Iganie 1831 - pierwsze wrażenia
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3970 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Iganie 1831 - pierwsze wrażenia
Zachęcam do dzielenia się pierwszymi wrażeniami co do gry, a z czasem mam nadzieję z pierwszych rozgrywek.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- cadrach
- Capitaine
- Posty: 878
- Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2011, 10:30
- Lokalizacja: Puszcza Piska
- Has thanked: 85 times
- Been thanked: 141 times
- Kontakt:
Re: Iganie 1831 - pierwsze wrażenia
Dwukrotnie rozegrałem Iganie solo. Za pierwszym razem skończyłem po 3 etapie. Polacy zajęli Iganie oraz zablokowali most, całkowity sukces, ale w dużej mierze dlatego, że zapomniałem wprowadzić zza rzeki jegrów, choć mogli wejść od 2 etapu. Ponieważ sytuacja Rosjan była beznadziejna, postanowiłem zagrać od nowa. Pierwsza porada dla grającego Rosjanami: pamiętać o jegrach...
Kolejna rozgrywka trwała 6 etapów. Jako Rosjanin z założenia zagrywałem natychmiast wydarzenia w rodzaju Obawy Kickiego, Panika, czy Ogień huraganowy, a nie zbierałem na grenadierów. Jako Polak nie miałem okazji użyć dowodzenia inaczej niż defensywnie i do przedłużenia ostrzału Bemowi. Tym razem bitwa była bardzo zacięta. W okolicy 4-5 etapu toczyła się w kilku punktach i sprawiała wrażenie desperackiej po obu stronach. Artylerzyści Bema stracili 1.5 punktu siły, ale nie dałem rady ustrzelić kolejnej połówki (po stracie połowy załogi artyleria dostałaby -2 do strzału, -3 przy kartaczach). Zadecydowało wyszkolenie Polaków. Mniejsza ilość zdezorganizowanych jednostek zaczęła przynosić przewagę. W Iganiach Rosjanie nie mają takich rezerw jak pod Ostrołęką, nie mogą wymieniać zdezorganizowanego wojska na świeże. Po 6 etapie większość jednostek rosyjskich uciekała za planszę - za nimi postępowały polskie tyraliery, blokując tym trakt brzeski. Most również został zajęty (tzn. jego zachodnia część). Tylko w Iganiach pozostawał jeden batalion jegrów w obronie okrężnej, ale znikąd dla niego pomocy, nie było punktów dowodzenia na wprowadzenie grenadierów (musieliby wówczas atakować po moście, co i tak nie wróżyło niczego dobrego), a VI korpus został rozbity i jego uciekające jednostki raczej same czekały na przełom, niż miały możliwość go dokonać. W tej sytuacji rosyjska część mojego ja skapitulowała.
Grało się rewelacyjnie, choć długo. Druga gra zajęła mi jakieś 4 godziny. Po tych solówkach mam wrażenie, że Iganie są trudniejsze dla Rosjan. Niełatwo kierować obroną wioski oraz traktu tak, by wytrzymać tyle etapów i wyprowadzić VI korpus na drugi brzeg. Mała gra, ale duża łamigłówka.
Kolejna rozgrywka trwała 6 etapów. Jako Rosjanin z założenia zagrywałem natychmiast wydarzenia w rodzaju Obawy Kickiego, Panika, czy Ogień huraganowy, a nie zbierałem na grenadierów. Jako Polak nie miałem okazji użyć dowodzenia inaczej niż defensywnie i do przedłużenia ostrzału Bemowi. Tym razem bitwa była bardzo zacięta. W okolicy 4-5 etapu toczyła się w kilku punktach i sprawiała wrażenie desperackiej po obu stronach. Artylerzyści Bema stracili 1.5 punktu siły, ale nie dałem rady ustrzelić kolejnej połówki (po stracie połowy załogi artyleria dostałaby -2 do strzału, -3 przy kartaczach). Zadecydowało wyszkolenie Polaków. Mniejsza ilość zdezorganizowanych jednostek zaczęła przynosić przewagę. W Iganiach Rosjanie nie mają takich rezerw jak pod Ostrołęką, nie mogą wymieniać zdezorganizowanego wojska na świeże. Po 6 etapie większość jednostek rosyjskich uciekała za planszę - za nimi postępowały polskie tyraliery, blokując tym trakt brzeski. Most również został zajęty (tzn. jego zachodnia część). Tylko w Iganiach pozostawał jeden batalion jegrów w obronie okrężnej, ale znikąd dla niego pomocy, nie było punktów dowodzenia na wprowadzenie grenadierów (musieliby wówczas atakować po moście, co i tak nie wróżyło niczego dobrego), a VI korpus został rozbity i jego uciekające jednostki raczej same czekały na przełom, niż miały możliwość go dokonać. W tej sytuacji rosyjska część mojego ja skapitulowała.
Grało się rewelacyjnie, choć długo. Druga gra zajęła mi jakieś 4 godziny. Po tych solówkach mam wrażenie, że Iganie są trudniejsze dla Rosjan. Niełatwo kierować obroną wioski oraz traktu tak, by wytrzymać tyle etapów i wyprowadzić VI korpus na drugi brzeg. Mała gra, ale duża łamigłówka.
no school, no work, no problem