W sumie to się z tym zgodzę. Po ochłonięciuRAJ pisze:Poszedłem z nastawieniem, że nie wnikam w technikalia i odbieram sam film i jestem bardzo zadowolony.
Owszem, po filmie mógłbym wysunąć trochę różnych zastrzeżeń, ale wszystko można podsumować prostym "za mało kasy".
Zdecydowaniem uważam, że film jest bardzo dobry i warto obejrzeć.
A ja sobie teraz odkrywam różne smaczki. "Raport z Karbali" Kaliciaka też już łyknąłem, a teraz sobie wciągam "Psy z Karbali". No i kolejna scena z filmu ma swój odpowiednik w rzeczywistości - pamiętacie śmierć córki tego irackiego policjanta? To akurat z opowieści Tomasza Burdy - archeologa, który został żołnierzem:
W tych warunkach Burda ma przygotować Babilon do przejęcia przez iracką policję archeologiczną i opracować dokumentację stanowisk archeologicznych. Niby proste. – Jako cywil nie musiałem szkolić tych policjantów, a tylko zapewnić im sprzęt, kamizelki kuloodporne, samochody. Żeby setka Irakijczyków jak najszybciej mogła przejąć Babilon od wojska – wspomina Burda. – Większość z nich miała już doświadczenie. Za Saddama pracowali w muzealnictwie, więc znali wartość tego miejsca. Nawet się z nimi zaprzyjaźniłem.
Josuf był wiecznie uśmiechniętym człowiekiem. Opowiadał Tomaszowi o swojej rodzinie, synu, córkach, żonie, o tym, co będą robić, kiedy w Iraku będzie już całkowity spokój. Cieszył się, że znów pracuje w archeologii, tak jak przed wojną. Że może zarabiać na utrzymanie rodziny tym, co umie i lubi.
– Któregoś dnia przyszedł do pracy, ale wcale się nie uśmiechał – opowiada Tomasz. – Pytam się: co się stało Josuf?
Czteroletnia córeczka Irakijczyka napiła się wody ze skażonego przez działania wojenne źródła. Zatruła się. Nie było lekarza, zmarła.
– Znów poczułem wojnę. Zmarło mu dziecko, bo wojna zabrała lekarzy. A ja byłem bezradny.