Korona królów

Filmy, seriale, programy telewizyjne i wszelkie inne tematy związane z kinem i telewizją.
Awatar użytkownika
jabu
Chu-i
Posty: 757
Rejestracja: niedziela, 12 marca 2006, 19:37
Lokalizacja: Warszawa/Płock
Has thanked: 7 times
Been thanked: 41 times

Re: Korona królów

Post autor: jabu »

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Co do tej jedynki dla KK... ja się wcale nie dziwię.
I to nas różni. 1-ka to coś absolutnie najgorszego. Substytut „0”, którego nie można przyznać, gdyż brak go w skali. Tymczasem gdy sobie wszystko razem zestawiam (relacje i narzekania znajomych, migawki przemykające gdy surfowałem pilotem po kanałach, godzinny paradokument który raz nawet bodaj w niedzielę obejrzałem w całości, wsłuchując się w miśkowatego narratora gawędzącego co jedzono, pito i uprawiano) to 1-ka dla tej historycznej telenoweli jest nie tylko niezasłużona, ale wręcz krzywdząca. I mówi to jedna z największym marud w temacie oceny szeroko pojętego kina historycznego.
Przypuszczam, iż w szeregu obszarów budujących wspólnie narrację filmową na akceptowalnym poziomie (pokroju gry aktorskiej, poziomu scenariusza, czy jakości dialogów) „KK” nie różni się od podobnych telenowel emitowanych codziennie przez różne stacje. Po prostu nie sposób mi, filmowemu wyjadaczowi, uwierzyć aby profesjonaliści pokroju Marka Siudyma, Tadeusza Kwinty, Janka Wieczorkowskiego, Sapryka, Gonery, Mastalerza, Orzechowskiego, Kopczyńskiego czy przywoływanej już Grażyny Szapołowskiej (której udziału w produkcji od początku września - FW wciąż się nie dopatrzył), których na pewno wychwyciłem w migawkach oglądając co innego, nie wycisnęli z siebie nic ponad ocenę „1”.
W kolejnym odcinku serialu kręconego przez BBC polscy żołnierze biegają w ruinach Warszawy w 1939 r. uzbrojeni w pepesze. Czy w „KK” polskie rycerstwo przypomina strojami braci zakonnych a Kazimierz Wielki wygląda jak von Kniprode?
A mimo to serial BBC nie dostał ode mnie „1” tylko ocenę „4” – ujdzie.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 W tym roku miałem wątpliwą przyjemność obejrzeć odcinek pewnego hiszpańskiego serialu o kolonii w Ameryce Południowej. (…) Byłem mocno zdziwiony iż coś taki złego mogło powstać w kraju zachodnim.
Kiedyś, zaznaczę że przed laty, dzieliłem się ze znajomymi, w tym także z tego forum następującym przemyśleniem:
„Albo mam szczęście i fartownie trafiam na wybrane, najlepsze filmy hiszpańskie, albo ich kino jest po prostu tak dobre". Przez kilka ostatnich lat natomiast kino z tego kraju zaserwowało mi tak słabe, zideologizowane, oderwane od potwierdzonych faktów produkcje (zaznaczam, że wyłącznie z obszaru kina historyczno-wojennego), iż przyłapałem się w tym roku na nieświadomym unikaniu filmów hiszpańskich z tego gatunku. Dalej oglądam dramaty, sci-fi często na ciekawym, nowatorskim poziomie, czy komedie ale nawet horrorów, po setnym wystawieniu demonicznej zakonnicy czy fanatycznego księdza robiących za Freddy Kruegera, zacząłem już unikać. A horrory kręcili kiedyś najlepsze w europejskim kinie.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Co do zakupu "KK" - nie zapominajmy iż godzina emisji też jest ważna. (…)
Innymi słowy jakiś hiszpański kanał może zapychać "Koroną Królów" ramówkę. Zwłaszcza gdy kupili tanio.
Ja już wątku zakupu „KK” przez zagraniczne telewizje nie chcę ciągnąć. Usłyszałem już, że Czesi kupili dla polewki. Azjaci dla egzotyki. Ukraińcy bo wpisuje się w słaby poziom ich rodzimych propozycji. Hiszpanie jako zapchajdziurę. Węgrzy bo Orbán dobrze robi Kaczorowi. A Turcy gdyż Erdoğan rewanżuje się za kupowanie przez cztery lata własnych, historycznych telenowel. I tak dalej.
Tak można wszystko wytłumaczyć. Ja bardziej odnotowałem, iż w zauważalnie licznej grupie krajów obcokrajowcy nie potrafiący czasami prawidłowo wskazać Polski na mapie, dostaną szansę dowiedzenia się czegoś o naszej historii. Że na niskim poziomie? Stan polskiej kinematografii w obszarze kina historyczno-wojennego jest taki, że nauczyłem się cieszyć nawet z substytutów markujących produkcje filmowe.
Przy okazji. Dziś mi znajomy z Tokio napisał, że „KK” jest emitowana codziennie poza weekendami w postaci półtoragodzinnych odcinków (łączą po 2-3 ?) z napisami dla japońskiego widza. Niech łykają na zdrowie. Jak się będą tylko śmiać to też dobrze, byle oglądali i choćby promil z tego zapamiętali.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Przy oczekiwaniach obecnych widzów nalepka "historia Polski" już nie wystarczy. Może za wyjątkiem grupki ludzi, którzy nie potrafią obsługiwać się internetem. Ewentualnie "gospodyń domowych".
To obecnie DRUGI najchętniej oglądany serial w Polsce pod względem konsekwentnego śledzenia przez wiernego filmowi widza. Z milionową widownią. A wśród cyklicznych produkcji z każdego gatunku – TRZECI najchętniej oglądany po „Ukrytej Prawdzie” oraz „Pierwszej Miłości”. Jeśli milion wiernych widzów sprowadzasz do „grupki ludzi, którzy nie potrafią obsługiwać się Internetem” to proponuję porównanie. Zapowiadana od początku 2019 r. z tak wielkim szumem przez TVN reaktywacja Big Brothera osiągnęła PO TYGODNIU EMISJI próg 750 aktywnie śledzących widzów, o czym pośrednio wygadała się Agnieszka Woźniak.
https://www.msn.com/pl-pl/rozrywka/gwia ... ar-BBVcB58
Proponuję, abyś po przeczytaniu mojej odpowiedzi odświeżył sobie swoją i zastanowił się, czy dalej forsować ten wątek argumentacji.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Tak się właśnie doskonali warsztat modelarski - ktoś komentuje, ktoś odnotowuje i wprowadza poprawki w następnych wersjach.
Nie. Tak się traci reputację i potencjalnych zleceniodawców jeśli rzecz się przełożyła na formę zarobkowania. Ktoś doskonalący warsztat modelarski od wielu już lat nie popełnia szkolnych błędów. Zanim się zestaw umunduruje w panterki i podpisze – Luzon, należałoby wykonać absolutne minimum sprawdzając, czy rzeczywiście tak podczas kampanii na wyspie było. Tymczasem akurat na Luzon w 1944-45 tzw. panterek użyto w akcji prawdopodobnie jeden raz (nie byli to Japończycy bo żadna z ich, walczących tam formacji mundurów z tego typu kamuflażem nie posiadała). I przypuszczalnie, co może niektórych zaskoczyć, absencja panterek na Luzon dotyczy wszystkich trzech stron uczestniczących w kampanii.
To jest podobny problem co z „KK”. Brak odpowiedzialności za to, co się zrobiło, bo szary, niezorientowany widz to kupi a ten zdesperowany – z rezygnacją, ale zaakceptuje.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Innymi słowy czasami "historyczność" ginie pod prozaicznością wynikającą z "fajnego wyglądu".
Podobnie jak w „KK”? Czyli ma wyglądać, aby przyciągnąć oko widza a, że nie z tej epoki, albo w ogóle nie było – to już sprawa drugorzędna? Przy czym w obu omawianych przypadkach nic nie „ginęło” pod prozaicznością. Założenie i tu i tam było podobne i robiono je wg mnie - z góry. Zrobiłeś Ho-Ro w takiej odsłonie i z Luzon, gdyż z góry założyłeś, że tzw. szary, niezorientowany odbiorca to „kupi”. Podobnie zamyślili sobie wg mnie pomysłodawcy i twórcy „KK”. Zrobić historyczną telenowelę w atrakcyjnej odsłonie na tyle, na ile da się atrakcyjność wycisnąć z formatu telenoweli (to niestety nie realia „Sulejmana Wspaniałego” z jego haremami i przepychem kapiącym z każdego ujęcia) a szary, niezorientowany widz to kupi.
Robimy 300 odcinków i zasypujemy widza. Chwalimy się jak największą ilością modeli, realia zostawiając z boku. Mechanizm podobny a efekt finalnie – identyczny.
W przypadku Shinhōtō prezentowanego obok Ho-Ro wykazałeś się jeszcze większą kreatywnością, gdyż, z tego co pamiętam, naniosłeś na pancerz nawet dwa insygnia używane w dwóch różnych pododdziałach. Jeśli to miał być rodzaj zakamuflowanego żartu świadczący o dystansie to się będę śmiał. Jeśli jednak to było na serio to mnie już nie jest do śmiechu.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Zwłaszcza gdy maluję dla kogoś kto przede wszystkim kładzie nacisk na estetykę. Aby model fajnie wyglądał na stole.
No właśnie. „KK” też nie jest kręcona dla znawców czy specjalistów. Ma w fajnym wizualnie opakowaniu skusić tzw. szarych widzów, aby zainteresowali się czymś, co większości z nich pewnie spędzało sen z powiek w podstawówce, czyli historią w wydaniu maksymalnie popularyzatorskim. Aby, że sparafrazuję – „fajnie wyglądało” w tym przypadku nie na stole a w telewizorze.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Dlatego Ho-Ro otrzymał kamuflaż plamisty i wzorki na pustych burtach.
Działo pancerne nie ma burt. To nie okręt wojenny. Nie jest także jajkiem wielkanocnym i nie ma żadnych wzorków.
Proszę Cię, nie pisz już lepiej nic więcej w tym dokładnie temacie. Przynajmniej nie w polemice ze mną.
Podejrzewam, że podobna niefrasobliwość, nawet przy dobieraniu słów, panuje na planie „KK” przynosząc tego konsekwencje.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 choć i tak nie wiem czy japoński model pomalowany jednolicie kogoś by ruszył.
No. I „KK” zrobione w wersji mega dopracowanej, która zamknęła by się ilością kilku odcinków, też „nie wiem” czy by kogoś ruszyła…

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 >ale sam Warlord Games (producent modelu) wolał zainwestować w rozmaitość.
Nie wiem jakie informacje producent zawarł wraz z zestawem w pudełku. Ho-Ro to wóz wysoce zmitologizowany poza Japonią. Z kamuflażem trójbarwnym ok. dziesięciu Ho-Ro lub nieco mniej występowało latem 1945 r. na Honshū. Na żadnym z pojazdów, które utrwalono zdjęciowo lub filmowo (jest jeden krótki film) nie występują jakiekolwiek oznakowania taktyczne czy nazwy własne wozów.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Ja tylko wspomnę iż skoro model pojawił się w konkursie modelarskim 2016 to zapewne jako reprezentant wojennej (sponsor podręczników Ospreyowych) zapewne rzucałeś okiem na rozmaite modele (nie tylko Ho-Ro). Choćby po to aby upewnić się na co nagrody idą.
Nie. Jestem z gruntu człowiekiem ufnym stawiającym na misyjność i propagowanie, jak również wspieranie inicjatyw. Wówczas sponsorowałem chwilami kilkanaście podobnych przedsięwzięć na miesiąc. Główną rolę odegrał jednak fakt, że Raleena znałem już na tyle długo, iż Mu ufałem i ufam. Na zaufanie to zapracował w toku dekady wcześniejszej znajomości nigdy go nie wystawiając na próbę.
Poza tym mała korekta z mojej strony – my już mówimy o roku 2016 r. więc nagrody szły już wtedy z moich zmagazynowanych zasobów lub z puli prywatnych bonusów pozyskiwanych za świadczenie drobnych przysług wydawcy. Choć oficjalnie inicjatywa dalej funkcjonowała pod szyldem Wojennej a o zmianach wiedział jedynie Raleen.

W zestawach, które zauważyłem, zrobiłeś błędy we wszystkich. Ściślej we wszystkich przedstawiających japońskie siły zbrojne z okresu Wojny w Azji i na Pacyfiku. Część błędów stanowi efekt bezrefleksyjnego odtworzenia zestawu, który zawalił producent a Ty przyjąłeś go nie sprawdzając, z „dobrodziejstwem inwentarza”. Inne błędy to już wyłącznie Twoja zasługa. Oznakowania taktyczne traktujesz bardzo dowolnie i chwilami ma się wrażenie, że ich naniesienie ma pełnić wyłącznie funkcję ozdobną. Także stosowane kamuflaże, dobierasz tak, aby uatrakcyjniały model a nie koniecznie osadzały go w realiach miejsca i czasu. Wszystko, co formułuję dotyczy WYŁĄCZNIE zestawów obrazujących Japończyków, gdyż tylko względem tych ostatnich posiadam pewien zakres wiedzy.
Będziesz chciał cokolwiek poprawiać to każdy zestaw wypunktuję, np. w korespondencji prywatnej lub w osobnym wątku mu poświęconym.
I na koniec jedna rada, którą możesz przyjąć lub z miejsca zignorować - od starego zgryźliwego borsuka będącego niepraktykującym już modelarzem w stanie spoczynku. Nim coś wykonasz, zgromadź jak najwięcej reprezentatywnego materiału zdjęciowego upewniając się, co do poprawności jego datowania. Bo jak dotąd tego nie robiłeś, co widać po wykonanych pracach. Ewentualnie robiłeś bardzo pobieżnie z założeniem, że nikt nie zauważy, bo wystarczy aby to było „takie ładne i atrakcyjne”.
Czyli jak w „KK”.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Tylko w tym roku serial stracił ok. miliona widzów, a gdy wskaźnik podskoczył o jakieś kilkadziesiąt tysięcy odtrąbiono sukces.
Ja tam nie widzę, aby coś ktoś gdzieś otrąbiał. Onet podał rzecz bardzo zachowawczo a Nielsen Audience Measurement ograniczył się do zobrazowania statystyki bez dodatkowych komentarzy. Ze statystyki wynikało, iż „KK” to obecnie trzeci w kolejności najchętniej oglądany program w Polsce. Tylko tyle. Nie pisz więc, że coś „otrąbiono” bo to znowu zdradza emocjonalne nastawienie w złym zabarwieniu względem serialu a przecież już ustaliliśmy, że takiego nastawienia nie masz.
Może w TVP się z czymś chwalono, bo to podobne do Kurskiego. Niemniej raz, że ja tego nie oglądam a dwa, że linki i przykłady przeze mnie przytoczone, nie mają bezpośrednio z nim i z jego królestwem nic wspólnego. Odnośmy się do tego, co zapodano w dyskusji.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Tylko w tym roku serial stracił ok. miliona widzów,
Nie, nic podobnego nie nastąpiło. Po wymianie tylu komentarzy i ciągłym przytaczaniu tego argumentu (zresztą także w rozmowach z innymi, sprzed kilku miesięcy, którzy, co ciekawe nigdy tego nie sprawdzali) wykonałem już minimalny wysiłek i po prostu rzecz zweryfikowałem zestawiając dane z kilku źródeł.
Podajesz informacje nie potwierdzone w równie niefrasobliwy sposób, jak w przypadku wykonania modeli. Nawet w linkach, które już raz przytaczano można znaleźć informacje, że w 2018 r. oglądalność tej telenoweli, jeśli chodzi o widzów śledzących konsekwentnie serial utrzymywała się średnio na poziomie ok. 1,04 mln widzów.
W 2019 r. natomiast ten wskaźnik utrzymuje się, jak dotąd na poziomie ok. 1,13 mln osób i ma tendencję stałą od trzech miesięcy.
Dopuszczam, iż serial w chwili premiery mogło zacząć oglądać 3-3,5 mln widzów, z których znaczna część odpadła, z różnych powodów, nie tylko skutkiem zdegustowania, po pewnym czasie. Przypomnę jednak, że to nie jest niespotykane zjawisko, ale raczej wręcz norma.
Dla porównania ponownie przywołam Big Brothera TVNu z tego roku. Do pierwszego odcinka zasiada ponad 2,23 mln widzów, z których po DOKŁADNIE tygodniu zostaje mniej niż… 1000. Tysiąc – poprawię słownie, gdyby ktoś uznał, iż nie wbiło mi się jedno zero.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Nie widziałem jak dotąd widzów śledzących z wypiekami na twarzy wieści o każdym nadchodzącym odcinku.
Rozumiem. Ja z kolei, mimo iż nie oglądam a właściwie to wręcz trzymam się zachowawczo z daleka, słyszałem opinie, że w kolejnym sezonie następuje poprawa. Nie wiem jak duża i czy radykalna, ale najwyraźniej zauważona. I co do napływających coraz to nowych aktorów, także tych b. znanych, co do jakości wykorzystywanych kostiumów oraz wymyślanej fabuły i intryg.
Przekazywały to mi osoby wykazujące się pewną znajomością historii Polski, najczęściej na spacerach z psem, niemniej nie potrafię stwierdzić na ile jakieś drgnięcie nastąpiło, przy czym nie sposób abym uwierzył w większy przełom.
To jest swego rodzaju show. Jeśli to ma konkurować z para serialami pokroju „Pierwsza miłość” czy polsatowskimi „Wiadomościami” przemawiając do tej samej kategorii bardzo licznego widza to akurat w tym przypadku należy jako priorytet celować w oglądalność a nie w realizm, który pani Stasi, gospodyni domowej i tak nie przyciągnie, bo go nie zauważy.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Sam nie oglądasz bo nie podoba Ci się forma.
Nie. Już pisałem dlaczego nie oglądam. Ten serial nie jest adresowany do mnie i zorientowałem się w tym nawet bez jego oglądania. Forma mogłaby mi się nie podobać dopiero wówczas, gdybym obejrzał i nie zaakceptował tego, co mi zaproponowano.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Wielu użytkowników (niektórzy to zapaleńcy) tego forum próbowało ze względu na poruszaną tematykę. Część zostawiło tu swoje komentarze, część w ogóle nie chciała komentować.
Ponownie, po raz któryś już z rzędu powołujesz się na innych, przywołujesz na pomoc innych lub do zdania innych odsyłasz. Rozumiem, że to zwyczaj przejęty z FW, który wielokrotnie obserwowałem. Mnie jednak interesuje Twoje zdanie i Twoje argumenty. Oglądałeś 20 odcinków. Zdanie sobie wyrobiłeś. Coś przecież zostało w głowie, więc nie podpieraj się innymi. Gdy krytykuję film, książkę, zestaw modelarski - to przytaczam wyłącznie to, co sam zaobserwowałem, odczułem lub skojarzyłem i za to tylko biorę odpowiedzialność.
Gdy Meller prowadzący w charakterze gospodarza „Drugie Śniadanie Mistrzów”, program pomyślany jako cykl o kulturze i prowadzony z udziałem ludzi szeroko rozumianej kultury, zakomunikował bez ogródek, że po obejrzeniu dwóch odcinków „KK” jedyne co, to chciało mu się wymiotować – przyjąłem ten argument do wiadomości jako w pełni czytelny. Meller będący z gruntu osobnikiem prostolinijnym (odsyłam do wielu jego wypowiedzi) wyraził swoje odczucia tak, jak potrafił, ale były to JEGO odczucia. Więcej jego zdanie w odniesieniu do jakichkolwiek filmów mnie nie interesowało, ale doceniłem, iż powiedział to, co sam czuł.
Dyskutując z Tobą nie chcę być odsyłany do zdania innych. Chyba, że to zdanie innych ukształtowało Twoją opinię a nie 20 rzekomo obejrzanych odcinków. Ale w takim razie napisz to jasno a ja otrzymam klarowny przekaz.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Sama posucha w tym wątku o czymś świadczy.
Nie ma w tym wątku żadnej posuchy. To znowu Twoje życzeniowe stwierdzenie. Tego samego sortu, co informacja o tym, iż „tylko w tym roku serial stracił ok. miliona widzów”. Na „Strategiach” w dziale „Film” wątek poświęcony „KK” ma trzecią w kolejności największą ilość odsłon, po "Serialami obrodziło" i „Grze o Tron” oraz bodajże drugą w pierwszej dwudziestce komentowanych w wątku tematów filmowych. Mnie samego to zresztą bezgranicznie zdumiało. Zamiast skupić się setce wartych uwagi seriali z całego globu grilluje się „KK” przygotowaną z założenia dla maksymalnie szerokiego spektrum odbiorcy.
Poza tym może problem tkwił nie w serialu a w ciągłym powielaniu kalek na jego temat. Komu się będzie chciało czytać dokładnie te same narzekania nie wnoszące nic odkrywczego? Ile razy można pisać o tym samym szczurze w sposób, który byłby jeszcze dla kogokolwiek ciekawy?
Wczoraj nie mogłem długo odpowiedzieć, gdyż co chwila mi się strona zawieszała i nie była to, jak ustaliłem, wina słabości mojego łącza, ale skutek przeciążenia zbyt wieloma użytkownikami wchodzącymi na wątek. Faktycznie przypominam sobie, iż miejscami widziałem do 36 użytkowników przeglądających na raz wątek o „KK” nie licząc mnie i innych zalogowanych.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Jeszcze raz odsyłam na filmweb.
Nie odsyłaj mnie już, proszę na FW.
Po pierwsze z powodów, które opisałem obszernie i czytelnie, mam nadzieję, powyżej.
Po drugie dlatego, że znam FW lepiej od Ciebie i mogę to stwierdzenie udokumentować.

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Tak jak inny straciłem nadzieję po pierwszych odcinkach i głównie co zapamiętałem to... niesmak.
Niesmak to argument emocjonalny. Aby zrozumieć krytykę tej telenoweli, która, co wyczuwam intuicyjnie, nie jest ani gorsza ani lepsza pod względem poziomu (aktorstwa, scenariusza, pracy kamery itd.) od „M jak Miłość”, czy „Na Wspólnej”, musiałbym usłyszeć o konkretach, które niesmak wywołały. Gdy usłyszałem w „The King” Davida Michôda o owcach Dorset również poczułem niesmak, ale ja potrafię precyzyjnie zdefiniować z jakiego powodu.

Na koniec konkretna prośba z mojej strony. Wyraźnie chciałeś dyskutować o serialu czemu dałeś wyraz zamieszczając spośród użytkowników największą ilość komentarzy w wątku. Masz teraz swoje pięć minut i dyskutanta, który może niekoniecznie się z Tobą zgodzi, ale na pewno Cię uważnie wysłucha. Prośba sprowadza się natomiast do tego, aby już skończyć z podawaniem niepotwierdzonych lub nieaktualnych danych oraz z odsyłaniem do zdań i opinii wyrażanych przez innych.

Pozdrawiam,
jabu
Wszystkiego nie napiszesz. O wszystkim można tylko pomarzyć - Szamil Basajew.
Awatar użytkownika
jabu
Chu-i
Posty: 757
Rejestracja: niedziela, 12 marca 2006, 19:37
Lokalizacja: Warszawa/Płock
Has thanked: 7 times
Been thanked: 41 times

Re: Korona królów

Post autor: jabu »

Telamon pisze: piątek, 29 listopada 2019, 10:59 Dzisiaj żyjemy już jednak w erze powszechnego dostępu do internetu i seriali Netflixa, HBO, Amazonu Prime, AMC. Szeroki odbiorca lubi seriale prezentujące jakiś poziom, choćby przeciętny.
Niestety nie podzielam Twojego optymizmu.
Szeroki odbiorca łyka jak gęś najgorsze nawet głupoty. Zwłaszcza w obszarach poddawanych mocnemu lobbingowi. Śledziłeś cykl "Transformers"? Wychwyciłeś, że bohaterowie mieszkający przecież w Stanach, pobierają banknoty z bankomatu z użyciem... chińskiej karty płatniczej? A przy scenie wyjmowania mleka z lodówki, wyjmują napój chińskiej a nie amerykańskiej firmy, pomimo, iż podobnych produktów nikt w USA nie pije. W starej wersji "Top Guna" z 1984 r. bohater grany przez Toma Cruise nosi skórzaną kurtkę pilota z naniesionymi na niej na placach flagami szeregu państw, w tym m.in. Tajwanu. W remake filmu "Top Gun: Maverick" zapowiadanym na 2020 r. pilot nosi podobną kurtkę, z której jednak flaga Tajwanu zniknęła, ale chiński współproducent nie ma z tym nic wspólnego. 8-)

Przywoływana przez Ciebie Platforma Netflix skupia moją uwagę ze względu na przebojowość z jaką wdarła się na rynek. Potrafiła mnie mile zaskoczyć, np. horrorem „Rattlesnake” w reż. Zaka Hilditcha, który uwiódł mnie gęstością klimatu, potęgowaniem zagrożenia i nade wszystko sposobem filmowania fabuły. Nie zmienia to faktu, że ilość oraz wagomiar wpadek będących udziałem Netflixa w samym tylko listopadzie mnie po prostu obezwładniła.
W serialu dokumentalnym o Demianiuku zrobili to, co pewnie już wszyscy znają. Premier interweniował, rzecz została nagłośniona.
Tyle, że od trzech tygodni Netflix emituje kolejny cykl dokumentalny, także 10-odcinkowy pt. Greatest Events of WWII in Colour („Najważniejsze wydarzenia II wojny światowej w kolorze”):
https://www.nflix.pl/netflix-polska/ser ... i=80989924
Zignorujcie komentarz z opisu, który zamieścił polski przedstawiciel Netflixa zdradzając, iż stać go na przygotowanie krótkiego opisu cyklu, ale na jego obejrzenie to już nie. Chyba, że dla niego WWII zaczęła się w Pearl Harbor a skończyła w Normandii. Nikt z firmy Netflix, pomimo, iż wpis wisi od 3 tygodni nie zorientował się, że nie odpowiada faktom, o treści filmu nie wspominając. Nie tylko szary widz to kupi, ale nawet ci którzy pracują dla produkujących seriale. Natomiast z samego Netflixa nie zareaguje na podobne głupoty NIKT, pomimo iż "żyjemy już jednak w erze powszechnego dostępu do internetu" i wystarczył by 1 e-mail a nie jak kiedyś - pisma, podania i telefony.
Przy okazji po raz kolejny proponuję porównanie ile dowiemy się o serialu na FW
https://www.filmweb.pl/serial/Greatest+ ... 019-843820
a ile na IMDB
https://www.imdb.com/title/tt9103932/?ref_=nv_sr_srsg_0
Zdefiniowałeś Telamonie FW jako
FORUM - "miejsce gdzie bardzo wielu użytkowników (setki tysięcy?) wypowiada się na temat danego filmu. Dużo opinii, wymiana poglądów, uwag".
PORTAL - "z recenzjami będącymi być może niczym innym jak artykuły sponsorowane".
Ile się dowiedziałeś o wzmiankowanym serialu z FW jako forum i jako portalu?
Historyk, sympatyk wojskowości, czy nawet modelarz i wargamer (wargamingowiec? :roll: ) nie mają zasadniczo czego szukać na FW bo to z perspektywy ich potrzeb pustynia. Ja z tych czterech kategorii znalazłem komentarze na IMDB. Na FW z reguły sam je musiałem inicjować. Jeśli ja na FW nie przygotuję opisu Szürke senkik (nie recenzji - redakcja mi jej nie zamieści, już to przerabiałem, gdyż wyjaśnienia, że "oglądałem i piszę z głowy" są niewystarczające) to nikt tam tego nie zrobi. Pomimo, że błąkają się tam przecież "setki tysięcy" użytkowników.
Te setki tysięcy opinii, wymiany poglądów i uwag to wszystko życzeniowe fantazje względem obszarów, które nam podobnych interesują.
Będziesz miał zalew tego o czym wspominasz, zarówno względem opinii jak i wymiany poglądów, przeważnie w jaskiniowej formie jednozdaniowej, ale na temat 3 części "Listów do M" lub "Planety Singli".
Szürke senkik oraz Greatest Events of WWII in Colour to tylko dwa drobne przykłady, które przypadkowo wypłynęły podczas dyskusji. Ale są to przykłady obrazujące bardzo reprezentatywnie w którą stronę patrzy zasadniczo FW. :(

Wróćmy jednak do naszego Netflixa w wydaniu historyczno-dokumentalnym.
W pierwszym odcinku pt. „Blitzkrieg” dowiedziałem się, że Hitler wszczął z nami wojnę, gdyż musiał odzyskać od Polski ziemie zabrane Niemcom po WWI – i tu w tle pokazuje się OBECNĄ mapę Polski z zaznaczonymi INNYM KOLOREM obszarami (tymi, które musiał nam Hitler w 1939 r. odebrać) i miastami takimi jak Kolberg, Stettin, Breslau (Kołobrzeg, Szczecin, Wrocław) itd. Jednoznacznie podpowiada to oglądającemu widzowi (który ma przecież prawo nie znać przedwojennego kształtu granic II Rzeczpospolitej), że to TE ZIEMIE właśnie na nas Hitler „odbijał” w Kampanii 1939 r.
Jednocześnie, co bardzo ciekawe – zaznaczono obszar Prus Wschodnich na mapie granic OBECNEJ Polski (Kresy Wschodnie do nas nie należą, za to Ziemie Odzyskane - tak). Ponadto Rzeczpospolita graniczy tam m.in. z takimi krajami jak (wymieniam wszystkie zaznaczone) III Rzesza, Litwa, Białoruś, Ukraina i Czechosłowacja. Mapa pojawia się w 5 minucie odcinka z wyjaśnieniem narratora, że to stan na 1936 r.
Krótko potem informuje się widza, że 17 września Stalin przyłączył się do Hitlera, gdyż po Traktacie Wersalskim Rosja straciła na rzecz Polski SWOJE ziemie na wschodzie a porozumienie z Niemcami stworzyło okazję do ich odzyskania. Zagraniczny widz siedzi, słucha i przyswaja – nie mając przecież ZIELONEGO POJĘCIA, że chodzi o ziemie polskie, które wcześniej, przed WWI były pod ROSYJSKIM ZABOREM.
W scenie następującej po tym niemiecki historyk występujący najczęściej w tym dokumencie ma szereg wypowiedzi z których wynika, iż siły niemieckie i polskie w Kampanii 1939 r. nie były zbytnio różne (w sensie jakościowym oraz liczebnym). Podkreśla też, że w 1939 r. jedynie 10% sił Wehrmachtu było zmechanizowanych. Ile procent w armii polskiej, tego już nie wymienia, więc zagraniczny widz nie wie i dopowiada sobie sam. Historyk podaje następnie ogólną ilość dużych jednostek wojskowych (dywizji, brygad itp.) zaangażowanych w Kampanię 1939 r. z obu stron, zestawiając je w liczbach bezwzględnych. Np. 70 po stronie III Rzeszy a 60 po polskiej traktując na równi np. 6-tysięczną polską brygadę kawalerii z kilkunastotysięczną niemiecką dywizją pancerną posiadającą 350-400 czołgów.
To jawna, otwarta manipulacja, ale czy widz ją wychwyci? Ten z zagranicy? W 99% - nie.
Zresztą numer z mapami i tak przebija wszystko inne w tym dokumencie rozprowadzanym właśnie w kilkudziesięciu krajach świata, włącznie z Polską. I jest całkiem prawdopodobne, że żaden widz z Niemiec, nie będzie kręcił nosem i demonstrował niezadowolenie komentarzami, iż taki bubel wyszedł na świat, poza granice.

Szeroki odbiorca natomiast, którego przywołujesz, wchłonie to wszystko z prędkością dystansującą osiągi „Sokoła Millennium”.

Pozdrawiam,
jabu
Wszystkiego nie napiszesz. O wszystkim można tylko pomarzyć - Szamil Basajew.
Awatar użytkownika
Telamon
Maréchal d'Empire
Posty: 6920
Rejestracja: środa, 30 maja 2012, 17:27
Lokalizacja: Kraków/Zakliczyn
Has thanked: 697 times
Been thanked: 404 times
Kontakt:

Re: Korona królów

Post autor: Telamon »

Dobrze. Zatem kontynuując rozmowę na temat serialu, którego nie widziałeś ale uznajesz go za słaby... a który jest mi obojętny (zwłaszcza w sytuacji gdy właśnie znalazłem trzy bardziej interesujące i baaaardzo chciałbym je zacząć oglądać...)
I to nas różni. 1-ka to coś absolutnie najgorszego. Substytut „0”, którego nie można przyznać, gdyż brak go w skali.
To oceny użytkowników pozostawione na otwartym dla innych forum. Wystawiane często pod wpływem emocji. Tak samo jak 10-tki (tzw. arcydzieło). Niekoniecznie muszą się zgadzać z Twymi kryteriami.
Ludziom coś się bardzo nie podobało więc dają jedynkę. Ludzie są zachwyceni - dycha. Mają mieszane odczucia - liczby pomiędzy. Aż mi się nie chce takich kwestii tłumaczyć...
Jeżeli ktoś bardziej aktywnie promował ten serial, zrobił widzom nadzieję, a nawet przyspieszył premierę o kilka dni... to potem zebrał tego żniwo gdy widz ujrzał szarą, smutną rzeczywistość. Trochę jak ósmy sezon "Gry o Tron", który zabił "hype".
Jak pisałem - najlepiej czytać komentarze ludzi, poznawać ich opinie, zobaczyć datację i intensywność ruchu na forach. Czasami można się dowiedzieć ciekawych rzeczy np. z wypowiedzi statysty, który grał na planie... a któremu zespół nie udzielił żadnych instrukcji co do gry. Oczywiście mógł kłamać - jak to w internecie.

Jak pisałem - sam dałem tej produkcji 3. Gdzieś we wcześniejszych postach napisałem nawet co mnie zraziło. Prymitywizm warsztatu, który za bardzo odstaje od konkurencji. Chyba, że będziemy produkcję porównywać do najsłabszych (jak paradokumenty).

Ja znów przypominam iż to nie jest początek zeszłego wieku. Mamy internet, telewizje internetowe, You Tuba. Ludzie widzą "Tudorów" to ludzie chcą "Tudorów". Jak nie dostają to się nie litują nad taką produkcją tylko włączają Netflixa. Nikt się nie lituje nad słabeuszami, może za wyjątkiem pasjonatów i ludzi technicznie zapóźnionych (czyli nie mających wyboru).
Kiedyś, zaznaczę że przed laty, dzieliłem się ze znajomymi, w tym także z tego forum następującym przemyśleniem:
„Albo mam szczęście i fartownie trafiam na wybrane, najlepsze filmy hiszpańskie, albo ich kino jest po prostu tak dobre". Przez kilka ostatnich lat natomiast kino z tego kraju zaserwowało mi tak słabe, zideologizowane, oderwane od potwierdzonych faktów produkcje (zaznaczam, że wyłącznie z obszaru kina historyczno-wojennego), iż przyłapałem się w tym roku na nieświadomym unikaniu filmów hiszpańskich z tego gatunku. Dalej oglądam dramaty, sci-fi często na ciekawym, nowatorskim poziomie, czy komedie ale nawet horrorów, po setnym wystawieniu demonicznej zakonnicy czy fanatycznego księdza robiących za Freddy Kruegera, zacząłem już unikać. A horrory kręcili kiedyś najlepsze w europejskim kinie.

Wierzę, choć tematu nie śledzę, ich rynku nie znam. Z drugiej strony to właśnie w Hiszpanii powstał nie tak dawno np. "Dom z papieru", który cieszy się bardzo pozytywnymi opiniami wśród widzów. Aczkolwiek... to Netflix, a nie telewizja publiczna. Ostatnim hiszpańskim filmem historycznym, który obejrzałem, był "1898, Los últimos de Filipinas" z 2016-stego. Dość pozytywnie go przyjąłem - głównie dlatego iż poruszyli temat z mego punktu widzenia dość egzotyczny.
Ja już wątku zakupu „KK” przez zagraniczne telewizje nie chcę ciągnąć. Usłyszałem już, że Czesi kupili dla polewki. Azjaci dla egzotyki. Ukraińcy bo wpisuje się w słaby poziom ich rodzimych propozycji. Hiszpanie jako zapchajdziurę. Węgrzy bo Orbán dobrze robi Kaczorowi. A Turcy gdyż Erdoğan rewanżuje się za kupowanie przez cztery lata własnych, historycznych telenowel. I tak dalej.
Innymi słowy każdy rynek może mieć własną specyfikę, zapotrzebowanie, a zarządzający daną stacją mają swoje wymagania. Trzeba byłoby każdy analizować z osobna aby uzyskać odpowiedź dlaczego kupiono tenże serial. Ale tak - cieszę się z tego iż inni mogą sobie obejrzeć tą produkcję, którą z powodu jej poziomu nie mogę się... cieszyć. :P
To obecnie DRUGI najchętniej oglądany serial w Polsce pod względem konsekwentnego śledzenia przez wiernego filmowi widza. Z milionową widownią. A wśród cyklicznych produkcji z każdego gatunku – TRZECI najchętniej oglądany po „Ukrytej Prawdzie” oraz „Pierwszej Miłości”. Jeśli milion wiernych widzów sprowadzasz do „grupki ludzi, którzy nie potrafią obsługiwać się Internetem” to proponuję porównanie. Zapowiadana od początku 2019 r. z tak wielkim szumem przez TVN reaktywacja Big Brothera osiągnęła PO TYGODNIU EMISJI próg 750 aktywnie śledzących widzów, o czym pośrednio wygadała się Agnieszka Woźniak.
1. Kto w dzisiejszych czasach interesuje się w Polsce w ogóle ideą "reality show"? Zwłaszcza iż pierwotnie adresowano je do ludzi młodych. Tych, którzy dzisiaj toną w zalewie rozmaitych produkcji filmowych.
2. Ja nawet nie wiem jak liczono widzów i jak sprawdzono regularność.
3. Jeżeli jest ciągle ten milion z trzech to fajnie. ;) Na filmwebie wypowiada się grupka mniej-więcej tych samych ludzi. Na YT film z bardzo emocjonalną sceną śmierci Kazimierza Wielkiego (najważniejszej postaci w serialu) ma ledwie 20 tysięcy wyświetleń... Gdzieś ten milion widzów jest... choć ja żadnego nie znam (ale "Pierwszej miłości" już tak).
Nie. Tak się traci reputację i potencjalnych zleceniodawców jeśli rzecz się przełożyła na formę zarobkowania. Ktoś doskonalący warsztat modelarski od wielu już lat nie popełnia szkolnych błędów.
Aha. Znaczy się chcesz mi mówić co lubią zleceniodawcy. Zapewne doskonale znasz ten rynek... Tak jak serial, którego nie widziałeś...
Wierz mi (albo i nie - nie dbam o to): jeżeli ktoś zaznacza iż dany pojazd / figurka ma zostać odtworzony z dbałością o szczegóły to z takim kimś odbywam konsultację. W czasie niej ustalamy co i jak. Częściej jednak nacisk kładzie się przede wszystkim na rzeczy "ładne". Mówimy tu o wargamingu, w którym nawet same modele są ograniczone pod względem szczegółów.
Figurki miały dostać kolorowy kamuflaż aby - jako weterani w grze Bolt Action mieli wyraźnie się odróżniać od reszty armii. Tyle. Luzon dopisałem żeby zgadzali się "tematycznie" z resztą armii. Pojechali do dwóch różnych panów z USA. Mogą ich stosować jako Giretsu Kuteitai choć pewnie będą rozgrywać przyjacielskie gry przy piwku i preclach. Jak u nas.
Ludzie mają różne oczekiwania i wymagania. Swego czasu musiałem przypisywać oznaczenia dywizjom "Ariete" pojazdom, których nigdy w niej nie było. Tak bywa w tym hobby.
Reszty twej wypowiedzi na ten temat nawet komentować nie będę. Tkwij w "erystycznej dziecinadzie" mój Ty ekspercie od rynku wargamingowego.

I tak - tak właśnie działa modelarstwo (pewnie nie tylko). To dzięki krytyce błędów, którą często przyjmujemy z pokorą (różni ludzie), możemy nanosić poprawki w kolejnych modelach. Krok po kroku na drodze do doskonałości. Teoretycznie jako iż byłeś przedstawicielem sponsora (jako pracownik, a nie zwykły hobbysta) to w tamtej chwili powinieneś zainterweniować. Wszyscy byliby zainteresowani zważywszy iż masz największą wiedzę o wojnie na Pacyfiku. Moglibyśmy się wówczas nauczyć czegoś nowego jako modelarze i jako pasjonaci historii.

Ale cztery lata temu nie zrobiłeś nic i dopiero teraz rozpoczynasz o tym dyskusję w wątku w ogóle niepowiązanym tematycznie... i stosujesz to jako chwyt erystyczny. Cytując:
Tak się traci reputację
No właśnie. „KK” też nie jest kręcona dla znawców czy specjalistów. Ma w fajnym wizualnie opakowaniu skusić tzw. szarych widzów, aby zainteresowali się czymś, co większości z nich pewnie spędzało sen z powiek w podstawówce, czyli historią w wydaniu maksymalnie popularyzatorskim. Aby, że sparafrazuję – „fajnie wyglądało” w tym przypadku nie na stole a w telewizorze.
Czyli wracamy do komentarzy, ruchu internetowego, grup fanów, ich zlotów, powstałych forum fanowskich, a wreszcie kopiach samej produkcji. Tak - takie są założenia teoretyczne. Które zderzały się z rynkiem. Które w przypadku "Korony Krolów" (którą stronę temu uznałeś za słabą) nie zostały spełnione. Aby popularyzatorstwo historii zostało sprzedane to film musi stać na jakimś poziomie. Musi trafić do odbiorcy, do jego oczekiwań, być porównywalny bądź lepszy od konkurencji... ale po co ja to tłumaczę. Nazwijmy ten milion z trzech w "sukcesem" choć entuzjazmu wśród odbiorców nie widać.
Dla porównania - filmu z Januszem Traczem, postacią z dawno zdjętej "Plebanii" (z powodu niskiej oglądalności) mają setki tysięcy wyświetleń. Istnieje nawet kompilacja wszystkich scen z nią z sezonu 9. 16 tysięcy wyświetleń 9 godzinnego materiału. Pokaż mi takie zainteresowanie wśród widzów "Korony Królów", będącej również telenowelą (choć historyczną).
Działo pancerne nie ma burt. To nie okręt wojenny. Nie jest także jajkiem wielkanocnym i nie ma żadnych wzorków.
Proszę Cię, nie pisz już lepiej nic więcej w tym dokładnie temacie. Przynajmniej nie w polemice ze mną.
Podejrzewam, że podobna niefrasobliwość, nawet przy dobieraniu słów, panuje na planie „KK” przynosząc tego konsekwencje.
Znaczy się mam być niefrasobliwy w temacie o serialu. Nijak ze sobą niepowiązanych, zastosowanego w stosunku wobec mnie jako erystykę...w wątku serialu wobec którego jestem obojętny. Bardzo "ciekawa" koncepcja. Pewnie powinienem się teraz zafrasować ową niefrasobliwością...
No. I „KK” zrobione w wersji mega dopracowanej, która zamknęła by się ilością kilku odcinków, też „nie wiem” czy by kogoś ruszyła…
Więc inaczej - model wiernie pomalowany w kolor jednolity nikogo by nie poruszył.
Proszę filmik z in-boxingu.

https://www.youtube.com/watch?v=VR78TfAcqNY

Na pudełku wersja kolorowa, na karcie ze statystykami wersja kolorowa, a dopiero w instrukcji - jako druga - wersja jednobarwna. Malowanie na Okinawę (kolorowa) i Luzon (jednobarwna). Model w nowej wersji wydano w roku 2017. W starej był tylko jeden kolor.

No dobrze. A jakie malowanie mają wersję innych producentów. Wydawcy Flames of War. Również wielobarwne. Choć bez oznaczeń... tak jak inne modele dla Japończyków. Producent żadnej nie wyprodukował.
W jednym i drugim przypadku zadecydował rynek, a modele poszły (choć w takim systemie Bolt Action Ho-Ro nie sprawuje się dobrze). Mimo iż w internecie można łatwo znaleźć modele redukcyjne pomalowane jednolicie i pozbawione oznaczeń... ludzie i tak wolą te kolorowe. Bo w takie barwy je malują, a potem nakładają kalkomanie dołączoną do zestawu. Ludzie lubią np. jak ich japońskie kolorowe modele odróżniają się od jednolitych amerykańskich modeli na stole do gry.

Tak dodam w nawiasie - Type 97 i Type 4 to był mój 5 i 6 model pojazdu jaki w życiu pomalowałem. Armia Japońska była pierwszą II wojenną w skali 28mm.
I oczywiście możesz pisać o błędach na pw.

Szczerze pisząc... w tym momencie odechciało mi się komentować reszty Twej wypowiedzi. Na pisanie straciłem więcej czasu niż na oglądanie tych 20 epizodów "Korony Królów". Na temat serialu który był mi obojętny... potem jeszcze odwołasz się do tego postu w ramach prób ukazania mego zainteresowania i złej woli. Może zatem przejdę do najbardziej rażącej bzdury:
Nie ma w tym wątku żadnej posuchy. To znowu Twoje życzeniowe stwierdzenie. Tego samego sortu, co informacja o tym, iż „tylko w tym roku serial stracił ok. miliona widzów”. Na „Strategiach” w dziale „Film” wątek poświęcony „KK” ma trzecią w kolejności największą ilość odsłon, po "serialami obrodziło" i „Grze o Tron” oraz bodajże drugą w pierwszej dwudziestce komentowanych w wątku tematów filmowych. Mnie samego to zresztą bezgranicznie zdumiało. Zamiast skupić się setce wartych uwagi seriali z całego globu grilluje się „KK” przygotowaną z założenia dla maksymalnie szerokiego spektrum odbiorcy.
Poza tym może problem tkwił nie w serialu a w ciągłym powielaniu kalek na jego temat. Komu się będzie chciało czytać dokładnie te same narzekania nie wnoszące nic odkrywczego? Ile razy można pisać o tym samym szczurze w sposób, który byłby jeszcze dla kogokolwiek ciekawy?
Wczoraj nie mogłem długo odpowiedzieć, gdyż co chwila mi się strona zawieszała i nie była to, jak ustaliłem, wina słabości mojego łącza, ale skutek przeciążenia zbyt wieloma użytkownikami wchodzącymi na wątek. Faktycznie przypominam sobie, iż miejscami widziałem do 36 użytkowników przeglądających na raz wątek o „KK” nie licząc mnie i innych zalogowanych.
1. Pierwsze 8 stron postów powstało w dniach 1-16 stycznia. Gdy mieliśmy jakieś oczekiwania (chyba nawet spore choć z poprawką na uwzględnienie telenoweli) w stosunku do tej nowej produkcji, którą tak ochoczo reklamowało TVP.
2. Potem 2,5 w ciągu dwóch miesięcy. Ubyło komentujących użytkowników.
3. Potem kilka sporadycznych postów, w tym jeden mój - z pytaniem o zmianę aktora. Pierwotny dał sobie z "Koroną" w końcu spokój.
4. Dopiero post Torgilla odkopał ów wątek z niebytu.

Przy takiej aktywności na przestrzeni dwóch lat możemy śmiało mówić o "posusze". Straciliśmy zainteresowanie w trakcie oglądania pierwszych odcinków, a wątek praktycznie umarł śmiercią naturalną. Nie tylko u nas - panował taki trend. Na forum historycy.pl było podobnie choć może bardziej brutalnie.

Dochodząc do problemu przeciążenia:

5. Mamy właśnie inwazję botów na forum. Stąd bijemy rekordy popularności. Stąd też opóźnienia i wyświetlenia tego wątku (który boty śledzą z powodu nazwy).
Aby zrozumieć krytykę tej telenoweli, która, co wyczuwam intuicyjnie, nie jest ani gorsza ani lepsza pod względem poziomu
Fajnie iż wyczuwasz gdy możesz obejrzeć. ;)
Na koniec konkretna prośba z mojej strony. Wyraźnie chciałeś dyskutować o serialu czemu dałeś wyraz zamieszczając spośród użytkowników największą ilość komentarzy w wątku. Masz teraz swoje pięć minut i dyskutanta, który może niekoniecznie się z Tobą zgodzi, ale na pewno Cię uważnie wysłucha. Prośba sprowadza się natomiast do tego, aby już skończyć z podawaniem niepotwierdzonych lub nieaktualnych danych oraz z odsyłaniem do zdań i opinii wyrażanych przez innych.
Obrazek

Pisałem już. Kilka razy. Ten serial jest mi obojętny od 1,5 roku. Komentarze dotyczące serialu w przytłaczającej większości pochodzą z owych 16-stu dni. Nawet nie próbowałem wdawać się w większą polemikę z innymi bo me zainteresowanie szybko wytraciło swój impet w obliczu słabości serialu. Nie byłem nawet wobec niego zbyt bardzo zgryźliwy. Już wówczas mi się nie chciało, a także posiadałem cholernie wielki margines tolerancji wobec tej produkcji. Który się wyczerpał. Wolałem poświęcić się czemuś innemu.
Wydaje mi się iż jedyną osobą, która koniecznie chce dyskutować jesteś Ty. Dyskutować dla samej radości prowadzenia sporu choć w wypowiedzi do Torgilla napisałeś:
Wg mnie to nie jest dobry serial więc mówienie o "jeszcze lepszych" jest chyba niefortunnie dobranym sformułowaniem. W tym miejscu mamy z Telamonem zbieżne opinie
Po co się spierać w kwestii w której jesteśmy zgodni. To nie jest dobry serial. Różnica między nami może być jedynie taka iż ja więcej wybaczam pod względem historycznym, a Ty nie. Ja przykładam bardziej uwagę do rzeczy technicznych, audiowizualnych, kwestii aktorstwa. I tyle. Nie rozkładałem żadnego odcinka na poszczególne elementy bo mnie o to nie wówczas nie proszono, a przy mej obojętności względem "Korony" nie będę marnował czasu na odświeżanie materiału i tworzenie takowej analizy.

Jeżeli dotychczas nie wdawałem się w poważniejszą polemikę z Tobą na temat tego serialu, nie kopałem za linkami to wynika to właśnie z mego obojętnego stosunku do "Korony". Wg. kogoś jest do trzeci / drugi serial pod względem oglądalności... niech i tak będzie. Choć przy tym milionie (z trzech :P) nie ma żadnego ruchu internetowego wśród zainteresowanych. Jest to dziwne ale poniekąd powinno podpowiadać nam jak faktycznie widzowie przyjmują owy serial, na ile zaszczepia on w nich wiedzę historyczną (choćby popularnonaukową) i kto to ogląda (odnośnie tego internetu).

Więc wybacz - po prostu nie. Nie w przypadku marnej telenoweli, którą z nas dwóch tylko ja widziałem. To czasochłonne tarzanie się w absurdzie, z domieszką groteski... Jeżeli chcesz z kimś o niej podyskutować to najlepiej idź na Filmweb / inny portal jaki akceptujesz. Tam może się znajdzie jakiś zainteresowany.

Ile się dowiedziałeś o wzmiankowanym serialu z FW jako forum i jako portalu?
Hmmm... być może powinieneś podawać przykłady produkcji polskich z FW / IMBD? ;) Byłoby bardziej miarodajnie, zwłaszcza w kontekście "Korony Królów". Zwłaszcza komentarzy.
Angielskojęzyczny portal międzynarodowy mógłby być ciekawy w kwestii komentarzy widzów zagranicznych.
Natomiast brak w polskojęzycznym FW informacji o jakimś węgierskim filmie dziwny nie jest. Skoro nawet tutaj pojawili się ludzie, którzy pierwszy raz o tym filmie słyszą... z drugiej strony o holenderskim "Admirale" czy duńskim "9 kwietnia" jednak możesz coś poczytać. Tak samo o produkcjach fińskich.

Na IMBD sami Węgrzy mogą dodawać treść co byłoby zjawiskowe w przypadku Filmwebu.
Te setki tysięcy opinii, wymiany poglądów i uwag to wszystko życzeniowe fantazje względem obszarów, które nam podobnych interesują.
Piszemy tutaj o "Koronie Królów", tak? :P 500 tematów z bardzo różnych okresów, które powstały na przestrzeni 2 lat.

Na Netflixie widziałem cykl popularnonaukowy o władcach starożytnego Rzymu. Wiem iż ta stacja obok przebłysków ma też porażki. Tylko jednak skoro robi biznes to te porażki są anulowane po 1-2 sezonach. :P
Szeroki odbiorca łyka jak gęś najgorsze nawet głupoty. Zwłaszcza w obszarach poddawanych mocnemu lobbingowi. Śledziłeś cykl "Transformers"? Wychwyciłeś, że bohaterowie mieszkający przecież w Stanach, pobierają banknoty z bankomatu z użyciem... chińskiej karty płatniczej?
Szeroki odbiorca ma to do siebie iż jest... szeroki. Różni widzowie, oczekiwania gusta. Trend podbijania rynku chińskiego został przez wielu zauważony, a nawet spotkał się z różnego rodzaju odpowiedziami (jak w dwóch odcinkach najnowszego serialu "South Park"). Komentarze pod fragmentami tych odcinków, które zamieścił wytwórca na YT, całkiem fajnie się czyta.
Tak poza tym Transformersy (których nie oglądałem) są znane z "reklam sponsorowanych". Kpi się z tego nawet w "Honest Trailerach".
Oraz - sam pisałeś o selektywnym czytaniu postów.

PS. Mym zdaniem obecnie najbardziej widać "artykuły sponsorowane" gdy dotyczą gier komputerowych. Bywa to nawet zabawne gdy recenzenci na YT z uporem godnym lepszej sprawy usiłują znaleźć plusy w danej grze i "rozciągnąć je" w kilkunastominutowym filmie... a pod recenzją pełną zachwytów niepochlebne komentarza (z najnowszych przykładów niech to będzie "Death Stranding" będący dziełem bardzo znanego twórcy gier).
Gdybym częściej czytywał owe komentarze zamiast zawierzać recenzentom to dzisiaj nie czułbym żalu do niektórych tytułów. ;)
Awatar użytkownika
jabu
Chu-i
Posty: 757
Rejestracja: niedziela, 12 marca 2006, 19:37
Lokalizacja: Warszawa/Płock
Has thanked: 7 times
Been thanked: 41 times

Re: Korona królów

Post autor: jabu »

Telamon pisze: sobota, 30 listopada 2019, 04:38 Jak pisałem - sam dałem tej produkcji 3. Gdzieś we wcześniejszych postach napisałem nawet co mnie zraziło. Prymitywizm warsztatu, który za bardzo odstaje od konkurencji. Chyba, że będziemy produkcję porównywać do najsłabszych (jak paradokumenty).
OK. W pełni to doceniam i rozumiem. Tylko czemu nie w wątku poświęconym „KK”? Wczoraj przeczytałem wszystkie komentarze wszystkich użytkowników. Ty nie podałeś konkretów. Nie ma tam postów, o których wspominasz. A w komentarzach, które są, zasadniczo pisałeś jedynie to, co powyżej.
Prymitywizm warsztatu. OK. Za bardzo odstaje od konkurencji. OK. Niemniej na czym polega ten prymitywizm warsztatu? Kręcą wszystko w koło jedną kamerą? Dwoma? Jak kręcą to kamerzyście się trzęsie ręka? Sceny są źle montowane? Dźwięk fatalny jak w "Klerze"? W „Północ & Południe” podczas pierwszej bitwy pod Bull Run widać przed szarżującymi kawalerzystami Konfederacji wysięgnik z kamerą wraz z nogami kamerzysty, którego nie raczono nawet wyciąć i tak już w pełnej krasie zostało.
O coś podobnego Ci chodzi? Na tym polega ten prymitywizm, czy na toporności, jak w przypadku „Starej baśni” Hoffmana, gdzie wszystko jest mocno z grubsza ciosane a gdy kmiecie ruszają z lasu do boju na wikingów to widać przez kilka sekund podwójny rząd stóp przypisany do jednego szeregu.
Jakiej konkurencji? Tej tureckiej? Bo polskiej nie ma w formie telenoweli historycznej z góry zakładanej na tasiemcową ilość odcinków.

Telamon pisze: sobota, 30 listopada 2019, 04:38 Ja znów przypominam iż to nie jest początek zeszłego wieku. Mamy internet, telewizje internetowe, You Tuba. Ludzie widzą "Tudorów" to ludzie chcą "Tudorów". Jak nie dostają to się nie litują nad taką produkcją tylko włączają Netflixa
Telamonie. Ty w ogóle nie masz żadnego problemu z tym, co powyżej piszesz, po tym, co ja przytoczyłem godzinę temu odnośnie do Netflixa? Dalej się na niego powołujesz w temacie wysokiej jakości? To co Netflix musiałby sfuszerować bardziej, abyś już go sobie chociaż nie stawiał za wzór jakości w przytaczanych przez Ciebie przykładach?

Telamon pisze: sobota, 30 listopada 2019, 04:38 Jeżeli jest ciągle ten milion z trzech to fajnie.
Nigdy nie było trzech. Trzy zrodziły się w czyjejś wyobraźni a Ty to podałeś dalej. Trzy mln widzów mogło być przy pierwszym odcinku w dniu premiery zasiadających przed ekranem. Ja przecież to już opisałem parę postów wcześniej. Ale tak widzów nikt nie liczy i nie sumuje. To nie kina do których podlicza się sprzedane bilety. Robi się tak jak Onet. Zleca się analizę, którą się wystawia po np. 2-3 miesiącach i sprawdza na ile jest stała. Przecież podałem Ci wcześniej dane dla roku 2018 r a następnie dane dla roku 2019. Czemu wciąż uporczywie przywołujesz te trzy miliony?

Telamon pisze: sobota, 30 listopada 2019, 04:38 Gdzieś ten milion widzów jest... choć ja żadnego nie znam. (…) Pojechali do dwóch różnych panów z USA. Mogą ich stosować jako Giretsu Kuteitai choć pewnie będą rozgrywać przyjacielskie gry przy piwku i preclach.
Wiesz, po tym wszystkim, co napisałeś o gustach Twoich klientów to oni mogą robić u nich nawet za husarię, nie tylko za Giretsu.
Teraz już chyba zresztą wiesz gdzie jest ten milion widzów „KK”. Tkwi przy piwku i preclach od poniedziałku do piątku. Dosłownie i w przenośni. Śledząc tak dokonania naszych Piastów jak i Jagiellonów oraz dając tym samym zarobić na kolejne sezony.
Uważam też, że to dobrze, iż Ty żadnego nie znasz. Dobrze dla Ciebie i dla niego. ;)

Telamon pisze: sobota, 30 listopada 2019, 04:38 Aha. Znaczy się chcesz mi mówić co lubią zleceniodawcy. Zapewne doskonale znasz ten rynek... Tak jak serial, którego nie widziałeś...
Nie. Nie znam. Ale to nie ja krytykuję telenowelę odpowiadającą z założenia na potrzeby masowego klienta tylko Ty. Sam pełniąc podobne usługi dla podobnie niewybrednych odbiorców oczekujących jak sam opisałeś podobnego poziomu - powinieneś szybciej niż ja wychwycić, zrozumieć i zracjonalizować mechanizmy kierujące pomysłodawcami „KK”, gdyż kierują one także i Tobą. Już to przyznałeś wielokrotnie. Klient nasz pan. U siebie nie widzisz problemu, bo robisz tylko to, czego chcą odbiorcy. A u twórców „KK” widzisz, pomimo, iż robią DOKŁADNIE to samo co Ty. Ci co Tobie płacą najwyraźniej nie oczekują, że będziesz kolejnym Antonio Stradivarim. Ale ci co oglądają „KK” też tego nie oczekują od jego twórców. Chcą sobie telenowelę spokojnie pooglądać. Tylko tyle.
Serialu nie widziałem. Co nie przeszkodziło w dyskusji prowadzonej przeze mnie w ustaleniu szeregu faktów o serialu, jak punkty dystrybucji za granicą, dokładna liczba widzów na poszczególne lata, podanie z nazwy innych projektów filmowych, z którymi "KK" konkuruje pod względem oglądalności itp.

Telamon pisze: sobota, 30 listopada 2019, 04:38 Reszty twej wypowiedzi na ten temat nawet komentować nie będę. Tkwij w " erystycznej dziecinadzie" mój Ty ekspercie od rynku wargamingowego (…).To dzięki krytyce błędów, którą często przyjmujemy z pokorą (różni ludzie), możemy nanosić poprawki w kolejnych modelach. Krok po kroku na drodze do doskonałości.
Nigdy do takiego nie pretendowałem. A za komplement z zakresu erystyki serdecznie dziękuję.
Przyjmujemy często, ale nie tym razem? Na czas tej konkretniej dyskusji można zrobić przerwę w kroczeniu do doskonałości?

Telamon pisze: sobota, 30 listopada 2019, 04:38 Wszyscy byliby zainteresowani zważywszy iż masz największą wiedzę o wojnie na Pacyfiku. Moglibyśmy się wówczas nauczyć czegoś nowego jako modelarze i jako pasjonaci historii.
Takiej wiedzy to ja jeszcze długo nie będę posiadaczem. Nie moglibyśmy tylko możemy. Trzeba tylko… wykonać wysiłek formułując pytanie. Masz już jakieś?

Telamon pisze: sobota, 30 listopada 2019, 04:38 Ale cztery lata temu nie zrobiłeś nic i dopiero teraz rozpoczynasz o tym dyskusję w wątku w ogóle niepowiązanym tematycznie... i stosujesz to jako chwyt erystyczny.
Nie. Wykazałem jedynie, że nie należy krytykować zarabiających na chleb w komercji przypinając im łatki bylejakości, jeśli samemu się to praktykuje, oczywiście wyłącznie na życzenie własnych zleceniodawców, co przejrzyście wyjaśniłeś.

Telamon pisze: sobota, 30 listopada 2019, 04:38 Aby popularyzatorstwo historii zostało sprzedane to film musi stać na jakimś poziomie. Musi trafić do odbiorcy, do jego oczekiwań, być porównywalny bądź lepszy od konkurencji... ale po co ja to tłumaczę. Nazwijmy ten milion z trzech w "sukcesem" choć entuzjazmu wśród odbiorców nie widać.
Zostało sprzedane. Do 10 krajów poza Polską, które udało nam się zidentyfikować podczas dyskusji. Do odbiorcy i jego oczekiwań też trafiło. Nie ma w Polsce serialu historycznego, który trafiłby do większej liczby odbiorców. Jeśli jest to proszę o jego przytoczenie.
Do jakiej konkurencji? Który z seriali historycznych można określić mianem konkurencyjnego, przyjmując za najlepszą miarę oceny telenoweli – stopień oglądalności? Poproszę o konkrety.
Entuzjazmu wśród odbiorców nie widać? A skąd Ty to wiesz? Odbiorcy to ci, którzy oglądają. Z czego konkretnie wnioskujesz, że robią to bez entuzjazmu? Post wcześniej napisałeś wyraźnie, że nie znasz ani jednego.

Telamon pisze: sobota, 30 listopada 2019, 04:38 Dla porównania - filmu z Januszem Traczem, postacią z dawno zdjętej "Plebanii" (z powodu niskiej oglądalności) mają setki tysięcy wyświetleń. Istnieje nawet kompilacja wszystkich scen z nią z sezonu 9. 16 tysięcy wyświetleń 9 godzinnego materiału. Pokaż mi takie zainteresowanie wśród widzów "Korony Królów", będącej również telenowelą (choć historyczną).
Porównujesz pofragmentowany serial, którego już nie ma dostępnego w całości a funkcjonuje pod postacią wybranych, najlepszych urywków dających 16 tys. wyświetleń z emitowanym na bieżąco innym serialem mającym ponad milionową widownię, który bezproblemowo można sobie oglądać w TV.
To jak zestawienie martwego zwierzaka zagrzebanego już w ziemi z wciąż żywym, przydatnym w obejściu, pomocnym w sprawunkach oraz interesach, nawet jeśli niezmiennie wygląda jak zwykła szkapa.

Telamon pisze: sobota, 30 listopada 2019, 04:38 Więc inaczej - model wiernie pomalowany w kolor jednolity nikogo by nie poruszył.
Na pudełku wersja kolorowa, na karcie ze statystykami wersja kolorowa, a dopiero w instrukcji - jako druga - wersja jednobarwna. Malowanie na Okinawę (kolorowa)
Ja to wszystko rozumiem i akceptuję. Całość jest już całkiem czytelna. Zauważę jedynie, że nikt nie zmuszał Cię przecież do robienia zestawu jednobarwnego. Przecież mogłeś zrobić z kamuflażem trójbarwnym. Sygnalizowałem post wyżej, że takie były w linii, np. w jednostkach na Honshū choć w boju ich nie użyto. To był jakiś przymus, aby robić te prototypowe z Luzon? I jeszcze je oznakować fikcyjnymi insygniami? Rozumiem, że zleceniodawca tak sobie zażyczył? OK.
Na Okinawie nie było ani jednego egzemplarza Ho-Ro. Chyba, że przewożone po wojnie w charakterze trofeów do Stanów, z przystankiem na Okinawie. Uzbrojone w nie załogi walczyły wyłącznie na Luzon.

Telamon pisze: sobota, 30 listopada 2019, 04:38 Bo w takie barwy je malują, a potem nakładają kalkomanie dołączoną do zestawu. Ludzie lubią np. jak ich japońskie kolorowe modele odróżniają się od jednolitych amerykańskich modeli na stole do gry.
Rozumiem. Pełna zgoda. Miałeś prawo do pokrycia wozu kamuflażem trójbarwnym. Tak zobrazowane wozy istniały. Mamy zdjęcia. Przecież ja nigdzie nie napisałem, że nie miałeś. Kiedy dodałeś oznakowania taktyczne sugerujące przynależność do 2. Dywizji Pancernej a potem to jeszcze przyklepałeś podpisem lokującym wóz na Luzon – dokonałeś podwójnego nadużycia, ale kto Ci tego zabroni? Że ja Cię skrytykuję? To powinno po Tobie spłynąć, jako, że moja krytyka wynikała wyłącznie z chęci zobrazowania, iż twórcy „KK” robią to samo. Kto im zabroni? Tylko grając w tej samej lidze oszczędźmy już podobnym do nas komentarzy krytykujących poziom ich pracy.

Telamon pisze: sobota, 30 listopada 2019, 04:38 Szczerze pisząc... w tym momencie odechciało mi się komentować reszty Twej wypowiedzi. Może zatem przejdę do najbardziej rażącej bzdury:
To już czwarty raz, gdy podkreślasz, że odechciewa Ci się komentować, ale komentujesz. Doceniam to. Niemniej po tym wychwalaniu krytyki błędów, które przyjmuje się z pokorą podobne słowa brzmią niepokojąco. Jako, że pokora eskaluje pozwolę więc sobie nie wystawiać jej dłużej na próbę, bo w końcu nic z niej nie zostanie.

Pozdrawiam serdecznie dziękując za konstruktywną dyskusję.
Dowiedziałem się nawet więcej, niż oczekiwałem.
Jabu
Wszystkiego nie napiszesz. O wszystkim można tylko pomarzyć - Szamil Basajew.
Awatar użytkownika
Telamon
Maréchal d'Empire
Posty: 6920
Rejestracja: środa, 30 maja 2012, 17:27
Lokalizacja: Kraków/Zakliczyn
Has thanked: 697 times
Been thanked: 404 times
Kontakt:

Re: Korona królów

Post autor: Telamon »

Eh... Pozwolę sobie postąpić tak jak wcześniej. Najbardziej rażące fragmenty i krótko...
Nie. Nie znam. Ale to nie ja krytykuję telenowelę odpowiadającą z założenia na potrzeby masowego klienta tylko Ty. Sam pełniąc podobne usługi dla podobnie niewybrednych odbiorców oczekujących jak sam opisałeś podobnego poziomu - powinieneś szybciej niż ja wychwycić, zrozumieć i zracjonalizować mechanizmy kierujące pomysłodawcami „KK”, gdyż kierują one także i Tobą
Od samego początku deklaruje właśnie taką postawę. Podkreślam ją. Na "Koronę Królów" patrzę przez pryzmat komercji. Produktu, który producent musi sprzedać aby na nim zarobić. Odbiorca jest dla niego Panem i Władcą gdyż płaci za spełnianie swych wymagań.
Porównujesz pofragmentowany serial, którego już nie ma dostępnego w całości a funkcjonuje pod postacią wybranych, najlepszych urywków dających 16 tys. wyświetleń z emitowanym na bieżąco innym serialem mającym ponad milionową widownię, który bezproblemowo można sobie oglądać w TV.
To jak zestawienie martwego zwierzaka zagrzebanego już w ziemi z wciąż żywym, przydatnym w obejściu, pomocnym w sprawunkach oraz interesach, nawet jeśli niezmiennie wygląda jak zwykła szkapa.
Przede wszystkim porównuję ruch wśród fanów. Którym chce się siedzieć, wycinać, montować i zamieszczać na YT ulubione fragmenty z teoretycznie martwego (od 2012) serialu. Kilka lat po jego anulowaniu.
Te fragmenty mają o wiele większą popularność niż fragmenty "Korony Królów". Bieżącego, świeżego serialu reklamowanego przez największą stację telewizyjną w Polsce (przynajmniej będącą w czołówce).
Gdybym porównywał "Plebanię z "Koroną Królów" czy innymi nadawanymi na bieżąco serialami-telenowelami w naszej telewizji... oh...

"Plebania" zaczynała w "mrocznej erze monopolu telewizji". Bez poważniejszych alternatyw w Polsce. W czasie premiery pierwszego sezonu przykuła do telewizorów blisko 5 milionów widzów. Potem czasy się zmieniały. Internet stal się szerzej dostępny, a widzowie mogli sobie pozwolić na telewizję cyfrową z takimi kanałami jak HBO. Pojawili się nowi konkurenci w walce o odbiorcę, a sam temat stopniowo nużył widzów. Oglądalność spadała...

... żeby mieć 2,75mln w trakcie trwania ostatniego sezonu. W roku 2012-stym. Mimo to serial został anulowany przez TVP z powodu wyczerpania formuły, braku perspektyw rozwojowych. Pojawił się tumult wśród fanów, protesty. Nawet w 2016-stym pojawiły się prośby o wznowienie. Ba - proszono o osobny produkcję poświęconą postaci Tracza. Ruch wśród fanów, których mogliśmy spotkać i z nimi podyskutować.

To ile widzów ma "Korona Królów", ta "szkapa przydatna w obejściu". Promowana przez TVP, będąca perłą w koronie seriali. Milion się uchował?

Przytoczę tu stronę imbd. Portalu, który wszakże tutaj przytoczyłeś jako alternatywę dla pogardzanego Filmwebu. Portalu międzynarodowego na którym głos mogą zawierać widzowie z całego świata. W tym z owych 10 krajów do których "Korona" trafiła.

https://www.imdb.com/title/tt7817856/re ... ef_=tt_urv

217 ocen. Średnia nawet niższa niż na filmwebie. Dwie recenzje... starej daty i będące w gruncie rzeczy bardzo krótkimi komentarzy. Owszem - "Plebania" ma nawet mniej na IMBD... ale to był produkt wyprodukowany z myślą o Polakach i sprzedawany głównie Polakom, którzy mają polski filmweb (Trup ma tam dwa razy ocen i ciągle pojawiają się nowe komentarze...). Sam Tracz miażdży popularnością dowolny charakter z "Korony Królów".
W przypadku "Korony Królów" nie widać ruchu. Obojętność odbiorców to najgorsze co może spotkać produkt. Nawet komentarze negatywne mają do siebie to iż wystawiający musieli widzieć dany odcinek. Są zaangażowani emocjonalnie i wykrzesali z siebie tyle energii aby sporządzić krótką opinię. Cisza świadczy o tym iż nikogo ta szkapa nie obchodzi. Siedzi sobie w oborze bo ktoś zewnątrz ją tam sprowadził, dał za darmo i ją karmi. Więc nie wadzi. Siedzi w mrocznym kącie obórki, czasami się o nią otrzemy bądź nasz dobroczyńca do nas zagada gdy przychodzi na karmienie i szuflowanie gnoju. Szkapa może cieszyć niepełnosprawnego dziadka, który i tak nie jest w stanie nic więcej zrobić oprócz przesiadywania na werandzie i gapienia się okno obórki na ową szkapę. My już jesteśmy nieco bardziej obyci ze światem bo przyszła elektryfikacja, gazyfikacja oraz mechanizacja. Z własnej inicjatywy kupiliśmy czarny ciągnik, zawsze chcieliśmy mieć takie coś. Pojemność Dwa Czterysta. Wyrywamy nim bez problemy pniaki, wozimy drzewo z lasu, dziennie zaoramy całe pole, przyciągniemy wóz wypełniony snopkami pod niebiosa, zawieziemy świniaka na skup żywca, a nawet pojedziemy wieczorem pod sklep po 0,7l. W zimie zapniemy pług i odśnieżymy drogą, a jesienią i wiosną nie utkniemy w błocie. Spełnia on wszystkie nasze wymagania i napędza gospodarstwo...
A szkapa... jak w końcu zdechnie to nawet tego nie zauważymy. Dziadek w sumie też. Ma już demencje, a jak przejedzie się na przyczepie zapiętej do ciągnika i poczuje pęd wiatru w resztkach włosów to z reguły i tak będzie szczęśliwy.

:lol:
Telamonie. Ty w ogóle nie masz żadnego problemu z tym, co powyżej piszesz, po tym, co ja przytoczyłem godzinę temu odnośnie do Netflixa? Dalej się na niego powołujesz w temacie wysokiej jakości? To co Netflix musiałby sfuszerować bardziej, abyś już go sobie chociaż nie stawiał za wzór jakości w przytaczanych przez Ciebie przykładach?
Eh... przecież piszę to właśnie w tym komercyjnym kontekście, będącym najważniejszym dla producentów chcących zbyć swój produkt. Producentów, którzy muszą liczyć się z rynkiem. Wymaganiami konsumentów.
Netflix to jeden z najlepszych współczesnych przykładów gdyż dzięki zaspokajaniu potrzeb widzów doszedł do takiej pozycji. Stworzył takie hity jak "Stranger Things" (trzeciego sezonu nie lubię ale jednak widzę jak nawet u nas jest popularny. Nie mogą zasłonić się "misją", nie żyją z rządowej kroplówki. Trzepią kasę gdy konsument sam im ją wręczy, a dzieje się to tylko gdy jest zadowolony. Jeżeli nie... idzie do konkurencji. Choćby oglądać HBO, który także podałem jako przykład. Cieszy się tam takim "Czarnobylem" z gwiazdorską obsadą.
Jeżeli chce się przebić taką produkcję to trzeba jeszcze w lepszym stopniu spełnić oczekiwania współczesnego widza. Najczęściej audiowizualne, fabularne, aktorskie.
We wspomnianym przeze mnie cyklu Rzymskim Pompejusz pomyka z brodą i równie dobrze mógłby występować w filmie o zdobyciu Rzymu... 1870. Co z tego... Ludzie to oglądają bo chcą i ma już trzy sezony.

Co do tematu japońsko-modelarskiego. Aby nie robić nadal w tym wątku off-topu możesz zgodnie ze swą deklaracją napisać swe uwagi na PW adresowanym do mnie. Ja odpiszę co i dlaczego, nie ukrywam iż zapewne pojawią się błędy wynikające z mej niewiedzy w tym dość egzotycznym (z polskiego punktu widzenia) temacie. Część zabiegów była jednak celowa... ale o tym porozmawiamy już tam
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3966 times
Been thanked: 2526 times
Kontakt:

Re: Korona królów

Post autor: Raleen »

Kilka słów ode mnie, bo proszono mnie bym się wypowiedział.

Najbardziej drażliwa sprawa, jak rozumiem zwłaszcza dla Telamona, to kwestia malowania modeli i ich poprawności historycznej. Na początek o tym jaka praktyka jest przyjmowana od dłuższego czasu w tym względzie w Konkursie Modelarskim Forum Strategie. Temat ten pojawił się już dawno temu. Był to dylemat czy i na ile powinniśmy brać pod uwagę przy ocenie prac konkursowych ich historyczność. Pojawiali się zwolennicy tego, żeby uczynić z niej jedno z istotniejszych kryteriów, większość uczestników i potencjalnych uczestników miała jednak inne zdanie. Przeważył argument, że to zniechęca do uczestnictwa zwłaszcza nowych wargamerów, a niekiedy także tych starszych, którzy napracują się nieraz, a potem ktoś deprecjonuje ich pracę w oparciu o to, że ma jakieś dane historyczne, których malujący nie posiadał. Nieraz zdarza się, że te dane są niejednoznaczne albo kontrowersyjne. Szczególnie negatywne efekty wywiera to na graczach wcześniej malujących figurki fantasy i sci-fi, którzy przychodzą do nas by spróbować pomalować coś historycznego. Nie ignorowano oczywiście nigdy aspektu historycznego. Ostatecznie kwestię tę pozostawiono ocenie jurorów, stanęło jednak na tym, że konkurs koncentruje się na aspekcie malarskim. Oceny pierwszych prac Telamona, gdy dopiero zaczynał i był początkującym modelarzem, dokonywałbym w tym duchu.

Odnośnie tego co było później, w sytuacji, gdy ktoś maluje na zamówienie, musi się tu dostosować do klienta. Zgadzam się więc tutaj z argumentem Telamona. Być może w niektórych sytuacjach, np. jeśli wg źródeł historycznych czołg nie miał kamuflażu, a klient sobie życzy, żeby miał jakieś „wzorki”, dałoby się zrobić jedną wersję bez kamuflażu, poprawną historycznie, obfotografować ją, i potem nanieść kamuflaż wg życzenia klienta, choć nie wiem jak jest z washami czy innymi sposobami utrwalania malowania i sprawiania, żeby model się nie świecił (i ewentualnym nakładaniem ich dwa razy). Stąd nie krytykowałbym tak bardzo Telamona i uznaję jego prawo, że w takiej sytuacji może, a nawet jest niejako zmuszony do robienia tych modeli częściowo albo wręcz całkowicie niehistorycznie. Zgadzam się z Jabu, że modelarze i wargamerzy powinni dbać o poprawność historyczną, ale takie oczekiwanie można chyba formułować do tych bardziej doświadczonych. I trzeba rozgraniczyć tutaj kwestie podstawowe i bardziej szczegółowe, jeśli chodzi o to jak wyglądał dany model. Można na pewno oczekiwać, że każdy malujący zadba o to, by pewne podstawowe informacje dotyczące tego jak wyglądał dany model zostały uwzględnione. Co do tych bardziej szczegółowych – niekoniecznie. W każdym razie różnie można to oceniać. Zależy to jaką ma widzę na dany temat, jak ta wiedza jest rozpowszechniona i dostępna. To tylko moja opinia, co powinienem chyba dodać, osoby, która modelarzem nie jest i nigdy nie była. Sądzę, że Telamon dokłada starań, na ile jest w stanie, żeby jego modele były historyczne, albo przynajmniej, żeby tak wyglądały dla przeciętnego ich „konsumenta”. Osobny temat to historyczność systemu, do którego najczęściej maluje modele, czyli „Bolt Action”, która jest – ujmując to eufemistycznie – dość skromna (opieram się tu na opiniach osób obeznanych z tematem). I nie chodzi o to jak rozbudowane są zasady, który to kontrargument zwolennicy prostszych systemów najczęściej w takich sytuacjach przywołują. Skoro godzimy się wszyscy na to, że system dalece odbiega w odwzorowaniu rzeczywistości od realiów, to i trzeba się chyba zgodzić, że modele reprezentować będą podobny poziom historyczności co zasady. Nadmienię tylko, że jest grupa graczy, która mając sporą wiedzę historyczną świadomie to akceptuje. W każdym razie ja takich spotkałem. A „Bolt Action” nie jest przecież wyjątkiem jeśli chodzi o jego poziom historyczności i realizmu.

Czy zastosowanie przez Jabu tego argumentu to była erystyka. Ja widzę tu przede wszystkim zabieg polegający na wykorzystaniu analogii. Nie widzę tu raczej chęci zdyskredytowania Ciebie Telamonie, co najwyżej pojawia się to w tle. Rozumiem jednak, że możesz być na to wyczulony. Być może wynika to z tego, że jak dla mnie analogia w dużej mierze jest trafna. W tym sensie, że tak jak Ty musisz uwzględniać życzenia swoich klientów, tak samo twórcy serialu „Korona królów” (dalej „KK”) muszą uwzględniać życzenia swoich widzów (czy potencjalnych widzów), jak to bardzo dobrze ukazał Jabu. To jest oczywiście moja ocena, nie musisz się z nią zgadzać.

Co do oceny serialu „KK” zgadzam się w większości z Jabu, co zresztą nietrudno się domyślić po tym co wcześniej pisałem w tym wątku. Przede wszystkim nie bardzo widzę jak można kwestionować to, że serial „KK” jest w Polsce jednym z najpopularniejszych i że oglądalność raczej mu rośnie niż spada. Jabu przytoczył badania wykonane przez firmę Nielsen. Jest to firma wielokrotnie oskarżana przez prezesa TVP o stronniczość i nieprzychylność wobec TVP. Jacek Kurski podejmował już różne inicjatywy mające na celu zmianę sposobów oceny oglądalności (w związku z rynkiem reklamowym), wszystkie skierowane przeciwko Nielsenowi. Skoro nawet badania tej firmy pokazują sukces TVP i to w zasadzie bezapelacyjny, to argumenty tego typu, że na Filmwebie dużo użytkowników krytykuje film, że jest dużo opinii negatywnych, nie mogą tego podważyć. Także wyciąganie statystyk dotyczących innych, niehistorycznych seriali, z natury popularniejszych. Tak samo bez sensu jest kwestionowanie sukcesu TVP w eksporcie stworzonego przez nią produktu do 10 krajów (jak podawaliście). Można w tym miejscu zapytać czy podobne produkcje serialowe TVN (głównego adwersarza TVP na rynku telewizyjnym) mają tego rodzaju wyniki i sukcesy. Nie chce mi się sprawdzać, ale szczerze wątpię. Osobny temat to właściwie zupełny brak sukcesów TVN w produkcji seriali historycznych. I to samo można powiedzieć o innych polskich stacjach telewizyjnych. To też powinno stanowić pewien punkt odniesienia.

Głosy na Filmwebie i ogólnie w sieci pokazują po pierwsze to o czym pisał Jabu, i wcześniej inni – że film serial jest krytykowany z powodów politycznych, bo zrobiła go TVP, kojarzona z PiS. Jest więc grupa nienawidzących PiS, którzy krytykując serial tak naprawdę krytykują PiS i jaki by ten serial nie był i co by TVP nie zrobiła to i tak by go krytykowali. Prawdopodobnie gdyby dokładnie ten sam serial był emitowany przez TVN te najbardziej zacietrzewione osoby w ogóle by go nie krytykowały tylko dlatego, że to serial TVN, a nie TVP. Taka wygląda obecnie logika, jaką kieruje się część naszych rodaków dokonując ocen wszelkich zjawisk, jakie dzieją się w naszym kraju. Być może jest jednak także, równolegle, inna możliwość. Przynajmniej ja taką widzę. I po trochu, w sposób pośredni nawiążę tu do tego co pisał Telamon, a dokładniej do jego oczekiwań. Wydaje mi się, że jest w Polsce grupa osób, która chętnie obejrzałaby bardziej ambitny serial historyczny. Dla tych osób „KK” to gniot i z tego względu nim pogardzają. Tyle, że dla twórców „KK” nie byli oni zasadniczym targetem (jak to się mówi w języku marketingu), a właściwie w ogóle nim nie byli. Osobny problem polega na tym, że ci ludzie w wielu przypadkach tego nie rozumieją i nie do końca potrafią wyciągnąć z tego wnioski. Powstaje pytanie na ile to jest liczna grupa. Właściwie jest to szereg pytań:
1) czy ta grupa jest liczniejsza niż grupa widzów, którym wystarcza „KK”,
2) czy na tyle liczna by bardziej ambitny serial adresowany do nich miał odpowiednia oglądalność,
3) czy na tyle liczna by zwróciły się wyższe koszty stworzenia takiego serialu niż „KK”.
Są jeszcze dalsze kwestie, jak choćby, czy ci widzowie naprawdę oglądaliby taki serial, czy to są w znacznej mierze puste deklaracje. I wreszcie na ile byliby lojalnymi widzami. W internecie często jest tak, że ludzie łatwo różne rzeczy deklarują i wypisują, a jak przychodzi co do czego, to okazuje się, że np. tylko znikomy ułamek osób zainteresowanych zakupem jakiegoś produktu rzeczywiście go kupuje. Tak samo jest z deklaracjami przyjazdu na imprezę czy jakiś event. I wieloma innymi sprawami. Kolejna sprawa, to tacy widzowie mają bardziej wysublimowane gusta, jedni interesują się jednym, inni czym innym. Wreszcie mają większy wybór, którego często w praktyce nie mają ci oglądający „KK”. Pewnie można by próbować wyodrębnić następne czynniki. Stąd, o ile nie mam wątpliwości, że przynajmniej potencjalnie istnieją widzowie zainteresowani ambitnymi serialami, to w praktyce wskutek wymienionych wyżej czynników są oni dużo gorszym targetem (jeśli w ogóle są wystarczająco dużą grupą) dla takiego serialu.

Teraz przejdę do kwestii dostępności do alternatyw. Telamon pisał, że przecież we współczesnym świecie każdy ma dostęp do alternatywnych kanałów, internetu itd. Wyjątkiem są ludzie zapóźnieni technicznie, czy jak ich eufemistycznie nazwiemy. Przysłowiowe gosposie domowe. Przy czym cały czas sugeruje, że takich ludzi jest niewielu i stanowią oni wyjątki od reguły. Otóż takich ludzi jest dużo, i to nie jest tylko kwestia zapóźnienia technicznego, ale także przyzwyczajeń i innych czynników. Wystarczy popatrzeć jak starsi ludzie radzą sobie z internetem, jak idzie im załatwianie spraw w bankach, gdy pojawiają się jakieś nowinki. To jest dla nich często czarna magia. Jak ktoś jest młodszy to zazwyczaj nie potrafi sobie tego wyobrazić. Z wielu powodów ta grupa jest liczna. Oni albo nie mają alternatyw, albo mają ograniczoną ich liczbę. Nie korzystają z Netflixa itp. kanałów. Może im się np. nie chcieć, bo oglądanie seriali nie jest jakąś ważną sprawą w ich życiu, na tej zasadzie, że jak akurat coś jest, to obejrzą, ale jak mają iść gdzieś tam, specjalnie podpisywać umowę i dodatkowo za to płacić, to im się nie chce. Dlatego jak TVP puszcza im w wygodnym dla nich czasie, za darmo, na powszechnie dostępnym kanale, serial, to go obejrzą, a jak mają coś więcej robić, a jeszcze nie daj Boże za to płacić, to nie będą tego robić. To wynika raczej z nastawienia, a nie z niewiedzy czy zapóźnienia technicznego. Można szukać innych wytłumaczeń. Podsumowując ten wątek, Twoje twierdzenie Telamonie, że „przeciętny odbiorca lubi seriale prezentujące jakiś poziom, choćby przeciętny”, niestety rozmija się z rzeczywistością. Temu najbardziej przeciętnemu odbiorcy wystarczają takie seriale jak „KK”. Z kolei odbiorcy mający wyższe oczekiwania niż ci regularnie oglądający „KK” są w moim przekonaniu dość mocno zdywersyfikowani i z różnych powodów mogą stanowić trudny target, a także z różnych powodów mogą stawać się targetem odrębnym od tych „najbardziej przeciętnych”. W tym umownym i siłą rzeczy dość płynnym podziale istnieją też odbiorcy naprawdę wymagający, których nawet średni poziom nie zadowoli, albo nie w pełni zadowoli. Osobna kwestia to wywód Jabu na temat tego jak wygląda jakość zagranicznych produkcji na Netflixie, a dokładniej ich poprawność historyczna. W tym naszym umownym podziale należałoby ten kanał zaliczać raczej do mediów adresowanych do tych trochę ambitniejszych, których „KK” nie zadowala. Zresztą samo to, że jest on płatny, siłą rzeczy eliminuje masy.

Odniosę się także do kwestii szczegółowych:
1) Wg mnie odwoływanie się do mas ludu spamującego i hejtującego na Filmwebie jako istotnego czy wręcz głównego nośnika wiedzy i opinii o filmach jest niezbyt roztropne w niektórych, bardziej ambitnych tematach. Tym bardziej, że są inne portale. I tu zgadzam się z Jabu. Nie widzę też niczego złego w jego krytyce Filmwebu. Jabu ma do niej prawo, podobnie jak inni mogą bronić tego portalu, ale z tego co widzę ciężko im to idzie.
2) Nie dopatrywałbym się natomiast w samym polecaniu Filmwebu przez Telamona jakichś ukrytych, złowieszczych zamiarów.
3) Nie widzę z kolei potrzeby by Jabu oglądał „KK”, skoro jego jakość nie jest przedmiotem sporu, a dyskusja koncentruje się wokół innych kwestii, które można ustalić bez tego, więc wytykanie mu, że nie oglądał, a się wypowiada, moim zdaniem jest pustym argumentem.
4) Co do oceny aktywności tego wątku, to zarówno powoływanie się na liczbę wpisów w wątku w przypadku Telamona, jak i powoływanie się na liczbę postów w wątku na tle innych wątków i to czy i kiedy temat zamarł, nie są moim zdaniem miarodajne. Piszę na podstawie swojego doświadczenia i obserwacji rozwoju wielu innych wątków na tym forum. Każdy temat, nawet jeśli dotyczy serialu ciągnącego się miesiącami, po pewnym czasie staje się mniej aktywny, albo wręcz zamiera. Potem bywa, że znowu odżywa. Wynika to z tego, że tematy do dyskusji w naturalny sposób się wyczerpują. Z kolei eksplozja aktywności danej osoby w wątku, zwłaszcza na początku, nie musi świadczyć o niczym szczególnym. Są osoby aktywniej i mniej aktywnie piszące.
5) Jeśli chodzi o wystawianie jako ocen „1”, ze swojej praktyki jako autor gier, które są potem oceniane przez niektórych w skali 1-10, mogę powiedzieć, że oceny jakie otrzymuję to: 10, 9, 8, 5, 2, 1. Nie ma ocen pośrednich. Przy czym najchętniej oceniający stawiają 10 albo 5, albo 1. Muszę jednak zaznaczyć, że nie jest to ogólna prawidłowość. Szczególnie jak gry oceniają gracze z zagranicy to oceny są bardziej zdywersyfikowane. Jako żywo wspomniany wcześniej rozkład ocen nie wynika z natury gry. Mam z kolei prawo sądzić, że oceniający gry są trochę bardziej zaangażowani w temat i wyrobieni jeśli chodzi o ocenianie niż oceniający filmy. A mimo to wielu tak właśnie ocenia gry, w sposób w znacznej mierze emocjonalny, i trochę zideologizowany.

Mam nadzieję, że jeśli nie do wszystkich to do większości kwestii się odniosłem. Jeśli coś istotnego pominąłem, napiszę przy następnej okazji.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3966 times
Been thanked: 2526 times
Kontakt:

Re: Korona królów

Post autor: Raleen »

Posty dotyczące filmu "Yi Wu Si Er" i japońskich seriali oraz filmu "Szürke senkik", zostały wydzielone w osobne wątki i tam też proszę kontynuować dyskusję na ich temat:

viewtopic.php?f=193&t=18612

viewtopic.php?f=193&t=18615
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Film”