Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Literatura, ze szczególnym uwzględnieniem literatury historycznej i militarnej.
romanrozynski
Adjudant-Major
Posty: 307
Rejestracja: czwartek, 2 września 2010, 17:20
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: romanrozynski »

Romanie - Napoleon wprowadzając do swojej armii lansjerów liniowych w żadnym razie nie wzorował się na ułanach austriackich - miał ich w nosie. Zdecydowały polskie doświadczenia z lancą, z którymi Napoleon zapoznał się przed kampanią w Hiszpanii.
Ułani austriaccy pochodzili z Galicji i wzorowani byli także na polskich formacjach co czyni Twój wywód zupełnie chybionym.
Kopia była zupełnie nieefektywna i niepotrzebna. Po co komu 5 metrowa kopia, która łamie się na pierwszym przeciwniku?
Żeby to zrozumieć trzeba wiedzieć że rzadko która formacja kawaleryjska miała tyle odwagi by w ogóle zetrzeć się z husarzami czołowo co w rezultacie powodowało że husarz może pogonić przeciwnika kilka razy nie krusząc kopi.
Nafziger i wielu innych autorów podaje, że w 99 przypadkach na 100 czworobok przygotowanej piechoty odpierał atak jazdy. Czworoboki padały jeśli były osłabione, zmieszane, lub lały deszcze (jak pod Dreznem) i nie można było strzelać.
Albo jak zostały zaatakowane dość odważnie przez jazdę jak np. pod Dębem Wielkim anno 1831. Nie muszę chyba pisać że husarze słynęli m. in. z odwagi ?
Tyle, że kopia nic by nie dała. Lansjerzy mieli tą przewagę, że jako jedyni mogli sięgnąć żołnierzy w czworobokach i nie być (teoretycznie) narażeni na ciosy bagnetami.
To ty tak uważasz, czekam na rysunek lub wyliczenia w tej mierze, które potwierdzą ten pogląd.
Droga zbroja husarska byłaby nieprzydatna. Armaty nic by sobie z niej nie robiły, muszkiety w większości też nie.
Husarze mieli takie zbroje na jakie ich było stać, drogie były przede wszystkim konie. Wyżej przytoczono przykłady kirysów kirasjerskich które wytrzymały strzał, najwidoczniej zbroje wciąż potrafiły zatrzymać kulę.
Zresztą najczęściej padały konie, a nie jeźdźcy, co i tak nie miało znaczenia, bo jeździec w bitwie bez konia był bezwartościowy.
Dlatego właśnie husarze mieli zapasowe konie.
Zatem husaria może istniałaby odrobinę dłużej w głąb XVIII wieku, gdyby Polska pozostała silna, ale pewnie wyewoluowałaby w stronę kirasjerów.
Po co skoro wystawienie husarza i rajtara kosztowałoby wtedy tyle samo, a husarz był lepszy ?
Awatar użytkownika
AWu
Słońce Austerlitz
Posty: 18134
Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: AWu »

Cherry picking:

Skoro Husarz miał zapasowego konia (a Kirasjerzy nie) to znaczy, że jednak był droższy od Rajtara, jak nie w wystawieniu to w utrzymywaniu.
romanrozynski
Adjudant-Major
Posty: 307
Rejestracja: czwartek, 2 września 2010, 17:20
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: romanrozynski »

AWu pisze:Cherry picking:

Skoro Husarz miał zapasowego konia (a Kirasjerzy nie) to znaczy, że jednak był droższy od Rajtara, jak nie w wystawieniu to w utrzymywaniu.
Specyfiką polską było to że rajtar to w części przypadków po prostu husarz bez kopii (zwany też arkabuzerem). Za Sobieskiego zresztą okazało się że szlachta woli takich rajtarów od tych formowanych wg wzorów zachodnich.
Zresztą kirasjer bez konia to piechur, więc jednak lepiej jak jeździec ma te zapasowe konie.
Ostatnio zmieniony środa, 30 grudnia 2015, 02:26 przez romanrozynski, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
AWu
Słońce Austerlitz
Posty: 18134
Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: AWu »

:shock:

Ty to serio piszesz :>

Czyli jednym słowem Rajtaria to Husaria.

A Kirasjerzy to piechota na koniach :)
romanrozynski
Adjudant-Major
Posty: 307
Rejestracja: czwartek, 2 września 2010, 17:20
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: romanrozynski »

AWu pisze::shock:

Ty to serio piszesz :>

Czyli jednym słowem Rajtaria to Husaria.

A Kirasjerzy to piechota na koniach :)
Nie wiem jak Cię przekonać skoro wadę (brak zapasowych koni, a właściwie skąd pomysł że kirasjerzy nie mieli zapasowych koni, pytam bo nie wiem) przerabiasz na zaletę. Koni padało więcej niż ludzi więc zapasowe były konieczne, nie zastąpisz przecież konia bojowego chłopską chabetą.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: Raleen »

romanrozynski pisze:
Raleen pisze:Przez historyków Michał Korybut uznawany jest zgodnie za jednego z najsłabszych władców Polski.
Przez jakich?
Bo np Zbigniew Hundert badający te czasy o ile wiem nie ocenia go w ten sposób. Ja zresztą też nie a historykiem jestem.
Przez takich z tytułami profesorskimi, do których Tobie i Zbigniewowi Hundertowi jeszcze daleko.
romanrozynski pisze:Nie pisałem o Sobieskim jako o zerze w kontekście wodza czy króla tylko kandydata na władcę. Jako człowiek z drugiej ligi magnackiej (pod względem zamożności) i nie będący książęcej krwi nie był najlepszy. No i władcą okazał się dość marnym.
Ze zdania, które cytowałem poprzednio wynika, że uważasz go za zero albo prawie za zero.
Można dzielić włos na czworo i dyskutować tak do upadłego, ale chyba nie jestem już zainteresowany...
Opinię o marnym władcy w kontekście zwycięstwa pod Wiedniem trudno utrzymać.
romanrozynski pisze:Dymitr Wiśniowiecki byłby chyba lepszym kandydatem, na pewno był z lepszego rodu.
Obawiam się, że Twoje myślenie kategoriami lepszych rodów nie ma sensu. Zwłaszcza dla elekcji po śmierci Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Panowanie Korybuta skompromitowało myślenie tymi kategoriami, bo wcześniej szlachta wybrała właśnie takiego księcia z dobrego rodu i całkowicie się na nim zawiodła. Po jego śmierci szlachta nie chciała kolejnego takiego nieudacznika. Ludzi powinno się oceniać według ich zasług (tak jak jest dzisiaj), zwłaszcza jeśli mają wyraźne zasługi, a tak było w przypadku Jana Sobieskiego i jego wcześniejszych sukcesów militarnych jako hetmana.
romanrozynski pisze:
Raleen pisze:A przed kim on za granicą kompromitował nasze powstanie zadając się z jakobinami, skoro we Francji też rządzili jakobini?
Tylko we Francji rządziła ta banda.
A jakie inne państwo było nam w stanie realnie udzielić pomocy w czasie rozbiorów i tuż po nich? Jakie państwo mogło mieć w tym interes? Poza Francją i Turcją nie widzę kandydatów, więc albo powinieneś darować sobie w ogóle rozważania na temat obcej pomocy, albo przestać pisać o tym, że tam rządziła jakaś "banda".
romanrozynski pisze:A Saksonia? Szwecja? Kościuszko jako król na pewno byłby też lepszym partnerem do rozmów dla Austrii która na rozbiorach zyskiwała najmniej. No ale w tej kwestii nie będę się upierał. Kościuszko będąc takim wodzem jak w realu musiał przegrać.
Co mogła wtedy Saksonia i Szwecja? Saksonia - państwo drugiej kategorii, zdewastowane w czasie wojnie siedmioletniej, gdzie Prusacy pokazali jej miejsce w szeregu. Szwecja zaś była już wówczas upadłą potęgą. Austria mogła mamić Polaków różnymi mirażami współpracy, podobnie jak Prusy, ale w rzeczywistości chodziło o to by wytworzyć napięcia, które ostatecznie pozwolą odkroić kolejny kawałek ziem polskich dla siebie i przekonać do tego Rosję.
romanrozynski pisze:A ja się pytam po raz kolejny - na cholerę nam rewolucja? W czasie potopu udało się porwać cały kraj do walki bez jakobinów, masonów i innych lewicowych szalbierzy. Dość było się do szlachty odwołać, a nie straszyć ich jakobińskimi przekrętami.
No tak, tylko czasy się zmieniły, armie stały się większe i coraz więcej na wojnie zależało od regularnych sił. I zaborców też było trzech, a nie de facto jeden (pomińmy zupełnie księcia Rakoczego w czasie "Potopu", bo on nic nam nie był w stanie trwale zabrać; o współdziałaniu Moskwy ze Szwecją można dyskutować), do tego potrafili ze sobą współpracować, a wcześniej szlachta ze swoją złotą wolnością całkowicie zdewastowała państwo doprowadzając jego ustrój do stanu chronicznego upadku i oddając Rzeczpospolitą pod protekcję Rosji za Piotra I. To dość istotne zmiany w stosunku do czasów "Potopu". Mieszanie ideologii do historii jest błędem warsztatowym.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
WarHammster
Général de Division
Posty: 3211
Rejestracja: czwartek, 8 marca 2012, 22:56
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 9 times
Been thanked: 7 times
Kontakt:

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: WarHammster »

Roman, poczytaj listy do Marysienki.
http://warhammster.blogspot.com/
W żywocie Herborda - starszyzna nie może podjąć żadnej decyzji bez konsultacji z ludem.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: Raleen »

romanrozynski pisze:
Torgill pisze:Nafziger i wielu innych autorów podaje, że w 99 przypadkach na 100 czworobok przygotowanej piechoty odpierał atak jazdy. Czworoboki padały jeśli były osłabione, zmieszane, lub lały deszcze (jak pod Dreznem) i nie można było strzelać.
Albo jak zostały zaatakowane dość odważnie przez jazdę jak np. pod Dębem Wielkim anno 1831. Nie muszę chyba pisać że husarze słynęli m. in. z odwagi?
W każdej poważnej pracy poświęconej taktyce z epoki napoleońskiej znajdziesz podobny pogląd na temat skuteczności czworoboków. Generalnie w zdecydowanej większości przypadków były skuteczne przeciwko kawalerii, nawet jeśli była to kawaleria ciężka i jeśli była lepiej wyszkolona bądź miała wyższe morale niż piechota (chyba że różnica była drastyczna). Są oczywiście przypadki kiedy kawalerii udało się złamać czworobok, ale należy to traktować jako wyjątki. Należy przyjąć, że w normalnych warunkach czworobok piechoty był w stanie powstrzymać kawalerię. Powstrzymywał ją ogniem, nie bagnetami, więc z tego punktu widzenia długość lanc czy kopii nie miała znaczenia.
romanrozynski pisze:Husarze mieli takie zbroje na jakie ich było stać, drogie były przede wszystkim konie. Wyżej przytoczono przykłady kirysów kirasjerskich które wytrzymały strzał, najwidoczniej zbroje wciąż potrafiły zatrzymać kulę.
Odnośnie przykładów kuloodpornych kirysów, to jak się chce uczciwie dyskutować i jest się rzetelnym historykiem, to trzeba napisać, że były to rzadkie wyjątki od reguły. Regułą było to, że kule, zarówno armatnie, jak i karabinowe, przebijały kirysy. Na tej zasadzie jak Ty dowodzisz kuloodporności kirysów, można dowodzić, że sukno mundurowe też było kuloodporne, bo np. pod Olszynką Grochowską był przypadek, że kula armatnia w locie otarła się o mundur jednego z generałów i ten nie zginął, więc sukno było w stanie zatrzymać kule armatnie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Sebaar
Sous-lieutenant
Posty: 449
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 20:16
Has thanked: 3 times
Been thanked: 2 times

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: Sebaar »

Czytając waszą dyskusję nasuwa się pytanie: czy podstawowym celem używania kirysów/kolczóg/innych pancerzy miała być ochrona przed bronią palną? Czy raczej przeciw broni białej w walce w ręcz. Mnie ciekawi co na temat uzbrojenia ochronnego pisano w XVI-XVIII wieku?
Bo odnoszę wrażenie robi się z nich odpowienik współczesnej kamizelki kuloodpornej.
Od szaleństwa do szaleństwa - takie jest życie!
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6210
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 438 times
Kontakt:

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: Torgill »

romanrozynski pisze:Ułani austriaccy pochodzili z Galicji i wzorowani byli także na polskich formacjach co czyni Twój wywód zupełnie chybionym.
Poproszę o 3 niezależne źródła pokazujące wpływ powstania ułanów austriackich (przeważnie Polaków z Galicji) na lansjerów francuskich (Francuzów w pułkach 1 - 6).
romanrozynski pisze:Żeby to zrozumieć trzeba wiedzieć że rzadko która formacja kawaleryjska miała tyle odwagi by w ogóle zetrzeć się z husarzami czołowo co w rezultacie powodowało że husarz może pogonić przeciwnika kilka razy nie krusząc kopi.
To poproszę o przykłady, najlepiej w wykonaniu zaprawionej w bojach jazdy przeciwnika, jak np. szwedzkiej w czasach Potopu.

Z drugiej strony odsyłam do pracy Armanda du Pique, który podaje przykłady ile ataków GENERALNIE kończyło się walką na broń białą a ile ucieczką.
romanrozynski pisze:Albo jak zostały zaatakowane dość odważnie przez jazdę jak np. pod Dębem Wielkim anno 1831. Nie muszę chyba pisać że husarze słynęli m. in. z odwagi ?
Jak uczyli na historii jedno źródło, żadne źródło, jeden przykład marny przykład.
Masz jakąś pracę psychologiczno - historyczną, która by udowodniła statystycznie mniejszą odwagę jazdy z czasów napoleońskich, w tym np. polskiej, od husarii?
romanrozynski pisze:To ty tak uważasz, czekam na rysunek lub wyliczenia w tej mierze, które potwierdzą ten pogląd.
Odsyłam do źródeł z epoki, nawet na stronę Zbynia Olszewskiego (napolun).
romanrozynski pisze:Wyżej przytoczono przykłady kirysów kirasjerskich które wytrzymały strzał, najwidoczniej zbroje wciąż potrafiły zatrzymać kulę.
Czy są badania, które pokazują, że np. na 1000 strzałów (musi być statystyka), wytrzymywały ileś tam?
Otóż zazwyczaj nie wytrzymywały.
Gdyby było inaczej każda formacja chciałby je mieć, a praktyka była taka, że kirasjerzy próbowali się nawet ich pozbywać.
romanrozynski pisze:Dlatego właśnie husarze mieli zapasowe konie.
Dlatego byli drodzy.
romanrozynski pisze:Po co skoro wystawienie husarza i rajtara kosztowałoby wtedy tyle samo, a husarz był lepszy ?
Po to co napisałem odnośnie wielowymiarowego pola bitwy i zastosowania poszczególnych rodzajów broni w nim plus sytuacji społeczno - polityczno - gospodarczej. W połowie XVIII wieku w Europie, w dobie wojny 7-letniej przy szybko strzelającej piechocie, które mogła operować już w 3 szeregach, opancerzona mocno jazda była przeżytkiem.
Sebaar pisze:Czytając waszą dyskusję nasuwa się pytanie: czy podstawowym celem używania kirysów/kolczóg/innych pancerzy miała być ochrona przed bronią palną? Czy raczej przeciw broni białej w walce w ręcz. Mnie ciekawi co na temat uzbrojenia ochronnego pisano w XVI-XVIII wieku?
Bo odnoszę wrażenie robi się z nich odpowienik współczesnej kamizelki kuloodpornej.
Sebaarze absolutnie nie. Zdarzało się, że taka zbroja mogła ochronić przed kulą, ale jej głównym zadaniem była ochrona w walce wręcz.
Nie mówiąc o bezużyteczności wobec artylerii, której nasycenie i taktyka użycia w XIX wieku były nieporównywalnie większe/lepsze niż w XVII.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: Raleen »

Sebaar pisze:Czytając waszą dyskusję nasuwa się pytanie: czy podstawowym celem używania kirysów/kolczug/innych pancerzy miała być ochrona przed bronią palną? Czy raczej przeciw broni białej w walce w ręcz. Mnie ciekawi co na temat uzbrojenia ochronnego pisano w XVI-XVIII wieku?
Bo odnoszę wrażenie robi się z nich odpowiednik współczesnej kamizelki kuloodpornej.
Oczywiście, że podstawowym celem uzbrojenia ochronnego, zwłaszcza w epoce napoleońskiej i w XVIII wieku nie była ochrona przed bronią palną tylko ochrona przed bronią białą w walce wręcz. Pisałem o tym już wcześniej, zresztą zdaje się nie ja jedyny (ale dyskusja jest obszerna, więc Ci się nie dziwię jak nie znalazłeś). Uzbrojenie ochronne mogło w rzadkich przypadkach dać jakąś ochronę przeciwko broni palnej, ale to były wyjątki od reguły. I przede wszystkim jeszcze raz prosty argument w odniesieniu do kawalerii: przecież koń husarza ani kirasjera nie miał żadnego uzbrojenia ochronnego, a był celem większym niż sam jeździec (zwłaszcza jak ten pochylił się w szarży do przodu). Gdyby celem uzbrojenia ochronnego miała być ochrona przed ostrzałem, to opancerzano by też konie - i tak robiono na początku XVI wieku (konie nosiły osobne zbroje - ladry), tylko bardzo szybko z tego zrezygnowano, bo dużo kosztowało, miało wady (m.in. kawaleria stawała się bardzo ociężała) i nie dawało całkowitej kuloodporności nawet przy bardzo ciężkich zbrojach.

Myślę, że poza kolegą romanrozynski i autorem tytułowej książki (R. Sikorą) nikt nie ma wątpliwości co do tego jak to było z tą kuloodpornością zbroi.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
AWu
Słońce Austerlitz
Posty: 18134
Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: AWu »

Apropo bajuni o kulo czy o zgrozo armatoodporności kirysów...

Jak z Kościuszką, jeden obraz wart tysiąc słów, które i tak się odbiją od romanrozyński jak groch o ścianę :)
Obrazek
Obrazek

Z tej epoki mamy znacznie więcej takich artefaktów, i nawet imiennych :>
Jest oczywiście sporo z wgnieceniami jedynie, ale nie znamy odległości.. Napoleon nosił kuloodporne buty idąc tym tropem :>
romanrozynski
Adjudant-Major
Posty: 307
Rejestracja: czwartek, 2 września 2010, 17:20
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: romanrozynski »

Wreszcie zapoznałem się z pobieżnie z książką o której rzekomo jest ten temat, to faktycznie niemal to samo co w doktoracie, który jednak drukiem nie wyszedł więc ok. Dodany został jednak artykuł o deli junakach (znany mi jednak wcześniej, chyba że to jakiś nowy na ten temat) i chyba co nieco wycięto. A więc czytelnikom doktoratu i tego artykułu pracy bym nie polecał, jeśli natomiast ktoś woli czytać z papieru to owszem.
Apropo bajuni o kulo czy o zgrozo armatoodporności kirysów...
Na s. 52 jest podany sposób testowania kirysów z epoki napoleońskiej przez oddanie strzału z karabinu z 30 kroków (początkowo 3 strzałów ale wtedy za wiele odrzucano więc złagodzono kryterium).
Natomiast co do odporności na strzały z dział-podziwiam twoją metodę dyskusji tj walkę z własnymi urojeniami na temat tego co Sikora i tu obecny dyskutant napisał.
Oczywiście, że podstawowym celem uzbrojenia ochronnego, zwłaszcza w epoce napoleońskiej i w XVIII wieku nie była ochrona przed bronią palną tylko ochrona przed bronią białą w walce wręcz. Pisałem o tym już wcześniej, zresztą zdaje się nie ja jedyny (ale dyskusja jest obszerna, więc Ci się nie dziwię jak nie znalazłeś). Uzbrojenie ochronne mogło w rzadkich przypadkach dać jakąś ochronę przeciwko broni palnej, ale to były wyjątki od reguły.
Zgadywanki, Sikora pisze w swej pracy konkretnie jakie bronie palne miały większą a jakie mniejszą szansę na przebicie zbroi i mniej więcej kiedy.
Gdyby celem uzbrojenia ochronnego miała być ochrona przed ostrzałem, to opancerzano by też konie
Pogrubienie napierśnika miało właśnie na celu zwiększenie odporności zbroi na ostrzał co nieraz i nie dwa ratowało żołnierzom i dowódcom życie, konia łatwiej wymienić niż dokonać zmartwychwstania.
Myślę, że poza kolegą romanrozynski i autorem tytułowej książki (R. Sikorą) nikt nie ma wątpliwości co do tego jak to było z tą kuloodpornością zbroi.
A co tam takie głupki jak ja i Sikora mogą wiedzieć ? Dobra, czekam na konkrety, tytuł pracy strona/y gdzie jest wykazane że więcej strzałów muszkietowych , samopałowych, karabinowych przebijało zbroję niż się od niej odbijało lub utykało w niej ?
Poproszę o 3 niezależne źródła pokazujące wpływ powstania ułanów austriackich (przeważnie Polaków z Galicji) na lansjerów francuskich (Francuzów w pułkach 1 - 6).
To nie ja postawiłem tezę, że ułani nigdzie nie istnieli kiedy zaciągał ich Napoleon, nie będę się tłumaczył za kogoś kto tę bzdurę palnął.
To poproszę o przykłady, najlepiej w wykonaniu zaprawionej w bojach jazdy przeciwnika, jak np. szwedzkiej w czasach Potopu.
Problem w tym że w przypadku potopu często trudno powiedzieć czy rajtarzy uciekali przed czy dopiero po szarży, a ja nie mam zwyczaju podawać domysłów jako twardych faktów w czym lubują się tutaj niektórzy.
Z drugiej strony odsyłam do pracy Armanda du Pique, który podaje przykłady ile ataków GENERALNIE kończyło się walką na broń białą a ile ucieczką.
W czasach i na terenach które znał dobrze, a nie generalnie, chciej zrozumieć te istotną różnicę.
Jak uczyli na historii jedno źródło, żadne źródło, jeden przykład marny przykład.
Właśnie zakwestionowałeś bitwę pod Cedynią.
Masz jakąś pracę psychologiczno - historyczną, która by udowodniła statystycznie mniejszą odwagę jazdy z czasów napoleońskich, w tym np. polskiej, od husarii?
Nie wydaje mi się by była taka praca ale jest pewien ważny fakt. Znam tylko jeden przykład na to że husarska szarża załamała się w ogniu ( i to dwa razy pod rząd, dopiero trzeci atak doszedł i był skuteczny) przed uderzeniem na wroga lub zatrzymaniem się na przeszkodach-przytoczony zresztą przez Sikorę, miałem wątpliwości czy coś nie pokręcił więc sprawdziłem źródło i faktycznie tak było, pozostałe znane mi szarże husarii załamywały się albo na przeszkodach albo dochodziły i znosiły piechotę (z kirasjerami już tak różowo nie było).
Odsyłam do źródeł z epoki, nawet na stronę Zbynia Olszewskiego (napolun).
Nie mam całego roku na szukanie-sygnatura , numer strony albo link i data wpisu z linijką jeśli długi, nie będę się bawił dalej w zgadywanie o co komu chodzi.
Czy są badania, które pokazują, że np. na 1000 strzałów (musi być statystyka), wytrzymywały ileś tam?
Otóż zazwyczaj nie wytrzymywały.
Pytasz czy są badania, a zaraz potem piszesz że zwykle nie wytrzymywały, masz tu kogoś za idiotę ?
Gdyby było inaczej każda formacja chciałby je mieć, a praktyka była taka, że kirasjerzy próbowali się nawet ich pozbywać.
Dowody ?
Dlatego byli drodzy.
Co dobre albo najlepsze często jest drogie.
Po to co napisałem odnośnie wielowymiarowego pola bitwy i zastosowania poszczególnych rodzajów broni w nim plus sytuacji społeczno - polityczno - gospodarczej. W połowie XVIII wieku w Europie, w dobie wojny 7-letniej przy szybko strzelającej piechocie, które mogła operować już w 3 szeregach, opancerzona mocno jazda była przeżytkiem.
A kirasjerzy olewali twoje zdanie i mieli się dobrze jeszcze za Napoleona, a nawet później.
W każdej poważnej pracy poświęconej taktyce z epoki napoleońskiej znajdziesz podobny pogląd na temat skuteczności czworoboków. Generalnie w zdecydowanej większości przypadków były skuteczne przeciwko kawalerii, nawet jeśli była to kawaleria ciężka i jeśli była lepiej wyszkolona bądź miała wyższe morale niż piechota
Zgadywanek ciąg dalszy.
Odnośnie przykładów kuloodpornych kirysów, to jak się chce uczciwie dyskutować i jest się rzetelnym historykiem, to trzeba napisać, że były to rzadkie wyjątki od reguły.
Sygnatura, strona, cytat, tytuł pracy, strony ?
Przez takich z tytułami profesorskimi, do których Tobie i Zbigniewowi Hundertowi jeszcze daleko.
Tytuły profesorskie nie grają roli w dyskusji o XVII na który są tony materiału źródłowego, ważniejszy jest zapał żeby się przez to przekopać, w każdej nowej dobrej pracy autorzy wskazują źródła które przeoczyli poprzednicy. Żeby być uczciwym, czasami nawet pseudo-historykowi-mitomanowi zdarzy się wskazać niezauważone przy opisie któregoś aspektu źródło, tak dużo tego jest (przykładem na to Damian Plowy- wskazał jedno, inna sprawa że miał zbyt duże problemy z czytaniem ze zrozumieniem, by je odpowiednio wykorzystać).
Opinię o marnym władcy w kontekście zwycięstwa pod Wiedniem trudno utrzymać.
Marny władca, choć niezły wódz to nie jest coś nierealnego.
Obawiam się, że Twoje myślenie kategoriami lepszych rodów nie ma sensu.
Wtedy miało i ułatwiało bądź utrudniało mariaże dyplomatyczne. Sam pochodzę z rodziny chłopsko-mieszczańskiej, podobno z domieszką krwi szlacheckiej (co twierdzi jednak największy kłamca w rodzinie więc wątpię) więc nie chodzi tu o jakies moje parcie na tytuły, po prostu staram się wczuwać w sposób funkcjonowania ludzi tej epoki.
Panowanie Korybuta skompromitowało myślenie tymi kategoriami, bo wcześniej szlachta wybrała właśnie takiego księcia z dobrego rodu i całkowicie się na nim zawiodła. Po jego śmierci szlachta nie chciała kolejnego takiego nieudacznika.
Wskaż choć jedną dobrą pracę i odpowiednie jej fragmenty które tego dowodzą.
Ludzi powinno się oceniać według ich zasług (tak jak jest dzisiaj), zwłaszcza jeśli mają wyraźne zasługi, a tak było w przypadku Jana Sobieskiego i jego wcześniejszych sukcesów militarnych jako hetmana.
Nie zgadzam się, choć fakt faktem, że to właśnie sukces chocimski i odpowiednie jego rozpropagowanie dało Sobieskiemu tron.
A jakie inne państwo było nam w stanie realnie udzielić pomocy w czasie rozbiorów i tuż po nich?
Tuż przed dojściem do pierwszego np. Austria, no ale król wolał poprosić Rosjan o pomoc w zdławieniu konfederacji zamiast cesarza o posiłki. Wątku Kościuszki i tego co mógł a nie zrobił nie chce mi się rozwijać, przyznałem już że z takim wodzem byliśmy na z góry straconej pozycji i podtrzymuję.
No tak, tylko czasy się zmieniły, armie stały się większe i coraz więcej na wojnie zależało od regularnych sił.
A co robił Kościuszko- zwoływał chłopskie pospolite ruszenie. Żeby chociaż szlacheckie zwołał-to miało broń i konie, mogłoby nawet ponieść więcej klęsk i mimo tego obronić kraj, bo konnego o wiele trudniej bić w pościgu (co pokazał potop).
wcześniej szlachta ze swoją złotą wolnością całkowicie zdewastowała państwo doprowadzając jego ustrój do stanu chronicznego upadku
To tylko twoja opinia i nic poza tym.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: Husaria w walce (R. Sikora, Erica)

Post autor: Raleen »

Po konsultacji z moderatorami zamykam wątek.

Koledze romanrozynski dziękujemy na razie za udział w forum. W ciągu najbliższego miesiąca zastanowimy się wraz z moderatorami nad tym czy jego dalszy udział w forum ma sens. Z tego co mi wiadomo, nie jest to pierwsze forum, gdzie podziękowano mu za udział w dyskusji.

Forum jest miejscem swobodnej dyskusji, ale jednocześnie musimy dbać o pewien poziom, również jeśli chodzi o wiedzę historyczną tutaj prezentowaną i sposób dyskutowania o niej. Osobom, które tego nie potrafią zrozumieć i uważają, że mogą pisać na cokolwiek mają żywnie ochotę, informujemy, że tak nie jest.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Zablokowany

Wróć do „Literatura”