Britannia (Avalon Hill/FFG)
-
- Général de Brigade
- Posty: 2058
- Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 87 times
- Been thanked: 186 times
Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)
Żółty musi wysoko punktować Rzymianami. Jeżeli to mu się nie uda, może praktycznie zapomnieć o zwycięstwie po zaledwie kilku turach gry. Z kolei jeżeli mu się uda, to uruchamia efekt błyskawicznego wymiatania zbyt słabych Brytów po odejściu Rzymian. Innym aspektem podbojów Rzymian w obecnej formie jest możliwość istotnego zachwiania balansu rozgrywki, jeżeli gracze nie zrozumieją, że Pax Romana jest istotnym czynnikiem równowagi w grze. Słabe punktowanie Rzymian zazwyczaj oznacza po prostu, że ktoś od nich mniej oberwał. Jeżeli np. Walijczycy pójdą na zwarcie, to w istocie pomagają niebieskim i czerwonym, bo zmuszają Rzym do walki przeciw sobie w trudnym terenie, podczas gdy najeźdźcy mogliby w tym czasie bić Belgae, Brygantów i Piktów. Dodatkowo osłabiają się w perspektywie najazdów irlandzich. Z drugiej strony podnosi się, że dawanie d... przez Walijczyków jest niezbyt historyczne. Stąd sensowny postulat zmniejszenia zależności żółtych od powodzenia Rzymian + umożliwienia sensownego oporu Walijczyków + wzmocnienia Brytów.
Zgadzam się, że figurki to zły pomysł.
Zgadzam się, że figurki to zły pomysł.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43348
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3922 times
- Been thanked: 2492 times
- Kontakt:
Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)
Jeśli przeciwnicy Rzymian na początku nie pomyślą o poddaniu się, to rzeczywiście może się to dla nich źle skończyć i zachwiać dalszą rozgrywką. Natomiast z tego co pamiętam, jeśli już na to się zdecydują, to Rzymianie nie mogą odmówić. W naszych rozgrywkach nikt zbyt długo z Rzymianami nie zadzierał, więc wybicie do nogi danego ludu może nastąpić tylko na jego własne życzenie. Ktoś tam czasem przeżywał w tym sensie, że się nie poddawał, ale czy to aż tak zwiększało jego szanse, nie wiem. Wtedy po prostu inni bardziej go atakowali. Jeśli to są Szkoci czy ogólnie te ludy północne, to one mają też niezbyt wysokie ilości jednostek, które mogą zbudować. Natomiast z tego co jeszcze pisałeś, zgadzam się co do smutnego zazwyczaj losu Romano-Brytów po tym jak Rzymianie odejdą z Wyspy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Leyas
- Kasztelan
- Posty: 826
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lutego 2010, 15:48
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 23 times
- Been thanked: 13 times
Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)
Odświeżyłem sobie temat Britanni na forum.adalbert pisze:Po ok. rocznej przerwie Britannia ponownie wylądowała na stole. Mieliśmy jednego nowicjusza, któremu przypadli "niebiescy". Niestety, z uwagi na ograniczenia czasowe niektórych graczy, nie udało się rozegrać całości, jedynie 12 rund. Szykujemy się na powtórkę, być może już za tydzień. ':
Adalbercie, Britannia nadaje się znakomicie do "save'owania" stanu gry. Zasada jest tylko taka, że robi się to po rundzie punktującej, na mapie rozkłada się żetony ze stosów, oznacza najbliższy etap i na kartce spisuje zgromadzone punkty przez poszczególnych graczy. Do tego wszystkiego wystarczy jedna fotka na smartfonie. My tak ze znajomymi jak zabraknie czasu lub trzeba przerwać grę zawsze stosujemy .
Ave Caesar... Fame & Glory
-
- Général de Brigade
- Posty: 2058
- Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 87 times
- Been thanked: 186 times
Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)
W sumie rzeczywiście można to spokojnie zrobić, o ile dokładnie ten sam skład miałby się spotkać w najbliższej przyszłości.
- Silver
- Général de Division
- Posty: 3535
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 104 times
Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)
Niektóre nacje punktują po pewnym czasie i zlicza się ich "odwiedziny" w danych rejonach. Ja tak obrazowo kładę tam pomocnicze kosteczki, ale można też zapisywać.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43348
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3922 times
- Been thanked: 2492 times
- Kontakt:
Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)
Taki trend, właściwie to coraz dalej idąca integracja planszówek i bitewniaków pod tym względem. Co daje pewne szanse . Do tego można przyciągnąć ludzi do gry aspektem wizualnym. 200 figurek na pewno robi wrażenie, tylko zastanawiam się nad rozmiarami planszy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Silver
- Général de Division
- Posty: 3535
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 104 times
Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)
Dla mnie takie figurki w różnych pozach a tych samych kolorach tylko rozpraszałyby uwagę i już bywało w innych grach, że zastępowałem figurki żetonami które były czytelniejsze lub coś przerabiałem.
-
- Général de Brigade
- Posty: 2058
- Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 87 times
- Been thanked: 186 times
Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)
W Britanni figurki wydają mi się najzwyczajniej w świecie niepraktyczne. Poza tym ogromnie podrażają grę. Mam poprzednie wydanie, więc zależy mi tylko na wersji dwuosobowej, ale niestety nie widzę, żeby można ją było nabyć osobno...Raleen pisze: ↑piątek, 12 lipca 2019, 13:29 Taki trend, właściwie to coraz dalej idąca integracja planszówek i bitewniaków pod tym względem. Co daje pewne szanse . Do tego można przyciągnąć ludzi do gry aspektem wizualnym. 200 figurek na pewno robi wrażenie, tylko zastanawiam się nad rozmiarami planszy.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43348
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3922 times
- Been thanked: 2492 times
- Kontakt:
Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)
Co do figurek - mam takie samo zdanie. Za dużo ich jest, żeby to miało sens. Moim zdaniem, figurki mają dużo większy sens w grach gdzie występuje niewiele "pionków", którymi poruszamy. Wtedy można z takich pojedynczych figurek zrobić prawdziwe dzieła sztuki. Ciekaw jestem jak ta wersja dwuosobowa będzie wyglądać. Do tej pory Britannia jawiła mi się jako klasyczna wieloosobówka, niełatwo będzie ją przerobić na grę dwuosobową.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
-
- Général de Division
- Posty: 3945
- Rejestracja: czwartek, 14 maja 2015, 14:09
- Has thanked: 120 times
- Been thanked: 409 times
Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)
Jeżeli chodzi o figurki, to mnie bardziej martwi, że to PSC, a oni robią badziewne figurki...
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)
Również nie widzę rozsądnego zastosowania figurek w Britannii. Poprzednie wydanie było zresztą wystarczająco ładne, żeby nie emocjonować się tym nowym.
-
- Général de Brigade
- Posty: 2058
- Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 87 times
- Been thanked: 186 times
Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)
Podczas AgroWaru udało się zagrać w Britannię, z czego jestem bardzo zadowolony. Jedynym, który nigdy wcześniej nie grał (i, jak się okazało, przyszłym zwycięzcą), był Rafał, który wziął zielonych. Paweł grał czerwonymi, ja - żółtymi, Kamil - niebieskimi.
Inwazja Rzymian poszła modelowo/standardowo: Nastukali maksa za okupacje, submity i Boudikę, a dodatkowym bonusem było poniesienie dość śladowych strat. Rzymianie byli łaskawi dla podporządkowanych nacji, dając wszystkim pełny wzrost populacji. Do czasów ich odejścia kilka fortów zdążyło spłonąć i kilka legionów ulec zagładzie, ale ogólny wynik Rzymian (131) był satysfakcjonujący. Przed pierwszym punktowaniem Szkoci zdołali się już zainstalować w Skye, co dawało perspektywę rywalizacji o zwycięstwo dla żółtego. Jak to często bywa, Brytowie zostali za to bardzo szybko starci w pył przez inwazje barbarzyńskich Sasów i Anglów.
Anglowie rozlali się szeroko po wyspie, ale po raz kolejny ani nie podporządkowali Brygantów, ani nie naruszyli specjalnie Sasów, licząc chyba na jakieś układy. Coraz bardziej bezpardonowo kąsani, w przypływie wojennego szaleństwa wykonali kilka szarż bansai i zniknęli z kart historii, co właściwie grzebało szanse niebieskiego na zwycięstwo.
Taki obrót rzeczy był bardzo korzystny dla nadciągających Duńczyków, którzy dość bezkarnie mogli nabić sporo punktów podczas swoich najazdów w XI i XII rundzie. Siła Duńczyków i Sasów równoważyła się jednak na tyle, że nie było króla nad Anglią w tej grze, czego nie zmieniły również niszczycielskie inwazje Norwegów (Harald Hardrada zabił Sveina Estrithsona) i Normanów (w sumie to nie jestem pewien, czy Wilhelm dorwał Harolda).
Ciekawe boje toczyły się również na z natury bardziej statycznej północy. Nie doprowadziły one jednak ostatecznie do anihilacji żadnej z nacji, co było niewątpliwym sukcesem przede wszystkim Kaledończyków.
Po grze obliczyliśmy zwycięstwo żółtego (236 punktów) przed zielonym (228), czerwonym (222) i niebieskim (178). Kiedy jednak jeszcze raz przejrzałem karty punktacji w domu, okazało się, że zieloni mieli w rzeczywistości aż 240 punktów.
Kluczem do ich zwycięstwa było zarówno dostatecznie wysokie punktowanie obu najistotniejszych nacji (Walijczycy – 96, Duńczycy – 82), jak i utrzymanie się Kaledończyków na Hebrydach do samego końca gry (budzące szacunek 42 punkty). Jutowie natomiast dodali solidne 20 punktów i tak oto debiutant został zwycięzcą.
Inwazja Rzymian poszła modelowo/standardowo: Nastukali maksa za okupacje, submity i Boudikę, a dodatkowym bonusem było poniesienie dość śladowych strat. Rzymianie byli łaskawi dla podporządkowanych nacji, dając wszystkim pełny wzrost populacji. Do czasów ich odejścia kilka fortów zdążyło spłonąć i kilka legionów ulec zagładzie, ale ogólny wynik Rzymian (131) był satysfakcjonujący. Przed pierwszym punktowaniem Szkoci zdołali się już zainstalować w Skye, co dawało perspektywę rywalizacji o zwycięstwo dla żółtego. Jak to często bywa, Brytowie zostali za to bardzo szybko starci w pył przez inwazje barbarzyńskich Sasów i Anglów.
Anglowie rozlali się szeroko po wyspie, ale po raz kolejny ani nie podporządkowali Brygantów, ani nie naruszyli specjalnie Sasów, licząc chyba na jakieś układy. Coraz bardziej bezpardonowo kąsani, w przypływie wojennego szaleństwa wykonali kilka szarż bansai i zniknęli z kart historii, co właściwie grzebało szanse niebieskiego na zwycięstwo.
Taki obrót rzeczy był bardzo korzystny dla nadciągających Duńczyków, którzy dość bezkarnie mogli nabić sporo punktów podczas swoich najazdów w XI i XII rundzie. Siła Duńczyków i Sasów równoważyła się jednak na tyle, że nie było króla nad Anglią w tej grze, czego nie zmieniły również niszczycielskie inwazje Norwegów (Harald Hardrada zabił Sveina Estrithsona) i Normanów (w sumie to nie jestem pewien, czy Wilhelm dorwał Harolda).
Ciekawe boje toczyły się również na z natury bardziej statycznej północy. Nie doprowadziły one jednak ostatecznie do anihilacji żadnej z nacji, co było niewątpliwym sukcesem przede wszystkim Kaledończyków.
Po grze obliczyliśmy zwycięstwo żółtego (236 punktów) przed zielonym (228), czerwonym (222) i niebieskim (178). Kiedy jednak jeszcze raz przejrzałem karty punktacji w domu, okazało się, że zieloni mieli w rzeczywistości aż 240 punktów.
Kluczem do ich zwycięstwa było zarówno dostatecznie wysokie punktowanie obu najistotniejszych nacji (Walijczycy – 96, Duńczycy – 82), jak i utrzymanie się Kaledończyków na Hebrydach do samego końca gry (budzące szacunek 42 punkty). Jutowie natomiast dodali solidne 20 punktów i tak oto debiutant został zwycięzcą.
- Leyas
- Kasztelan
- Posty: 826
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lutego 2010, 15:48
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 23 times
- Been thanked: 13 times
Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)
Dopiero teraz poczytałem o tej nowej edycji. Co za beznadzieja... W zasadzie zgadzam się z przedmówcami.
Ave Caesar... Fame & Glory