Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
- Inkub
- Colonel en second
- Posty: 1425
- Rejestracja: środa, 3 marca 2010, 11:26
- Lokalizacja: Wawa
- Been thanked: 6 times
- Kontakt:
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Niestety, nie udalo mi sie. Mialem w Wawie dwa spotkania zaplanowane, drugie przeciagnelo sie niemozebnie. Mam nadzieje, ze nastepnym razem sie uda.
- Yori
- Praefectus Praetorio
- Posty: 1696
- Rejestracja: piątek, 28 listopada 2008, 19:09
- Lokalizacja: Warszawa man! Złu mówi zawsze: no pasaran!
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Dzisiejsza gra była naprawdę arcyciekawa!
Odebrałem dziś figurki Redoubta, które Kadzik przywiózł z Antwerpii, pozwoliłem sobie na remanent i co następuje:
Moje pomalowane figurki:
Officer 25
Regulars 8x 8 = 64
Rangers 8 x 9 = 72
Indians 18x7 = 126
Razem 287
Do pomalowania:
Regular officer = 25
Regulars 12 x 8 = 96
Lt. Inf. 12 x 10 = 120
Rangers 8 x 9 = 72
Milicja 2 x 6 x 3 = 36
Sachem 25
Indians 18 x 7 = 126
Razem 500
Dość kupowania, czas malowania!
Odebrałem dziś figurki Redoubta, które Kadzik przywiózł z Antwerpii, pozwoliłem sobie na remanent i co następuje:
Moje pomalowane figurki:
Officer 25
Regulars 8x 8 = 64
Rangers 8 x 9 = 72
Indians 18x7 = 126
Razem 287
Do pomalowania:
Regular officer = 25
Regulars 12 x 8 = 96
Lt. Inf. 12 x 10 = 120
Rangers 8 x 9 = 72
Milicja 2 x 6 x 3 = 36
Sachem 25
Indians 18 x 7 = 126
Razem 500
Dość kupowania, czas malowania!
Ostatnio zmieniony niedziela, 10 listopada 2013, 08:41 przez Yori, łącznie zmieniany 2 razy.
- Inkub
- Colonel en second
- Posty: 1425
- Rejestracja: środa, 3 marca 2010, 11:26
- Lokalizacja: Wawa
- Been thanked: 6 times
- Kontakt:
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Rany, kiedy Ty pomalowales 287 figurek do M&T?
Kojarze parenascie Angoli roznych wersji, wojsk regularnych i ze 30 Indian. A reszta?
Kojarze parenascie Angoli roznych wersji, wojsk regularnych i ze 30 Indian. A reszta?
- GRZ
- Général de Brigade
- Posty: 2695
- Rejestracja: niedziela, 10 lipca 2011, 15:26
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 3 times
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
To są punkty
"In war victory is one part planing and nine parts faith"
ale dobre kostki pomagają.
ale dobre kostki pomagają.
- AWu
- Słońce Austerlitz
- Posty: 18134
- Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Yori a kto wygrał ?
Kibicowałem Francuzom, nie będę krył
Kibicowałem Francuzom, nie będę krył
- Yori
- Praefectus Praetorio
- Posty: 1696
- Rejestracja: piątek, 28 listopada 2008, 19:09
- Lokalizacja: Warszawa man! Złu mówi zawsze: no pasaran!
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Jest szansa na jakieś zdjęcia?
"Kiedy atakujecie - wyjcie jak furie!"
- Thomas "Stonewall" Jackson
Mój blog:
http://arsbelli.blogspot.com/
- Thomas "Stonewall" Jackson
Mój blog:
http://arsbelli.blogspot.com/
- sowabud
- Lieutenant
- Posty: 574
- Rejestracja: wtorek, 10 listopada 2009, 18:50
- Lokalizacja: Budapeszt-Warszawa na zmianę
- Been thanked: 1 time
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Moja wersja wypadków jest już na blogu. Zdjęcia nie wyszły rewelacyjnie, ale nie tragicznie i co nieco widać. Vive la France.
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Zdjęcie rewelacyjne. Oddział regularnych wychodzący z lasu ku małej osadzie. Bardzo klimatyczne.
Od razu zaodaję link do Sawabudowego bloga: http://tuzzelvassal.blogspot.hu/
Kilka komentarzy ode mnie:
1. Dzięki za wspaniałą grę. Do wypieków się przyznaję, ba! nawet z nich dumny jestem, bo widać po nich jak intensywna była rozgrywka (co tylko potwierdza tezę, że można sporo główkować w grze bez nastawienia turniejowego).
2. Wszystkiemu zawiniła moja bierność na naszej lewej flance. Jakby nie patrzeć mieliśmy tam połowę naszych sił w dodatku z oficerem, a naprzeciw zaledwie 2 oddziałki Indian. Zamiast siedzieć po lasach i moczarach należało dość szybko uderzyć, przejść rzekę, zbadać teren, jednym oddziałem Marines wycofać się z powrotem, a drugim szachować Brytyjczyków od tyłu.
3. Ćwiartek było 6 Udało nam się zbadać wszystkie, ale zostało nam za mało sił, by zarządzić kontrolowany odwrót.
4. Co do przewagi w kartach Indian, to muszę się nie zgodzić. Posiadanie większej ilości kart jest bronią obosieczną. Teoretycznie będziemy się aktywować częściej, ale tylko teoretycznie. Każda jednostka będzie miała w turze 4 aktywacje, więc nie ma znaczenia, czy mam 4 jednostki nieregularnych, czy po 2 nieregularnych i Indian. Problem leży w tym, że ta druga strona wydaje się aktywniejsza, bo cały czas dostaje karty. Minusem jest trudniejsze skoordynowanie działań. Yori z Pawłem byli w stanie przeprowadzić tak skuteczny atak na naszych biednych regularnych, przez to że działali w niej samymi Indianami (Rangersi pełnili rolę bardzo pomocniczą) i byli w stanie odpowiednio pracować podchodzeniem i manewrem. Jeżeli mieli by robić to samo koordynując różne jednostki nie wyszłoby to tak sprawnie.
5. Przysiądę do swoich Regularnych, to będzie można spróbować tego, co proponujesz. 2 oddziały faktycznie będą mogły wzajemnie wspierać, trzeba będzie tylko zadbać o ich flanki.
6. Musimy zrobić w końcu znaczniki zasadzki. Dzięki nim można będzie nieregularnymi i Indianami podejść niepostrzeżenie na dużo bliższe odległości i mniej będzie takiego szachowania się jak na naszym lewym skrzydle.
Od razu zaodaję link do Sawabudowego bloga: http://tuzzelvassal.blogspot.hu/
Kilka komentarzy ode mnie:
1. Dzięki za wspaniałą grę. Do wypieków się przyznaję, ba! nawet z nich dumny jestem, bo widać po nich jak intensywna była rozgrywka (co tylko potwierdza tezę, że można sporo główkować w grze bez nastawienia turniejowego).
2. Wszystkiemu zawiniła moja bierność na naszej lewej flance. Jakby nie patrzeć mieliśmy tam połowę naszych sił w dodatku z oficerem, a naprzeciw zaledwie 2 oddziałki Indian. Zamiast siedzieć po lasach i moczarach należało dość szybko uderzyć, przejść rzekę, zbadać teren, jednym oddziałem Marines wycofać się z powrotem, a drugim szachować Brytyjczyków od tyłu.
3. Ćwiartek było 6 Udało nam się zbadać wszystkie, ale zostało nam za mało sił, by zarządzić kontrolowany odwrót.
4. Co do przewagi w kartach Indian, to muszę się nie zgodzić. Posiadanie większej ilości kart jest bronią obosieczną. Teoretycznie będziemy się aktywować częściej, ale tylko teoretycznie. Każda jednostka będzie miała w turze 4 aktywacje, więc nie ma znaczenia, czy mam 4 jednostki nieregularnych, czy po 2 nieregularnych i Indian. Problem leży w tym, że ta druga strona wydaje się aktywniejsza, bo cały czas dostaje karty. Minusem jest trudniejsze skoordynowanie działań. Yori z Pawłem byli w stanie przeprowadzić tak skuteczny atak na naszych biednych regularnych, przez to że działali w niej samymi Indianami (Rangersi pełnili rolę bardzo pomocniczą) i byli w stanie odpowiednio pracować podchodzeniem i manewrem. Jeżeli mieli by robić to samo koordynując różne jednostki nie wyszłoby to tak sprawnie.
5. Przysiądę do swoich Regularnych, to będzie można spróbować tego, co proponujesz. 2 oddziały faktycznie będą mogły wzajemnie wspierać, trzeba będzie tylko zadbać o ich flanki.
6. Musimy zrobić w końcu znaczniki zasadzki. Dzięki nim można będzie nieregularnymi i Indianami podejść niepostrzeżenie na dużo bliższe odległości i mniej będzie takiego szachowania się jak na naszym lewym skrzydle.
- sowabud
- Lieutenant
- Posty: 574
- Rejestracja: wtorek, 10 listopada 2009, 18:50
- Lokalizacja: Budapeszt-Warszawa na zmianę
- Been thanked: 1 time
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Ją wypiekow nie miałem, ale potem spać nie nogę. Z kartami chodzi mi o, że jakbyśmy mieli jeszcze cztery nasze karty indiańskie, to trudniej byłoby wylosować cztery brytyjskie z rzędu. A nasz jeden warband mógłby kogoś odciągnąć.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 11 listopada 2013, 07:17 przez sowabud, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
No tak. Tylko to nie tyle wina kart, co zniszczenie jednostkisowabud pisze:Z kartami chodzi mi o, że jakbyśmy mieli jeszcze cztery nasze karty indiańskie, to trudniej byłoby wylosowac cztery brytyjskie z rzrzęduA nasz jeden warband mógłby kogoś odciągnąć.
Następnym razem powinien być już Nosek i Mariusz, więc Indian będzie więcej.....po obu stronach
- Yori
- Praefectus Praetorio
- Posty: 1696
- Rejestracja: piątek, 28 listopada 2008, 19:09
- Lokalizacja: Warszawa man! Złu mówi zawsze: no pasaran!
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Mimo, ze nasze siły były dość różnorodne - byli regularni, nieregularni i Indianie to z faktu posiadania wielu kart niewiele wynikało.
Faktem jest, że najwięcej we wczorajszej grze dokonali Indianie, zaś Brytyjczycy byli tylko języczkiem u wagi. Skuteczność Indian wynikała z koordynacji, która była możliwa dzięki dużej liczbie oddziałów.
Zmierzam do tego, że posiadanie różnorodnej armii daje nam dużo kart, ale zmniejszają się możliwości operacyjne.
Kadzik ma rację - źle się stało, ze jedyny oddział Indian uciekł z pola bitwy. Dlatego warto mieć 2-3 oddziały tego samego typu, aby uniknąć tego typu sytuacji.
Faktem jest, że najwięcej we wczorajszej grze dokonali Indianie, zaś Brytyjczycy byli tylko języczkiem u wagi. Skuteczność Indian wynikała z koordynacji, która była możliwa dzięki dużej liczbie oddziałów.
Zmierzam do tego, że posiadanie różnorodnej armii daje nam dużo kart, ale zmniejszają się możliwości operacyjne.
Kadzik ma rację - źle się stało, ze jedyny oddział Indian uciekł z pola bitwy. Dlatego warto mieć 2-3 oddziały tego samego typu, aby uniknąć tego typu sytuacji.
- sowabud
- Lieutenant
- Posty: 574
- Rejestracja: wtorek, 10 listopada 2009, 18:50
- Lokalizacja: Budapeszt-Warszawa na zmianę
- Been thanked: 1 time
Re: Muskets & Tomahawks - granie w Warszawie
Ja też, w odwodzie jest przecież 7 regularnych. Tym bardziej, ze Yori oficjalnie ogłosił rozpoczęcie zbrojeń.sowabud pisze:5. Przysiądę do swoich Regularnych, to będzie można spróbować tego, co proponujesz
Yori, Pawle - czekam na info odnośnie redoubta.