W piątek wreszcie udało się nam zagrać. Rozegraliśmy krótszy scenariusz i rzutem na taśmę wygrali Sowieci, kontratakując w ostatnim impulsie zza Wołgi. Bardzo ciekawa i dynamiczna gra. Dużo się dzieje i obie strony mają coś do udowodnienia. Ruscy nie są zepchnięci tylko do roli statystów i mogą naprawdę namieszać. Niemcy z kolei dzięki artylerii i lotnictwu mają potężne uderzenie, ale trzeba z niego mądrze korzystać. Żeton przewagi praktycznie cały czas w użyciu. Do tego wiele stwarzających możliwości smaczków. Zupełnie rożna gra od Pattona, gdzie Rinella mnie generalnie wkurzył. Tu mechanika w pewnych miejscach została uproszczona np. nie ma wysadzania przepraw i sprzeczania się o to kto kontroluje dany most. Fajnie ujęte gruzowanie miasta. Możliwości w grze jest sporo, zwłaszcza jeśli chodzi o aspekt decyzyjny. Czasem aż czacha dymi. Do tego rzuty na zakończenie dnia/nocy i pauzę operacyjną u Niemców. Podział tury sprawił, że broniący miasta Ruskim zależy aby dzień trwał jak najkrócej, a noc potrwała jak najdłużej, bo wtedy mogą przerzucać siły przez rzekę i mają większe możliwości ataku. Na razie wygląda to bardzo obiecująco. Poza tym efekt rozgrywki jest taki, że coś mnie świerzbi aby dać jeszcze jedną, ostatnią szansę wspomnianemu Pattonowi.
Poniżej dwa zdjęcia z rozstawienia początkowego i jedno z zakończenia 2 tury:


