Clash of Giants II - Galicja i Ypres (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące I wojny światowej i okresu międzywojennego.
Awatar użytkownika
Andreas von Breslau
Kapitän zur See
Posty: 1625
Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Andreas von Breslau »

Tak jak napisałem - wyjątkowa i specjalna. Tylko na dwa razy i tylko dla BKE.
Muss ich sterben, will ich fallen
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

No, przyglądam się jeszcze tej grze i co prawda żetoników kolei nie ma, ale są linie kolejowe (?)

Pytanie do Ciebie Andrzeju, jaka jest skala pola w tej grze? To apropos koncentracji.

Patrzyłem też na rating, w sumie niewiele osób głosowało. Gra wygląda na dość dziewiczą :)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

W ostatni piątek miałem w końcu okazję przyjrzeć się tej grze z bliska w klubie na Politechnice i posłuchać tłumaczenia Andreasa. Przyznam, że po przyjrzeniu się grze, planszy, tabelom, żetonom z bliska wszystko stało się dla mnie rzeczywiście proste i łatwe :) .

Na forum Andrzej jakoś to pokrętnie tłumaczył. Otóż każda z jednostek ma dwa współczynniki - siłę (liczebność) i efektywność (współczynnik jakościowy). Siła służy do ustalania stosunku sił, który daje jedynie modyfikację do rzutu kostką, czyli wygląda to tak jakbyśmy zawsze mieli stosunek 1:1, a większy bądź mniejszy stosunek uwzględniany był tylko poprzez modyfikację do rzutu kostką. I właściwie na tym znaczenie siły prawie się kończy. Drugi współczynnik, jakościowy, to liczba jednocyfrowa do 5. Walka przebiega w ten sposób, że każda ze stron rzuca za straty swoje bądź drugiej strony i jeśli wyrzucona liczba jest większa od współczynnika jakościowego, to dana strona ponosi straty. Stosunek, jak było wyżej powiedziane modyfikuje ten rzut. Jeżeli przewaga jest duża maleją szanse poniesienia strat dodatkowo przez to, że mniej jednostek niż normalnie potencjalnie może ponieść straty. Zależnie od tego jaka była różnica między rzutem, a współczynnikiem jakościowym, o tyle pól cofa się pokonany oddział - jeśli np. wyrzucono 5, a współczynnik jakościowy wynosił 3, to o 2 pola.

Bardzo ciekawa jest też w tej grze tabela do ustalania losowo ruchliwości poszczególnych armii i aktywacja, co sprawia, że tak jak pisał Andrzej i Leszek, gra rzeczywiście jest nieprzewidywalna.

Narzucały mi się porównania z inną znaną mi Galicją, kolegi Zulu. Otóż w tej grze ta bitwa wygląda zupełnie inaczej, skromniej. Wszyscy Austriacy stoją o 3 pola od granicy, za nimi 3-4 pola, o które mogą się cofnąć i w zasadzie niedaleko za nimi obszar operacyjny się kończy (góry)... Wszytko stoi też jakieś skoncentrowane. Z kolei w Galicji Zulu bitwa to ciągły obraz nieustannie wycofującej się kawalerii, działań opóźniających, przynajmniej na południowej flance tak to wspominam. A na tyłach budowanie okopów, potem miejscami wojna pozycyjna i szukanie słabego punktu. Więc tutaj choćby z pobieżnej obserwacji da się zauważyć, że to zupełnie co innego.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2424
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 53 times

Post autor: Teufel »

Dziś rozegraliśmy z Wujawem pojedynek na polach Flandrii.
Po pierwsze - gra jest genialna, ma masę smaczków, takich jak zalewanie polderów, zakaz ataków kawalerii na piechotę, uzupełnianie jednostek na tyłach frontu i bardzo ciekawy sposób przedstawiania walk.
Wujaw objął dowodzenie Niemcami z racji zaszłości rodzinnych, wolał nie postrzelić kogoś bliskiego z rodziny ;)
Alianci przeważają liczebnie co jednak jest złudne, bowiem cała armia belgijska nie może w ogóle atakować, siedząc na beczkach z piwem i na kołach serowych są tylko zaporą. Francuzi też mają tu prawie wyłącznie dywizje 2 i 3 rzutu.
Dużem atutem Aliantów, nie do końca przeze mnie wykorzystanym, jest możliwość przerzutu wojsk koleją, ale tylko do najbliższego miasta. Dziury na froncie był zbyt duże i cenne posiłki natychmiast kierowałem z kwiatami w lufach pod niemieckie karabiny maszynowe. :)

Początkowo jest zaledwie kilka żetonów na stronę, które reprezentują brygady i dywizje. Każda strona miała po 4 żetony aktywacji stref na etap, których jest 18. Wujaw zaczął ostrożnie za to ja zmusiłem swoich Anglików i Francuzów do szybkich ruchów by zająć dogodne pozycje obronne, bowiem Belgowie w panice cofali się do pewnej historycznie wytyczonej linii, co odzwierciedla ich ucieczkę z kraju do wybrzeża.
Stabilizacja frontu trwała do końca, Wujaw szybko zdobył, w ciągu 2 czy 3 etapów, 4 z 9 punktowanych miast, były zbyt daleko ode mnie, a kolejne niemieckie korpusy zmiażdżyłyby moje skromne siły w centrum. Języczkiem u wagi stało się początkowo Ypres, leżące po środku mapy, którego oddać nie mogłem. Nastąpiła tu całą seria udanych i nieudanych uderzeń oraz kontruderzeń, ostatecznie, gdy kończyliśmy w 12 etapie, moja sytuacja wokół miasta była zła, choć je trzymałem kadrowymi dywizjami z Wysp.
Wujaw przyjął słuszną taktykę wykrwawiania moich sił na południu mając przewagę jakościową dywizji, nie mogłem dać tam parolu, ponieważ stamtąd szło moje zaopatrzenie i znajdowało się również punktowane miasto. Skupiłem tam około 8 DP i 4 DK kolejne 4 DK i 1 DP trzymały front do wysokości Ypres. U Niemców podobnie.
Zakończyliśmy w 12 etapie na skutek zdobycia punktowanego miasta na wybrzeżu przez Wujawa, 3 dywizje niemieckie skutecznie wtargnęły do miasta po odwrocie hinduskiej dywizji, która wprawdzie w porę przybyła, ale samotna nie miała za dużych szans, ponieważ wyjątkowo słabi Belgowie zostali wcześniej rozbici. Wobec przewagi niemieckiej nie widziałem szans na odbicie jakiegokolwiek miasta z rąk cesarskich, więc zakończyliśmy rozgrywkę.

Starcia są ciekawe. Walka wygląda następująco, mamy 2 współczynniki: siłę do określania
stosunku liczby wojsk, oraz wskaźnik jakości do okazania ewentualnych strat jakie poniosą nasi. Im wyższy tym oczywiście lepiej.
Nie ma określonej liczby ruchliwości dla żetonów, po prostu po wylosowaniu wojsk w danej strefie rzucamy na naszych w każdym etapie, o ile mogą się poruszyć tj. od 2 do 8 pól dla piechoty i od 4 do 10 dla jazdy. W ten prosty sposób, czyli poprzez niestałe określenie ruchliwości i podział mapy na strefy, otrzymujemy grę, która zawsze będzie miała inny przebieg i trudno się nią znudzić, nawet nie mając czołgów czy legionistów ;)
Na koniec potwierdzam zdanie przedmówców, czułem się autentycznie odpowiedzialny za każdą decyzję, odpowiedzialny prawie jak za losy całej wojny.
Gra trwała 5h, więc całkiem znośnie.
Legiony i ja mamy się dobrze.
Awatar użytkownika
wujaw
Général de Brigade
Posty: 2075
Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 11:15
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Post autor: wujaw »

Pierwsza rozgrywka okazała się dla mnie zdecydowanie powyżej oczekiwań.
Teufel uprzejmie odstąpił mi dowództwo armią niemiecką, żebym nie musiał strzelać do dziadka.
Rozłożenie punktów zwycięstwa na mapie jest takie, że istotnie zgodnie z tytułem gry wszystko prowadzi do decydującego starcia pod Ypres.
Tym razem spełniła się także druga zapowiedź zawarta w tytule ( Race to the Sea ), bo ostatecznie Niemcy obeszli aliantów wzdłuż plażami nad Kanałem.
Ale kluczem do zwycięstwa okazał się śmiały atak niemiecki na południu.
W rejonie La Bassee, w odległości 2-3 od dającego punkt zwycięstwa Bethune, będącego także punktem przerzutowym kolei zaangażowane zostały prawie całe odwody alianckie, alianci utracili bezpowrotnie chyba 5 DP.W tym samym czasie w centrum frontu pod Ypres alianci resztkami sił utrzymywali to miasto, choć Niemcy w ostatnim rozegranym etapie zdołali już zająć pozycje na północ od miasta, natomiast w rezultacie odcinek północny nie doczekał się należnych posiłków.Jedyna odwodowa dywizja hinduska nie powstrzymała natarcia na Nieuport i w 12 etapie miasto zostało zdobyte, a front przełamany wzdłuż morza między terenem zalewowym polderów, a plażą.
Przy innym przebiegu walki utrata Nieuport i przejście zwycięstwa w VP na stronę Niemiec mogło być tymczasowe, ale wobec wykrwawienia armii alianckiej nie była ona zdolna do kontrataku, a i utrata Ypres była wysoce prawdopodobna.
Gra się bardzo przyjemnie, mam nadzieję, że o możliwościach taktycznych stron i potancjale gry przyjdzie mi się jeszcze nieraz przekonać.
Mam swoje przemyślenia, co do właściwej taktyki dla aliantów, ale oczywiście ich obecnie nie ujawnię :P
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Teufel pisze:gra jest genialna
O, aż tak dobrze?
Mam swoje przemyślenia, co do właściwej taktyki dla aliantów
O, aż tak źle? ;)
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2424
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 53 times

Post autor: Teufel »

Zapomnieliśmy o najważniejszym fakcie, tzn. walka jest przeprowadzana raz na etap, a nie po każdym wylosowanym chicie. Wtedy jest zapewne bardziej wyrównana ;)
Legiony i ja mamy się dobrze.
Awatar użytkownika
wujaw
Général de Brigade
Posty: 2075
Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 11:15
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Post autor: wujaw »

Teufel pisze:Zapomnieliśmy o najważniejszym fakcie, tzn. walka jest przeprowadzana raz na etap, a nie po każdym wylosowanym chicie. Wtedy jest zapewne bardziej wyrównana ;)
Nie jest tak źle z tą naszą rozgrywką.To nowum w systemie, jak piszą na pudełku.
Walk per saldo jest tyle samo, do nadużyć nie doszło, natomiast drastycznie wzrasta losowość.
Najważniejszy skutek jest taki, że nie możesz po pierwszym chicie atakować, bo już więcej nie zaatakujesz.To znaczy możesz, ale przeciwnkik może do końca etapu robić co chce.Mam pewne wątpliwości co do tego przepisu, autor tłumaczy, że to dlatego, żeby zobrazować graczom jak trudno było dowództwom zmontować coś skoordynowanego.
Co do taktyki dla aliantów, którą obmyśliłem to jest ona niezależna od różnic wynikających z przpisu o nierozdzielaniu starć pomiędzy aktywacje.
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2424
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 53 times

Post autor: Teufel »

wujaw pisze: Walk per saldo jest tyle samo, do nadużyć nie doszło, natomiast drastycznie wzrasta losowość.
Najważniejszy skutek jest taki, że nie możesz po pierwszym chicie atakować, bo już więcej nie zaatakujesz.To znaczy możesz, ale przeciwnkik może do końca etapu robić co chce.Mam pewne wątpliwości co do tego przepisu, autor tłumaczy, że to dlatego, żeby zobrazować graczom jak trudno było dowództwom zmontować coś skoordynowanego.
Hmm, wydaje mi się, że mniej walk oznacza mniejsze parcie Niemców.
A ta zasada rzeczywiście jest dość dziwna, chyba robiona trochę pod grywalność i wyrównanie szans.
Legiony i ja mamy się dobrze.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Teufel pisze:Po pierwsze - gra jest genialna, ma masę smaczków, takich jak zalewanie polderów, zakaz ataków kawalerii na piechotę, uzupełnianie jednostek na tyłach frontu i bardzo ciekawy sposób przedstawiania walk.
Czym to jest uzasadnione?

Pisałeś coś tam o tym, że Belgowie siedzą na beczkach piwa i serach, czy w grze są może jakieś specjalne żetony z tego rodzaju symbolami? ;D
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
wujaw
Général de Brigade
Posty: 2075
Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 11:15
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Post autor: wujaw »

W grze istnieje przymus wycofania Belgów za określoną linię, a nastepnie nie podejmowania ataków poza nią.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Rozumiem, co do żetonów z serami, podtrzymuję swój pomysł, że biorąc choćby pod uwagę potrzeby eurograczy, mogliby coś takiego zrobić, byłoby przynajmniej zabawnie ;D .

A wracając bardziej do meitum...
wujaw pisze:Walk per saldo jest tyle samo, do nadużyć nie doszło, natomiast drastycznie wzrasta losowość.
Najważniejszy skutek jest taki, że nie możesz po pierwszym chicie atakować, bo już więcej nie zaatakujesz.To znaczy możesz, ale przeciwnkik może do końca etapu robić co chce.Mam pewne wątpliwości co do tego przepisu, autor tłumaczy, że to dlatego, żeby zobrazować graczom jak trudno było dowództwom zmontować coś skoordynowanego.
Może ten brak koordynacji ma odzwierciedlić jakoś brak ofensywności po stronie aliantów w I wojnie św. na zachodzie? Ale w takim wypadku nie powinno to dotyczyć Niemców (nie wiem jak jest w grze). Bo dlaczego niby w warunkach statycznej wojny jaka miała miejsce na zachodnie strony miałyby trudności ze skoordynowaniem ataków. Walki w marszu to przecież raczej nie były.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Raleen pisze:w warunkach statycznej wojny jaka miała miejsce na zachodnie strony miałyby trudności ze skoordynowaniem ataków. Walki w marszu to przecież raczej nie były.
Działania na Zachodzie w 1914 r. uważasz za statyczne? Hmmm...
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Bo ja mam ograniczoną percepcję jeśli chodzi o tą wojnę, pewnie mniej więcej tak jak Ty np. jeśli chodzi o średniowiecze ;D ;)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Średniowiecze to w moim przypadku nie ograniczona percepcja, tylko czarna dziura. :)

W każdym razie kampania roku 1914, zarówno na froncie wschodnim, jak i na zachodnim, należy do najbardziej dynamicznych w dotychczasowej historii.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
ODPOWIEDZ

Wróć do „I wojna światowa i dwudziestolecie międzywojenne”