Mam nadzieję że na obrazku widać o co mi chodzi

Swoją drogą autor mógł jeszcze dodać że krok francuski mierzył 0,75 m a rosyjski 0,53 i jego argumentacja byłby nie do podważenia

[Rozszerzenie jpg zostało wyłączone i nie będzie dłużej wyświetlane.]
Teraz to znaczy kiedyCzy książeczki Ospreya zaczeli teraz pisać licealiści?
Chyba, że amator nie odróżnia źródeł historycznych od opracowań, nie ma pojęcia o tym co powinna zawierać każda praca historyczna, nie słyszał o krytyce źródłowej lub jej nie stosuje i popełnia błędy zaniechania czy nadmiernego eksponowania zagadnień, na które miał lepsze "kwity" z pomijaniem tych, na które miał słabsze źródła. Amatorowi o wiele łatwiej 'zachłysnąć' się źródłem, co w konsekwencji prowadzi go do opłakanych wniosków. Nagminną przypadłością niektórych amatorów jest opisywanie własnymi słowami informacji już opisanych gdzie indziej z nadzieją, że przecież nikt nie zauważy podobieństwa.Powiem nawet więcej, po kontakcie z setkami prac w j. polskim nie powiedziałbym, że praca nawet doktora habilitowanego czy profesora gwarantuje automatycznie poziom wyższy niż magistra lub zgoła amatora bez dedykowanego wykształcenia
Bardzo delikatnie, wręcz eufemistycznie ujmując...Santa pisze:Cierpiała na tym celność
Na szeroko pojętym Zachodzie mitry oficerskie od dawna koczują z jednej książki do drugiej. Ale, żeby było śmieszniej, w amerykańskiej wersji "Wojny i pokoju" z 1956 r oficerowie mają przepisowe kaszkietySanta pisze:Dawno mnie nie było. Tutaj pokrótce odniosę się do jednego zarzutu Raleena.
I jeszcze słówko do Iwana: pełna zgoda co do czapek i mitr, sprawdzałem u Ulianowa. Niestety, jeśli coś mi się nie rzuci w oczy na tyle mocno, że aż razi, to nie weryfikuję każdej ilustracji, zamieszczonej przez autora.