Wspomniałem o tym, gdyż przy różnych okazjach można zobaczyć lub przeczytać szereg rzeczy które działają ładnie na wyobraźnię, ale niekoniecznie mają umocowanie w faktach. W filmach fabularnych, ale również na forach dyskusyjnych. Poruszyłem więc tą kwestię, abyście przynajmniej na Strategiach zyskali względem tego odpowiedni dystans.
Broń pancerna nie znajduje się w kręgu moich głównych zainteresowań. Niemniej przy okazji coś tam trochę wiem.
Nie znaczy to, że na pewno nie było żadnych walk czołg vs czołg, czy samochód pancerny vs samochód pancerny. Chiński Teatr Działań (dalej TD) nie jest tak dobrze znany jak rosyjski, zachodnioeuropejski, afrykański, czy nawet tzw. pacyficzny. Z czasem może coś wypłynąć. Z czasem możemy dowiedzieć się o ciekawych akcjach i zapewne się dowiemy. Dzięki aktywności badawczej osób pokroju Jakuba Polita szanse na to rosną. Niemniej na tu i na teraz poczułem się zobowiązany wspomnieć, że ja, jak dotąd nigdy nie trafiłem na potwierdzone relacje pancernych starć (np. w materiałach japońskich) ale również i na japońskich forach dyskusyjnych. Ponadto od jakiegoś czasu aktywizuję się m.in. na tajwańskich forach oraz (próbuję – od roku, dwóch) na chińskich. Na pierwszych i na drugich (na drugich, co zrozumiałe częściej) trafiam regularnie na utyskiwania forumowiczów, w stylu: to wstyd, że gdy wiosną 1945 r. wszędzie Alianci już wygrywali – chiński front był jedynym, na którym Osi zwyciężała połykając nowy teren. I tym podobne. Gdy im przybliżałem garść „naszych” pancernych starć z kampanii 1939 r., krótkiej przecież i zasadniczo „do jednej bramki” – utyskiwali: a u nas wstyd. Z naszej strony nie było ani jednej próby zatrzymania, czy choćby stępienia japońskiego ataku pancernego z wykorzystaniem własnych czołgów.
Należy do tego jednak podchodzić z czujnością.
Jak mówił swego czasu nieoceniony Bernard Heuvelmas: nigdy nie wiadomo co to się tam w tych głębinach kłębi i co z nich niespodziewanie może wyjść na brzeg.
Z chińskiego TD jeszcze niejedna ciekawa kryptyda wyjdzie nam wprost z zarośli, które na obecną chwilę wydają się spenetrowane. Poza tym i bez tych pancernych pojedynków tam się rozgrywały arcyciekawe boje z użyciem wozów pancernych, tyle, że w opcji – z wykorzystaniem w danym starciu, tylko przez jedną ze stron.
Owszem. W Mandżukuo ześrodkowano ich całkiem sporo. W Korei także. Ale to dopiero po walkach nad Chasan i przede wszystkim – nad Nomonhan.
Wydaje mi się, że wcześniej, przed wymienionymi starciami, cesarstwo nie posiadało w Korei (chyba) ani jednego czołgu. Może, jeśli już to jakieś samotne „niedopałki" w stylu dwuczołgowej sekcji kawaleryjskich Typ 93 przynależnej do pododdziału zwiadu w DP.
Natomiast przed Nomonhan w ogromnej przecież obszarowo Mandżurii Japończycy mieli do lata 1939 r. symboliczną ilość czołgów i to prawie wyłącznie z silnikami benzynowymi. To ważne, gdyż wg obowiązujących od 1936 r. w siłach zbrojnych cesarstwa założeń – czołgi z napędem benzynowym przewidziano już wyłącznie do szkolenia. Dlatego wersja czołgu Typ 89 Ko (czy jak kto woli – A), ze starym silnikiem benzynowym, swoją jedyną właściwie akcję bojową „zaliczyła” nad Nomonhan z Sowietami. Japończycy wiosną i wczesnym latem 1939 r. po prostu nie mieli właściwie w Mandżurii innych czołgów, niż tylko te przewidziane do szkolenia. Czołgi o „pełnej wartości bojowej” ściągnęli do Mandżukuo dopiero ad hoc w naprędce zaimprowizowanej grupie bojowej na przełomie czerwca/lipca 1939 r - bezpośrednio z Japonii. Czyli dopiero wówczas, gdy nastąpiła już potężna eskalacja starć o sporny teren.
Swoją drogą – dziwny agresor z tych Japończyków. Atakując sojusznika Kraju Miłującego Pokój, o którym wiedzieli (m.in. dzięki zeznaniom Liuszkowa), że ma w rejonie pancerny walec motorowy grzejący w oczekiwaniu silniki – i nie ześrodkowali zawczasu przygotowanego dla siebie pancernego wsparcia. Ktoś, bezkrytycznie akceptujący sowiecką wersję narracji o japońskiej winie za sprowokowanie walk, powinien się z tym „silnikowym” argumentem zmierzyć.
Jeśli chodzi o Ha-Go w Mandżurii to właśnie tam, na północy kraju, intensywnie testowano w lutym 1935 r. silnik diesla A6 120 VDe przewidziany dla tego czołgu, głównie pod kątem wytrzymałości w warunkach ekstremalnego mrozu. W czasie tych legendarnych testów:
(„przy pokrywie śnieżnej 20-50 cm dochodzącej miejscami do ok. 1 metra oraz temperaturze -25°C a odczuwalnej temperaturze ponad -30°C i jednorazowym dystansie rajdu o długości 250 km z udziałem 14 czołgów trzech różnych typów + towarzyszące im pododdziały piechoty, saperów i artylerii zmotoryzowanej przemieszczające się z wykorzystaniem ciężarówek oraz ciągników (łącznie ok. 500 ludzi i ok. 50 nieopancerzonych pojazdów, plus wzmiankowane czołgi”).
Doszło nie tylko do jatek wśród uczestników rajdu ze względu na ekstremalne warunki pogodowe (odmrożenia zarówno wśród żołnierzy przewożonych na ciężarówkach, jak i m.in. wśród kierowców ciągników artyleryjskich, ale też u czołgistów, którzy połapali to samo + zapalenia płuc) co skutkowało stopniowym rozpadem kolumny poczynając od odcinka na ok. 100 km i dalej. Jakby tego było mało, w tej śnieżycy i gęstym śniegu, te rozczłonkowane elementy zostały wypatrzone i zaatakowane przez jakieś czatujące na nich najwyraźniej zawczasu grupy obłąkanych partyzantów (lub przywykłych do podobnych warunków, choć biorąc pod uwagę fakty, nie rezygnowałbym z tezy o obłąkaniu) i zmuszone tym samym do wywalczania przejścia walką, co wpłynęło na wynik testu.
Jeszcze w kontekście Mandżurii i Ha-Go. Warto wspomnieć, że z czasem opracowano tzw. mandżurską wersję czołgu. Odznaczała się m.in. wzmocnionym podwoziem i ulepszonymi gąsienicami. Wspominam o tym także ze względu na naszego Telamona, gdyż wóz z tzw. zawieszeniem mandżurskim różnił się optycznie od wersji podstawowej stanowiąc swoistą ciekawostkę.
http://www.tankarchives.ca/2016/11/type ... soner.html
Jedyny japoński czołg zdobyty przez Sowietów podczas walk nad Nomonhan (jeśli nie liczyć pojedynczego rozpoznawczego Typ 94) - to wóz por. Ito, który szczęśliwie przeżył starcie, to właśnie przedstawiciel wersji mandżurskiej. Poza dwoma wymienionymi czołgami cesarstwo podczas opisanych walk straciło bezpowrotnie jeszcze 8 innych czołgów (opcjonalnie 10). Tyle ostatecznie, po zakończeniu walk skreślono ze stanu. Inne udało się uszkodzone odholować i z czasem przywrócić do linii w liczbie ponad 20. Z tym odholowaniem to był niezły wyczyn jeśli przypomnimy, że np. pierwsze Ha-Go wyposażone w haki holownicze pojawiły się w linii dopiero 2.5 roku później, podczas inwazji na Holenderskie Indie Wschodnie.
Stratę na rzecz Rosjan pojedynczego Ha-Go por. Ito starano się przed Tokio po prostu zataić. Nie przewidziano jednak, że przeciwnik przeprowadzi wokół zdobytego wraku całą rozbudowaną akcję reklamową organizując istną sesję zdjęciową i puszczając w świat dziesiątki fotografii tej jednej, pojedynczej, przejętej maszyny. Z tytułu tej nieprzewidzianej wpadki japońscy "konspiratorzy" najedli się w konsekwencji, przed przełożonymi, sporo wstydu.
Sygnalizuję straty przy okazji ale nie przypadkiem, abyście byli czujni trafiając na wzmianki o zdziesiątkowaniu w bitwie nad Chałchin-Goł, japońskiego zgrupowania pancernego w niej użytego.
Wydaje mi się przy tym, że wersji mandżurskiej nie wdrożono do produkcji seryjnej w jakiejś większej ilości.
Nazwa „mandżurska” nie pochodzi też od obszaru przewidzianych działań bojowych dla wersji o ulepszonym zawieszeniu. Wyjaśniam to, gdyż niektórzy rosyjscy autorzy tak interpretują nazwę wskazując, że ten i podobne zabiegi dowodzą przygotowań do agresji ze strony cesarstwa planowanej z tego rejonu. Nazwa wersji pochodzi od miejsca testów. Po prostu tam testowano terenowo prototyp lub prototypy wymienionej wersji zaprojektowanej przez Harę w Japonii. W tej ostatniej zmontowanej i następnie przerzuconej do Mandżukuo. Nigdzie poza Mandżurią Japończycy nie mieli tak dobrych, rozległych i co ważne – odludnych poligonów wojskowych. To dlatego.
Pozwolę sobie już więcej nie odpowiadać w tym wątku, bo nie do tego temat został utworzony. Mam nadzieję, że wywiad z Jakubem Politem, który, wierzcie mi, ma o wiele ciekawsze rzeczy to przekazania – będzie niebawem zakończony, opracowany i udostępniony do zapoznania się dla wszystkich zainteresowanych.
Pozdrawiam,
jabu