Spamuje dalej
Dziś mój bohaterski batalion zmechanizowany wspierał chińskich i radzieckich braci w walce z anglosaskim imperializmem.
Niby spokojna wioseczka, choć jakby na niebie mniej spokojnie...
A potem było gorzej... Walki w tym rejonie były dość intensywne. Najpierw wioskę zajęły polskie czerwone berety, dzięki czemu zaskoczyły chłopaków z SAS, którzy mieli w planie to samo. Niestety Anglicy urządzili czas apokalipsy przy pomocy śmigłowców Lynx i wioska wpadła w ich łapy. Atakowali od strony wzgórz i w ostatnim desperackim akcie dowódca czerwonych beretów wezwał na wsparcie Su-7 z sugestią, by zajęto się gęstą dżunglą na wzgórzach na północ od wioski z której atakują Anglicy i skąd strzelają do sojuszniczych samolotów z Stingerów. Su-7 wykonało zadanie widowiskowo...
Wkrótce pojawiły się chińskie oddziały specjalne. Zajęły południową część wioski. I tylko po to by znowu śmigłowce i tym razem królewska piechota morska wyparły ich. Walka była dość krwawa zatem z Chińczyków wiele nie zostało, gdy z odsieczą dotarła piechota zmechanizowana w sile 2 drużyn. Udało się rozprawić z angielskimi marines, ale kontratak NATO wciąż trwał. Z północnego zachodu pod osłoną śmigłowców nadjeżdżali fizylierzy. Mimo, że dostali się pod ogień ukrytych w lesie na zachodzi żołnierzy wyposażonych w rakiety typu Fagot, to dotarli na pozycję i rozpoczęli ostrzał. W międzyczasie do lotu znów był gotowy Su-7. Wykonał on zatem mały nalot. Niestety za późno i niecelnie. Co gorsza został strącony przez Anglików. W wiosce doszło do walki wręcz, którą zwyciężyli fizylierzy.
Oczywiście cały czas wioska, jak i wzgórza była pod ostrzałem artyleryjskim jednej i drugiej strony (zależności od sytuacji).
W międzyczasie Chińczycy i Rosjanie przełamali obronę w centrum i na prawym skrzydle, a Anglicy kontratakowali bardziej na zachód. Wioska straciła na znaczeniu. Niestety część mieszkańców nie będzie już miała gdzie mieszkać, a i las na wzgórzu jakby rzadszy... Napalm to koszmar.
