Pianista
- Jasz
- Général de Brigade
- Posty: 2146
- Rejestracja: poniedziałek, 11 września 2006, 21:12
- Lokalizacja: Warszawa
Pianista
Oglądałem lecącego jakiś czas temu w TVP Pianiste. Jak dla mnie bida z nędzą i dpoiero napisy końcowe mnie zaciekawiły. Jeśli dobrze przeczytałem niecmiecki oficer który pomógł Szpilmanowi zmarł w obozie rosyjskim w 1952 r. Przyznam się, że los niemców po IIWW zbytnio mnie nie interesował ale czy to oznacza, że nie było wymiany jeńców pomięczy nimcami a ZSSRem po IIWW?
Nie znam szczegółów, ale o takiej wymianie zaraz po wojnie nie mogło być mowy, bo Rosjanie "wyzwolili" swoich jeńców, zajmując terytorium Rzeszy wraz z aliantami zachodnimi. Inna sprawa, że tych swoich jeńców, którzy jakimś cudem przeżyli, na mocy rozkazu Stalina z 1941 roku traktowali jak zdrajców, więc ich los był godny pożałowania. Jeńców niemieckich trzymano aż do chruszczowowskiej odwilży, niektórych nieco krócej. Np. marszałek Paulus został zwolniony już w 1953, ale to chyba dlatego, że poczuł się antyfaszystą i "wrócił" do NRD. A takiego Ericha Hartmanna, asa myśliwskiego o największej liczbie zestrzeleń w historii (352), trzymali w niewoli (z wyrokiem 25 lat łagru) przez 10 lat. Może dlatego, że walczył tylko na froncie wschodnim. Zwolniono go w 1955 po osobistej interwencji kanclerza Adenauera. Jednakże znaczna część jeńców niemieckich po prostu nie dożyła tej odwilży.
Moja mama, która w latach 1944-1945, jako 14-15 letnia dziewczyna, była więźniarką obozu w Ravensbruck, wspomina że w momencie zbliżania się frontu rozradowane więźniarki różnych narodowości robiły małe wstążeczki w swoich barwach państwowych i umieszczały je pod pasiakami, żeby nie widzieli ich Niemcy. Tylko Rosjanki gromadziły się w kątach baraków i płakały z przerażenia na myśl o przybyciu Armii Czerwonej - wyzwolicielki.
Moja mama, która w latach 1944-1945, jako 14-15 letnia dziewczyna, była więźniarką obozu w Ravensbruck, wspomina że w momencie zbliżania się frontu rozradowane więźniarki różnych narodowości robiły małe wstążeczki w swoich barwach państwowych i umieszczały je pod pasiakami, żeby nie widzieli ich Niemcy. Tylko Rosjanki gromadziły się w kątach baraków i płakały z przerażenia na myśl o przybyciu Armii Czerwonej - wyzwolicielki.
- JednoSlowo
- Capitaine
- Posty: 897
- Rejestracja: poniedziałek, 11 września 2006, 21:05
- Lokalizacja: Warszawa
Ja zwróciłem na to uwagę po "Upadku" - tam też nikt nie wrócił wcześniej z sowieckiej niewoli, niż w latach puięćdziesiątych.
Polecam lekturę "Archipelagu GuŁAG" - tam jest to dokładnie opisane. Przede wszystki Związek Radziecki wypowiedział konwencję geneweską o jeńcach - dlatego jeńcy radzieccy byli traktowani - i z wzajemnością niemieccy w Związku Radzieckim - bez oglądania się na prawo międzynarodowe. Prawdą też jest, że Stalin uznał wszystkich żołnierzy radzieckich, którzy dostali się do niewoli, za zdrajców ojczyzny i niezwłocznie po powrocie z niewoli (lub ucieczce) byli oni wtrącani do łagrów i więzień. (Sołżenicym podaje historę czterech czerwonoarmistów, którzy dostali się do niewoli, by po jednym dniu z niej uciec. Przedzierali się kilka dni przez bagna i kiedy już dotarli do swoich, straże dwóch zastrzeliły na miejscu, a dwóch skończyło w łagrze).
A co w tym wszystkim najtragiczniejsze - to niemieccy jeńcy byli zwalniani wcześniej z łagrów, niż obywatele sowieccy, którzy byli w niewoli niemieckiej.
Pozdrowienia
JednoSłowo
Polecam lekturę "Archipelagu GuŁAG" - tam jest to dokładnie opisane. Przede wszystki Związek Radziecki wypowiedział konwencję geneweską o jeńcach - dlatego jeńcy radzieccy byli traktowani - i z wzajemnością niemieccy w Związku Radzieckim - bez oglądania się na prawo międzynarodowe. Prawdą też jest, że Stalin uznał wszystkich żołnierzy radzieckich, którzy dostali się do niewoli, za zdrajców ojczyzny i niezwłocznie po powrocie z niewoli (lub ucieczce) byli oni wtrącani do łagrów i więzień. (Sołżenicym podaje historę czterech czerwonoarmistów, którzy dostali się do niewoli, by po jednym dniu z niej uciec. Przedzierali się kilka dni przez bagna i kiedy już dotarli do swoich, straże dwóch zastrzeliły na miejscu, a dwóch skończyło w łagrze).
A co w tym wszystkim najtragiczniejsze - to niemieccy jeńcy byli zwalniani wcześniej z łagrów, niż obywatele sowieccy, którzy byli w niewoli niemieckiej.
Pozdrowienia
JednoSłowo
Dla równowagi: ktoś z mojej rodziny widział na własne oczy "obóz jeniecki" dla czerwonoarmistów, założony przez Niemców w 1941 roku, niedługo po 22 czerwca. Ten obóz to był fragment łąki, otoczony gęstym drutem kolczastym... i to wszystko. Stłoczono na nim taką liczbę sowietów, że nie wszyscy mogli się jednocześnie położyć. Nie dostarczano NICZEGO do jedzenia i picia. Bardzo szybko "jeńcy" zjedli całą trawę, a potem zaczęły się przypadki zjadania zmarłych towarzyszy. Wtedy Niemcy postanowili dać jeńcom lekcję "wyższej kultury" i powiesili kilku przyłapanych na ludożerstwie. Wisielcy zostali zjedzeni pierwszej nocy.
Nie kwestionując cierpień (zwłaszcza psychicznych) np. polskich więźniów oflagów, warto pamiętać, że w tej wojnie byli też "jeńcy", którzy nie prowadzili kursów językowych, teatrów amatorskich, ogródków "przybarakowych", nie organizowali olimpiad i nie mieli jenieckiej poczty... No i nie wrócili po wojnie do domu, czego i tak pewnie nie przeżyliby.
Nie kwestionując cierpień (zwłaszcza psychicznych) np. polskich więźniów oflagów, warto pamiętać, że w tej wojnie byli też "jeńcy", którzy nie prowadzili kursów językowych, teatrów amatorskich, ogródków "przybarakowych", nie organizowali olimpiad i nie mieli jenieckiej poczty... No i nie wrócili po wojnie do domu, czego i tak pewnie nie przeżyliby.