Ostatecznie zdecydowałem się na scenariusz 4B, który teoretycznie miał być łatwiejszy, a zakończył się porażką!Andy pisze:Teraz kolej na scenariusz 4 (nowa taktyka: Himmelbett), czyli Do-215B-5 z radarem FuG 202 Lichtenstein BC, dwoma radarami naziemnymi, ale bez strefy reflektorów. Ewentualnie łatwiejszy, przejściowy wariant 4B: Lichtenstein już na pokładzie, ale reflektory też jeszcze w użyciu.
Jest tak: maj 1942, lecę Do-215B-5 z radarem Lichtenstein BC, wspierany przez naziemne radary Freya i Würzburg-Riese. Wdrażany jest już system Himmelbett, tzn. bezpośrednie naprowadzanie myśliwców z ziemi, ale czas jest przejściowy, tzn. gauleiterzy nie namówili jeszcze Hitlera do wycofania reflektorów z linii Kammhubera i ulokowania ich wokół bombardowanych miast (co ostatecznie nastapiło w lipcu 1942). Po stronie atakujących wystąpiły trzy pojawiające się pojedynczo Lancastery Mk.I.
Opowieść będzie krótka. Radary naziemne nie spisały się tak rewelacyjnie jak poprzednio, wykrywały wroga dość mozolnie. Reflektory (sterowane własnymi radarami) działały dobrze. Pierwszy bombowiec próbowałem atakować trzykrotnie, ale dopiero w strefie reflektorów. Radar pokładowy pomógł w wypatrzeniu przeciwnika, lecz czujni strzelcy Lancastera jako pierwsi otworzyli ogień, uszkadzając lekko mojego Dorniera (1 trafienie przy 3 eliminujących) i zmuszając mnie do przerwania ataku. W drugim mój ogień zadał dwa uszkodzenia bombowcowi (z 4 wymaganych). W czasie trzeciego ataku zadałem jeszcze jedno uszkodzenie, a Lancaster ostrzelał mnie ponownie, choć tym razem nieskutecznie, wykonał unik (corkscrew) i zniknął, co nie miało już żadnego znaczenia, bo działo się to na ostatnim polu planszy, więc i tak by mi uciekł. Ja nie mogłem już zawrócić (bo opuściłem sektor) w kierunku drugiego bombowca, którego świetnie było widać za mną, złapanego w stożek przez reflektory.
I tyle. Lancaster był o włos od zestrzelenia, ale ten włos uniemożliwił mi wygranie scenariusza. Po pierwszym ataku mogłem zawrócić przeciw drugiemu czy trzeciemu bombowcowi, ale uznałem, że lepiej kontynuować ataki na mocno uszkodzonego Lancastera, który wydawał się pewniejszą zdobyczą (drugi bombowiec, choć złapany przez reflektory, był już niebezpiecznie blisko granicy sektora, a trzeci, wciąż w strefie nieoświetlonej, nie został nawet w przybliżeniu zlokalizowany przez radary naziemne). Osobnym problemem jest fakt, że Do-215 jest niewiele szybszy od Lancastera, co znakomicie utrudnia wykonanie odpowiedniej liczby ataków, przy sporej odporności tego bombowca na ostrzał.
Chyba teraz zmienię otoczenie i polatam sobie Czarną Wdową 9 (4J)!