BYŁEM, WIDZIAŁEM.
Krótka recenzja - możliwe SPOILERY.
Konkluzja ogólna, film przyzwoity, momentami dobry, momentami przeciętny. Było sporo fajnych scen i sporo kiepskich.
Zacznę od plusów:
- doskonała muzyka (Łukasz Pieprzyk). Współgra z klimatem, buduje dramaturgię - naprawdę można gratulować.
- bardzo dobre zdjęcia, czasem wspomagane komputerowo. Michael Bay byłby momentami dumny, zwłaszcza ze scen z popołudniowym, albo porannym światłem, czy ładnymi polskimi krajobrazami.
- bardzo ciekawy motyw Polaka zdrajcy - dobrze zagrany. Widzę w tym nawet małe mrugnięcie okiem do współczesności
- naprawdę dobre efekty specjalne. Od prostych - mgły nad rzeką, pary buchającej spod wyjeżdżającego z tunelu parowozu, po sceny bitewne.
- bardzo ładna scena szarży pod Rokitną, poza samą końcówką. Nie jest to poziom Ostatniego Samuraja, ale naprawdę ładne to było.
- generalnie dobre sceny batalistyczne. Udało się jakoś ukryć pewne braki budżetowe. Brakowało mi np. scen z szerokim frontem, jest tylko jedna taka scena, przed Kostiuchnówką, ale generalnie jest bardzo fajnie. Miło się to ogląda.
- Wielka pochwała dla aktorów. Poza zdjęciami i muzyką to najmocniejsza strona filmu. Zarówno Baka, Fabijański, Gelner czy Wolańska (gratulacje za debiut!) są świetni. Drugoplanowi aktorzy zresztą też. Szkoda tylko, że Frycz wystąpił w jednej scenie. Szyc też był ok jako Dunin - Wąsowicz.
Minusy:
- to nie jest film dla zagranicznej widowni, która raczej go nie zrozumie. Zresztą spora część naszej widowni również zapewne nie. Za mało wyjaśnienia o co chodzi - początkowe wprowadzenie napisami to zaledwie trzy linie. Nie jest wprost wspomniane, że mimo, że "mieliśmy w dupie cesarzy", to z jednym jednak się skumaliśmy, żeby pobić drugiego. Było w tym sporo politycznego sprytu i wyrachowania, co jest bardzo ok. Tego niestety nie ma. Są co najwyżej fragmenty dialogów w rodzaju "Austriacy chcą żebyśmy zaatakowali"... Skąd zagraniczny widz, czy nawet duża część Polaków, co nie uważali na historii mają wiedzieć/pamiętać, że walczyliśmy po stronie monarchii Austro - Węgierskiej?
- niestety uważam, że scenariusz nie stanął na wysokości zadania. Nie jest zły, ale nie wywołuje wystarczającej ilości emocji. Generalnie struktura filmu składa się ze scen i sequeli (w ogromnym uproszczeniu). Scena wprowadza konflikt i napięcie, prowadząc do katastrofy, sequel daje czas bohaterom zareagować na katastrofę, stawia przed nimi dylemat i pozwala podjąć decyzję. I potem mamy znowu scenę - do której doprowadziła decyzja bohaterów. Sequeli było za dużo.
- kolejny duży grzech - bohaterowie bez celu. Może Józkiem "Wieżą", który chce dotrzeć do Łodzi. Przynajmniej do czasu, bo potem mu się odmienia - z korzyścią dla Legionów. Tego niestety bardzo brakuje i sprawia to, że brakuje napięcia. Bo jak pokazać trudności w osiągnięciu celu, kiedy nie ma tego celu! Można oczywiście powiedzieć "Walka o niepodległą Polskę". To trochę tak, jakby celem w Szeregowcu Ryanie było zwycięstwo nad Hitlerem. Taki cel jest oczywiście możliwy, ale trzeba go wtedy zupełnie przekonstruować, przede wszystkim zmienić bohaterów. Zwycięstwo nad Hitlerem może być celem gen. Pattona, ale nie kapitana Millera. To jeden z największych grzechów tego filmu.
- za mało humoru. Pojawiły się dwie krótkie, humorystyczne scenki, z czego najfajniejsza to był dialog na temat Łodzi i sejfów.
- brakowało mi w trzecim planie otoczki wojny, w dźwięku (odgłos dalekiej kanonady) i w obrazie (rozbłyski w nocy).
- Rokitna - nie ma żadnego wytłumaczenia po co, dlaczego itd. W dodatku jedna z najgłupszych scen filmie jest na koniec szarży. Do celu dociera dwóch ułanów. Reszta zginęła, albo jest ranna. A panowie wjeżdżają na wzgórze i wnoszą szable w radości, jakby wygrali jakiś mecz. Nie ważne, że właśnie stracili większość przyjaciół... to było naprawdę słabe.
- montaż i reżyseria. To pierwsze jeszcze jest ok, są świetnie zmontowane sceny, są nieco słabiej. Można jednak mieć pretensje do reżysera za zrobienie urwanej historii. To jest oczywiście pytanie, na ile to jest kwestia scenariusza, a na ile już samej reżyserii, ale z jednej strony mamy straszne przeskoki bez tłumaczenia, z drugiej te długie, wspomniane już sequele.
To tyle mi przychodzi do głowy.
Daję 6.5/10.
Warto obejrzeć, cieszyć się muzyką, zdjęciami, scenami bitewnymi i jakoś przetrwać dłużyzny i brak napięcia.