Broń gwintowana to temat szeroki, jedne egzemplarze są mniej przyjazne w użyciu i celne od innych. Poza tym rodzaj prochu, materiał z którego wykonano kule, przybitka oraz wycior kapiszony etc. Cały temat jest bardzo złożony.
Pod Komorowem Polacy mieli być uzbrojeni głównie w tzw. sztućce beligjskie - tj. wojskowe jednostrzałowe gwintowane karabiny belgijskie.
Właśnie to to znaczy.
Czy ktoś gdzieś dowiódł że bardziej doświadczony i wyszkolony żołnierz lepiej (albo znacznie lepiej, i o ile w skali procentowej?) strzela na polu walki ? Może uważasz że stwierdzasz coś oczywistego ale skoro to oczywiste to z pewnością nie będziesz miał problemu ze wskazaniem publikacji która tego dowodzi i najlepiej pokazuje różnice?
Nie powiedziałbym - testy na strzelnicy choć bez czynnika stresu bitewnego zakładają powtarzalność. Liczby przedstawione przez profesa są wypadkową wielu takich testów, być może też z udziałem różnych strzelców.
Nie są przydatne dla określenia rzeczywistej skuteczności bo przy takiej jak podał matki nie nastarczyłyby rodzić, ot choćby pod Małogoszczą jedna z rosyjskich kompanii strzeleckich wystrzelała 12 000 pocisków, więc wg tych testów straty polskie powinny wynieść nie mniej niż 3600 osób, oczywiście były wielokrotnie niższe mimo że strzelało do naszych jeszcze 8 innych kompanii choć mniej intensywnie, zresztą takich przykładów jest cała masa i powinieneś znać jakiś skoro zabierasz głos.
Co do Kłuszyna - tam straty w zabitych są określane po prostu jako zabity, tylko przy rannych mamy 'postrzelonych' i nielicznych 'obrażonych' lub 'rannych'. Podobnie pod Kumejkami w 1637 roku gros rannych to 'postrzeleni'. Coś więc jednak było na rzeczy z tymi stratami od ostrzału
Oczywiście, niemniej skoro pod Kłuszynem niektórych rotom zdarzało się szarżować po 8-10 razy to straty w pojedynczej szarży nie mogły być specjalnie duże i to mimo że strzelano z bardzo bliska (niekiedy niemal z przyłożenia). Z kolei pod Kumejkami w taborze na który szarżowano było aż 18 000 ludzi z czego chyba z 10 000 do boju, zapewne nie wszyscy mieli broń palną ale na pewno więcej niż połowa, bo sami regestrowi stanowili połowę tej drugiej cyfry, było zatem komu strzelać a przypomnę że pierwsza szarża załamała się po dotarciu do taboru pod ogniem, dopiero dwie kolejne złamały kolejne fragmenty taboru.
Być może już o tym pisałem, ale jak dla mnie głównym problemem Sikory nie jest to, że podważa skuteczność broni palnej, ale że robi to nieumiejętnie (po łebkach) i wyciąga z tego przesadne wnioski.
Niektóre jego wnioski mi też się nie podobają, to dzielenie na efektowność i efektywność takie trochę dziwne, moim zdaniem jak na 100 kul trafiła jedna to już salwa była efektywna a nie tylko efektowna.
W ogóle nie bierze pod uwagę takich czynników jak szyk obu formacji, który znacząco redukuje liczbę celów i strzelców oraz ilość niewypałów (choćby statystycznie, bo ciężko znaleźć informacje). Oczywiście ta ostatnia sprawa również jest dowodem na nieskuteczność broni, ale czysto mechaniczną, a nie ową mityczną niecelnością, nad którą się tak często pochyla.
Właściwie szyk kawalerii zwykle był zwarty w przypadku ostrzeliwanej jazdy (chyba że szarżowała jakaś nieregularna typu Kozacy czy Tatarzy).
Natomiast w przypadku piechoty nie wydaje mi się żeby szyk (jeśli to ona strzelała a nie była ostrzeliwana) miał znaczenie.
O naciąganiu historii na swoją stronę świadczy dość wyraźnie sprawa z Szarżą Lekkiej Brygady. Czytałem na ten temat kilka opracowań, a Sikora wybrał to, w którym podane są najniższe straty.
Niekoniecznie, Sikora korzystał bodaj z najlepszego opracowania na temat tej bitwy, więc to co powyżej napisałeś brzmi tak jakbyś np pisząc recenzję książki dotyczącej Kozaczyzny stwierdził że autor manipuluje bo nie powołał się na opracowanie Płowego czy Franza
Swego czasu miałem książkę na którą się powołał Sikora w ręku (niestety tylko w księgarni) i odniosłem na jej temat pozytywne wrażenia, ale już nie pamiętam na jakiej podstawie oszacował tam Brighton straty brytyjskie - jeśli na podstawie brytyjskiego raportu to nie ma się czego czepiać bo taki dokument ma większą wartość niż pisane często po latach wspomnienia.
Zadziwia mnie też pewność, z jaką twierdzisz, że Rosjanie zawyżyli straty przeciwnika w podanym przez Ciebie przykładzie starcia jazdy z piechotą w lesie, nie mając żadnych danych drugiej strony.
Bo mam dane z naszej strony , tylko w tamtym wpisie o tym nie wspomniałem.
Tak się jednak dziwnie złożyło, że w czasie wojen napoleońskich ta jazda odnosiła jednak sukcesy
Pod wspomnianym Komorowem siły rosyjskie odniosły także sukces, a sami dragoni zapewne zadali naszym w pościgu największe straty.
To że jakaś kawaleria odnosi sukcesy nie znaczy jeszcze że jest dobra, Tatarzy także odnosili sukcesy w XVII w. w walkach z naszymi mimo że ich jazda była dużo gorsza od naszej - czasami jednak przewaga liczebna i splot innych okoliczności umożliwia sukces kawalerii gorszej nad lepszą.
Poza tym patrz poprzednie posty plus bezpodstawne uogólnianie. Z taką samą lekkością twierdziłeś (nie mając na to żadnych dowodów), że jazda w czasach napoleońskich była słaba.
Może przesadziłem, w każdym razie była gorsza od husarii i niektórych formacji XVII-wiecznych z zachodu i północy.
Pewnie te starcia, które rozstrzygała na swoją korzyść to wypadki? Na pewno nie odgrywała takiej roli, jak w naszej wojskowości XVII wieku, ale zmieniły się proporcje i jakość/skuteczność broni palnej o czym pisze od dawna wiele osób. Zdaje się, ze tylko Sikora, Ty i liczne grono wyznawców tego pierwszego tego jakoś nie dostrzega mimo licznych faktów.
Zaraz nie dostrzega, po prostu nie widzę by te zmiany były tak istotne jak Ci się wydaje. Prawdziwą rewolucję militarną widzę tutaj dopiero w II poł. XIX kiedy upowszechniła się broń powtarzalnostrzałowa. Poprawiła się za to znacznie artyleria.
Na podstawie pojedynczych przypadków można by stwierdzić, że karabin Springfield jest znakomitą bronią przeciwlotniczą, bo znam historię, kiedy zestrzelono japoński myśliwiec z tej broni.
Niecelność żołnierza na polu walki to nie jest pojedynczy przypadek, Sikora podał dość przykładów na to, sam zapewne znasz ich trochę.
Nie widziałem, żeby ktoś tutaj twierdził, że broń palna trafia za każdym razem.
profes 79: "ogień broni gwintowanej w 1863 r. miał celność na 500 jardów rzędu 30%; na 100 jardów już 100%"
Jak dobrze wiemy w Europie służyła do końca I wojny światowej (na większa skalę) a i w drugiej było sporo jednostek. Aczkolwiek znacznie zmieniła się taktyka.
Z kawaleryjskiej na dragańską, wobec wspomnianej przeze mnie wyżej rewolucji militarnej II poł. XIX w.
Sikora wciąż się upiera (również w najnowszej pracy), że jazda nie mogła osiągnąć sukcesu przede wszystkim wtedy, kiedy uniemożliwiały jej to przeszkody w postaci umocnień, ew. kozłów hiszpańskich itp. Dziwnym trafem jest całe mnóstwo przypadków z XVIII i XIX wieku, kiedy takich przeszkód nie ma i jazda ponosi porażkę. Ergo?
Jest też całe mnóstwo przykładów gdy jazda odnosi sukces w atakach na piechotę niezasłoniętą przeszkodami.
Widocznie była lepsza od tej która się załamywała w ogniu a może miały znaczenie inne czynniki (może proporcje między ilością jazdy i atakowanej piechoty?).
czy w Rosji (przypadek kompanii woltyżerów pod dowództwem Skrzyneckiego), jak również z powstania listopadowego (vide odpieranie szarż przez piechotę 4 i 8 ppl pod Grochowem).
Jakoś tak dziwnie dużo epizodów kiedy to kawaleria rosyjska nie wytrzymuje presji i nie dochodzi, nie sądzę by był to przypadek.
W ogóle skoro piszesz o nowych mitach przez Sikorę to czy mógłbyś w punktach (liście itd) skonkretyzować jakie to mity?