
A bardziej serio to fabuła serialu w kontrze do pierwowzoru jest idiotyczna.
Jak się dobrze zastanowić to serial ma tak naprawdę dwa fajne elementy: Ortegę (rzecz jasna) i pierwsze wejście Kawahara (z której skądinąd scenarzyści zrobili parodię samej siebie).
Natomiast z tego co podczytuję faktycznie będę musiał poświęcić czas i spróbować "The Expanse". Niedługo będę kończył "The Good Wife" (cały czas polecam: ten serial pokazuje - w sposób pewnie przerysowany, ale jednak - jak popieprzonym państwem są Stany i ile tam warta jest "praca własnych rąk"
