[AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
- Clagus
- Decurio
- Posty: 303
- Rejestracja: niedziela, 20 maja 2007, 00:44
- Lokalizacja: Warszawa(Nogrod)
- Kontakt:
[AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
Zarys historyczny:
Marcus Claudius Marcellus: The Sword of Rome
Akcja dzieje się w roku (jeszcze nie Pańskim) 210 P.N.E. M.C.Marcellus uznany Rzymski dowódca powrócił do Rzymu w chwale, z wieloletnich bojów na Sycylii, zwieńczonych zdobyciem Syrakuz (i prawdopodobnie niestety również zabiciem Archimedesa). Tymczasem w słonecznej Italii odważnie poczyna sobie, wciąż nieposkromiony, Hannibal Barkas. Kartagińczyk już od prawie 8 lat jest cierniem dla Rzymu, rozbijającym kolejne armie, zajmującym miasta i siejącym zamęt. Na szczęście dla Rzymu, te wszystkie lata nieustającej wojny zdala od ojczyzny wycieńczyły i przerzedziły armię Hannibala. Twardych i doświadczonych Afrykańskich i Iberyjskich żołnierzy ubyło, a zastąpili ich Italscy poborowi z Bruttium i Lucanii.
Głównym obszarem działań wojennych jest właśnie Lucania, na południu Italii i Apulia na wschód od Rzymu. Podczas gdy nasz bohater, wybrany na konsula Marcellus, obozuje w Apulii, w Lucanii Hannibal mocno rozpoczyna wiosenną kampanię niszcząc z łatwością 2-legionową armię Pretora Cnaeusa. Gdy tylko wieść ta dochodzi do uszu Marcellusa, rozkazuje on wymarsz swojej armii do południowej prowincji.
Wreszcie, w pobliżu (miasta?) Numistro, Marcellus spotyka się ze swoim dawnym wrogiem. Wybrawszy wąskie pole bitwy, ograniczone z dwóch stron nieprzystępnym terenem oferuje Hannibalowi bitwę. Historycznie rzecz biorąc bitwa ta nie przyniosła rostrzygnięcia. Zmusiła jednak Hannibala do odwrotu i unikania dalszych starć z wybitnym Rzymskim dowódcą, gdyż w przeciwieństwie do niego Hannibal nie mógł sobie pozwolić na ciągłe straty wojska. Warto nadmienić, że mimo drygu wojskowego Marcellusa, to Hannibal był geniuszem wojskowym tamtych czasów. To co wyróżnia Marcellusa od innych Rzymian to fakt, że nie tracił on całej armii w starciach z Kartagińczykiem i wytrwale starał się dotrzymywać mu pola.
Pole bitwy – wąska dolina zwieńczona wzniesieniem.
Pierwsi w szyku bojowym rozstawiają się Rzymianie, oferując bitwę Hannibalowi.
Głównym wodzem synów wilczycy jest Marcus Claudius Marcellus zwany Ostrzem Rzymu.
Kartagińczyk przyjmuje wyzwanie i ustawia swoje wojska na wzniesieniu.
Oto i Hannibal – militarny geniusz tamtej epoki (w oddali tradycyjna Szkocka krata… eee... Rzymska szachownica).
Pierwsza aktywacja – lekka piechota iberyjska i procarze zajmują dogodne pozycje na wzniesieniu.
Welici z lewego skrzydła i centrum atakują frontalnie. Pierwsza wymiana pocisków. Pierwsza krew.
Rzymskie oszczepy okazują się być nieco skuteczniejsze niż kamienne pociski. Procarze po wymianie ognia ustępują pola lekkiej piechocie nieprzyjaciela i cofają się na z góry ustalone pozycje
Kartagina odpowiada atakiem własnej lekkiej piechoty.
Doświadczeni Iberowie zadaja straty. Jeden z oddziałów welitów korzysta z przewagi mobilności i unika oskrzydlenia.
Agresywne poczynania armii Kartagińskiej zmuszają Rzymian do ataku resztą lekkiej piechoty. Linia welitów w pełnej krasie.
Walka w zwarciu powoduje, że mniej doświadczeni welici ustępują pola lekkiej acz twardej hiszpańskiej piechocie na skrzydle. Jednak w centrum atak z dwóch stron miażdży oddział Kreteńskich sojuszników.
Rozwścieczeni Iberowie nacierają z furią na linie welitów na prawym skrzydle, zasypując ich oszczepami i natychmiast przechodząc do starcia wręcz. Rzymianie nie byli gotowi na tak zaciekłego wroga. Linia jednostek nieprzyzwyczajonych do walki bark w bark chwieje się…
… i po chwili salwuje się ucieczką. Również na lewym skrzydle Rzymianie ustępują pola.
Czas na ruch Marcellusa. Przegrupowanie w centrum i kontratak.
W natarciu ginie jedna jednostka wroga, ale to za mało. Hiszpańska lekka piechota pokazuje swoją klasę.
Kartagina naciera ponownie ze wsparciem procarzy.
Efekt – anihilacja lub rozbicie resztek Rzymskich peltastów.
Zniecierpliwiony Marcellus uruchamia trzon Rzymskiej armii. Świetnie wyszkolone manipuły ruszają na sygnał do przodu. Tak dobra organizacja budzi podziw nawet najsilniejszego wroga!
Hannibal doskonale zdaje sobie sprawę z tego do czego zdolne są zorganizowane linie legionistów. Dlatego aby zaburzyć szyk posyła na synów wilczycy największe instrumenty bojowe w swojej armii.
W przedwcześnie rozwinięte linie kohort wgryzają się słonie, burząc organizacje i powodując ciężkie straty.
Kartagińczyk widząc zamieszanie które powstało po tym ataku, korzysta z okazji (turn seizure, czyli przejęcie aktywacji – odpowiednik Trumpa z GboH) …
… reorganizuje swoich harcowników, eliminuje resztki welitów i przygotowuje procarzy do spowolnienia i zmęczenia ciągłym ostrzałem kohort przeciwnika.
Rzymianom nie pozostaje nic innego niż brutalną siłą natrzeć na irytujących przeciwników. Pierwsza linia – hastati – rusza do boju.
Zgodnie z wyszkoleniem harcownicy unikają walki. Tymczasem jeden ze słoni wpada w amok i po stratowaniu wielu legionistów w końcu pada martwy na ziemię.
Hannibal ponownie reorganizuje ustawienie swoich procarzy, którzy po raz kolejny zasypują wroga gradem pocisków.
Legioniści zaciskają zęby, unoszą swoje wielkie tarcze i z determinacją godną podziwu ścigają męczącego wroga pod górę, na której wojsko wroga wciąż czeka – nie opuszczając dogodnej pozycji. Tymczasem na prawym skrzydle kolejne słonie padają pod ciosami pilum. Zwycięstwo jest jednak bardzo kosztowne i wielu legionistów przypłaciło je życiem.
Widząc niezdecydowanie w szeregach przeciwnika Marcellus wykorzystuje impet własnych wojsk by przycisnąć wycofujących się harcowników.
Kohorty wykorzystują swoją mobilność…
… i rozbijają linię lekkich wojsk kartagińskich, zmuszając je do szybkiej lecz nie panicznej ucieczki.
W tym momencie, czekający w ukryciu po drugiej stronie wzniesienia Maharbal, wraz ze swoją numidyjską lekką konnicą postanawia wkroczyć do akcji.
Legioniści którzy jeszcze nie pozbierali się po ataku słoni zmuszeni są do oddania pola i cofnięcia się pod naporem oszczepów miotanych przez świetnie wyszkolone jednostki z Afryki.
Maharbal, świetny dowódca i wieloletni kompan wielkiego Hannibala wykorzystuje swój impet i wykorzystuje swój kunszt by zmusić pozostałe jednostki słoni do ponownego ataku.
Impet natarcia po raz kolejny spycha Rzymską piechotę do tyłu tworząc wyrwę w środku pola. Maharbal już ostrzy sobie zęby aby nakazać taktyczny odwrót swoim oddziałom i szarżę na wysunięte centrum Rzymskie.
Na szczęście dla legionistów ich dowódca jest wybitnym strategiem. Dostrzegając zagrożenie nakazuje związać walką konnych Numidów i dobić ostatnie żyjące afrykańskie monstra.
Kunszt taktyczny pozwala Marcellusowi wykorzystać chwilowy impas i ustawić w centrum jako-taki szyk uniemożliwiający rozdarcie frontu. By dodatkowo odwrócić uwagę Hannibala od poczynań jego przybocznego na skrzydle, Rzymski generał nakazuje atak na wzgórze zajmowane przez Celtów i ciężką piechotę najemników.
Impet szarżujących legionistów wsparty salwą pilum.
Pole bitwy na koniec podwójnej Rzymskiej aktywacji.
Mimo zabiegów wroga Maharbal odrywa się od legionów na skrzydle i próbuje swojego szczęścia we frontalnym natarciu na cienką linię chroniącą spójność Rzymskiej armii.
Mimo poważnych strat legioniści nie cofają się, wiedząc jak wielka odpowiedzialność leży na ich gladiusach.
Niespodziewana niesubordynacja Maharbala i jego brawura granicząca z głupotą totalnie wybija z rytmu Kartagińskiego wodza (nieudana ponowna aktywacja). Powoduje to, że kohorty na lewym skrzydle ponownie nacierają na już mocno rozchwiane formacje celtyckie.
Przewaga w uzbrojeniu, wyszkoleniu i dyscyplinie. Te atuty legionistów sprawiają, że Celtowie padają na ziemię jak muchy. Reszta z nich ucieka w popłochu tworząc wyrwę we froncie tuż pod nosem Hanibala.
Marcellus po raz kolejny wykorzystując swój geniusz taktyczny (3 z 4 możliwych przechwytów aktywacji) nakazuje drugiej linii kohort – principes – wzmocnić przerzedzone i zmęczone oddziały frontowe. Tak powstaje zwarta linia legionistów – przygotowana na odpowiedź Kartaginy, która niechybnie za moment musi nastąpić!
Widząc świetne przygotowanie obronne Rzymian, Hannibal postanawia zamiast brutalnej siły, użyć kunsztu i przewagi pozycji. Nakazuje atak celtyckich lansjerów pod wodzą Hasdrubala aby ratować swoje prawe skrzydło.
Potężna szarża na boki za nadto wysuniętej linii kohort sieje spustoszenie. Również frontalny atak małego zgrupowania lansjerów iberyjskich rozbija osłabioną kohortę Hastati.
Wydaje się, że prawa flanka została chociaż na chwilę ocalona przed totalną klęską.
Wiedząc jednak, że nie posiada więcej atutów na swoim prawym skrzydle, Kartagińczyk postanawia wykonać potężną szarżę w centrum pola bitwy. Atak falangistów i ciężkiej piechoty wzmacnia sam Hannibal wraz ze swoim kompanem – słoniem Surusem.
To niespodziewane pojawienie się afrykańskiego giganta (słonia? dowódcy?) szarżującego w dół zbocza i doskonale wyszkolonej falangi zmusza Rzymian do cofnięcia się.
Sytuacja na polu bitwy po podwójnej aktywacji Hannibala. Czas na ruch Marcellusa.
Rzym odpowiada kontratakiem. Wszystkie jednostki drugiej linii kontynuują walkę na całej długości frontu. Aktywowany trybun na lewym skrzydle Rzymskim umożliwia manewr oskrzydlający – drążąc wyrwę spowodowaną ucieczką Celtów.
Sytuacja wygląda tak: na prawym skrzydle pada przedostatni słoń. W centrum legioniści wciąż cofają się przed nacierającą falangą próbując atakami z boku powstrzymać jakoś szarżującego Surusa (bezskutecznie). Na lewym skrzydle konnica Hasdrubala unika walki z elitarnymi oddziałami principes. Rzymskie straty: 92/130. Kartagińskie 67/105. Czyli obie armie 38 punktów do załamania.
To najbardziej przełomowy moment tej bitwy. Marcellus wykorzystuje z powodzeniem ostatnie – czwarte przejęcie inicjatywy!
Ponownie wydaje rozkaz kohortom principes, a dowodzący nimi trybun przeprowadza manewry na lewym skrzydle Rzymskim.
Doprowadza to do zupełnej anihilacji prawej flanki armii Kartaginy.
Mało tego! Otoczony przez legionistów, przyparty do ściany wąwozu, bądź też zbyt stromych zboczy porośniętych gęstymi zaroślami, dowódca Hasdrubal walczy o życie!
By ratować swojego generała Hannibal zmuszony jest wydać rozkaz pozostałemu oddziałowi lansjerów…
…którzy skutecznym atakiem na tyły wroga przebijają się do okrążonego wodza, ratując go z opresji.
Sytuacja Kartagińczyków jest jednak bardzo nieciekawa. Kwestią czasu jest otoczenie centrum przez kohorty z prawego rozbitego skrzydła Kartaginy. Jedyną szansą jest teraz geniusz Hannibala. Korzystając z tego, że Rzymianie zbyt daleko zapędzili się na prawej flance ponawia atak falangi i wraz ze swym słoniem szarżuje w rozpaczliwym ataku na wroga.
Atak okazuje się nadzwyczaj skuteczny – doprowadzając do przerwania frontu. Niestety Hannibalowi nie pozostało wojsko które mogłoby wykorzystać tę lukę.
Marcellus w tym czasie nakazuje trybunowi dowodzącemu na lewym skrzydle by ten zmusił kohorty do zawrócenia i natarcia na centrum. Trybun wykazując się talentem wojskowym manewruje kohortami na tyle zdolnie, że te ponownie zamykają pierścień wokół kartagińskiego kapitana.
W wyniku tych działań nic już nie stoi na drodze do kompletnego otoczenia armii Kartagińskiej.
Trud walk odcisnął jednak swoje piętno i na jednych i na drugich. Widząc swoją ostatnią okazję do zadania końcowego ciosu, Hannibal przekracza front i uderza na zaplecze Rzymskich wojsk.
Niszczy oddział welitów…
… i zawraca aby zmiażdżyć kohorty w centrum pomiędzy szarżującym słoniem a lasem włóczni afrykańskiej falangi.
Wysiłek opłaca się. Mniej doświadczone oddziały Hastati giną od włóczni i pod nogami kolosa Surusa. Na placu boju pozostają już tylko dwie świetnie wyszkolone kohorty weteranów. Armia Rzymska chwieje się w posadach (127/130 rout points! sic!).
Marcellusowi nie w głowie jednak odwrót! Udaje mu się zawrócić jedną z kohort ze skrzydła by wspomogła okrążającym atakiem centrum. Druga kohorta atakuje wycieńczoną i oddaloną od Hannibala falangę.
W tym czasie, ku radości Rzymskiego dowódcy, pada oddział lansjerów i Hasdrubal wraz z garstką wojowników powoli ulega masie legionistów. Również na prawym skrzydle niespodziewanie jeden z oddziałów numidyjskiej konnicy podaje tyły i rejteruje!
Taki obrót spraw zmusza Hannibala do nakazania odwrotu (113/105 rout points).
Otoczony Hasdrubal. Zapewne gdy usłyszał sygnał do odwrotu udało mu się przerąbać sobie drogę ucieczki i podążyć za Hannibalem.
Skomplikowana sytuacja w centrum. Hannibal nie mógł czekać aż pozostałe kohorty z lewego skrzydła Rzymskiego zawrócą i otoczą go kompletnie – musiał się wycofać i dać sygnał do odwrotu.
Odwrót zabezpieczała zapewne konnica Maharbala. Ale słaba to pociecha – jej niepowodzenia w tej bitwie kosztowały Hannibala zwycięstwo (oj będzie burda od trenera w szatni…)
Dziękuję za uwagę (Jeśli tutaj dotarłeś to jesteś bardzo dzielny )
Wszelkie (pozytywne ) komentarze są mile widziane!
Uprzedzając pytania: mam sesję... ludzie robią różne dziwne rzeczy podczas sesji... uczenie się nie należy do tych czynności...
Marcus Claudius Marcellus: The Sword of Rome
Akcja dzieje się w roku (jeszcze nie Pańskim) 210 P.N.E. M.C.Marcellus uznany Rzymski dowódca powrócił do Rzymu w chwale, z wieloletnich bojów na Sycylii, zwieńczonych zdobyciem Syrakuz (i prawdopodobnie niestety również zabiciem Archimedesa). Tymczasem w słonecznej Italii odważnie poczyna sobie, wciąż nieposkromiony, Hannibal Barkas. Kartagińczyk już od prawie 8 lat jest cierniem dla Rzymu, rozbijającym kolejne armie, zajmującym miasta i siejącym zamęt. Na szczęście dla Rzymu, te wszystkie lata nieustającej wojny zdala od ojczyzny wycieńczyły i przerzedziły armię Hannibala. Twardych i doświadczonych Afrykańskich i Iberyjskich żołnierzy ubyło, a zastąpili ich Italscy poborowi z Bruttium i Lucanii.
Głównym obszarem działań wojennych jest właśnie Lucania, na południu Italii i Apulia na wschód od Rzymu. Podczas gdy nasz bohater, wybrany na konsula Marcellus, obozuje w Apulii, w Lucanii Hannibal mocno rozpoczyna wiosenną kampanię niszcząc z łatwością 2-legionową armię Pretora Cnaeusa. Gdy tylko wieść ta dochodzi do uszu Marcellusa, rozkazuje on wymarsz swojej armii do południowej prowincji.
Wreszcie, w pobliżu (miasta?) Numistro, Marcellus spotyka się ze swoim dawnym wrogiem. Wybrawszy wąskie pole bitwy, ograniczone z dwóch stron nieprzystępnym terenem oferuje Hannibalowi bitwę. Historycznie rzecz biorąc bitwa ta nie przyniosła rostrzygnięcia. Zmusiła jednak Hannibala do odwrotu i unikania dalszych starć z wybitnym Rzymskim dowódcą, gdyż w przeciwieństwie do niego Hannibal nie mógł sobie pozwolić na ciągłe straty wojska. Warto nadmienić, że mimo drygu wojskowego Marcellusa, to Hannibal był geniuszem wojskowym tamtych czasów. To co wyróżnia Marcellusa od innych Rzymian to fakt, że nie tracił on całej armii w starciach z Kartagińczykiem i wytrwale starał się dotrzymywać mu pola.
Pole bitwy – wąska dolina zwieńczona wzniesieniem.
Pierwsi w szyku bojowym rozstawiają się Rzymianie, oferując bitwę Hannibalowi.
Głównym wodzem synów wilczycy jest Marcus Claudius Marcellus zwany Ostrzem Rzymu.
Kartagińczyk przyjmuje wyzwanie i ustawia swoje wojska na wzniesieniu.
Oto i Hannibal – militarny geniusz tamtej epoki (w oddali tradycyjna Szkocka krata… eee... Rzymska szachownica).
Pierwsza aktywacja – lekka piechota iberyjska i procarze zajmują dogodne pozycje na wzniesieniu.
Welici z lewego skrzydła i centrum atakują frontalnie. Pierwsza wymiana pocisków. Pierwsza krew.
Rzymskie oszczepy okazują się być nieco skuteczniejsze niż kamienne pociski. Procarze po wymianie ognia ustępują pola lekkiej piechocie nieprzyjaciela i cofają się na z góry ustalone pozycje
Kartagina odpowiada atakiem własnej lekkiej piechoty.
Doświadczeni Iberowie zadaja straty. Jeden z oddziałów welitów korzysta z przewagi mobilności i unika oskrzydlenia.
Agresywne poczynania armii Kartagińskiej zmuszają Rzymian do ataku resztą lekkiej piechoty. Linia welitów w pełnej krasie.
Walka w zwarciu powoduje, że mniej doświadczeni welici ustępują pola lekkiej acz twardej hiszpańskiej piechocie na skrzydle. Jednak w centrum atak z dwóch stron miażdży oddział Kreteńskich sojuszników.
Rozwścieczeni Iberowie nacierają z furią na linie welitów na prawym skrzydle, zasypując ich oszczepami i natychmiast przechodząc do starcia wręcz. Rzymianie nie byli gotowi na tak zaciekłego wroga. Linia jednostek nieprzyzwyczajonych do walki bark w bark chwieje się…
… i po chwili salwuje się ucieczką. Również na lewym skrzydle Rzymianie ustępują pola.
Czas na ruch Marcellusa. Przegrupowanie w centrum i kontratak.
W natarciu ginie jedna jednostka wroga, ale to za mało. Hiszpańska lekka piechota pokazuje swoją klasę.
Kartagina naciera ponownie ze wsparciem procarzy.
Efekt – anihilacja lub rozbicie resztek Rzymskich peltastów.
Zniecierpliwiony Marcellus uruchamia trzon Rzymskiej armii. Świetnie wyszkolone manipuły ruszają na sygnał do przodu. Tak dobra organizacja budzi podziw nawet najsilniejszego wroga!
Hannibal doskonale zdaje sobie sprawę z tego do czego zdolne są zorganizowane linie legionistów. Dlatego aby zaburzyć szyk posyła na synów wilczycy największe instrumenty bojowe w swojej armii.
W przedwcześnie rozwinięte linie kohort wgryzają się słonie, burząc organizacje i powodując ciężkie straty.
Kartagińczyk widząc zamieszanie które powstało po tym ataku, korzysta z okazji (turn seizure, czyli przejęcie aktywacji – odpowiednik Trumpa z GboH) …
… reorganizuje swoich harcowników, eliminuje resztki welitów i przygotowuje procarzy do spowolnienia i zmęczenia ciągłym ostrzałem kohort przeciwnika.
Rzymianom nie pozostaje nic innego niż brutalną siłą natrzeć na irytujących przeciwników. Pierwsza linia – hastati – rusza do boju.
Zgodnie z wyszkoleniem harcownicy unikają walki. Tymczasem jeden ze słoni wpada w amok i po stratowaniu wielu legionistów w końcu pada martwy na ziemię.
Hannibal ponownie reorganizuje ustawienie swoich procarzy, którzy po raz kolejny zasypują wroga gradem pocisków.
Legioniści zaciskają zęby, unoszą swoje wielkie tarcze i z determinacją godną podziwu ścigają męczącego wroga pod górę, na której wojsko wroga wciąż czeka – nie opuszczając dogodnej pozycji. Tymczasem na prawym skrzydle kolejne słonie padają pod ciosami pilum. Zwycięstwo jest jednak bardzo kosztowne i wielu legionistów przypłaciło je życiem.
Widząc niezdecydowanie w szeregach przeciwnika Marcellus wykorzystuje impet własnych wojsk by przycisnąć wycofujących się harcowników.
Kohorty wykorzystują swoją mobilność…
… i rozbijają linię lekkich wojsk kartagińskich, zmuszając je do szybkiej lecz nie panicznej ucieczki.
W tym momencie, czekający w ukryciu po drugiej stronie wzniesienia Maharbal, wraz ze swoją numidyjską lekką konnicą postanawia wkroczyć do akcji.
Legioniści którzy jeszcze nie pozbierali się po ataku słoni zmuszeni są do oddania pola i cofnięcia się pod naporem oszczepów miotanych przez świetnie wyszkolone jednostki z Afryki.
Maharbal, świetny dowódca i wieloletni kompan wielkiego Hannibala wykorzystuje swój impet i wykorzystuje swój kunszt by zmusić pozostałe jednostki słoni do ponownego ataku.
Impet natarcia po raz kolejny spycha Rzymską piechotę do tyłu tworząc wyrwę w środku pola. Maharbal już ostrzy sobie zęby aby nakazać taktyczny odwrót swoim oddziałom i szarżę na wysunięte centrum Rzymskie.
Na szczęście dla legionistów ich dowódca jest wybitnym strategiem. Dostrzegając zagrożenie nakazuje związać walką konnych Numidów i dobić ostatnie żyjące afrykańskie monstra.
Kunszt taktyczny pozwala Marcellusowi wykorzystać chwilowy impas i ustawić w centrum jako-taki szyk uniemożliwiający rozdarcie frontu. By dodatkowo odwrócić uwagę Hannibala od poczynań jego przybocznego na skrzydle, Rzymski generał nakazuje atak na wzgórze zajmowane przez Celtów i ciężką piechotę najemników.
Impet szarżujących legionistów wsparty salwą pilum.
Pole bitwy na koniec podwójnej Rzymskiej aktywacji.
Mimo zabiegów wroga Maharbal odrywa się od legionów na skrzydle i próbuje swojego szczęścia we frontalnym natarciu na cienką linię chroniącą spójność Rzymskiej armii.
Mimo poważnych strat legioniści nie cofają się, wiedząc jak wielka odpowiedzialność leży na ich gladiusach.
Niespodziewana niesubordynacja Maharbala i jego brawura granicząca z głupotą totalnie wybija z rytmu Kartagińskiego wodza (nieudana ponowna aktywacja). Powoduje to, że kohorty na lewym skrzydle ponownie nacierają na już mocno rozchwiane formacje celtyckie.
Przewaga w uzbrojeniu, wyszkoleniu i dyscyplinie. Te atuty legionistów sprawiają, że Celtowie padają na ziemię jak muchy. Reszta z nich ucieka w popłochu tworząc wyrwę we froncie tuż pod nosem Hanibala.
Marcellus po raz kolejny wykorzystując swój geniusz taktyczny (3 z 4 możliwych przechwytów aktywacji) nakazuje drugiej linii kohort – principes – wzmocnić przerzedzone i zmęczone oddziały frontowe. Tak powstaje zwarta linia legionistów – przygotowana na odpowiedź Kartaginy, która niechybnie za moment musi nastąpić!
Widząc świetne przygotowanie obronne Rzymian, Hannibal postanawia zamiast brutalnej siły, użyć kunsztu i przewagi pozycji. Nakazuje atak celtyckich lansjerów pod wodzą Hasdrubala aby ratować swoje prawe skrzydło.
Potężna szarża na boki za nadto wysuniętej linii kohort sieje spustoszenie. Również frontalny atak małego zgrupowania lansjerów iberyjskich rozbija osłabioną kohortę Hastati.
Wydaje się, że prawa flanka została chociaż na chwilę ocalona przed totalną klęską.
Wiedząc jednak, że nie posiada więcej atutów na swoim prawym skrzydle, Kartagińczyk postanawia wykonać potężną szarżę w centrum pola bitwy. Atak falangistów i ciężkiej piechoty wzmacnia sam Hannibal wraz ze swoim kompanem – słoniem Surusem.
To niespodziewane pojawienie się afrykańskiego giganta (słonia? dowódcy?) szarżującego w dół zbocza i doskonale wyszkolonej falangi zmusza Rzymian do cofnięcia się.
Sytuacja na polu bitwy po podwójnej aktywacji Hannibala. Czas na ruch Marcellusa.
Rzym odpowiada kontratakiem. Wszystkie jednostki drugiej linii kontynuują walkę na całej długości frontu. Aktywowany trybun na lewym skrzydle Rzymskim umożliwia manewr oskrzydlający – drążąc wyrwę spowodowaną ucieczką Celtów.
Sytuacja wygląda tak: na prawym skrzydle pada przedostatni słoń. W centrum legioniści wciąż cofają się przed nacierającą falangą próbując atakami z boku powstrzymać jakoś szarżującego Surusa (bezskutecznie). Na lewym skrzydle konnica Hasdrubala unika walki z elitarnymi oddziałami principes. Rzymskie straty: 92/130. Kartagińskie 67/105. Czyli obie armie 38 punktów do załamania.
To najbardziej przełomowy moment tej bitwy. Marcellus wykorzystuje z powodzeniem ostatnie – czwarte przejęcie inicjatywy!
Ponownie wydaje rozkaz kohortom principes, a dowodzący nimi trybun przeprowadza manewry na lewym skrzydle Rzymskim.
Doprowadza to do zupełnej anihilacji prawej flanki armii Kartaginy.
Mało tego! Otoczony przez legionistów, przyparty do ściany wąwozu, bądź też zbyt stromych zboczy porośniętych gęstymi zaroślami, dowódca Hasdrubal walczy o życie!
By ratować swojego generała Hannibal zmuszony jest wydać rozkaz pozostałemu oddziałowi lansjerów…
…którzy skutecznym atakiem na tyły wroga przebijają się do okrążonego wodza, ratując go z opresji.
Sytuacja Kartagińczyków jest jednak bardzo nieciekawa. Kwestią czasu jest otoczenie centrum przez kohorty z prawego rozbitego skrzydła Kartaginy. Jedyną szansą jest teraz geniusz Hannibala. Korzystając z tego, że Rzymianie zbyt daleko zapędzili się na prawej flance ponawia atak falangi i wraz ze swym słoniem szarżuje w rozpaczliwym ataku na wroga.
Atak okazuje się nadzwyczaj skuteczny – doprowadzając do przerwania frontu. Niestety Hannibalowi nie pozostało wojsko które mogłoby wykorzystać tę lukę.
Marcellus w tym czasie nakazuje trybunowi dowodzącemu na lewym skrzydle by ten zmusił kohorty do zawrócenia i natarcia na centrum. Trybun wykazując się talentem wojskowym manewruje kohortami na tyle zdolnie, że te ponownie zamykają pierścień wokół kartagińskiego kapitana.
W wyniku tych działań nic już nie stoi na drodze do kompletnego otoczenia armii Kartagińskiej.
Trud walk odcisnął jednak swoje piętno i na jednych i na drugich. Widząc swoją ostatnią okazję do zadania końcowego ciosu, Hannibal przekracza front i uderza na zaplecze Rzymskich wojsk.
Niszczy oddział welitów…
… i zawraca aby zmiażdżyć kohorty w centrum pomiędzy szarżującym słoniem a lasem włóczni afrykańskiej falangi.
Wysiłek opłaca się. Mniej doświadczone oddziały Hastati giną od włóczni i pod nogami kolosa Surusa. Na placu boju pozostają już tylko dwie świetnie wyszkolone kohorty weteranów. Armia Rzymska chwieje się w posadach (127/130 rout points! sic!).
Marcellusowi nie w głowie jednak odwrót! Udaje mu się zawrócić jedną z kohort ze skrzydła by wspomogła okrążającym atakiem centrum. Druga kohorta atakuje wycieńczoną i oddaloną od Hannibala falangę.
W tym czasie, ku radości Rzymskiego dowódcy, pada oddział lansjerów i Hasdrubal wraz z garstką wojowników powoli ulega masie legionistów. Również na prawym skrzydle niespodziewanie jeden z oddziałów numidyjskiej konnicy podaje tyły i rejteruje!
Taki obrót spraw zmusza Hannibala do nakazania odwrotu (113/105 rout points).
Otoczony Hasdrubal. Zapewne gdy usłyszał sygnał do odwrotu udało mu się przerąbać sobie drogę ucieczki i podążyć za Hannibalem.
Skomplikowana sytuacja w centrum. Hannibal nie mógł czekać aż pozostałe kohorty z lewego skrzydła Rzymskiego zawrócą i otoczą go kompletnie – musiał się wycofać i dać sygnał do odwrotu.
Odwrót zabezpieczała zapewne konnica Maharbala. Ale słaba to pociecha – jej niepowodzenia w tej bitwie kosztowały Hannibala zwycięstwo (oj będzie burda od trenera w szatni…)
Dziękuję za uwagę (Jeśli tutaj dotarłeś to jesteś bardzo dzielny )
Wszelkie (pozytywne ) komentarze są mile widziane!
Uprzedzając pytania: mam sesję... ludzie robią różne dziwne rzeczy podczas sesji... uczenie się nie należy do tych czynności...
Ostatnio zmieniony środa, 27 czerwca 2012, 11:00 przez Clagus, łącznie zmieniany 3 razy.
- Silver
- Général de Division
- Posty: 3535
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 104 times
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
Bardzo dużo zdjęć i soczyste opisy.
4 przejęcia inicjatywy w bitwie, dowodzenie kohortami przez trybuna i Marcelius rusza się po Hannibalu? – teraz dopiero zobaczyłem że to w Simple SPQR?
I Marcelius rusza się po Hannibalu?
Skąd masz taką mapę i tą bitwę?
Grałeś sam ze sobą?
4 przejęcia inicjatywy w bitwie, dowodzenie kohortami przez trybuna i Marcelius rusza się po Hannibalu? – teraz dopiero zobaczyłem że to w Simple SPQR?
I Marcelius rusza się po Hannibalu?
Skąd masz taką mapę i tą bitwę?
Grałeś sam ze sobą?
- Clagus
- Decurio
- Posty: 303
- Rejestracja: niedziela, 20 maja 2007, 00:44
- Lokalizacja: Warszawa(Nogrod)
- Kontakt:
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
DziękujęSilver pisze:Bardzo dużo zdjęć i soczyste opisy.
Tak, to jest SGBoH.Silver pisze:4 przejęcia inicjatywy w bitwie, dowodzenie kohortami przez trybuna i Marcelius rusza się po Hannibalu? – teraz dopiero zobaczyłem że to w Simple SPQR?
Kolejność aktywacji wyznaczyła kostka (Hannibalowi przypadło pierwszeństwo).
W SGBoH każdy wódz ma określoną liczbę przejęć dostępnych na całą bitwę. W tym scenariuszu Hannibal dysponuje 6 a Marcellus 4 (również Maharbal 3 i Hasdrubal 2 bodajże). Od pierwszej podwójnej aktywacji obaj wodzowie w każdej kolejnej turze starali się przejąć inicjatywę co doprowadziło do ruchów: K, K, R, R, K, K, R, R itd. Gdy raz Hannibalowi nie wyszedł rzut kostką ruchy wyglądały następująco: R, R, K, R, R, K, K.
Mapa, to połówka mapy do bitwy Cynoscephalae ze SPQR lub SPQR Deluxe.Silver pisze:Skąd masz taką mapę i tą bitwę?
Grałeś sam ze sobą?
Bitwa pochodzi ze strony GMT. Była dołączona do 8 numeru magazynu C3i. Dokładniej zawarte są tam 4 scenariusze o zbiorczej nazwie "Sword of Rome".
Polecam ten spis: http://www.c3iopscenter.com/documents/G ... aftrtf.pdf
Rzymianami grał Clagus Marcellus, a Kartaginą Clannibal Barkas.
- Silver
- Général de Division
- Posty: 3535
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 104 times
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
Jeśli grasz sam ze sobą to byłoby wygodniej korzystać z komputera i Vassala - ja tak robiłem także ucząc się.
Czy znasz także podstawowy system oprócz tego Simple?
Przyznam, że mnie poznawszy już podstawowy system niestety nie chciałoby się uczyć SimpleSPQR
Jeśli znasz to moglibyśmy się umówić nawet na Politechnikę lub gdzie indziej i taka bitwa jak ta (niezbyt wielka) można szybko rozegrać w 2-3 godziny.
Albo przez internet możemy spróbować.
Czy znasz także podstawowy system oprócz tego Simple?
Przyznam, że mnie poznawszy już podstawowy system niestety nie chciałoby się uczyć SimpleSPQR
Jeśli znasz to moglibyśmy się umówić nawet na Politechnikę lub gdzie indziej i taka bitwa jak ta (niezbyt wielka) można szybko rozegrać w 2-3 godziny.
Albo przez internet możemy spróbować.
- Clagus
- Decurio
- Posty: 303
- Rejestracja: niedziela, 20 maja 2007, 00:44
- Lokalizacja: Warszawa(Nogrod)
- Kontakt:
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
Szczerze mówiąc, Vassal jest strasznie brzydki niestety. Dla mnie 50% przyjmności to właśnie przesuwanie żetonów po planszy. A że mam miejsce na to aby plansza była rozłożona 24h na dobę to preferuję werjsę w 3D Poza tym nie po to kupowałem żetony żeby leżały w pudełku!Silver pisze:Jeśli grasz sam ze sobą to byłoby wygodniej korzystać z komputera i Vassala - ja tak robiłem także ucząc się.
W system pomógł mi się wdrożyć RyTo i z uwagi na odległość pomiędzy Krakowem i W-wą też korzystaliśmy z Vassala.
Silver pisze: Czy znasz także podstawowy system oprócz tego Simple?
Przyznam, że mnie poznawszy już podstawowy system niestety nie chciałoby się uczyć SimpleSPQR
Znam wersję rozszerzoną zasad. Od niej zaczynałem. Co do "uczenia się" wersji SimpleGBoH (bo to jest uniwersalny system dla prawie całego GBoH nie tylko dla SPQR) to nie ma z tym problemu jeśli znało się już pełną wersję. Instrukcja ma 16 zamiast 30 stron i większość rzeczy to albo powtórzenia z oryginalnego systemu, albo uproszczenia.
Generalnie po przeczytaniu instrukcji 1 raz, byłem gotowy do gry. Tabelek jest tak mało, że można je obczajać na bierząco podczas rozgrywki.
Obecnie przesiadam się z GBoH na SGBoH i jestem bardzo mile zaskoczony z kilku powodów:Silver pisze: Jeśli znasz to moglibyśmy się umówić nawet na Politechnikę lub gdzie indziej i taka bitwa jak ta (niezbyt wielka) można szybko rozegrać w 2-3 godziny.
Albo przez internet możemy spróbować.
1. Umożliwia lżejszą i szybszą rozgrywkę: mniej rzutów kostką, mniej tabelek, mniej zasad specjalnych i szczególnych przypadków i wyjątków od szczególnych przypadków itd...
2. Znacznie łatwiej kontrolować jednostki na polu bitwy - aktywacja formacjami (genialne rozwiązanie!), a nie jednostek w zasięgu generała lub wydawanie rozkazów liniowych (absurdalnych zupełnie).
3. Brak stanu routed, a co za tym idzie, brak możliwości zbierania oddziałów. Widziałem sporo komentarzy, że to nawet bardziej zgodne z historią, że jak oddział zostawał rozbity i uciekał to w 99% przypadkach nie wracał już do walki.
Jeśli więc chciałbyś poznać SGBoH to jestem w stanie udostępnić Ci instrukcję w postaci skanów. Przejrzysz sobie i zdecydujesz czy gra jest warta Twojego zainteresowania.
- Silver
- Général de Division
- Posty: 3535
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 104 times
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
Są 2 wersje SPQRa na Vassalu i ja preferuje ten prawie bez dodatkowych żetonów, gdzie podstawowe informacje są umieszczane na żetonie jednostki cyfrowo.
Jest to bardzo czytelne i szybkie rozwiązanie.
W ogóle dla mnie graficznie nie ma różnicy pomiędzy Vassalem a wersją papierową.
Ponadto na Vassalu nauczyłem się tworzyć własne bitwy, wprowadzać jednostki i na upartego świetnie dostosować daną bitwę do swych potrzeb (dotyczy to oczywiście tych bitew spoza głównego nurtu). Nawet zeskanowałem mapy z Barbarian i zrobiłem na Vassala brakujące tam bitwy do tego dodatku.
Już przyzwyczaiłem się do podstawowej wersji przepisów ale trochę mnie zachęciłeś że w Simple mógłbym mniej boleśnie przejść na inne gry z tego systemu GboH.
Tylko znów trzeba w moim przypadku przetłumaczyć wszystko na nasz język – bez tłumaczeń nie przystępuje do gier których nie znam – a teraz jestem zajęty tłumaczeniem jednej z gier innego typu.
Jest to bardzo czytelne i szybkie rozwiązanie.
W ogóle dla mnie graficznie nie ma różnicy pomiędzy Vassalem a wersją papierową.
Ponadto na Vassalu nauczyłem się tworzyć własne bitwy, wprowadzać jednostki i na upartego świetnie dostosować daną bitwę do swych potrzeb (dotyczy to oczywiście tych bitew spoza głównego nurtu). Nawet zeskanowałem mapy z Barbarian i zrobiłem na Vassala brakujące tam bitwy do tego dodatku.
Już przyzwyczaiłem się do podstawowej wersji przepisów ale trochę mnie zachęciłeś że w Simple mógłbym mniej boleśnie przejść na inne gry z tego systemu GboH.
Tylko znów trzeba w moim przypadku przetłumaczyć wszystko na nasz język – bez tłumaczeń nie przystępuje do gier których nie znam – a teraz jestem zajęty tłumaczeniem jednej z gier innego typu.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3966 times
- Been thanked: 2526 times
- Kontakt:
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
Dołączam się do opinii Silvera, bardzo ciekawa rozgrywka. Jak się jej przyglądałem, zaskoczyła mnie zwłaszcza postawa jeźdźców kartagińskich (ciemnozieloni Numidowie). Także dość śmiało poczynały sobie w początkowej fazie oddziały lekkie obu stron. Myślę, że pozytywne w tym scenariuszu jest to, że Kartagina miała tak naprawdę drugą linię miejsca (jak patrzę choćby na te czerwone żetony, domyślam się, że Greków, na jej lewym skrzydle). Z kolei Rzymian nie było aż tak dużo, a front nie był bardzo rozciągnięty, co też może być plusem dla Kartaginy, chociaż utrudnia oskrzydlanie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Clagus
- Decurio
- Posty: 303
- Rejestracja: niedziela, 20 maja 2007, 00:44
- Lokalizacja: Warszawa(Nogrod)
- Kontakt:
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
Dzięki Zawsze miło jest usłyszeć, że ktoś przeczytał i czerpał z tego przyjemność.
Ten scenariusz ma duży potencjał z uwagi na to, że Kartagińska armia może się rozstawić w dowolnym szyku (dowolne pola na 4 poziomie wysokości) i również dlatego że jest bardzo wyrównana (w opisie balansu scenariusza jest EVEN). Mam nadzieję, że uda mi się rozegrać tę walkę w dwuosobowej rozgrywce - na pewno będzie emocjonująca.
Co do bitwy, to sądze że Marcellus doskonale wiedział, że siłą armii Hannibala są skrzydła. Dlatego tak wybrał pole bitwy, żeby maksymalnie tę przewagę zmniejszyć. Gdyby nie to, że w tym scenariuszu nie ma miejsca na manewry konnicą, to świetne jednostki Numidyjskie siały by spustoszenie. Z kolei Kartagińczyk ulokował się na dogodnej pozycji na wzgórzu......w pobliżu Numistro, Marcellus spotyka się ze swoim dawnym wrogiem. Wybrawszy wąskie pole bitwy, ograniczone z dwóch stron nieprzystępnym terenem oferuje Hannibalowi bitwę
Ten scenariusz ma duży potencjał z uwagi na to, że Kartagińska armia może się rozstawić w dowolnym szyku (dowolne pola na 4 poziomie wysokości) i również dlatego że jest bardzo wyrównana (w opisie balansu scenariusza jest EVEN). Mam nadzieję, że uda mi się rozegrać tę walkę w dwuosobowej rozgrywce - na pewno będzie emocjonująca.
- Leo
- Colonel
- Posty: 1596
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 16 times
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
Bardzo ciekawa relacja, wręcz wzorcowa - wszystko jasno napisane. I do tego dowcipnie
Tak więc przeczytałem z przyjemnością, choć sama gra mnie niespecjalnie pociąga...
Tak więc przeczytałem z przyjemnością, choć sama gra mnie niespecjalnie pociąga...
"Szlabany w głowach podnoszą się najwolniej..."
- Clagus
- Decurio
- Posty: 303
- Rejestracja: niedziela, 20 maja 2007, 00:44
- Lokalizacja: Warszawa(Nogrod)
- Kontakt:
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
Super Cieszę się, że się spodobała, mimo iż nie są to Twoje klimaty.
- kadrinazi
- Tat-Aluf
- Posty: 3578
- Rejestracja: wtorek, 9 maja 2006, 12:09
- Lokalizacja: Karak Edinburgh
- Been thanked: 1 time
- Kontakt:
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
Bardzo interesujący AAR, jedno drobne pytanie - czy określenie 'lansjerzy' pada w grze czy to tylko Twoje określenie?
Kontakt tylko na maila
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3966 times
- Been thanked: 2526 times
- Kontakt:
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
System wyodrębnia taką formację jak lansjerzy i ma ona osobną kolumnę w tabeli walki. Występują także w GBoA - tam jako lansjerów mamy macedońskich podromoi. Ogólnie wszystkie jednostki z LN na żetonach. Tutaj masz np. lansjerów u Galów (bitwa pod Telamonem 225 p.n.e., z dodatku "Barbarian"):
http://portal.strategie.net.pl/PortalIm ... 85e%29.JPG
http://portal.strategie.net.pl/PortalIm ... 85e%29.JPG
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
-
- Sous-lieutenant
- Posty: 487
- Rejestracja: poniedziałek, 7 sierpnia 2006, 17:38
- Lokalizacja: Dolnośląskie
- Has thanked: 148 times
- Been thanked: 20 times
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
A co powiecie na oszczepnicy konni,włócznicy konni...bo lansjerzy,ułani to jakby inna epoka...chociaż lanca z łac. lansea to włócznia według Wikipedii...dalej idąc,można przyjąć to co było znane,typowe dla starożytności...zostało zapomniane,nawet celowo poprzez wieki średniowiecza...i nagle niby odkryte w nowożytności
- kadrinazi
- Tat-Aluf
- Posty: 3578
- Rejestracja: wtorek, 9 maja 2006, 12:09
- Lokalizacja: Karak Edinburgh
- Been thanked: 1 time
- Kontakt:
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
Chyba prodromoi Tak czy inaczej jakoś ci lansjerzy zupełnie się z epoką mi nie kojarzy, stąd pytanie. Wiem że w angielskich opracowaniach czasami się spotyka takie określenie - np. dla jednostek wyposażonych w kontosy - jednak jakoś po polsku kojarzy się to raczej z XIX wiekiemRaleen pisze:System wyodrębnia taką formację jak lansjerzy i ma ona osobną kolumnę w tabeli walki. Występują także w GBoA - tam jako lansjerów mamy macedońskich podromoi.
Kontakt tylko na maila
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3966 times
- Been thanked: 2526 times
- Kontakt:
Re: [AAR] SGBoH - Numistro 210 p.n.e. (GMT)
Też bardzo mnie ciekawi jak oni tym lancami władali, oczywiście czytałem co tam piszą w instrukcji i mam przynajmniej jakieś podstawowe wiadomości na temat kawalerii w tamtych czasach, ale jak dla mnie prawdziwa kawaleria to zaczyna się dopiero od średniowiecza
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)