twierdzisz. Samych oddziałów strzelających jest w tej grze bardzo dużo, więc tak naprawdę w niektórych bitwach znaczna część linii w ogóle nie mogłaby się reorganizować. Zmiana ma więc podłoże merytoryczne, a nie tylko sprowadzające się do upraszczania i grywalności.

Co do samego dyskutowanego problemu, rozumiem, że Twoim zdaniem realia pola walki w ogóle uniemożliwiają porządkowanie oddziałów o ile znajdują się w zasięgu ostrzału, nawet jeśli nikt do nich nie strzela, i jedynym sensownym rozwiązaniem w takim wypadku jest zasłanianie ich innymi jednostkami?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Raleen »

Tak mi jeszcze przyszło do głowy, bo może to najłatwiej pokazać absurdy bronionego tu uparcie rozumowania o zasłanianiu jednych oddziałów przez drugie: prosiłbym o zastosowanie tej teorii do falangi, najpierw macedońskiej, a potem ewentualnie greckiej: stoi sobie podczas bitwy linia falangi, długa jak zazwyczaj bywało, i teraz dowódca chce osłonić jeden oddział falangi drugim, żeby go zreorganizować. Jak to zrobi? Każe sąsiedniej syntagmie wyjść do przodu i pod skosem pomaszerować przed tą syntagmę, którą ma osłaniać? A kto wtedy pokryje boki tej wychodzącej do przodu syntagmy? I co z luką w szyku, którą po sobie pozostawiła (przy założeniu, że przeciwnik jest blisko)? Jakieś inne pomysły? Tak wygląda zastosowanie wprost teorii o tym jak oddziały osłaniają się na polu bitwy przed ostrzałem.

Bardzo ciekaw jestem Twojej odpowiedzi Teufel.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Leliwa
Hetman polny koronny
Posty: 5300
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
Has thanked: 39 times
Been thanked: 256 times

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Leliwa »

Raleen pisze:
leliwa pisze:Miałem na myśli to, że w zasadzie bardziej developerzy niż Ryszard Berg wymyślają rozwiązania gier co, sprawia że są bardziej autorami gry niż "autor". Każdy z nich ma oczywiście swoje pomysły. Rozwiązanie w MoI idą w kierunku dużego uproszczenia i grywalności, stąd te różnice dotyczące porządkowania, a nie z lepszego odczytania realizmu pola walki.
Wystarczy się zastanowić co by było, gdyby w MoI sama obecność oddziału strzelającego uniemożliwiała porządkowanie, żeby dojść do wniosku, że nie jest to tylko zmiana wynikająca z upraszczania i grywalności jak twierdzisz. Samych oddziałów strzelających jest w tej grze bardzo dużo, więc tak naprawdę w niektórych bitwach znaczna część linii w ogóle nie mogłaby się reorganizować. Zmiana ma więc podłoże merytoryczne, a nie tylko sprowadzające się do upraszczania i grywalności.

Co do samego dyskutowanego problemu, rozumiem, że Twoim zdaniem realia pola walki w ogóle uniemożliwiają porządkowanie oddziałów o ile znajdują się w zasięgu ostrzału, nawet jeśli nikt do nich nie strzela, i jedynym sensownym rozwiązaniem w takim wypadku jest zasłanianie ich innymi jednostkami?
Jest to przypuszczenie zbyt daleko idące, ponieważ nie wyraziłem swej opinii na ten temat, a jedynie na temat rozwiązań pewnych sytuacji w grach sygnowanych przez R. Berga. Nie wypowiadam się na temat realizmu czy też jego braku w takiej sytuacji. Wiem jedynie jak wyglądał i wygląda rozwój systemu MoI.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Neoberger »

Daruję sobie odpowiedź na smartfonowe przytyki (nawet go nie posiadam, nie mam zamiaru schodzić do poziomu takich argumentów, może w czasach Neobergera było inaczej i rozmowa przebiegała w sposób do którego dąży), jakkolwiek odniosę się tylko do kwestii scenariusza, ostatni raz, bo prościej już napisać nie umiem.
Mamy trzy założenia: pole bitwy, konkretne oddziały, konkretne zadanie. To czy zaczniemy scenariusz o godzinie zero - czyli moment starcia już twarzą w twarz, czy zero minus np. 5h, czyli czas na dojście jednostek do siebie, daje nam dwa odrębne scenariusze. Nadal mamy zachowane historyczne realia. Czy grom np. z serii napoleońskiej OSG odmawia się historycznego realizmu z uwagi na inne posunięcia pododdziałów, dokonane przez graczy?
Chętnie też poczytam (w ramach dokształcania, a jeżeli czas jest zbyt cenny to poproszę o konkretną literaturę,) o historyczno-wojskowych przykładach reorganizacji pododdziałów w czasach antycznych pod ostrzałem. Tylko koniecznie na podstawie mądrych książek i znawców epoki. Nie zasłoniętych przez inne sojusznicze jednostki. Bo o tym jest zdaje się temat. A nie o szlusowaniu (przykład z zupełnie innej epoki w innych realiach, pod innego rodzaju ostrzałem, będąc z natury miłą osobą nie napisałem, że jest trochę nieadekwatny do rozmowy o antyku, z uwagi chociażby na skalę pola bitwy czy inne szkolenie, rodzaj rekruta, ale ok widzę, że się nie da).
Jestem cierpliwy. Tłumaczę. Tylko dla wyjaśnienia - nigdzie nie pisałem, że masz smartfona. To moje określenie na czasy gdy ludzie nie potrafią się skupić i nie rozumieją co inni do nich mówią. I wypowiadają się na wszystkie tematy bo mamy wolność i równość. Następnym razem się nie obrażaj (znany zwód w dyskusji) tylko nie przecz sobie w tym samym zdaniu. :oops:

Co do gry-bitwy. Po pierwsze to ma ona odtwarzać jakąś rzeczywistość. Tak jak napisałeś. Teren, oddziały, zadania.
Godzina zero to raczej dla gry-bitwy zakończenie ustawiania się do starcia niż jakieś skrzyżowanie mieczy.
Ale zdarzają się bitwy quasi-spotkaniowe w starożytności. Tak było pod owymi wzgórzami Kynoskephaloi.
Gra polega na tym by gracze robili co chcą w ramach przepisów. Pełna zgoda i niezrozumiałe wyjaśnienie odnoście OSG.
Ale czasami jedna strona wygrała przez poważny błąd przeciwnika lub jego niewiedzę. Autor w testach musi sprawdzić czy brak zmuszenia gracza do pewnego początkowego ruchu nie łamie calej gry-bitwy. Np. Ustawieni i uporządkowani Macedończycy nie dadzą się prawie nigdy złamać legionom rzymskim. I co wtedy ze scenariuszem?
Ale gdy się wspinają chociaż do jakiegoś momentu to już Rzymianie zaczynają mieć szanse.
Bo oczywiście wolność w grze nie może polegać na tym, że gracze generalnie tłumem żetonów pójdą gdzie chcą i jak chcą bo to oznacza, że system gry jest zły.
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Raleen »

@Leliwa - tylko pytałem, jeśli zabrzmiało to jak sugestia, nie było to moim zamiarem.
profes79 pisze:
Raleen pisze:Tak mi jeszcze przyszło do głowy, bo może to najłatwiej pokazać absurdy bronionego tu uparcie rozumowania o zasłanianiu jednych oddziałów przez drugie: prosiłbym o zastosowanie tej teorii do falangi, najpierw macedońskiej, a potem ewentualnie greckiej: stoi sobie podczas bitwy linia falangi, długa jak zazwyczaj bywało, i teraz dowódca chce osłonić jeden oddział falangi drugim, żeby go zreorganizować. Jak to zrobi? Każe sąsiedniej syntagmie wyjść do przodu i pod skosem pomaszerować przed tą syntagmę, którą ma osłaniać? A kto wtedy pokryje boki tej wychodzącej do przodu syntagmy? I co z luką w szyku, którą po sobie pozostawiła (przy założeniu, że przeciwnik jest blisko)? Jakieś inne pomysły? Tak wygląda zastosowanie wprost teorii o tym jak oddziały osłaniają się na polu bitwy przed ostrzałem.

Bardzo ciekaw jestem Twojej odpowiedzi Teufel.
Po prostu żaden dowódca tego nie zrobi tak samo, jak nie kazałby tego zrobić na normalnym polu walki. Do osłony własnych oddziałów w linii służyli harcownicy i oddziały lekkie. A jak zrobi, to już jego problem.
Załóżmy, że Rzymianie są blisko falangi i welici przegonili harcowników, tak że ci już nie są w stanie osłonić falangi.

Wiem, pytanie jest do jednej bramki. Chodzi mi o pokazanie jakie skutki przynoszą w praktyce pewne teorie i poglądy. W ogóle całe "SPQR" jak się tylko teoretycznie rozważa zasady czy nawet na początku jak się gra nie mając większego doświadczenia, świetnie się prezentuje. Dopiero potem praktyka to weryfikuje.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2426
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 55 times

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Teufel »

Raleen pisze:1) Skala pola bitwy nie zmieniła się aż tak bardzo od czasów starożytnych do epoki napoleońskiej, z wyjątkiem największych bitew jak Lipsk czy Wagram.
2) Na czym miałaby polegać inność szkolenia i rekruta?
Skala bitew podobna? Jesteś pewien? Jakbym mógł, dokonał bym analizy kilku-kilkunastu, serio, zrobię to, ale patrząc na wąskie szyki i ściśnięcie armii antycznych w stosunku do kolumnowo-tyralierowych mam wątpliwości ;) i szerokości zastosowanych manewrów. Ale na pewno to zrobię, kupię niedługo atlas Kromayera-Veitha, tam są sensownie pokazane odległości. Co więcej autorzy SPQR brali żywcem stamtąd pole walki i ustawienie.
Różnica zasadnicza to zasięg ostrzału artylerii, co naturalnie powiększa pole bitwy. Ponadto, skoro tak z Neobergerem wskazujecie wielką liczbę podoficrów i oficerów przeznaczonych do szlusowania czy innych zadań, wskażcie podobną kadrę w antyku. Zaraz padną słowa Rzymianie, legion, 16 oficerów w oddziale falangi! OK. To dwa przykłady. Na kilkadziesiąt armii w systemie?
Pomijając fakt, że okres hellenistyczny to 200 lat, a podoficerowie w legionie pojawili się w większej liczbie w czasie pryncypatu, czyli od Oktawiana. Nawet przywołany przykład z powstania listopadowego - świeży zaciąg (już wiem, że tam tworzono nowe zaciągi, a ja głupi myślałem, że kadrową armią tylko walczono, dzięki) musiał mieć oficerów i podoficerów. Ciekawe jak na tym tle wypadłaby armia perska, Iberowie albo Galowie...
Kolejna różnica to zasięg broni miotającej (ok karabiny strzelały za napoleona do 100 metrów, to jednak 5x dalej jak oszczep).
Ale ok, skoro realia pola walki na przestrzeni 2000 lat się nie zmieniły dla Ciebie, nie będę dalej polemizował w tym zakresie, mija się to z celem... ale odległości posprawdzam.
Mam trochę książek z napoleonav i Bellony o bitwach napoleońskich, posprawdzam mapy.
Raleen pisze:Tak mi jeszcze przyszło do głowy, bo może to najłatwiej pokazać absurdy bronionego tu uparcie rozumowania o zasłanianiu jednych oddziałów przez drugie: prosiłbym o zastosowanie tej teorii do falangi, najpierw macedońskiej, a potem ewentualnie greckiej: stoi sobie podczas bitwy linia falangi, długa jak zazwyczaj bywało, i teraz dowódca chce osłonić jeden oddział falangi drugim, żeby go zreorganizować. Jak to zrobi? Każe sąsiedniej syntagmie wyjść do przodu i pod skosem pomaszerować przed tą syntagmę, którą ma osłaniać? A kto wtedy pokryje boki tej wychodzącej do przodu syntagmy? I co z luką w szyku, którą po sobie pozostawiła (przy założeniu, że przeciwnik jest blisko)? Jakieś inne pomysły? Tak wygląda zastosowanie wprost teorii o tym jak oddziały osłaniają się na polu bitwy przed ostrzałem.

Bardzo ciekaw jestem Twojej odpowiedzi Teufel.
"Absurd" ten bardzo łatwo obronić. Co zrobić wódz? Nic, nie złamie bowiem linii, jak wskazał profes zasłonią ich lekkozbrojni, bo od tego są. A jak są blisko i przegonili harcowników? Jak sobie wyobrażasz reorganizację oddziału falangi w najbliższej odległości od Rzymian? Dlaczego zakładać, że wódz będzie mógł coś zrobić w takiej sytuacji? To nie gra, krew się leje, jęki tych co dostali strzałą w oczodoły skutecznie odsuwają chętnych od natarcia, ludzi wypadają z szeregu.
Jednostki zasłonią inne, gdy będzie taka możliwość, gdy jej nie ma, nie zrobią tego...

A Ty Neobergerze następnym razem powstrzymaj się proszę od stwierdzeń ex catedra, na zszargane nerwy dobra jest np. zielona herbata. Albo koniak :D
Nie będę bronił scenariusza spotkaniowego w Kynoskefalaj do upadłego, po prostu uważam, że ocena jego rzekomej niehistoryczności jest niesprawiedliwa.

Jeśli przeczytam sensowny, historyczny argument, oczywiście przyznam rację, ale nie kojarzę takiej sytuacji, bo reorganizować rozbitą, czy prawie rozbitą jednostkę w zasięgu ostrzału.
Legiony i ja mamy się dobrze.
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Neoberger »

Teufel - stwierdzenie czyjejś niekompetencji do wypowiedzi w danym temacie nie jest żadną wypowiedzią ex cathedra. Sam zresztą przyznałeś to w tym zdaniu o epoce napoleońskiej.
Nie mam żadnych zszarganych nerwów. Po prostu nie cierpię jak ktoś próbuje leczyć po kursie pierwszej pomocy w zakładzie pracy w ramach BHP.
Nie znam scenariusza, odnosiłem się do twojej dyskusji z Raleenem.
Tak samo napisałem o braku znajomości pojęć z historii wojskowości i myleniu ich ciągle co widać nawet po ponownym zdaniu o rozbitej jednostce pod ostrzałem.
Słowo rozbita użyte dosłownie oznaczało by w starożytności dwa stany - jednostki tej nie ma na polu walki lub jest gdzieś w pobliżu obozu. I niewiele armii starożytnych, w tym właśnie rzymska, było zdolnych się zebrać ponownie. Ale było to zawsze daleko poza zasięgiem strzał wroga. Strata cohesion to nie jest rozbicie. Ale to już jest inna dyskusja.
I to chyba z Raleenem, który zaproponował logiczne rozwiązanie tego sztucznego przepisu.

Cały czas zresztą próbuję wszystkich nakłonić do rozdzielenia dyskusji o grze jako zabawie dwu, wielostronnej, a grze jako pewnego rodzaju symulacji zdarzeń z przeszłości.
Z tego co napisał Raleen SPQR nie jest grą, która zawiera dużą dożę realizmu, pozwalającą na "obejrzenie" przeszłości sztuki wojennej w formie testów rodzajów wojsk, szyków, taktyk, a jedynie grą do zabawy wyposażoną w mechanizmy logiczne, które nie sprawdzają się także jako spójny system growy.
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Raleen »

Teufel, proponuję, żebyś odnosił się do tego co piszę, a nie przekręcał moje wypowiedzi, od czego zacząłeś komentowanie recenzji, manipulując znaczeniem słowa "symulacja". Podkreślę Ci fragment mojego postu, który skrzętnie pomijasz:
Raleen pisze:1) Skala pola bitwy nie zmieniła się aż tak bardzo od czasów starożytnych do epoki napoleońskiej, z wyjątkiem największych bitew jak Lipsk czy Wagram.
Owszem, zmiany były, ale nie takie duże. Na pewno jeśli porównać to do zmian jakie zaszły między epoką napoleońską a np. wojną francusko-pruską 1870 r. jakie tam są różnice w wielkości przestrzeni jaką zajmowały armie i ich liczebności, to są dopiero poważne różnice, zmieniające zasadniczo sztukę wojenną. Nie mówiąc już o porównaniu epoki napoleońskiej do I wojny światowej, gdzie armia całego państwa takiego jak Francja rozwijała się na długości od Kanału La Manche do Alp czy do Morza Śródziemnego. Można porównać to z długością frontu armii napoleońskiej w dowolnej z bitew (nawet pod Lipskiem) to będzie widać różnicę. Tak samo można porównać front jaki zajmował batalion ustawiony w linię czy w kolumnę w epoce napoleońskiej (rzadko kiedy powyżej 200 metrów) do frontu, jaki zajmował pod koniec XIX wieku. To są poważne różnice. W porównaniu z powyższymi różnicami, różnice między epoką napoleońską a starożytnością są niewielkie.
Można porównać front bitwy pod Waterloo z frontem, jaki armie zajmowały w poszczególnych bitwach przedstawionych w "SPQR" i na ogół nie będzie tak drastycznej różnicy. Zasięg artylerii w epoce napoleońskiej i wcześniej teoretycznie był dłuższy niż 1000 metrów, ale w praktyce mniejszy - i na taki mniejszy zasięg strzelano. Z punktu widzenia absolutnych odległości to nie jest aż tak dużo. Co nie znaczy oczywiście, że nic się nie zmieniło, i zaznaczyłem to w swojej poprzedniej wypowiedzi stwierdzając, że nie zmieniło się "aż tak bardzo".

Porównania frontów niektórych bitew starożytnych i nowożytnych są ładnie pokazane w książce Stefana Mossora "Sztuka wojenna w warunkach nowoczesnej wojny" (częściowo zrobione na podstawie Kromayera właśnie), którą czytałem jakiś czas temu i wspominałem szeroko w jednej z recenzji gier planszowych, tak że mi wiedza na ten temat nie jest obca, ale jeśli dla Ciebie jest to jakaś nowość i masz wrażenie, że odkrywasz coś nieznanego, możesz się na własne potrzeby o takie porównania pokusić.

Przypomnę w tym miejscu co było punktem wyjścia do tego obszernego wywodu - twierdziłeś, że bitwy tak zasadniczo się zmieniły pod względem taktycznym, że nie można dokonywać żadnych porównań i analogii. Zajrzyj sobie choćby do wspomnianej przeze mnie wyżej książki, a znajdziesz wiele porównań. Jak sięgniesz np. do J. Colina "Przeobrażenia wojny" to też znajdziesz tam tego rodzaju przemyślenia, że od czasów starożytnych do wprowadzenia broni szybkostrzelnej pewne rzeczy się nie zmieniły. Jeśli uważasz, że starożytność to jest zupełnie odrębny wycinek historii i że nie można zupełnie wykorzystywać do analizowania go, zwłaszcza na takim, jednak dość podstawowym poziomie, wiedzy historycznej jaką mamy dla innych epok, to choćby te publikacje stanowią takiego myślenia zaprzeczenie. Dla wybitnych autorów piszących o historii wojen czy wojskowości naturalnym było porównywanie sztuki wojennej w kolejnych epokach historycznych i dostrzeganie przy tym elementów, które się zmieniały, ale i takich, które pozostawały niezmienne.

Jeśli piszesz o kilkudziesięciu armiach w "SPQR", to wydaje mi się, że po pierwsze jest to lekka przesada, a po drugie główni przeciwnicy to jednak: Rzym, Kartagina i armie hellenistyczne (Macedonia, armia Pyrrusa) oraz liczni barbarzyńcy (tych można sprowadzić w większości do jednej kategorii). Odnosząc się do tych oficerów i podoficerów pilnujących porządku - nie znamy jaka była dokładnie organizacja armii barbarzyńskich (bo w armiach rzymskiej i typu hellenistycznego tacy oficerowie są wspominani, w kartagińskiej też należałoby założyć, że byli). Jednak jak miałbym oceniać barbarzyńców, wydaje mi się, że też musieli tam być jacyś ludzie, którzy pilnowali porządku. Zobacz na czasy średniowiecza, gdzie armie często pod względem organizacyjnym (zwłaszcza na wyższym szczeblu) były mniej zorganizowane niż w starożytności, ze względu na partykularyzmy feudalne. Niejednokrotnie znajdziesz tam przykłady wyznaczania ad hoc ludzi pilnujących porządku szyku. Jeśli armia takich ludzi miała mało, to powinna mieć pod tym względem gorsze statystyki, a w przypadku barbarzyńców być może ograniczone możliwości porządkowania się w pobliżu przeciwnika.

Wiesz na czym polegało przede wszystkim szlusowanie w epoce nowożytnej? Poza utrzymywaniem porządku polegało na tym, że jak w szyku zginął jakiś żołnierz, albo kilku żołnierzy, to ich koledzy z szeregu stojącego za nimi wchodzili w ich miejsce. Bo inaczej powstawała w szeregu walczących wyrwa, co było bardzo niebezpieczne dla wszystkich. Jak kawaleria w epoce napoleońskiej pędziła na przeciwnika, to ważne było by w chwili gdy będzie blisko niego oddział stanowił zwartą masę koni i jeźdźców, tworzącą jedność. To decydowało o sukcesie. Podobnie jak oddział piechoty szedł do ataku na bagnety. Ten, komu udało się zachować zwartość szyku, wygrywał. Dlatego w trakcie szarży oficer kawalerii szlusował swoich jeźdźców. Jak kula armatnia trafiła jednego z nich albo kilku, to pilnował, żeby ci co jadą w drugim szeregu weszli w ich miejsce i żeby zrównali się z pierwszym szeregiem. Tego samego w zasadzie pilnował oficer piechoty. Teraz wracamy do starożytności - tak jak pisał Berger, w walce w tej epoce, ale także i w epokach późniejszych, ważne było pilnowanie boków i by żołnierze wzajemnie się osłaniali. Gdy kolega hoplity czy legionisty, który walczył obok niego, padł w walce, to jeśli nikt nie wszedł w jego miejsce, on miał prawo czuć się zagrożony. Upraszczając trochę: tamten osłaniał go od boku przed atakiem. Stąd zjawisko zwane w epoce nowożytnej szlusowaniem musiało zachodzić i w dawniejszych epokach. Wynika to z samej istoty walki wręcz prowadzonej w szyku. Zwłaszcza tam gdzie oddziały formowały się w głębsze szyki, a w starożytności można niejednokrotnie spotkać taką taktykę i uformowanie oddziałów, samo założenie głębokiego szyku jest takie, że gdy żołnierze w pierwszych szeregach padną, to żołnierze w kolejnych szeregach są w stanie wejść w ich miejsce. Żeby skutecznie walczyć żołnierze po wejściu w miejsce poległych muszą utrzymywać równy szyk, więc szlusowanie jest operacją niezbędną.

To o czym piszemy to jest naturalna reakcja. Kolega w pierwszym szeregu padł, to jak stoję za nim wchodzę w jego miejsce i wraz z żołnierzami po prawej i po lewej staramy się trzymać równy szyk - dla własnego dobra, żeby ci co stoją naprzeciwko nas nie zyskali nad nami przewagi i żeby po prostu przeżyć.

O zasięgach jak chcesz dyskutować to możesz porównywać oszczep z karabinem napoleońskim. Można łuk z karabinem z epoki napoleońskiej i wtedy wyjdzie podobny zasięg. Nie bardzo wiem co chcesz przez to udowodnić, bo ja nie twierdziłem, że nic się nie zmieniło - nikt rozsądny tak twierdził nie będzie, więc przypisywanie mi takiego poglądu jest z Twojej strony nierzetelne.
Teufel pisze:"Aabsurd" ten bardzo łatwo obronić. Co zrobić wódz? Nic, nie złamie bowiem linii, jak wskazał profes zasłonią ich lekkozbrojni, bo od tego są. A jak są blisko i przegonili harcowników? Jak sobie wyobrażasz reorganizację oddziału falangi w najbliższej odległości od Rzymian?
Wyżej myślę, że opisałem jak to sobie wyobrażam. To że legioniści stali blisko falangi nie oznacza, że musieli z nią walczyć. Wystarczy, że welici podeszli bliżej i obrzucali falangę pilami, a harcownicy nie odważyliby się wychodzić spoza jej szeregów. Odpowiedź, że falanga nie złamie linii potwierdza tylko to, że linia falangi była sobie w stanie radzić i musiała sobie często radzić sama, bez osłaniania przez inne oddziały.

Sytuacja z zasłanianiem się wzajemnie przez oddziały hoplitów i falangi jest typowa dla tej gry. Stąd pytanie wprost do niej nawiązywało. Co do osłaniania w grze falangi harcownikami, to po pierwsze harcownicy nie tworzą prawie nigdy zwartej linii tylko ich oddziały w grze stoją na co drugim polu, a bywa, że na co trzecim - więc są między nimi puste pola, przez które jest widoczność do falangi. Choćby samo to uniemożliwia im osłanianie, chyba że szczęśliwie wymanewrujemy tak, że dany harcownik akurat znajdzie się na jednej linii, dokładnie między jednostką strzelającą przeciwnika a falangą. Druga sprawa to harcownicy mają często niskie TQ, łucznicy bywa, że 4, procarze często 3. Nie trzeba wiele, żeby ich zniszczyć, co jest możliwe również w wyniku ostrzału - zależy to oczywiście od strzelającego. Stąd w grze "SPQR" lepiej zasłaniać się hoplitami albo falangą (jak się gra armiami typu hellenistycznego i kartagińską w zasadzie też). Do tego nawiązywało moje pytanie.
Teufel pisze:Jeśli przeczytam sensowny, historyczny argument, oczywiście przyznam rację, ale nie kojarzę takiej sytuacji, bo reorganizować rozbitą, czy prawie rozbitą jednostkę w zasięgu ostrzału.
Manipulujesz po raz kolejny tymi samymi określeniami. Pisałem już wcześniej, że nie mówimy o jednostkach całkowicie rozbitych czy prawie rozbitych, a jedynie o jednostkach zdezorganizowanych. Jeżeli jednostka w "SPQR" poniosła straty w punktach spójności, ale jeszcze się nie załamała, to walczy tak samo jak jednostka zupełnie świeża - stąd trudno nazywać ją jednostką rozbitą. Jednostki rozbite oznaczane są w systemie markerem "Routed", i mają takie cechy, że praktycznie każdy atak na nie kończy się ich eliminacją, a na koniec tury uciekają w kierunku wyznaczonej krawędzi planszy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2426
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 55 times

Re: SPQR Deluxe (GMT)

Post autor: Teufel »

Ja manipuluję? Ok... w takim razie Ty sprytnie wchodzisz na temat wojny prusko-francuskiej i dalszych, porównując zupełnie już niepotrzebnie na potrzeby tej dyskusji różnice walk z tego okresu do napoleońskich. Bo 1 leży bliżej 2, ale też zaraz obok 2 jest 8, to dopiero różnica ;) Napisałem o jednostkach prawie rozbitych i rozbitych, czyli zdezorganizowanych. I gdzie tu manipulacja?
Dziełu Pana Mossora (rozumiem, że on jest tym wybitnym znawcą wojskowości dla Ciebie, zdaje się, że współtworzył plan obronny kraju w 1939r., gdzie po 14 dniach nie było kim walczyć ;) ) podziękuję, wolę oryginał atlasu.
Legiony i ja mamy się dobrze.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Starożytność i średniowiecze”