Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Forum systemu bitewnego "Muskets & Tomahawks".
Awatar użytkownika
sowabud
Lieutenant
Posty: 574
Rejestracja: wtorek, 10 listopada 2009, 18:50
Lokalizacja: Budapeszt-Warszawa na zmianę
Been thanked: 1 time

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: sowabud »

Dobra, to o 15 u Kadzika
Kadzik

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: Kadzik »

Przygotowuję scenariusz do gry wieloosobowej na 18. ale po ostatniej bitwie z Yorim i Sową nie jestem pewien, czy podobała się Wam asymetria. Mam wrażenie, że Yori był nieco poirytowany dysproporcją sił i późnym przybyciem posiłków. Pytam więc już teraz; czy celowy i świadomy brak zbalansowania wszystkim będzie pasował? Wprowadzić chce jednak Punkty Scenariusza, które wezmą pod uwagę fakt posiadania słabszej armii, gorszego rozstawienia, trudniejszej sytuacji początkowej (zasadzka, okrążenie etc.) I tak np. okrążeni Francuzi dostaną 3 PS za samo przerwanie okrążenia i wyprowadzenie 3 jednostek poza stół. Anglicy te same 3 PS uzyskają za zniszczenie 6 jednostek wroga.
Zależy mi przede wszystkim na dobrej zabawie i mnie również czasem ciśnie w brzuchu i łezka się do oka pcha, kiedy widzę, że na polu bitwy źle się dzieje, oddziały dają pola, rzuty są tragiczne, a to wszystko przy zbalansowanych punktach. Jestem więc w stanie zrozumieć, że nie każdemu pasuje odgórne założenie słabszych sił, które wydają się być skazane na porażkę.

Czekam na opinie.
Awatar użytkownika
Yori
Praefectus Praetorio
Posty: 1696
Rejestracja: piątek, 28 listopada 2008, 19:09
Lokalizacja: Warszawa man! Złu mówi zawsze: no pasaran!

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: Yori »

Mnie asymetria nie przeszkadza. Irytacja dobrze robi na krążenie :D
Awatar użytkownika
sowabud
Lieutenant
Posty: 574
Rejestracja: wtorek, 10 listopada 2009, 18:50
Lokalizacja: Budapeszt-Warszawa na zmianę
Been thanked: 1 time

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: sowabud »

Ja to nawet lubie przegrywac :cry: . Z Janim jest inaczej, ale to kwestia wieku, pewnie. Kadziku, moze sproboj przewidziec armate, co by w koncu ja wyprobowac.
Kadzik

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: Kadzik »

Dobrze wiedzieć.
Scenariusz będzie dość prosty, ale zawierał będzie kilka, moim zdaniem, fajnych elementów:
1. Będą 3 strony konfliktu, z czego 2 współpracujące: Francuzi z Indiańskimi sojusznikami kontra Brytyjczycy.
2. Głównodowodzący dostają ogólne wytyczne celów, niektóre jawne, inne tajne.
3. Każdy będzie odpowiednio punktowany. Podobnie jak w OiM chcę wprowadzić premię za ograniczanie strat własnych.
4. Cele Indian będą nieco odmienne od tych francuskich, co będzie wymagało współpracy, ale żabojady nie mogą liczyć na całkowitą pomoc sojuszników.

Dla przykładu:
Francuskie siły rzucone są do rozpoznania bojem. Celem głównym jest zadanie jak najpoważniejszych strat przeciwnikowi. Każde 2 zniszczone jednostki liczone są jako 1 Punkt Zwycięstwa. Dodatkowo tajnym celem jest schwytanie żywcem brytyjskiego oficera. Aby to zrobić wymagane jest pokonanie go w walce wręcz. Wysiłek jest opłacalny i warty 3 PZ. Zabronione jest zabijanie ludności cywilnej, można natomiast niszczyć dobytek.
Brytyjczycy mają podobne zadanie, z tym że każde 3 zniszczone francuskie jednostki liczą się jako 1 PZ. Tajne cele to: złamanie morale armii przeciwnika (karta morale wtasowana do talii i przynajmniej raz wyciągnięta) warte 1 PZ oraz ewakuacja ludności cywilnej warta 1 PZ za każdych 5 cywili.
Głównym celem Indian jest pomoc wojskom francuskim. Otrzymują 1 PZ za każde 3 zniszczone jednostki (cywile też się w to wliczają). Tajny cel to plądrowanie zabudowań: Czerwonoskórzy dostają 1 PZ za każdy splądrowany budynek (mechanizm podobny jak przy paleniu)
Awatar użytkownika
Yori
Praefectus Praetorio
Posty: 1696
Rejestracja: piątek, 28 listopada 2008, 19:09
Lokalizacja: Warszawa man! Złu mówi zawsze: no pasaran!

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: Yori »

Czad! Kadzik, granie z Tobą to prawdziwa przyjemność :)
Kadzik

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: Kadzik »

Yori pisze:Czad! Kadzik, granie z Tobą to prawdziwa przyjemność :)
Bardzo miło słyszeć takie słowa :D

Nosek potwierdza obecność, może zjawi się też Łukasz Wnuk :)
Awatar użytkownika
sowabud
Lieutenant
Posty: 574
Rejestracja: wtorek, 10 listopada 2009, 18:50
Lokalizacja: Budapeszt-Warszawa na zmianę
Been thanked: 1 time

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: sowabud »

Fajnie. Co przytargac poza drzewami? Z figurek powinienem skończyć konnego dowódcę. Mam też 6 nowych indian, jeszcze nie publikowanych i nieostrzelanych.
Awatar użytkownika
Yori
Praefectus Praetorio
Posty: 1696
Rejestracja: piątek, 28 listopada 2008, 19:09
Lokalizacja: Warszawa man! Złu mówi zawsze: no pasaran!

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: Yori »

sowabud pisze:Mam też 6 nowych indian, jeszcze nie publikowanych i nieostrzelanych.
To się ich ostrzela, a i opublikujemy, ale nekrologi :D
Kadzik

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: Kadzik »

Mam potwierdzenia przybycia Noska, Tomka (Yori malował jego Marines i Pancernych) oraz Łukaszka Aldlina :)
Jutro opublikuję pełny opis scenariusza i prześlę poszczególne dyspozycje dowódcom. Każdy z Was będzie miał poza celem wspólnym również swoje prywatne zadania: zarówno związane z dowodzonymi siłami, jak i prywatne machlojki oficera.

Punktacja jest dość prosta:
1. Za scenariusz główny 0-6 pkt.
Te punkty są wspólne dla każdej ze stron i suma zawsze wyniesie 6. Tzn. Francuzi z Indianami dostaną 4 punktów, bo zdołali wypchnąć nieprzyjaciół poza wioskę, a Brytyjczycy 2, za to że spalili kilka budynków.

2. Za straty własne 0-6 pkt.
Licząc według modeli, które zdjęto ze stołu (nie wliczając tych, które wyszły poza stół z woli gracza w ramach jakiegoś zadania):
00-10% - 6 pkt.
11-25% - 5 pkt.
26-50% - 3 pkt.
51-60% - 1 pkt.
71-100% - 0 pkt.

3. Cele dodatkowe 0-4 pkt.
Cele dodatkowe są tajne, każdy z graczy dostaje 2: jeden dla swojej wydzielonej części wojska, drugi osobisty dotyczący oficera. Każdy cel wart jest 2 punkty.

Może się zdarzyć, że wygra jedna ze stron, ale prawdziwym zwycięzcą będzie kto inny. Dla przykładu: jak pisałem wcześniej scenariusz wygrali Francuzi, bo odbili wioskę.
Pułkownik francuski jako dodatkowe zadania miał pochwycić wrogiego oficera jako jeńca oraz nie dopuścić do zniszczenia magazynu. Żadnego z celów nie osiągnął, ale zdołał ograniczyć straty do mniej niż 50% W sumie zdobył 8 punktów.
Indiański wódz miał więcej szczęścia. Udało mu się zdobyć skalpy wielu wrogów, ale plugawy szkocki dowódca wymknął mu się z rąk. Wliczając równie duże straty nieco ponad 50% Indianie zdobyli 8 punktów.
Brytyjski głównodowodzący ledwo uszedł z życiem, pragnął bowiem popisać się osobistą odwagą i prowadzić swoje wojska w szleńczym ataku na bagnety, co mu jednak udało i wojsko na długo zapamięta męstwo porucznika. Niestety z tego powodu Francuzi byli w stanie zadać mu dotkliwe straty przekraczające połowę sił. Drugim celem była ochrona syna swojego bliskiego przyjaciela, który służył jako podoficer w jednym z oddziałów, niestety Czerwonoskórzy wycięli ich w pień. W sumie zdobył więc 2+2+1=5 pkt.
Najlepiej powiodło się drugiemu dowódcy brytyjskich sił. Znając porywczość głównodowodzącego tej małej ekspedycji wyższe dowództwo nakazało mu ograniczyć straty do minimum (10% zabitych, nie wliczać uciekających) nawet kosztem powodzenia operacji, co udało mu się osiągnąć. Drugim celem było eskortowanie kolumny cywili, tak by nie dostali się w ręce Indian, co również zakończyło się sukcesem, pomimo tego, że sporo wojska straciło ducha walki i uciekło z pola bitwy, doprowadzając do ponad 40% straconych żołnierzy (na potrzeby celu dodatkowego liczą się jednak tylko zabici). W sumie osiągnął więc 2+3+2+2=9 pkt. Może i potyczka zakończyła się przegraną, ale w raporcie opisującym działania zostanie opisany w samych superlatywach. Awans jest blisko!


Mamy 18. wiek, głównodowodzącymi zostają więc z racji stażu Yori i Sowabud. Nosek zostaje brytyjskim drugim oficerem, stronę francuską wspomoże Tomek ze świeżymi posiłkami. Rozpiski ustalamy na 500 punktów.
Awatar użytkownika
sowabud
Lieutenant
Posty: 574
Rejestracja: wtorek, 10 listopada 2009, 18:50
Lokalizacja: Budapeszt-Warszawa na zmianę
Been thanked: 1 time

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: sowabud »

Będę miał nawet figurkę stosowną do rangi.
Kadzik pisze:plugawy szkocki dowódca.
:) na czas tej gry też tak myślę. Vive la France.
Kadzik

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: Kadzik »

Wszystko już ogarnięte, czas przedstawić nieco szczegółów.
Scenariusz jest luźno oparty na wydarzeniach z 1758: brytyjskim ataku na dolinę Ohio i wycieczce majora Granta na fort. Zmieniłem nieco siły brytyjskie, dodając trochę oleju do głowy ichniejszym dowódcom. Szkoci nie idą do lasu sami, ale ze wsparciem jednostek nieregularnych. Dzięki temu rozgrywka będzie przyjemniej różnorodna.


Brytyjskie wojska błyskawicznym atakiem weszły do Doliny Ohio, kierując się na Fort Duquesne broniący wejścia wgłąb francuskiego terytorium. Pamiętając sromotną porażkę pod Monongahelą, działania ograniczono do mniejszych grup żołnierzy, które prowadzą agresywny zwiad w sporej odległości przed resztą armii. Francuzi od początku zepchnięci do defensywy, po otrząśnięciu się z pierwszego szoku i po otrzymaniu wsparcia od indiańskich sojuszników włączyli się do tej bezpardonowej walki podjazdowej, ale komendant Bousquet dysponuje zbyt małą ilością żołnierzy.
W obecnej chwili sytuacja nie przedstawia się najlepiej dla poddanych Burbonów i rozpoczęto przygotowania do ewakuacji fortu. Główne siły nieprzyjaciela znajdują się już tylko kilka dni drogi i nie ma szans na wygranie oblężenia. Pierwsze oddziały przeprawiono już na drugą stronę rzeki Ohio i następnego dnia dołączyć ma reszta. Sytuacje komplikuje niespodziewany nocny atak oddziału z 77. Regimentu Highlanderów. Bezksiężycowa noc, jakkolwiek bardzo pomocna przy tego typu operacjach, kończy się urwaniem chmury, co psuje szyki również brytyjskim żołnierzom. Kiedy zaczyna świtać, obie strony starają się zapanować nad sytuacją w swoich szeregach.
Francuzi dość szybko zaprowadzili porządek w swoich szeregach, sytuację komplikował jednak chaos natarcia: nieregularne grupy to nacierające, to broniące się zaciekle, lub poddające się bez walki. Brak było wyraźnego kierunku i celu, brak wyraźnych sił głównych przeciw którym można by przeprowadzić skoncentrowane uderzenie.



Brytyjczycy:
Kapitan McYori prowadzi swoją kompanię, czy raczej tych wszystkich, którzy zostali przy nim i nie zagubili się w ulewie i ciemnościach. Udało mu się połączyć z ludźmi z Pierwszego Szkockiego. Mimo bycia słabymi lowlanderami, to pod dowództwem porucznika Nose chwacko poradzili sobie z podejściem i zachowali w miarę zorganizowane szyki. Wraz z kilkoma oddziałami rangerów McYori postanawia czym prędzej wykorzystać element zaskoczenia i uderzyć w kierunku zabudowań, by zając dogodne pozycje do obrony i przeczekania na resztę armii. W razie załamania się całego rajdu będzie musiał wycofać się oraz dokonać jak największych zniszczeń.

Francuzi:
Podporucznik Courpo wraz z częścią milicjantów zajmowali dobre pozycje wśród zabudowań, pozostali znajdowali się w lesie i jako pierwsi zauważyli nadchodzących Szkotów wszczynając alarm. Poruszenie wokół magazynu nie uszło uwadze pułkownika de Souwa. Pośpieszył swoich podkomendnych i w rytm bębnów ruszyli naprzeciw szkockim szeregom. Pułkownik zdaje sobie sprawę, że budynki wokół kościoła, są doskonałą pozycją i jeśli zajmie je przeciwnik będzie w stanie stworzyć mocny punkt, o który oprze resztę frontu.
Indianie obozują po drugiej stronie rzeki, ale pierwsi wojownicy rzucili się do czółen po pierwszych wystrzałach. Ewakuacja fortu nie jest im w smak, dlatego zrobią wszystko, by odeprzeć Brytyjczyków.


Główny cel jest prosty: zająć zabudowania, jeśli potrzeba wyrzucając z nich przeciwnika i utrzymać je.
Gra kończy się po 6 turach, ale może zakończyć się wcześniej jeśli głównodowodzący ogłosi odwrót.
Brytyjczycy mogą starać się zniszczyć budynki, co uniemożliwia Francuzom ich zajęcie, ale kosztować ich to będzie punkty.

Punktacja na koniec gry:
6:0 - brak przeciwnika w rejonie zabudowań
5:1 - ponad dwukrotna przewaga, a przeciwnik jest w odwrocie
4:2 - przewaga, ale bez rozstrzygnięcia / przeciwnik został pokonany, ale miał przewagę w zabudowaniach
3:3 - brak przewagi żadnej ze stron

Spalony kościół i magazyn dają Brytyjczykom 1 pkt. jeżeli przegrali w powyższej punktacji. Jeżeli wygrali wtedy odejmują 1 pkt. W przypadku remisu nic się nie dzieje.



Tajne cele będę wysyłał mailowo.
Kadzik

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: Kadzik »

Bitwa skończyła się całkowitym sukcesem Brytyjczyków, ale okupionym horrendalnymi stratami. Na polu bitwy został tylko oddział rangerów i chyba jeden oficer - porucznik Nose.

Yori pewnie niedługo wrzuci relację na blog, a wraz z nią zdjęcia. Bez nich wszelkie pisanie o potyczce mija się z celem.

BTW: Dzisiaj w sklepie spotkałem Tomka. Mimo tak wielkich strat miał dobry humor i wyrażał się o rozgrywce w samych superlatywach :)
Awatar użytkownika
Yori
Praefectus Praetorio
Posty: 1696
Rejestracja: piątek, 28 listopada 2008, 19:09
Lokalizacja: Warszawa man! Złu mówi zawsze: no pasaran!

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: Yori »

Właśnie usiadłem do raportu, choć nie wiem jak to wszystko opisać, bo tyle się działo. Tomek w drodze powrotnej poprosił, abyśmy zaprosili go na następną rozgrywkę, więc chyba mu się podobało :)
Awatar użytkownika
Yori
Praefectus Praetorio
Posty: 1696
Rejestracja: piątek, 28 listopada 2008, 19:09
Lokalizacja: Warszawa man! Złu mówi zawsze: no pasaran!

Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie

Post autor: Yori »

Zablokowany

Wróć do „Muskets & Tomahawks”