Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Literatura, ze szczególnym uwzględnieniem literatury historycznej i militarnej.
Awatar użytkownika
Karel W.F.M. Doorman
Admiraal van de Vloot
Posty: 10385
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:24
Lokalizacja: lichte kruiser HrMs "De Ruyter"
Has thanked: 2025 times
Been thanked: 2759 times

Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Karel W.F.M. Doorman »

"Alianckie naloty na cele cywilne podczas drugiej wojny światowej nadal budzą wiele kontrowersji. Bombowce RAF i USA AF, niekiedy wspólnie, zniszczyły nie tylko słynne Drezno, ale także Szczecin, Świnoujście, Żary i Królewiec, zabijając tysiące mieszkańców"

https://replika.eu/tytul/smierc-z-nieba ... eCc5IAO-m0
Follow me!
Kontradmirał Karel Doorman do swoich podwładnych, Morze Jawajskie, 27 lutego 1942 roku.
Awatar użytkownika
Mirek1939
Adjudant-Major
Posty: 287
Rejestracja: środa, 9 lipca 2014, 23:18
Has thanked: 95 times
Been thanked: 54 times

Re: Śmierć z nieba Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta

Post autor: Mirek1939 »

Temat (jak sam nalot z fragmentu) znany w szerszej świadomości choćby z "Hotelu Excelsior''.

Natomiast z drugiej strony kwestia ta była poruszana tutaj: https://www.magnum-x.pl/artykul/cel-war ... -1944-roku
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Raleen »

Autorzy i wydawcy w poszukiwaniu nowości, często na siłę, lubią podejmować próby "odbrązowiania" historii, ukazywania jej od innej strony. Jeśli uda się wzbudzić kontrowersje to dobrze, bo może dzięki temu więcej się sprzeda. Nawet jeśli stawiane tezy czy prezentowane ujęcia tematu nie do końca mają sens. Jednym ze stosowanych ostatnio zabiegów jest próba budowania swego rodzaju mieszanej tożsamości u mieszkańców tzw. Ziem Odzyskanych, żeby z jednej strony identyfikowali się z Polską, a z drugiej trochę także z dawnymi mieszkańcami tych ziem i państwem, które nimi władało, a przy okazji trochę także z jego siłami zbrojnymi (czego jednak wprost nikt nie zasugeruje ani nie powie). Szczecin, Świnoujście, Żary i Królewiec były w czasie II wojny światowej i przed nią niemieckimi miastami i jako takie były atakowane i niestety niszczone. Zresztą nie tylko miasta przed wojną niemieckie ucierpiały w wyniku działań wojennych. Wystarczy wspomnieć co stało się z wieloma miastami francuskimi czy belgijskimi i holenderskimi. Dlaczego mieszkańcy Bredy są do dziś tak wdzięczni maczkowcom? Bo Maczek wyzwalając ich miasto niczego im nie zdemolował podczas walk z Niemcami i cała średniowieczna starówka oraz piękna katedra została praktycznie nietknięta. Inni nie mieli takiego szczęścia. Odnośnie drugiej publikacji, znając podejście autora podejrzewam, że również do pewnego stopnia wpisuje się we wspomniany nurt. Tym razem chodzi o ukazywanie innego oblicza Armii Czerwonej. Długo była (i nadal jest) moda na niemczyznę, to jako antidotum serwuje się swego rodzaju modę na Armię Czerwoną, podkreślając jej rzeczywiste bądź wyimaginowane przewagi (niestety częściej chyba te drugie).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Darth Stalin
Censor
Posty: 6571
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
Has thanked: 73 times
Been thanked: 170 times

Re: Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Darth Stalin »

Raleen, może zamiast "znajomości podejścia autora" po prostu przeczytaj tekst.
Nb. jest też jako podcast "Cel: Warszawa" na Youtube na "Wojennych historiach", do czego warto posłuchać skorelowany z nim "Sokoły Stalina".
Przy okazji wyjaśnia genezę wersu "w nocy nalot w dzień łapanka" ze znanej wojennej "zakazanej piosenki"...
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Raleen »

Obejrzałem sobie niedawno podcast o tym, jakim to Pantera była złym czołgiem (najgorszym) w II wojnie św. i na razie mi wystarczy.
Nie odmawiam autorowi wiedzy, ale przy tym poziom manipulacji faktami by udowodnić z góry założoną tezę miejscami poraża.
Zresztą co do szczegółów tej publikacji nie wdaję się w dyskusję, pisałem tylko ogólnie o pewnych tendencjach.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Karel W.F.M. Doorman
Admiraal van de Vloot
Posty: 10385
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:24
Lokalizacja: lichte kruiser HrMs "De Ruyter"
Has thanked: 2025 times
Been thanked: 2759 times

Re: Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Karel W.F.M. Doorman »

Niestety Pantera na pewno nie była najlepszym czołgiem II Wojny. Nie można brać pod uwagę tylko pancerza i armaty, ale także inne czynniki. Owszem porucznik Tymieniecki Bohdan z Pułku 6 Pancernego Dzieci Lwowa uznawał Pantera za najgroźniejszy czołg II Wojny, ale on nie musiał jej naprawiać.

Co do budowania świadomości mieszanej na ziemiach zachodnich zgadzam się w 100%.
Follow me!
Kontradmirał Karel Doorman do swoich podwładnych, Morze Jawajskie, 27 lutego 1942 roku.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Raleen »

No ale znowu nie była najgorszym, a argumenty typu, że Pantera była zła, bo jak weszła do służby, to III Rzesza zaczęła ponosić klęski, to jak by stosować tego typu rozumowanie, to najlepszymi czołgami były Pz I i Pz II, bo jak znajdowały się w służbie na początku wojny, to III Rzesza odnosiła największe zwycięstwa. Ale to na inną dyskusję Sławku...
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Darth Stalin
Censor
Posty: 6571
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
Has thanked: 73 times
Been thanked: 170 times

Re: Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Darth Stalin »

Raleen pisze: piątek, 7 października 2022, 14:04 Obejrzałem sobie niedawno podcast o tym, jakim to Pantera była złym czołgiem (najgorszym) w II wojnie św. i na razie mi wystarczy.
Nie odmawiam autorowi wiedzy, ale przy tym poziom manipulacji faktami by udowodnić z góry założoną tezę miejscami poraża.
Zresztą co do szczegółów tej publikacji nie wdaję się w dyskusję, pisałem tylko ogólnie o pewnych tendencjach.
1. Jakie znowu "ogólne tendencje" masz na myśli? A odnosiłeś się wprost do tego konkretnego autora, więc zechciej udowodnić to, o czym pisałeś.
2. Wskaż owe "manipulacje", jeśli potrafisz. Bo to, że wdrożenie Pantery w taki, a nie inny sposób pogrążyło niemieckie wojska pancerne, nie powinno budzić wątpliwości. Zaś czy były czołgi od niej gorsze...? Z uwagi na założoną masowość Pantery i związane z tym implikacje organizacyjne - obawiam się, że raczej nie. No, Tygrys Królewski może, ale to nie ta skala produkcji... (miało ich być 3 razy więcej, podobnie jak Jagdtigerów, ale alianci zgruzowali fabrykę...).
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Raleen »

Przykładem mogą być manipulacje faktami dot. sprawnych Panter podawanymi w sposób wybiórczy wyłącznie na koniec roku. III Rzesza nie przegrała wojny przez to, że wdrożyła Pantery tylko przez to, że ogólnie była od pewnego momentu na równi pochyłej, i czy wdrożyłaby ten czołg czy inny, prawdopodobnie by jej to nie pomogło.
Jak już wspominałem, pisałem ogólnie o pewnych tendencjach. Nie mam teraz czasu ani ochoty wchodzić w jałowe dyskusje. Tym bardziej, że temat jest o czym innym.
Darth Stalin pisze:...jeśli potrafisz.
Daruj sobie tego typu odzywki, bo najdelikatniej mówiąc, nie budują one dobrej atmosfery dyskusji.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Karel W.F.M. Doorman
Admiraal van de Vloot
Posty: 10385
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:24
Lokalizacja: lichte kruiser HrMs "De Ruyter"
Has thanked: 2025 times
Been thanked: 2759 times

Re: Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Karel W.F.M. Doorman »

Raleen pisze: niedziela, 9 października 2022, 19:53 Przykładem mogą być manipulacje faktami dot. sprawnych Panter podawanymi w sposób wybiórczy wyłącznie na koniec roku. III Rzesza nie przegrała wojny przez to, że wdrożyła Pantery tylko przez to, że ogólnie była od pewnego momentu na równi pochyłej, i czy wdrożyłaby ten czołg czy inny, prawdopodobnie by jej to nie pomogło.
Problemem Ryś było to, że do zimy 1941/42, a nawet do wiosny 1942 Niemcy jechali na sporej ilości kiepskich taktycznie czołgów, a tę niską jakość równoważyli doskonałą taktyką i dowodzeniem, w tym jakością dowódców.
Niemcy zarówno w Polsce jak i zwłaszcza we Francji wygrywali infiltracją. Tam, gdzie trafili na porządny opór, tam Panzerwaffe była słabiutka. W Polsce każdy słownie środek ppanc, a wbrew pozorom polska DP i polska BK miały bardzo dużo środków obrony ppanc, co najmniej poważnie uszkadzał dosłownie każdy wóz bojowy WH. We Francji było jeszcze gorzej. Z B-1bis niemieckie czołgi radziły sobie objeżdżając je z boku i strzelając w wielką osłonę chłodnicy na dole wanny. Od frontu mogły se strzelać. Stąd zaczęto (podobno już w Polsce) używać 8,8 jako broni ppanc, do czego armaty te słabo się nadawały (wysoka nieruchawa laweta).
Ja zawsze polecam poczytać o tym, co pod Stonne zrobił Capitaine Pierre Billotte i jego "Eure" t. B-1bis. Wittmann w Normandii tylko powtórzył wyczyn, na dodatek część rozwalonych pojazdów to były transportery.
Aha "Eure" była mocno postrzelana, ale żaden z pocisków nawte nie naruszył zdolności bojowej francuskiego mastodonta, który po kolei rozłupywał niemieckie wozy swoimi armatami.

Niemcy podjęli decyzję o wprowadzaniu do walki czołgów, które przewyższały znacząco właściwościami czołgi przeciwników, ale za to były niesamowicie skomplikowane techniczne. Ich produkcja wymagała katastrofalnie wielkiej ilości roboczogodzin. To już lepiej by wyszli na masowej produkcji Hetzerów.
Ja tylko podniosę, że nie trzeba niszczyć czołgu, by go wyeliminować z walki, a czołg nie służy do walki z innymi czołgami, czego Niemcy nie rozumieli od pewnego momentu. Wystarczy klucz Jabos sunący po ciężarówkach i eszelonach z paliwem.
Jak już wspominałem, pisałem ogólnie o pewnych tendencjach. Nie mam teraz czasu ani ochoty wchodzić w jałowe dyskusje. Tym bardziej, że temat jest o czym innym.
Sorki, ale gadacie chłopaki, to ja nie wytrzymywam. ;-)
Follow me!
Kontradmirał Karel Doorman do swoich podwładnych, Morze Jawajskie, 27 lutego 1942 roku.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Raleen »

Ja się zgadzam ze wszystkim co napisałeś Sławku. Ale czego to także dowodzi? Że nie same właściwości czołgów były ważne, ale taktyka, czy szerzej doktryna wojenna ich użycia. Na początku wojny i przeciwnicy byli inni, i taktyka, którą stosowali ci przeciwnicy, także nieprzystająca do niemieckiej. Blitzkrieg był kompletnym zaskoczeniem dla armii przeciwników Niemiec w początkowej fazie wojny. Potem sytuacja uległa zmianie. Inne były też możliwości, mam na myśli warunki terenowe, głębię strategiczną, ogólną wielkość sił zbrojnych, zwłaszcza jak się porówna inwazje na Polskę czy Francję do inwazji na ZSRR.

Co do Panter i tego czy to była zła decyzja, moim zdaniem poza tym wszystkim co jest podnoszone, mniej lub bardziej słusznie (w tym momencie nie oceniam), to nasuwają się co najmniej dwa pytania, na które trzeba by sobie odpowiedzieć:
- Czy Niemcy mogli i powinni przewidzieć oraz czy przewidywali, że będą mieli takie problemy techniczne z tym czołgiem?
- Czy Niemcy mogli i powinni przewidzieć oraz czy przewidywali późniejszy przebieg wojny, tj. że potoczy się ona mniej więcej tak jak się potoczyła i że ograniczy to w pewnym momencie ich możliwości produkcji tego czołgu?
Wydaje mi się, że to są istotne pytania, na które nie tak łatwo udzielić jednoznaczne odpowiedzi (ale może się mylę...). Bardzo komfortowo ocenia się post factum znane fakty, wiedząc jak wydarzenia potoczyły się później. Z kolei takie rozważania to dla historyków (zwłaszcza typowo akademickich) trochę grząski grunt, chociaż nie jest to jeszcze historia alternatywna. Z drugiej strony potencjalnie jest duże pole do wykazania się.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Karel W.F.M. Doorman
Admiraal van de Vloot
Posty: 10385
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:24
Lokalizacja: lichte kruiser HrMs "De Ruyter"
Has thanked: 2025 times
Been thanked: 2759 times

Re: Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Karel W.F.M. Doorman »

Niemcy mogli przewidzieć i przewidywali ile czasu i deficytowego materiału zajmie wyprodukowanie jednego Tigra, a ile jednej Pantery. O ile te czołgi były doskonałe na stepie, o tyle teren mniej otwarty niwelował przewagę. Rzecz jasna w momencie wprowadzania tych wozów do służby (Tigr 1942, Pantera 1943) Niemcy wciąż zachowywały na lądzie inicjatywę strategiczną. Tyle, że po jej utracie produkowano coraz bardziej skomplikowane i czasochłonne pojazdy. Niemcy nie nauczyli się niejako, że wygrywa się taktyką, dowodzeniem i przewagą liczebną. Ot produkowali bunkry na gąsienicach.
Follow me!
Kontradmirał Karel Doorman do swoich podwładnych, Morze Jawajskie, 27 lutego 1942 roku.
Awatar użytkownika
Karel W.F.M. Doorman
Admiraal van de Vloot
Posty: 10385
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:24
Lokalizacja: lichte kruiser HrMs "De Ruyter"
Has thanked: 2025 times
Been thanked: 2759 times

Re: Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Karel W.F.M. Doorman »

Kiedyś ktoś na FB zadał pytanie o najlepszy samolot w wojnie na Pacyfiku. Moja odpowiedź nikogo chyba nie przekonała: Consolidated Catalina. Wszyscy się ekscytują Hellcatami, Zero i innymi wymyślnymi maszynami. A tymczasem samolot patrolowy i eskortowy dalekiego zasięgu był równie ważny dla wygranej jak doskonały myśliwiec pokładowy. Tak samo z Niemcami. Fall Weiss i Fall Gelb/Rot nie wygrały Tygrysy, a niemieckie blaszanki w typie dużego ciągnika rolniczego.

"Najważniejsza bronią czołgu jest silnik". Heinz Guderian.
Follow me!
Kontradmirał Karel Doorman do swoich podwładnych, Morze Jawajskie, 27 lutego 1942 roku.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Raleen »

Karel W.F.M. Doorman pisze:Rzecz jasna w momencie wprowadzania tych wozów do służby (Tigr 1942, Pantera 1943) Niemcy wciąż zachowywały na lądzie inicjatywę strategiczną.
Wejście tych wozów do służby to nie jest moment podjęcia decyzji. Decyzja była podejmowana wcześniej - kiedy decydowano się na ich produkcję, kiedy przygotowywano przemysł do tego. Czyli w warunkach kiedy do końca wojny było jeszcze daleko i jej dalszy bieg nie był taki oczywisty.
Karel W.F.M. Doorman pisze:Niemcy mogli przewidzieć i przewidywali ile czasu i deficytowego materiału zajmie wyprodukowanie jednego Tigra, a ile jednej Pantery.
I tu kolejne pytanie, czy te materiały wtedy gdy podejmowali decyzje były takie deficytowe. Mam wątpliwości.
Karel W.F.M. Doorman pisze:Tyle, że po jej utracie produkowano coraz bardziej skomplikowane i czasochłonne pojazdy. Niemcy nie nauczyli się niejako, że wygrywa się taktyką, dowodzeniem i przewagą liczebną.
Raczej zapomnieli lekcje, które mieli wpajane od początku. Od czasów von Seeckta.
Karel W.F.M. Doorman pisze:Ot produkowali bunkry na gąsienicach.
Tu chyba jednak trochę przesadziłeś.

Co do Cataliny, to jest właśnie dobra ilustracja tego jak takie dyskusje często wyglądają. Dla jednego ważny jest myśliwiec, dla innego może być bombowiec, a dla kogoś jeszcze innego innego samolot patrolowy/rozpoznawczy. W zależności od doboru kryteriów można różne rzeczy wywodzić. Stąd fajnie się dyskutuje jeśli ktoś to dostrzega, natomiast jeśli nie dostrzega, to takie dyskusje stają się jałowe.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Karel W.F.M. Doorman
Admiraal van de Vloot
Posty: 10385
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:24
Lokalizacja: lichte kruiser HrMs "De Ruyter"
Has thanked: 2025 times
Been thanked: 2759 times

Re: Śmierć z nieba. Alianckie naloty na polskie i niemieckie miasta (L. Adamczewski, Replika)

Post autor: Karel W.F.M. Doorman »

Raleen pisze: niedziela, 9 października 2022, 23:19
Karel W.F.M. Doorman pisze:Ot produkowali bunkry na gąsienicach.
Tu chyba jednak trochę przesadziłeś.
Nie. Czołg to połączenie manewru i siły ognia, przy czym wtedy przeważał jednak manewr. Sowieci nie wygrywali dzięki sile ognia czołgów, a dzięki manewrowości. Co z tego, że Pantera była sprawna ruchowo, jak było ich za mało, a manewr słabą liczebnością jest nieskuteczny. Gdzie te Pantery wygrywały? Pod Warszawą? Pod Lwowem?
Follow me!
Kontradmirał Karel Doorman do swoich podwładnych, Morze Jawajskie, 27 lutego 1942 roku.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Literatura”