Pancerniki - jak sobie radzić?

Awatar użytkownika
Wallenstein
Sergent-Major
Posty: 174
Rejestracja: środa, 26 kwietnia 2006, 09:13
Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle

Pancerniki - jak sobie radzić?

Post autor: Wallenstein »

Cześć, po obserwacji bitwy pokazowej i przejrzeniu statystyk okrętów zastanawia mnie jak flota (1600 pkt.) bez pancerników radzi sobie z flotą która ma ich jeden lub dwa (Deutschland + Brandenburg)?
Oba przykładowe mają po 46" zasięgu na głównych działach, więc zdecydowanie więcej niż każdy z krążowników, których powiedzmy można wystawić około 5.
Awatar użytkownika
Pacto
Tambour
Posty: 8
Rejestracja: środa, 2 października 2024, 20:21
Has thanked: 3 times
Been thanked: 10 times

Re: Pancerniki - jak sobie radzić?

Post autor: Pacto »

Ale pancernik strzeli raz na rundę, a potem te pozostałe walą w niego i przynajmniej liczą na podpalenie. Ostatecznie zawsze zostaje taran ;)
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6271
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 1023 times
Been thanked: 506 times
Kontakt:

Re: Pancerniki - jak sobie radzić?

Post autor: Torgill »

Odpowiedzi jest kilka.

Pierwsza to słynne powiedzenie "Nec Hercules contra plures", czyli "I Herkules d... kiedy wrogów kupa" ;)

Pancernik będzie trafiał słabiej małe krążowniki trzeciej klasy, a nawet jeśli będzie trafiał tak samo (2 klasa), to jednak będzie miał wielu przeciwników. Na dalekim zasięgu parametry armat nie są jakieś oszałamiające, ciężkie działa pancerników mają średnio koło 10 do przebicia - krążowniki pancerne mają lepszy pancerz, zatem przebijanie będzie na 5 (i trafianie, jeśli cel nie jest przesłonięty i jest to krążownik 2 klasy też). Czyli wcale nie tak łatwo trafić i przebić. A pancernik ma 4 armaty (6 Edward VII), krążowniki więcej. Pancernik zatem będzie chciał wejść na zasięg średni i tu pojawia się dla niego niebezpieczeństwo. Bo krążowniki z armatami 203/201 mm mogą w sprzyjających okolicznościach zadać mu uszkodzenia, a wszystkie armaty mogą spowodować na nim pożary. Dużo armat - dużo pożarów :) A kiedy wejdą do akcji jeszcze armaty lekkie...

Jeszcze dwie kwestie - pierwsza to misje. W scenariuszach gdzie musisz przeciąć kabel, zająć strefy/boje, czy wypłynąć lepiej mieć więcej okrętów, bo możesz zdobyć więcej punktów (inaczej jest gdy są scenariusze na walkę). A ta druga kwestia to oczywiście torpedy - one mogą być śmiertelnym zagrożeniem dla pancernika. I nawet nie WTR, które zabiorą, choć to też jest bolesne, ale zalania, które spowodują i których już nie cofniesz.
Awatar użytkownika
Karel W.F.M. Doorman
Admiraal van de Vloot
Posty: 11995
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:24
Lokalizacja: lichte kruiser HrMs "De Ruyter"
Has thanked: 2503 times
Been thanked: 3265 times

Re: Pancerniki - jak sobie radzić?

Post autor: Karel W.F.M. Doorman »

Warto nawet na wiki poczytać jak zatonął pod Cuszimą pancernik Oslabja.
Został zbombardowany wszystkim, czym się dało. Inne pancerniki także były potwornie zestrzelane, jak gadano przed wojną. To, ze pociski nie przebijały pancerzy burtowych oznaczało tyle, że były zwyczajnie pływającymi wrakami.

Swoją drogą gdyby ktoś myślał ze po co działami kalibrów, które nie przebiją pancerza burtowego.
Warto poczytać "Cuszimę" Nowikowa-Priboja, który walczył w bitwie na pokładzie pancernika "Orioł" - był pomocnikiem w lazarecie okrętowym, ale potem w obozie jenieckim spisywał wspomnienia współkombatantów. Ile w opowieści jest propagandy komunistycznej, tyle jest. Ale opis walki sugestywny. Otóż np. dowodzenie okrętem odbywało się np. przy pomocy werbla. Werblista musiał znajdować się na zewnątrz. To samo dotyczyło dalmierzystów. Bez nich prowadzenie w miarę skutecznego ognia na dystans ognia pośredniego (znaczy nie wprost z lufami o kącie podniesienia zero) było praktycznie niemożliwe. Kolejna rzecz to - wydawałoby się sprawa oczywista - kominy. Kto pali w kominku albo piecu (ja mam kominek ;-) ) ten wie, jak ważny jest cug. A ten uzyskuje się przez słup powietrza, który komin wyciąga w górę. Komin nie służy tylko do odprowadzania dymu. Zwalenie komina oznacza nagłe zmniejszenie słupa powietrza i cugu, a to oznacza gorsze spalanie. To zaś mniejszą produkcję pary, a to zaś mniejszą podaż pary do silników (tu akurat tłokowych). Kominy nie były opancerzane, wiec nawet artylerią małych kalibrów można je było złamać, zmniejszając prędkość jednostki.
No i pożary. Wody naokoło skolko ugodno, a pożar najgroźniejszy, bo nawet z małego, nieugaszonego pożaru robi się większy pożar, a to już jest groźne.

PS; pod Przylądkiem Spatha w 1940 (bitwa między pancernikami Regia Marina a HMS Warspite) włoski pancernik Giulio Cesare zarobił pociskiem 381 mm w taki sposób, ze wprawdzie pocisk nie przebił pancerza pokładowego, ale narobił dymu, który został zassany przez wentylatory kotłowni. Włosi musieli opuścić część kotłowni, bo nawet w maskach się nie dało ich obsługiwać, pancernik wyraźnie zwolnił. Gdyby doszło do ataku torpedowego brytyjskich niszczycieli tylko dlatego, że Włosi z 28 węzłów zjechali do kilkunastu...

To tak tytułem wymądrzania się ;-)

PS: Warspite trafił Juliusza Cezara na dystansie około 24 km. Drugi najdalszy celny strzał na morzu. Tak daleko nie strzelano celnie, co pokazuje rolę tak zwanego przypadku w starciach na morzu.
“Ik val aan, volg mij”
Kontradmirał Karel Doorman do swoich podwładnych, Morze Jawajskie, 27 lutego 1942 roku.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Bogowie wojny: Togo”