Colonization

Oczywiście najbardziej lubimy strategie i gry historyczne.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Colonization

Post autor: Raleen »

Stara gierka, gdzieś z roku 1994 czy 1995. Ponieważ mam do niej wyjątkowy sentyment stworzę dla niej oddzielny temat :) .

Zdecydowanie bardziej lubiłem ją od Cywilizacji, choć jest tego samego autora.

W zasadzie gra jest bardziej ekonomiczna niż wojenna, choć elementy wojenne w ostatecznym rozrachunku też odgrywają ważną rolę. Akcja gry rozpoczyna się, gdy wysłani przez władcę jednej z europejskich potęg docieramy do Nowego Świata - zwanego później Ameryką. Kierując osadnikami mamy za zadanie rozwinąć swoją kolonię i uzyskać niepodległość - jak sławetne Stany Zjednoczone Ameryki Płn. Zanim jednak do tego dojdzie trzeba zbudować silny przemysł, ułożyć sobie stosunki z Indianami (często w brutalny sposób :) ) pobudować drogi, wytrzebić gdzieniegdzie lasy, rozbudować miasta, i zorganizować handel z Europą, który będzie nam dostarczał trwałych dochodów.

Na podkreślenie zasługuje piękna muzyczka, zwłaszcza jak na czasy w których gra powstała, choć i dziś słucham jej z wielką przyjemnością :) .
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Niedawno miałem sobie okazję odświeżyć tą miłą gierkę... i chciałbym się podzielić moimi przemyśleniami zarówno opartymi na ostatniej rozgrywce, jak i tych dawniejszych.

Gra na wyższych poziomach (Governor, Viceroy).
Najlepszą metodą na efektowne rozpoczęcie gry jest opanowanie na początku miasta gracza kierowanego przez komputer i potem opanowanie jego kolejnych takich miast na ile to możliwe. Czasem trzeba skorzystać z metody save/load jednak w Colonization jest tak, że z reguły jak się czegoś nie da zdobyć to i save'y nie pomogą. Często jednak korzystanie z tej metody jest niepotrzebne, bo komputer jak zakłada miasto to rozbraja swoją jedyną grupę kolonistów uzbrojoną w muszkiety.
Często też odchodzi tymi kolonistami od miasta i zostaje ono nie bronione.
Jak zdobywamy miasto, to możemy w nim znaleźć muszkiety zgromadzone tam przez komputer, a pochodzące od tej rozbrojonej grupy kolonistów . Oczywiście możemy w nie uzbroić kolejną grupkę kolonistów albo i 2 grupki i tak podboje napędzają dalszą ekspansję. Do tego często znajdziemy w takim mieście toolsy i inne przydatne surowce zgromadzone często w wielkich rozmiarach. Wiadomo bowiem, że jak w każdej grze tego rodzaju komputery "oszukują" i zasadniczą sprawą jest umieć to wykorzystać przeciwko nim. Im wyższy poziom tym oczywiście więcej "oszukują".

Po tym jak opanujemy kilka miast (osad) założonych przez komputer, rozciagniętych na dłuższym obszarze wybrzeża, będziemy obserwować kolejne desanty kolonistów wyłażących z przybywających co rusz z Europy okrętów. Jeśli udało się już dokupić konie i mamy dragonów, łatwo można ich wyłapywać i dzięki temu zwiększać szybko populację własnej kolonii :) . Oczywiście w tym elemencie gry komputer również "oszukuje" i to wybitnie - ma kilkakrotnie więcej emigrantów niż gracz grający Anglikami, który powinien mieć ich najwięcej ze względu na bonusy do emigracji, które mają tylko Anglicy. Ale jacy są to emigranci. Rzadko kiedy pojawiają się kryminaliści, z reguły dostajemy specjalistów, czasem pojawiają się Hardy Pioneers, którzy zakładają miasto, dzięki czemu możemy ich przejąć (atak na pionierów wyposażonych w toolsy powoduje ich eliminację).

W praktyce realizacja tych pomysłów nie zawsze wygląda tak różowo jak przedstawiłem wyżej, ale myślę, że jest to najlepszy sposób na przejście tej gry, a zwłaszcza jej fazy początkowej. Zdobycie przewagi na starcie może zagwarantować sukces w dalszych fazach gry.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

To były moje dawniejsze wrażenia. Ostatnio bawiłem się Dutchami, którzy mają bonusy do handlu. Tradycyjnie jak chyba większośc grałem wcześniej Anglikami, którzy mają plusy do imigracji - przypływa masa kolonistów, z którymi często nie wiadomo co zrobic.

Muszę powiedziec, że przekonałem się bardzo do nowej nacji, raz, że ceny rzeczywiście dużo wolniej spadały, a udało mi się zbudowac Custom House'y które sprzedają towary bezpośrednio do Europy, co nie powoduje spadków cen, bo pozwala regulowac handel, a po drugie lepszy statek na początku - merchantmam, daje dużo większe możliwości wywozu towarów. Tak, że chyba przekonam się do tej nacji na stałe. Ważne jest by na początku w miarę szybko znaleźc gdzieś srebro. Pozostałe rozwiązania nie straciły na aktualności.

Ot, stara gierka, ale jara. Pod koniec nudzi się trochę jak wszystkiego zaczyna robic się dużo :) . Grał ktoś z Was :?: Podzielcie się wrażeniami.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Strategos »

Daaaaawne czasy- grałem na Amidze jeszcze . Nieiwle pamiętam bo częściej grywałem jednak w Cwyiliizację a potem w Alfę Centauri :D choc kolonizacja bardzo mi się podobała. Pamietam ,że spotykało sięw czasie eksploracji rózne ludy takie jak np. Aztekowie Inkowie ( Czyżbym grywał Hiszpanami ? Jakie wobec tego bonusy temu towarzyszyły ?)
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Hiszpanie mieli bonusy do walki z Indianami właśnie, chyba +50% do siły w walce z nimi i mieli na początku żołnierza weterana (bo miało się dwóch kolonistów, tzn. każdy reprezentował niby grupę 50 kolonistów). Ogólnie Hiszpanie nastawieni są na podbój, Anglicy na imigrację, Holendrzy na handel a Francuzi na kooperację z Indianami (Indianie mniej się buntują, łatwiej oddają im ziemie, łatwiej się z nimi handluje, plus Francuzi mają pioniera experta na początku).

Aztekowie i Inkowie są najbardziej cywilizowanymi ludami i mają najbogatsze miasta, po ich złupieniu z regłu dostaje się sporo kasy. Ale na wyższych poziomach za zniszczenie każdej osady Indian są ujemne punkty więc nie zawsze się to opłaci :) .
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Khamul
Lieutenant
Posty: 524
Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 10:33
Lokalizacja: Będzin
Been thanked: 2 times
Kontakt:

Post autor: Khamul »

Swietna gra, aż się łezka w oku kreci, lubie do dzis sobie w nia pograc i moge tylko polecic :)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Jeszcze jedną ciekawą rzecz zauważyłem jak sobie ją niedawno odświeżałem - plansze, które się losują powtarzają się jednak co pewien czas, bo mam wrażenie, że podczas kolejnego losowania wylosowałem to samo. Kiedyś myślałem naiwnie, że to losowe.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Maćko
Sergent
Posty: 127
Rejestracja: wtorek, 21 marca 2006, 13:18
Lokalizacja: Zagłębie Dąbrowskie Będzin
Has thanked: 7 times
Been thanked: 11 times

Post autor: Maćko »

Jedna z moich ulubionych gier! Z tego co wiem powstają prace nad ulepszoną wersją Colonization for Windows gdzie będzie można grać z żywym przeciwnikiem. Jeśli prace się powiodą to pojawi się naprawdę rozbudowana i ciekawa gra handlowo - strategiczna! Jednak myślę że docenią to tylko starsi gracze, bo młodzieży grafika z 1995 roku (piksele wielkości bloku z PRL) raczej nie zaciekawi. Gra będzie pracować w większej rozdzielczości.

Obecnie jest dostępna w sieci wersja dla DOS i dla Windows (Colonize for Windows). Dla poprawnego działania tej drugiej potrzebne są stare sterowniki do Windy, które nazywają się "WinG". Są do ściągnięcia na tej stronie (wraz z opiesem gry).

http://www.bhlegend.com/index.php?game=55

Ja osobiście wole Dos-owską wersję. Wersja dla Windows często działa niestabilne, może nowa wersja wyeliminuje bugi.

Pod tym linkiem do ściągnięcia Colonization (dos) oraz path i spolszczenie.

http://www.civ.org.pl/downloads.php?Act ... ubcatid=11
nekhomanta
Chasseur
Posty: 11
Rejestracja: wtorek, 21 marca 2006, 16:10
Lokalizacja: Basingstoke, UK
Kontakt:

Post autor: nekhomanta »

No i jeszcze byla sztuczka, ktora umozliwiala prowadzenie przez gracza (graczy) wszystkich 4 nacji. Moj ulubiony typ zabawy :D Szkoda tylko ze byl to tryb nieoficjalny i strasznie zarobaczony. Zwykle w pewnym momencie zabawa sie urywala i nie dalo sie tak pociagnac do konca.
nekhomanta
vtes.pl, karcianki.pl
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

No proszę, to tak też można, ciekawe :)

Co do technikaliów to mam obecnie gierkę przy systemie Windows XP i mi chodzi, tylko na koniec jest problem bo tam jest taka animacja jak się wygra wojnę o niepodległosc i w tym momencie mi wyskakuje i nie mogę skończyc gry.

Kiedyś tak się rozwinąłem, że zbiłem ceny wielu produktów do 0 i musiałem wstrzymywac produkcję i regulowac zbyt :) . I wtedy pomocny okazał się handel z Indianami, którzy kupowali towary po całkiem przyzwoitych cenach, a wioski indiańskie były zasobniejszymi odbiorcami towarów niż Europa :lol: , tylko trzeba się było ręcznie pobawic. Handel z obcymi koloniami też pod koniec wyglądał całkiem sensownie, mimo, że to był zdaje się najtrudniejszy poziom (Viceroy).

Ktoś z Was grywał może Francuzami, bo tą nacją póki co nie próbowałem jeszcze :?:
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Maćko
Sergent
Posty: 127
Rejestracja: wtorek, 21 marca 2006, 13:18
Lokalizacja: Zagłębie Dąbrowskie Będzin
Has thanked: 7 times
Been thanked: 11 times

Post autor: Maćko »

Widzę że masz całkiem inną strategię gry niż ja. Ja zawsze gram Francuzami i juz od początku handluje z wioskami i miastami Indian. Do europy wysyłam towar tylko jak płynę np. po narzędzia czy muszkiety. Na początku opłaca sie kupować w Europie podarki - są tanie i można wymienić się za cenne towary z Indianami. Handel z koloniami innych państw europejskich też przynosi wiele korzyści i staram sie go nawiązać jak najszybciej mogę.

Europa schodzi na dalszy plan :)
Awatar użytkownika
Khamul
Lieutenant
Posty: 524
Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 10:33
Lokalizacja: Będzin
Been thanked: 2 times
Kontakt:

Post autor: Khamul »

Ciekawa strategia Maćko, tylko wymagająca dużo zabawy, ja jednak mimo wszystko stawiam na Europe, chociaz pozniej indianie się przydaja, dlatego nie warto ich niszczyc na poczatku ;)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Niedawno miałem okazję po raz kolejny zagrac Holendrami, tym razem ku własnemu zaskoczeniu pobiłem pod koniec wszelkie rekordy rozwoju własnego państewka. Mnóstwo fabryk, masa kolonistów, bardzo dużo miast, ludnych, bogatych, produkujących wszystko co się da, w większości Custom House'y sprzedające od razu towary do Europy, tak aby nie obniżac cen. Produkcja i sprzedaż coats osiągnęła już takie rozmiary, że cena chwilowo spadła do 0 czyli jak ustawię Custom House, żeby sprzedawał je do Europy to on je sprzedaje za 0. Towaru tyle, że za darmo rozdają :) Udało mi się też pokonac przeciwników komputerowych i zając ich najlepsze miasta. Armia jest dosc spora, niezbyt wiele mam artylerii, nie mam też zbyt licznej floty, co zawsze sobie ceniłem w poprzednich rozgrywkach, pod koniec ok. 20 okrętów wojennych: fregat i floty kaperskiej było standardem, nie licząc floty handlowej (galeonów i merchantment'ów). Oczywiście rozgrywka odbyła się na najwyższym poziomie czyli Viceroy :)

Nie rozwodząc się zbytnio nad swoimi przewagami, przejdę do ciekawszych spraw i wniosków z rozgrywki.
Z początku kluczem do sukcesu okazali się traperzy i pozyskiwanie skór, które sprzedawałem do Europy i to w dużych ilościach. Okolica obfitowała w ten surowiec, więc dosc szybko wyszkoliłem traperów i zorganizowałem produkcję. Skóry nie są z początku nadmiernie drogie, ale ich cena nie spada tak szybko i występują dosc powszechnie. Tereny, gdzie występują, obfitują również w żywnosc, więc w razie potrzeby można się czasowo przerzucac z produkcją. Drugim takim surowcem, na który na początku często się stawia - przynajmniej ja tak robiłem - jest srebro, które jest bardzo drogie z początku, ale jego ceny szybko spadają wraz ze zorganizowaniem produkcji i regularnych jego dostaw do Europy. Podsumowując, doszedłem do wniosku, że skóry mimo, że tańsze, w dłuższej perspektywie opłaca się bardziej produkowac w pierwszej fazie rozgrywki. Mimo, że początkowo cena skór była 4-krotnie niższa niż cena srebra (5 do 20), wkrótce zorganizowałem na tyle intensywną produkcję, że dochód ze skór był taki jak z wydobycia srebra, przy tym był to dochód stały, który długo zasilał kasę. Dosc szybko do uzyskałem też możliwosc budowy Custom House'ów co zapobiegło spadkom cen skór w momencie, gdy najbardziej mi to groziło i co za tym idzie zapobiegło spadkowi moich dochodów. Z czasem udało mi się też zorganizowac wydobycie srebra. Miałem już wtedy Custom House'y więc ceny jego nie spadały zbyt szybko i długo utrzymywały się na przyzwoitym poziomie. Jeszcze w latach 80. XVII wieku wydobycie było opłacalne, przestało byc dopiero koło roku 1700. We wcześniejszych rozgrywkach spadek cen srebra był dużo szybszy i pod tym względem ta rozgrywka jest również wyjątkowa.

Udało mi się z początku podbic kolonie francuskie, dosc dobrze zaopatrzone i właśnie zbudowane na terenach obfitujących w skóry, czyli historycznie, a la Canada, rejon Wielkich Jezior i zatoki Hudsona. Potem jednak nastąpił okres spokoju ze strony innych potęg europejskich, które zbytnio nie ingerowały w rozwój mojego państewka, dzięki czemu miast na zbrojenia dużo więcej środków można było przeznaczyc na produkcję. Naprzykrzali mi się za to z czasem Indianie. O ile początkowo trwała zgodna koegzystencja, udało mi się wykorzystac prawie wszystkie indiańskie wioski w okolicy do przeszkolenia kolonistów, to z czasem, wraz z rozrostem miast, miejsca zaczęło brakowac, zaczęły się rajdy indiańskie na miasta, co na dłuższą metę było trudne do zniesienia, bo o ile kradzież towarów nie stanowiła aż takiego problemu to niszczenie poszczególnych budynków, tak pracowicie konstruowanych już owszem. Z czasem niestety musiałem rozwiązac problem Cherokee i Irokezów, niszcząc kilka pobliskich wiosek, z którymi miałem konflikty natury ekonomicznej i które okupowały ciekawe gospodarczo obszary. Na zakończenie "rozwiązywania problemu idniańskiego" zniszczyłem buntującym się stolice, co automatycznie ich uspokoiło i ci którzy przeżyli utrzymywali następnie bardzo dobre stosunki ochoczo nabywając z czasem wyroby europejskiej cywilizacji czy to w postaci wody ognistej czy owych coatsów, których podli Europejczycy mieli już dosc, a Indianie i owszem kupowali nieźle płacąc (zysk bez podatku).

Na koniec zacząłem rozwijac kontakty handlowe ze znajdującymi się nieco dalej Aztekami, którym również zniszczyłem stolicę, aby się nie buntowali w razie konfliktów. W ostatnich fazach gry interesujący bywał również handel z obcymi koloniami (można to robic dopiero po tym jak ma się właściwego człowieka w Kongresie, normalnie obowiązują bowiem standardowe zasady merkantylizmu, czyli handlowac z innymi koloniami nie można).

Z ciekawszych rzeczy, z czasem miałem kilka miast produkujących dużą liczbę żywności, a w tej grze jak wiadomo z żywności "powstają" nowi koloniści. Z czasem zauważyłem, że jest to chyba najlepsza metoda rozrostu demograficznego, w dodatku duża ilośc żywności, jej nadmiary, pozwalają rozwinąc hodowlę koni, tak potrzebnych wojsku. Jednym słowem, wykorzystałem tę drogę rozrostu populacji, w dodatku z czasem rozbudowując oddziały dragonów, które łatwo mogły regenerowac straty podczas walki. Inne znane drogi rozrostu populacji to jak wiadomo:
- kościoły, które "produkują" krzyże co ściąga imigrantów, czyli imigracja, tutaj bonusy mają Anglicy, którzy łatwiej pozyskują imigrantów, za mniejszą liczbę krzyży
- misje u Indian, misjonarze "przysyłają" nowo ochrzczonych do pracy w koloniach, trzeba tylko zakładac misje w wioskach znajdujących się blisko miast. Metoda typowa dla Francuzów, którzy mają ogólnie bonusy za koopoerację z Indianami.

Podsumowując, udało mi się wykorzystac bonusy handlowe mojej nacji (czyli Holendrów), z czasem udało mi się prowadzic w stosunku do Indian politykę umożliwiającą owocną wymianę handlową, typowo jak Francuzi. W środku gry musiałem niestety zniszczyc parę wiosek, aby zapewnic sobie przestrzeń życiową, czyli zachowanie typowe dla wszystkich nacji poza Francuzami.

Na obecną chwilę (rok 1717) stan kasy osiągnął 360 000. Najdroższy statek wojenny - Fregata - kosztuje 5000 i z początku gry jest to kwota astronomiczna :) Co turę custom house'y, których jest w sumie ok 20 dokonują transakcji, przysparzając skarbowi dochodu. I tu również kolejna refleksja - gdybym musiał to wszystko rozwozic, połowa gry byłoby to dowożenie towarów, tak że widac jak zbawiennym rozwiązaniem są custom house'y. Tak samo nie wyobrażam sobie dowożenia towarów w takich ilościach do Indian, jak to trzeba by robic grając Francuzami. Holenderskie metody handlu na dłuższą metę są koniecznością :)

Po koniec gra jak wiadomo dłuży się, tury stają sie coraz dłuższe, mamy z reguły ponad 100, a czasem ponad 200 jednostek do ruszenia i to jest jej wada. O ile z początku jest biednie, ale ciekawie, masa możliwości, niezagospodarowane, atrakcyjne obszary, które czekają na swoich kolonizatorów-ujarzmicieli :wink: , o tyle z czasem na częsc gości klika się pomijając ich ruchy, działania stają się coraz bardziej schematyczne i szablonowe. To jest niestety wada tej gry, choc obecnie przy takich możliwościach jakie są w nowszych grach, z pewnością wprowadzenie autopilota do części czynności upłynniłoby grę.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Wróciłem jeszcze swego czasu do opisywanej tu wyżej rozgrywki w Colonizację. W szczytowym momencie osiągnąłem 165% normy. Niestety koło 1730 czy 1735 roku traci się jakiś istotny bonus o ile orientuję się jest to bonus za możliwosc w miarę wczesnego uzyskania niepodległości, wobec czego wyrobiłem "jedynie" ok 135% normy :) . Niestety dalej nie bardzo dało się grac bo była straszna nadprodukcja, przekraczałem również limity jednostek i terytorium do obrony było ogromne, więc dalsza jego rozbudowa groziła rozczłonkowaniem armii (której z kolei dalej nie można było rozbudowac, ze względu na limity jednostek), co podczas wojny o niepodległosc skończyłoby się niechybnie źle, prowadząc do utraty któregoś z miast.

Zastanawiałem sie jeszcze mocno nad strategią grania Francuzami w tej grze i muszę przyznac, że jest ona ciekawa choc męczącą i z mojego subiektywnego punktu widzenia upiorna. Zasadniczym punktem jest bowiem nietworzenie dużych osad, ale budowanie małych miasteczek harmonijnie współistniejacych z okolicznymi plemionami Indian. Niestety ekspansja i tworzenie dużych, rozbudowanych metropolii to stały sposób rozgrywania przeze mnie tej gry. Zalety są niewątpliwe, i od strony obronności i gospodarcze. Można rozwijac zaawansowane gałęzie przemysłu, rozbudowywac fortyfikacje. W razie czego takie miasto i prędzej się obroni i jest w stanie prędzej powołac nowe siły. Strategia grania Francuzami skazuje nas niestety na stałą, bardzo lojaną współpracę z Indianami - inaczej byc nie może, bo gdy coś tamtym nie będzie pasowac to poniszczą nasze malutkie osady i można zbierac manatki. Co ciekawe, w początkach gry, gdy nasze państwo jest nierozwinięte, zwykle gracze stosują taką strategię - jest mało osadników, są świeże nierozwinięte osady, więc nie zagrażamy Indianom, a możemy ich wykorzystac (to chyba dobre słowo, tutaj pasuje jak ulał :wink: ). W początkach warto też zakładac wiele osad, bo okoliczni Indianie znoszą zwykle do najbliższej daniny - im więcej osad, tym więcej danin i de facto większy obszar opanowujemy eksploatując go jakby za pomocą Indian.

Tak, że po przemyśleniach dot. Francuzów chyba ostatecznie przekonałem się do gry Holendrami. Grałem już kiedyś Hiszpanami i Anglikami (tymi ostatnimi bardzo długo) i zdecydowanie Holendrzy prezentują się najlepiej, najsłabsi są Hiszpanie. W sumie koresponduje to ze znaczeniem Zjednoczonych Prowincji w XVII wieku. Gdyby nie błędna polityka zagraniczna pod koniec tego wieku, wikłanie Niderlandów w liczne niepotrzebne często wojny, zwykle po stronie Anglii i wyczerpywanie się zasobów demograficznych tego państwa, byc może układ sił w Nowym Świecie wyglądałby inaczej i Niderlandy zajmowały by w nim bardziej poczesne miejsce. Gra nie oddaje zdecydowanie problemów populacyjnych Holandii, które były jej największą bolączką i uniemożliwiały tak szeroką kolonizację jaką prowadziły Hiszpania, Anglia i Francja. Podobny problem miała też swego czasu Portugalia, która z tych samych powodów ustąpiła w XVI wieku pierwsze miejsce w podboju Nowego Świata Hiszpanii. Ciekawostką może byc za to, że w grze mamy Króla Niderlandów :) , jak wiadomo od XVI wieku, gdy wypędzono Hiszpanów państwo nazywało się Zjednoczone Prowincje i nie było tam króla.

Przy rozbudowie imperium w dużym stopniu doceniłem ostatnio posiadanie liczniejszej niż to dawniej miałem w zwyczaju floty handlowej, zwłaszcza wykorzystywałem galeony, które dzięki swojej ładowności mogą jednocześnie służyc jako przenośne magazyny. Z początku mnie to trochę dziwiło, jednak z tego co wyczytałem u Wieczorkiewicza niejednokotnie niektóre z nich zabierały na pokład całe zbiory pewnych surowców z wielkich obszarów Nowego Świata, jeden galeon skarbowy potrafił przewozic całe roczne wydobycie srebra w Peru.

Innym istotnym czynnikiem jest też konkurencja czyli sąsiednie imperia kolonialne. Grając w Kolonizację czasem pozostawiałem je samym sobie nie przeszkadzając w ich rozwoju, a co najwyżej ograniczając się do uprawiania piractwa. Jednak w takich przypadkach często kończło się to silnymi desantami na moje prowincje. Od pewnego, dłuższego już czasu ostatecznie stosuję doktrynę interwencjonizmu, wykorzystując wszelkie dogodne sytuacje. Zwykle prowadzi to do zajmowania cudzych miast. Imperium się rozrasta jednak jednocześnie staje się zwykle bardziej rozciągnięte terytorialnie i przez to trudniejsze do obrony. Coś za coś: zyskujemy nowych kolonistów, nowe cenne obszary, ale trzeba w nie inwestowac, aby przynosiły określone korzyści.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Raleen pisze:W szczytowym momencie osiągnąłem 165% normy.
Rysiu, to Ty przodownik pracy jesteś, taki Pstrowski gier wojennych! :wink:
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
ODPOWIEDZ

Wróć do „Gry komputerowe”