D-Day Dice (Web Published, później: Valley Games)
D-Day Dice (Web Published, później: Valley Games)
Nie lubię gier taktycznych. Nie cierpię gier Print-And-Play.
Kocham gry solo. Uwielbiam rzucanie kostkami.
I właśnie natrafiłem na D-Day Dice.
Kanadyjczyk Emmanuel Aquin stworzył tę grę w 2009 roku, udostępnił za darmo w sieci ( http://www.boardgamegeek.com/boardgame/61028/d-day-dice ), rozwija ją i udziela wszechstronnego wsparcia graczom. Sytuacja jak z pięknej bajki!
Tym piękniejszej, że w to się świetnie gra! Oczywiście pod warunkiem, że się lubi gry kostkowe, takie jak Yahtzee czy Roll Through the Ages. O ile jednak Y jest kompletnie abstrakcyjna, a RTtA... tylko nieco mniej abstrakcyjna , to D-DD ocieka klimatem, jeśli tylko nie jest się kompletnie pozbawionym wyobraźni.
Stajemy oto na jednej z plaż Normandii, w kompletnym chaosie bitwy, mając do dyspozycji 3-4 żołnierzy, a czasem nawet mniej! Schematyczna mapa (jest już do dyspozycji komplet: Utah, Omaha, Gold, Juno, Sword + treningowa) składa się z kilku sektorów, które musimy pokonać w drodze do celu - niemieckiego bunkra. Wybór drogi należy do nas, ale cofać się nie wolno. W każdym sektorze sytuacja jest inna, możemy coś zyskać, ale też jest coraz trudniej.
Grę napędza wykonywany w każdej turze rzut sześcioma kostkami K6, po dwie w trzech kolorach. Każdy wynik (poza jedynką) daje nam jakiś profit (dodatkowi żołnierze przyłączani do naszego pododdziału, punkty dające później specjalistów różnego rodzaju, odwagę do posunięcia się naprzód, albo możliwość zabrania z plaży przydatnego przedmiotu). Specjaliści (np. oficer, saper, zwiadowca, nawet kapelan!) i przedmioty (np. gwizdek, mapa, walkie-talkie, miotacz ognia, także Biblia!) modyfikują podstawowe reguły gry, przy czym przedmioty są jednorazowego użytku, a specjaliści - jak zwykli żołnierze - mogą zginąć. Jednych i drugich nie możemy pozyskać ponownie.
Po pierwszym rzucie sześcioma kostkami musimy odłożyć dwie, a dowolnymi spośród pozostałych mamy prawo rzucić jeszcze dwa razy. Wyrzucenie na trzech kościach w trzech różnych kolorach tej samej wartości owocuje dodatkowym, solidnym bonusem.
W większości sektorów możemy przebywać do trzech tur, w niektórych nie wolno nam się zatrzymać. Na koniec każdej tury ponosimy straty, wynikające z "siły defensywnej" sektora i ewentualnego ostrzału kaemów, więc dylemat "siedzimy tu jeszcze, zwołując innych żołnierzy i zbierając przedmioty, czy biegniemy do przodu, ale tam mogą nas wystrzelać jeśli będziemy za słabi" - pojawia się co krok. Dodatkowe straty ponosimy forsując pola minowe na granicy sektorów. Na granicy innych znajdują się zasieki, których nie możemy pokonać.
W każdym scenariuszu (czyli na każdej mapie) układ sektorów, przeszkód, zagrożeń i bonusów (na Juno możemy nawet przejąć czołg - jeśli mamy w pododdziale kierowcę) jest inny. Mamy też do dyspozycji inny zestaw dostępnych specjalistów i przedmiotów. Celem jest zdobycie bunkra w głębi plaży i przeżycie chociaż jednego naszego żołnierza. Na koniec liczy się punkty zwycięstwa i - niezależnie od tego, czy się bunkier zdobyło, czy poległo po drodze - odnotowuje się swój wynik do późniejszego pobicia.
Wśród smaczków warto wymienić "przedmiot" o nazwie... jeniec. Jeśli go sobie zachowamy, da nam na koniec 10 VPs. Ale możemy go też jednorazowo wykorzystać do... ehem... uniknięcia strat od ognia niemieckich kaemów. Będzie to nas jednak kosztowało 10 VPs
Dla oswojenia się z systemem warto zagrać scenariusz treningowy. Nietrudno go wygrać, jak mnie wczoraj. Dziś zatem śmiało ruszyłem na Omaha Beach... i wszyscy moi żołnierze zginęli w połowie szerokości plaży. Z licznych relacji na BGG wynika, że wygrać jest piekielnie trudno, a jak w końcu się uda, to w kolejnych grach walczy się o coraz lepszy wynik punktowy.
Zasady (cztery strony A4) są do opanowania po pierwszej lekturze. Jedna bitwa trwa 20-30 minut, chyba że szybciej przegramy. Mimo licznych rzutów kostkami wciąż mamy dylematy do rozstrzygnięcia i decyzje do podjęcia. Reszta to los - jak to na wojnie.
Z podanej strony na BGG można ściągnąć do wydrukowania wszystko, co jest potrzebne do gry (poza kostkami): instrukcję, wszystkie mapy (w kolorze lub czarno-białe), żetony i oznaczniki, tory punktacji, pomoce, FAQ, nawet podręcznik taktyczny. Autor robi wrażenie wspaniałego maniaka, przy tym zupełnie pozbawionego chęci zysku, bo cała jego działalność jest czysto "społeczna".
Dla porządku muszę odnotować, że D-Day Dice ma też wariant wieloosobowy dla 2 do 4 graczy, którzy szturmują tę samą plaże i rywalizują o to, kto pierwszy zdobędzie bunkier i najwięcej punktów zwycięstwa. Niemniej jest to rasowa gra solo, a reguły (czy odmiany reguł) dla gry wieloosobowej są bardzo nieliczne.
Polecam D-DD każdemu kto:
- lubi kostki
- lubi gry solo (albo ma z kim zagrać)
- lubi klimat normandzkich plaż
- ma tylko pół godziny na grę
Kocham gry solo. Uwielbiam rzucanie kostkami.
I właśnie natrafiłem na D-Day Dice.
Kanadyjczyk Emmanuel Aquin stworzył tę grę w 2009 roku, udostępnił za darmo w sieci ( http://www.boardgamegeek.com/boardgame/61028/d-day-dice ), rozwija ją i udziela wszechstronnego wsparcia graczom. Sytuacja jak z pięknej bajki!
Tym piękniejszej, że w to się świetnie gra! Oczywiście pod warunkiem, że się lubi gry kostkowe, takie jak Yahtzee czy Roll Through the Ages. O ile jednak Y jest kompletnie abstrakcyjna, a RTtA... tylko nieco mniej abstrakcyjna , to D-DD ocieka klimatem, jeśli tylko nie jest się kompletnie pozbawionym wyobraźni.
Stajemy oto na jednej z plaż Normandii, w kompletnym chaosie bitwy, mając do dyspozycji 3-4 żołnierzy, a czasem nawet mniej! Schematyczna mapa (jest już do dyspozycji komplet: Utah, Omaha, Gold, Juno, Sword + treningowa) składa się z kilku sektorów, które musimy pokonać w drodze do celu - niemieckiego bunkra. Wybór drogi należy do nas, ale cofać się nie wolno. W każdym sektorze sytuacja jest inna, możemy coś zyskać, ale też jest coraz trudniej.
Grę napędza wykonywany w każdej turze rzut sześcioma kostkami K6, po dwie w trzech kolorach. Każdy wynik (poza jedynką) daje nam jakiś profit (dodatkowi żołnierze przyłączani do naszego pododdziału, punkty dające później specjalistów różnego rodzaju, odwagę do posunięcia się naprzód, albo możliwość zabrania z plaży przydatnego przedmiotu). Specjaliści (np. oficer, saper, zwiadowca, nawet kapelan!) i przedmioty (np. gwizdek, mapa, walkie-talkie, miotacz ognia, także Biblia!) modyfikują podstawowe reguły gry, przy czym przedmioty są jednorazowego użytku, a specjaliści - jak zwykli żołnierze - mogą zginąć. Jednych i drugich nie możemy pozyskać ponownie.
Po pierwszym rzucie sześcioma kostkami musimy odłożyć dwie, a dowolnymi spośród pozostałych mamy prawo rzucić jeszcze dwa razy. Wyrzucenie na trzech kościach w trzech różnych kolorach tej samej wartości owocuje dodatkowym, solidnym bonusem.
W większości sektorów możemy przebywać do trzech tur, w niektórych nie wolno nam się zatrzymać. Na koniec każdej tury ponosimy straty, wynikające z "siły defensywnej" sektora i ewentualnego ostrzału kaemów, więc dylemat "siedzimy tu jeszcze, zwołując innych żołnierzy i zbierając przedmioty, czy biegniemy do przodu, ale tam mogą nas wystrzelać jeśli będziemy za słabi" - pojawia się co krok. Dodatkowe straty ponosimy forsując pola minowe na granicy sektorów. Na granicy innych znajdują się zasieki, których nie możemy pokonać.
W każdym scenariuszu (czyli na każdej mapie) układ sektorów, przeszkód, zagrożeń i bonusów (na Juno możemy nawet przejąć czołg - jeśli mamy w pododdziale kierowcę) jest inny. Mamy też do dyspozycji inny zestaw dostępnych specjalistów i przedmiotów. Celem jest zdobycie bunkra w głębi plaży i przeżycie chociaż jednego naszego żołnierza. Na koniec liczy się punkty zwycięstwa i - niezależnie od tego, czy się bunkier zdobyło, czy poległo po drodze - odnotowuje się swój wynik do późniejszego pobicia.
Wśród smaczków warto wymienić "przedmiot" o nazwie... jeniec. Jeśli go sobie zachowamy, da nam na koniec 10 VPs. Ale możemy go też jednorazowo wykorzystać do... ehem... uniknięcia strat od ognia niemieckich kaemów. Będzie to nas jednak kosztowało 10 VPs
Dla oswojenia się z systemem warto zagrać scenariusz treningowy. Nietrudno go wygrać, jak mnie wczoraj. Dziś zatem śmiało ruszyłem na Omaha Beach... i wszyscy moi żołnierze zginęli w połowie szerokości plaży. Z licznych relacji na BGG wynika, że wygrać jest piekielnie trudno, a jak w końcu się uda, to w kolejnych grach walczy się o coraz lepszy wynik punktowy.
Zasady (cztery strony A4) są do opanowania po pierwszej lekturze. Jedna bitwa trwa 20-30 minut, chyba że szybciej przegramy. Mimo licznych rzutów kostkami wciąż mamy dylematy do rozstrzygnięcia i decyzje do podjęcia. Reszta to los - jak to na wojnie.
Z podanej strony na BGG można ściągnąć do wydrukowania wszystko, co jest potrzebne do gry (poza kostkami): instrukcję, wszystkie mapy (w kolorze lub czarno-białe), żetony i oznaczniki, tory punktacji, pomoce, FAQ, nawet podręcznik taktyczny. Autor robi wrażenie wspaniałego maniaka, przy tym zupełnie pozbawionego chęci zysku, bo cała jego działalność jest czysto "społeczna".
Dla porządku muszę odnotować, że D-Day Dice ma też wariant wieloosobowy dla 2 do 4 graczy, którzy szturmują tę samą plaże i rywalizują o to, kto pierwszy zdobędzie bunkier i najwięcej punktów zwycięstwa. Niemniej jest to rasowa gra solo, a reguły (czy odmiany reguł) dla gry wieloosobowej są bardzo nieliczne.
Polecam D-DD każdemu kto:
- lubi kostki
- lubi gry solo (albo ma z kim zagrać)
- lubi klimat normandzkich plaż
- ma tylko pół godziny na grę
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 2 lipca 2012, 10:37 przez Andy, łącznie zmieniany 1 raz.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Ponowiłem atak na plażę Omaha i znów przegrałem. Co prawda jest postęp: w pierwszej partii zdobyłem 14 VPs, a w drugiej 26, w tym 10 za Medal of Honour. A przede wszystkim zaszliśmy dalej.
Zaczęło się nieźle, od dobrych rzutów kostkami i zgromadzenia w pewnym momencie ponad 30 żołnierzy pod moim dowództwem. Dołączali też w różnych sektorach: saper, zwiadowca, jakiś wyjątkowo odważny osobnik (hero), oficer i snajper. Pododdział jednak sukcesywnie topniał, mimo że znaleźliśmy i wykorzystaliśmy walkie-talkie, lornetkę, przy jakimś poległym była nawet "bangalore torpedo". Dzięki niej i szaleńczemu atakowi udało się nam wedrzeć na przedpole bunkra, ale tam ogień obrońców wybił wszystkich poza jednym jedynym oficerem! Temu jeszcze udało się zgromadzić czterech żołnierzy i oficera-rezerwistę, dwóch dalszych GI wezwał przez krótkofalówkę, grupka wzbogaciła się też o niezbędny przy zdobywaniu bunkra miotacz ognia, ale to już był koniec. Pododdział okazał się zbyt nieliczny i wszystkich wybił niemiecki ogień.
Oj, nie jest to prosta sprawa!
Zaczęło się nieźle, od dobrych rzutów kostkami i zgromadzenia w pewnym momencie ponad 30 żołnierzy pod moim dowództwem. Dołączali też w różnych sektorach: saper, zwiadowca, jakiś wyjątkowo odważny osobnik (hero), oficer i snajper. Pododdział jednak sukcesywnie topniał, mimo że znaleźliśmy i wykorzystaliśmy walkie-talkie, lornetkę, przy jakimś poległym była nawet "bangalore torpedo". Dzięki niej i szaleńczemu atakowi udało się nam wedrzeć na przedpole bunkra, ale tam ogień obrońców wybił wszystkich poza jednym jedynym oficerem! Temu jeszcze udało się zgromadzić czterech żołnierzy i oficera-rezerwistę, dwóch dalszych GI wezwał przez krótkofalówkę, grupka wzbogaciła się też o niezbędny przy zdobywaniu bunkra miotacz ognia, ale to już był koniec. Pododdział okazał się zbyt nieliczny i wszystkich wybił niemiecki ogień.
Oj, nie jest to prosta sprawa!
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Świetnie się spisują te z Hell of Stalingrad i Fires of Midway. Tyle, że zamiast pary białych mam parę czarnych.czaki pisze:Andy, a kostki sam robiłeś?
Na marginesie: D-Day Dice zostalo nominowane do Golden Geek Awards w kategorii Print and Play.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
-
- Appointé
- Posty: 41
- Rejestracja: środa, 14 maja 2008, 22:12
- Lokalizacja: Międzyrzecz
DDay Dice
Można kupić "czyste" kostki i nakleić naklejki z symbolami które są dostępne na bgg ( troszkę ułatwia to rozgrywkę). "Czyste" kostki ma Rebel 14mm i 19mm.
Gra warta polecenia, minimalnym nakładem kosztów można naprawde dobrze sie bawić ( no i oczywiście uczyć ).
Pozdrawiam
JAROOTh
Gra warta polecenia, minimalnym nakładem kosztów można naprawde dobrze sie bawić ( no i oczywiście uczyć ).
Pozdrawiam
JAROOTh
-
- Appointé
- Posty: 41
- Rejestracja: środa, 14 maja 2008, 22:12
- Lokalizacja: Międzyrzecz
Przy okazji pierwszej rocznicy powstania D-DD autor ostrożnie zapowiada na przyszły rok "prawdziwe" wydanie gry przez "great game company" (specjalne kostki, fajna cena 20-25 USD) i - jeszcze ostrożniej - przygotowanie wersji na iPhone'a.
Fajnie!
Mniej fajne jest to, że z BGG zostały usunięte wcześniejsze pliki map, a ostatni z planowanych scenariuszy (wraz z mapą), Pointe-du-Hoc, też nie będzie możliwy do ściągnięcia za darmo jak poprzednie. Ma być innowacyjny przez wprowadzenie mechanizmu wspinaczki!
Fajnie!
Mniej fajne jest to, że z BGG zostały usunięte wcześniejsze pliki map, a ostatni z planowanych scenariuszy (wraz z mapą), Pointe-du-Hoc, też nie będzie możliwy do ściągnięcia za darmo jak poprzednie. Ma być innowacyjny przez wprowadzenie mechanizmu wspinaczki!
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Re: D-Day Dice (Web Published, później: Valley Games)
Wyedytowałem tytuł wątku, bo grę wydało Valley Games. I chyba bardzo ładnie to zrobiło, a kostki są po prostu super!
Do pooglądania i poczytania tutaj: http://www.boardgamegeek.com/boardgame/ ... d-day-dice
Do pooglądania i poczytania tutaj: http://www.boardgamegeek.com/boardgame/ ... d-day-dice
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Re: D-Day Dice (Web Published, później: Valley Games)
Odebrałem dziś paczkę, naprawdę ładnie i solidnie wydana rzecz!
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Re: D-Day Dice (Web Published, później: Valley Games)
A co, jedną tylko mieli?
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Re: D-Day Dice (Web Published, później: Valley Games)
To miałem sporego farta - a Ty pecha!
Ale już widzę, że jest w Zakamarach: http://zakamary.pl/product-pol-2413-D-Day-Dice.html
Ale już widzę, że jest w Zakamarach: http://zakamary.pl/product-pol-2413-D-Day-Dice.html
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów