Gettysburg & Gods and Generals
- Pejotl
- Major en second
- Posty: 1131
- Rejestracja: czwartek, 24 lipca 2008, 22:26
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 9 times
A ja muszę pobronić "Gods&Generals". Nie żeby mnie za pierwszym razem nie raziło ciągłe cytowanie Biblii... Ale twórcy, mam wrażenie, próbowali uchwycić ówczesne spojrzenie na świat, jakże inne od obecnego. To nie film jest przesadnie nasycony religijnością, tylko my jesteśmy juz mocno zateizowani .
Im dalej w historię, tym bardziej (takie jest moje indywidualne wrażenie) ludzie uważali idee za ważniejsze dla życia. Zżymamy się że np. krzyżowcy zabijali dla idei, ale (tego już nie widać) sami byli gotowi dla nich ginąć. Dziś, nasze doświadczenia, każą raczej przyrównać takie postawy do islamskiego fanatyzmu...
A zachowanie generałów w G&G moim zdaniem miało oddac, to że byli to ludzie dorośli i dojrzali, myślący i martwiący się przyszłością co w XXI w. może byc trudno zrozumiałe, ale i zapewne nam niepotrzebne, bo my nie musimy się już tak bardzo przejmować przyszłością (coraz więcej rozrywki, ale i coraz więcej "opieki" i kierowania ze strony państwa). Pewnie fajniej było by widzieć w tym filmie twardych profesjonalnych zabijaków, dla których wojna to rzeź w której nurzają się z przyjemnością. I żeby strzelały karabiny maszynowe a trup słał się gęsto jak w Hot Shots 2 ;D
Ale pewnie za bardzo doszukuję się głębi w filmie który widziałem dawno - i o dłużyznach zdołałem zapomnieć ;')
Im dalej w historię, tym bardziej (takie jest moje indywidualne wrażenie) ludzie uważali idee za ważniejsze dla życia. Zżymamy się że np. krzyżowcy zabijali dla idei, ale (tego już nie widać) sami byli gotowi dla nich ginąć. Dziś, nasze doświadczenia, każą raczej przyrównać takie postawy do islamskiego fanatyzmu...
A zachowanie generałów w G&G moim zdaniem miało oddac, to że byli to ludzie dorośli i dojrzali, myślący i martwiący się przyszłością co w XXI w. może byc trudno zrozumiałe, ale i zapewne nam niepotrzebne, bo my nie musimy się już tak bardzo przejmować przyszłością (coraz więcej rozrywki, ale i coraz więcej "opieki" i kierowania ze strony państwa). Pewnie fajniej było by widzieć w tym filmie twardych profesjonalnych zabijaków, dla których wojna to rzeź w której nurzają się z przyjemnością. I żeby strzelały karabiny maszynowe a trup słał się gęsto jak w Hot Shots 2 ;D
Ale pewnie za bardzo doszukuję się głębi w filmie który widziałem dawno - i o dłużyznach zdołałem zapomnieć ;')
Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Oj Pejotl, Pejotl! Mówisz, jakbyś nie miał tylu lat co masz, tylko tyle co ja. ;D
"Dawniej, Panie, to ludzie ideowe byli! Mordowali, Panie, dla wyższych celów! A teraz co? Ot tak mordują, Panie, nawet się przedtem nie pomodlą! Zgroza, Panie, świat idzie ku gorszemu, upadek, Panie, upadek!"
Zresztą nie jest z tym tak źle: widziałem w TV film z policyjnej kamery, umieszczonej w samochodzie ustawionym na wabia. Złodziej wsiadł, przeżegnał się, szepnął "Z Bogiem!", spiął na krótko i pojechał.
Są jeszcze ideowcy! :rotfl:
"Dawniej, Panie, to ludzie ideowe byli! Mordowali, Panie, dla wyższych celów! A teraz co? Ot tak mordują, Panie, nawet się przedtem nie pomodlą! Zgroza, Panie, świat idzie ku gorszemu, upadek, Panie, upadek!"
Zresztą nie jest z tym tak źle: widziałem w TV film z policyjnej kamery, umieszczonej w samochodzie ustawionym na wabia. Złodziej wsiadł, przeżegnał się, szepnął "Z Bogiem!", spiął na krótko i pojechał.
Są jeszcze ideowcy! :rotfl:
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
- Pejotl
- Major en second
- Posty: 1131
- Rejestracja: czwartek, 24 lipca 2008, 22:26
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 9 times
Andy -> A co to ma wspólnego z filmem? :>
Tak to można wszystko spłycić, aczkolwiek rzeczywiście przykład z krzyżowcami był nietrafiony.
Chodzi nie o mordowanie się, tylko o skłonnośc do poświęceń...
Gdzieś czytałem że pojawia się coraz więcej różnych idei ale równocześnie mają one coraz słabsze oddziaływanie na jednostkę.
Ot idziemy po raz kolejny w stronę bezideowej miazgi, tylko że tym razem nie znajdzie się już Fryderyk i Katarzyna (zwani Wielkimi), żeby zagospodarować taki piękny kawałek ziemi na którym nic tylko anarchia i fanatyczny pacyfizm... ;D
Wracając do filmu - twórca chciał pokazać złożone motywy i rozterki bohaterów, a przede wszystkim że nie była to ot taka sobie "fajna wojenka". Dla porównania polecam "Patriotę" Mela Gibsona.
A co do wieku - w Holandii lada moment mają pomagać 70-latkom w eutanazji. Nawet tym zdrowym. U nas pewnie też trzeba będzie przyjąć te postępowe europejskie wzorce... więc może lepiej tak z wiekiem nie wyjeżdzać :rotfl:
(kurcze, co mnie tak po tych świętach naszło? Chyba uboczne efekty przejedzenia ;') )
Tak to można wszystko spłycić, aczkolwiek rzeczywiście przykład z krzyżowcami był nietrafiony.
Chodzi nie o mordowanie się, tylko o skłonnośc do poświęceń...
Gdzieś czytałem że pojawia się coraz więcej różnych idei ale równocześnie mają one coraz słabsze oddziaływanie na jednostkę.
Ot idziemy po raz kolejny w stronę bezideowej miazgi, tylko że tym razem nie znajdzie się już Fryderyk i Katarzyna (zwani Wielkimi), żeby zagospodarować taki piękny kawałek ziemi na którym nic tylko anarchia i fanatyczny pacyfizm... ;D
Wracając do filmu - twórca chciał pokazać złożone motywy i rozterki bohaterów, a przede wszystkim że nie była to ot taka sobie "fajna wojenka". Dla porównania polecam "Patriotę" Mela Gibsona.
A co do wieku - w Holandii lada moment mają pomagać 70-latkom w eutanazji. Nawet tym zdrowym. U nas pewnie też trzeba będzie przyjąć te postępowe europejskie wzorce... więc może lepiej tak z wiekiem nie wyjeżdzać :rotfl:
(kurcze, co mnie tak po tych świętach naszło? Chyba uboczne efekty przejedzenia ;') )
Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Żeby nie było, że tylko oftopikuję, to Gettysburg oglądałem i dość mi się podobał, a tego drugiego nie.
Natomiast nieodmiennie bawią mnie te wszystkie narzekania, jak to jest coraz gorzej i gorzej: bezideowość, miazga, upadek, eutanazja, salon, Unia, ocieplenie klimatu. Kiedyś to było! Co kilkanaście lat wojna na całą Europę, trupów od groma, miasta spalone, granice się przesuwały - coś się działo. I jakie piękne idee temu przyświecały, jakie poświęcenie, nie to co teraz. Każdą granicę się przekraczało trzy godziny, to człowiek czuł, że wyjechał z kraju, a teraz co? Teraz nuda, nic się nie dzieje, dialogi są bardzo złe...
Zawsze przy takich okazjach przypomina mi się anegdota o najstarszym odczytanym tekście z jakiejś tabliczki sumeryjskiej czy innego kamienia. Brzmiał on podobno: "Obyczaje wśród młodzieży upadają, ten świat nie przetrwa nawet jednego pokolenia".
(A w święta jadłem bardzo umiarkowanie. Czyli tu też idzie ku gorszemu )
Natomiast nieodmiennie bawią mnie te wszystkie narzekania, jak to jest coraz gorzej i gorzej: bezideowość, miazga, upadek, eutanazja, salon, Unia, ocieplenie klimatu. Kiedyś to było! Co kilkanaście lat wojna na całą Europę, trupów od groma, miasta spalone, granice się przesuwały - coś się działo. I jakie piękne idee temu przyświecały, jakie poświęcenie, nie to co teraz. Każdą granicę się przekraczało trzy godziny, to człowiek czuł, że wyjechał z kraju, a teraz co? Teraz nuda, nic się nie dzieje, dialogi są bardzo złe...
Zawsze przy takich okazjach przypomina mi się anegdota o najstarszym odczytanym tekście z jakiejś tabliczki sumeryjskiej czy innego kamienia. Brzmiał on podobno: "Obyczaje wśród młodzieży upadają, ten świat nie przetrwa nawet jednego pokolenia".
(A w święta jadłem bardzo umiarkowanie. Czyli tu też idzie ku gorszemu )
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Przyłączam się do zdania Pejotla na temat G&G. To byc może na dzisiejsze gusta wygląda dziwacznie, ale to skutek zateizowania dzisiejszego społeczeństwa, a nie fanatyzmu religijnego ówczesnego. Trzeba przy tym pamiętać, iz mamy do czynienia z cywilizacją tworzona przez white anglosaxon protestants, w której elitach i nie tylko, religia i jej zasady były obecne przy rozstrzyganiu spraw dnia codziennego. Nie twierdzę oczywiście, iż każdy pastuch bydła czytał Biblię - bo zapewne większość była analfabetami, ale jako zasada życia społecznego Biblia była bezwzględnie uznawana - ale żebym był dobrze zrozumiany - nie znaczy to wszak, iz bezwzględnie się do niej stosowano. Dziki Zachód był Dzikim Zachodem, Wielkie miasta były wielkimi miastami, ale w życiu publicznym i decyzjach prywatnmych szerokich kręgów społeczeństwa Bóg był na co dzien obecny. To zostało dobrze oddane w filmie, choć może nas dzisiaj szokować.
Przypomnijmy sobie jednak postaci z naszej historii z tego okresu - Romuald Traugutt - jest kandydatem do beatyfikacji - co nie znaczy przecież, że co drugie słowo wzdychał i wznosił ręce ku niebu, ale jednak wiara była dla niego mocnym fundamentem i oparciem moralnym dla decyzji, które musiał podejmować i bez uwzględnienia tego czynnika trudno by było zrobic prawdziwy film o dyktatorze Powstania Styczniowego. Zreszta czytałem w jednym z pamiętników z tego powstania opis jakiejś potyczki z niewielkim oddziałem rosyjskim, który został otoczony przez powstańców - w większości chłopów i wycięty kosami do nogi. Gdy było już widać jak to się skończy i trwała rozpaczliwa walka resztek Rosjan, pracujący bez litości kosami chłopi zaintonowali pieśń "Święty Boże" - w obliczu zadawania śmierci - czyli czynienia rzeczy ostatecznych. Wiara w XIX w. a i w XX w chwilach tak dramatycznych nie była tylko niedzielnym folklorem - trzeba sobie z tego zdawać sprawę.
Przypomnijmy sobie jednak postaci z naszej historii z tego okresu - Romuald Traugutt - jest kandydatem do beatyfikacji - co nie znaczy przecież, że co drugie słowo wzdychał i wznosił ręce ku niebu, ale jednak wiara była dla niego mocnym fundamentem i oparciem moralnym dla decyzji, które musiał podejmować i bez uwzględnienia tego czynnika trudno by było zrobic prawdziwy film o dyktatorze Powstania Styczniowego. Zreszta czytałem w jednym z pamiętników z tego powstania opis jakiejś potyczki z niewielkim oddziałem rosyjskim, który został otoczony przez powstańców - w większości chłopów i wycięty kosami do nogi. Gdy było już widać jak to się skończy i trwała rozpaczliwa walka resztek Rosjan, pracujący bez litości kosami chłopi zaintonowali pieśń "Święty Boże" - w obliczu zadawania śmierci - czyli czynienia rzeczy ostatecznych. Wiara w XIX w. a i w XX w chwilach tak dramatycznych nie była tylko niedzielnym folklorem - trzeba sobie z tego zdawać sprawę.
Będzie co może, rób coć powinien (książę Adam Jerzy Czartoryski)
- AWu
- Słońce Austerlitz
- Posty: 18134
- Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Czy oglądałeś ten film ?Gozdawa pisze: co nie znaczy przecież, że co drugie słowo wzdychał i wznosił ręce ku niebu,
Bo cały problem z nim polega na tym że Jackson robi dokładnie to co opisałeś.
Co drugie słowo wzdycha i patrzy ku niebo i mówi coś o Bogu
a potem odwala kitę ostatnie 2 godziny filmu, wzdychając i mówiąc o Bogu...
to po prostu zły scenariusz i żadne tłumaczenia idei uduchowienia tego nie zmienia...
To jest tak marne, że zona mnie pytała "kiedy ten świętoszek wreszcie umrze..."
Jak pisałem wcześniej, to nie jest realistyczne tylko groteskowe, jak u Monty Pythona tylko na serio...
Jesli się zaciskając zeby czeka na śmierć bohatera jak na zbawienia i za grosz mu nie współczuje to jest to fabularna i reżyserska porażka a nie oddanie realiów epoki...
- Chevau-léger
- Sous-lieutenant
- Posty: 364
- Rejestracja: czwartek, 24 sierpnia 2006, 09:06
- Lokalizacja: Varsovie
AWu, temat o filmach z Jamesem Bondem jest w innym miejscu...AWu pisze:Czy oglądałeś ten film ?Gozdawa pisze: co nie znaczy przecież, że co drugie słowo wzdychał i wznosił ręce ku niebu,
Bo cały problem z nim polega na tym że Jackson robi dokładnie to co opisałeś.
Co drugie słowo wzdycha i patrzy ku niebo i mówi coś o Bogu
a potem odwala kitę ostatnie 2 godziny filmu, wzdychając i mówiąc o Bogu...
to po prostu zły scenariusz i żadne tłumaczenia idei uduchowienia tego nie zmienia...
To jest tak marne, że zona mnie pytała "kiedy ten świętoszek wreszcie umrze..."
Jak pisałem wcześniej, to nie jest realistyczne tylko groteskowe, jak u Monty Pythona tylko na serio...
Jesli się zaciskając zeby czeka na śmierć bohatera jak na zbawienia i za grosz mu nie współczuje to jest to fabularna i reżyserska porażka a nie oddanie realiów epoki...
Zupełnie nie chcesz pojąć o czym mówi Twój przedmówca , a mówi interesująco.
Wyraziłeś swoja opinię-owszem możesz mieć taką, że to tylko marność i groteska oraz zły scenariusz.
Teraz ja wyrażę swoją- to co Tobie z żoną się nie podobało, ja własnie cenie w tym filmie i miało to wszystko sens. Widziałem ostatnio w ksiegarni ksiażkę "Bogowie i Generałowie" i chyba sięgnę po nią tak bardzo mi się film spodobał!
No właśnie. Jestem świadom tego, że część widowni odbiera te sceny w ten własnie sposób - że Jackson wzdycha, patrzy ku niebu i mówi coś o Bogu... i nie można się doczekać, kiedy skończy i umrze.Bo cały problem z nim polega na tym że Jackson robi dokładnie to co opisałeś.
Co drugie słowo wzdycha i patrzy ku niebo i mówi coś o Bogu
Inni natomiast słyszą nie tylko to, że mówi cos o Bogu, ale jeszcze dociera do nich co takiego mówi. To nie jest film tylko o strzelaniu i ocenie nie podlega to jedynie jak statyści równo maszerują i czy z dostatecznym zapałem walą kolbami w przeciwników.
To jest film także o trudnych decyzjach koniecznych do podejmowania w obliczu wojny domowej. O dylematach fundamentalnych dla każdego człowieka honoru - wobec kogo, czy czego być lojalnym. O odpowiedzialności za ludzi, których będzie się własnym rozkazem posyłało na śmierć w imię sprawy, w którą się wierzy. Gdybyś AWu stawał przed takimi decyzjami, z kim byś o nich chciał porozmawiać? Ateiści mogliby oczywiście w takich sytuacjach mówić o rozstrząsaniu spraw we własnym sumieniu, ale wierzący - w każdą religię - zapewne rozmawiają o tym z wyznawanym przez siebie bogiem - bo z kim innym? To jest straszny ciężar i tylko całkowity cynik, lub człowiek ograniczony intelektualnie nie odczuwałby jego brzemienia. Już dla średnio inteligentnego osobnika były to dramatyczne decyzje i wybory - musiał się nad nimi zastanawiać. Widz zainteresowany jedynie batalistyką odbierze te sceny jako nurzące, ale nie jest to jedyny rodzaj widza. Nie wartościuję zreszta tych postaw i nie oceniam gustów, bo one jak wiadomo ocenie nie podlegają. Będę się jednak upierał, iz jest to film wybitny własnie dzięki połączeniu batalistyki z owym dyskursem sumienia i przekazem moralnym. Pamiętasz zresztą ową scenę opowieści spod Chancellorsville o polu kukurydzy wysłanej do Irlandii w 1846 r. by uratowac od głodowej smierci chociaż kilkuset Irlandczyków i konstatacji, że być może stało się to tylko po to, by ci uratowani chłopcy mogli teraz polec tu na tym samym polu, na którym kiedys rosła owa kukurydza. - Cóż za nurząca dydaktyka i tkliwe lamenciarstwo - można by rzec - a jednak - powtórzę - dobre filmy wojenne nie polegają jedynie na wartkiej akcji i efektownych wybuchach armatnich. Zgódźmy się zresztą, iz jak powiedziałem de gustibus non disputandum sunt.
Acha - oczywiście oglądałem oba filmy Gettysburg i G&G - inaczej bym się wszak nie wypowiadał.
Będzie co może, rób coć powinien (książę Adam Jerzy Czartoryski)
- AWu
- Słońce Austerlitz
- Posty: 18134
- Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
No to rozwiązuję dylemat nr 1.
Jednak nie zmienia w żadne sposób mego zdania.
Da się robić ważne filmy stawiające ważne pytania i obejmujące ponadczasowe refleksje tak, że się przy nich nie usypia.
I nie zmienia to mej oceny, że jest to film słaby.
Nie oceniam przesłania i religijności a stronę realizatorsko-scenariuszową.
Kontrę Szwoleżera, że nie pojmuje i że powinienem sobie oglądać Jamesa Bonda i inne filmy dla idiotów nie mogę traktować poważnie w takiej dyskusji, a jedynie jako atak, choc nie jest to absolutnie to zarzut odnośnie ciebie. Pytałem czy oglądałeś, bo pisząc o Traugucie odcinasz się od tego , czym film stoi właśnie i tego co mnie w nim drażni.
Dobre filmy wojenne w ogóle nie muszą być batalistyczne, ale dobre filmy moralizatorsko psychologiczne ) musza być dobre :>
Dlatego lubię Bergmana i do 7 pieczęci chętnie wrócę, natomiast na Gods and generals mnie nikt batem nie zapędzi.
Jednak nie zmienia w żadne sposób mego zdania.
Da się robić ważne filmy stawiające ważne pytania i obejmujące ponadczasowe refleksje tak, że się przy nich nie usypia.
I nie zmienia to mej oceny, że jest to film słaby.
Nie oceniam przesłania i religijności a stronę realizatorsko-scenariuszową.
Kontrę Szwoleżera, że nie pojmuje i że powinienem sobie oglądać Jamesa Bonda i inne filmy dla idiotów nie mogę traktować poważnie w takiej dyskusji, a jedynie jako atak, choc nie jest to absolutnie to zarzut odnośnie ciebie. Pytałem czy oglądałeś, bo pisząc o Traugucie odcinasz się od tego , czym film stoi właśnie i tego co mnie w nim drażni.
Dobre filmy wojenne w ogóle nie muszą być batalistyczne, ale dobre filmy moralizatorsko psychologiczne ) musza być dobre :>
Dlatego lubię Bergmana i do 7 pieczęci chętnie wrócę, natomiast na Gods and generals mnie nikt batem nie zapędzi.
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez AWu, łącznie zmieniany 1 raz.
- Albert Warszawa
- Adjoint
- Posty: 717
- Rejestracja: poniedziałek, 12 listopada 2007, 18:54
- Lokalizacja: Warszawa Bemowo
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 4 times
- Kontakt:
Mimo całej otoczki melodramatycznej z sentymentem wspominam serial Północ-Południe.
Były też dość interesujące filmy telewizyjne poświęcone epizodom morskim Wojny Secesyjnej (tytułów nie pamiętam): o HL Hunley'u i walce Virginii z Monitorem.
Były też dość interesujące filmy telewizyjne poświęcone epizodom morskim Wojny Secesyjnej (tytułów nie pamiętam): o HL Hunley'u i walce Virginii z Monitorem.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów